Spodnie zaczynają mi "wisieć" na udach i w pasie. dziwne bo nie czuję zeby mnie ubywło. Ale może? Byłoby cudownie!!!!Jutro pomiar wagi i wszystkiego innego.
Załamię się jak zobaczę że nic się nie zmieniło. Ale o tym jutro
ta sobota znacznie się różniła od innych. po raz pierwszy w weeken ćiwczyłam. zawsze odpuszczałam to sobię tłumacząc sobie , że jestem zmęczona po zajęciach i całym tygodniu. W efekcie zaczynało się szaleństwo.( w tygoniu jakoś tak łatwiej utrzymac porządek dnia- ppraca, porót, obiad, ćwiczenia, domowe obowiązki) Nie wiem czy jutro też mi się uda poćwiczyć. Zostaję na uczelin do 16.00 a później mam kurs tańca, zakupy i musze odwiedzić kuzynkę która mieszka naprzeciwko mnie ale pbie jakoś nie mamy czasu na spotkania i pogaduchy.
Aha.... nie będę pisła że na obiad zjadłam sos- (wyskoko kaloryczny) ale z razowym makaronem, bo będzie się to kładło cieniem na tak ładny dzień
Najważniesze że dziś ćwiczyłam