Z uwagi na marne efekty dietkowania , spowodowane najwyraźniej brakiem silnej woli ( przejawiającym sie w ciągłym podjadaniu) posatnowiłam zwiększyć aktwność fizyczną. Zakatuję się na śmierć!!!( mam nadzieje że tak drastycznie to nie bedzie ale... jestem troche przerażona czy dam radę)
Tak więc od niedzieli dokładam do rowerka bieganie. Początkowo 3 razy w tygodniu ( nie piszę jaki dystans i przez ile bo nie wiem ile wytrzymam)
Decyzja podjęta, sprzęt przygotowany(buty i dresy) zostało tylko samo wykonanie(to będzie najtrudniejsze :))
Świadoma ważności podjetej decyzji uroczyście obiecuje że dołożę wszelkich starań żeby wytrwać choć przez miesiąc(trzymajcie kciuki)
Pozdrawiam!!!!
hajar
26 czerwca 2009, 21:06dziekuje za opinie. co do cwiczen to proponuje rower stacjonarny i treningi w klubie, ja to uwielbiam, po 55 min padam z nog i mozna mnie wykrecac razem z recznikiem:) a efekty super. pozdrawiam