Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
no i się stało....


...to było nieuniknione. Musiało się w końcu wydarzyć. No i się wydarzyło.
Wyciągnęłam rowerek za drzwi i przepedałowałam na nim godzinęe.Bez oszóstw, dość szybkim tempem.

Nie tryskam energią bo wiem, że po mimo miłego uczucia spełnienia obowiązku ,  znowu wpadam w wir walki. Co prawda walki o lepszą i zdrowsza siebie , ale też walki która psychicznie mnie męczy i sprawia że dopóki nie osiągnę swoich zamierzeń nie zaznam spokoju.
Miałam prawie półtora miesiąca wakacji od odchudzania, zdrowego jedzenia i trudno teraz zaczynać. Ale przecież trzeba.
 

Najwięcej problemów miałam z planem ćwiczeń. wiadomo, jesienne, chłodne wieczory nie nastrajają do ruszania się, a ćwiczenia na siłowni jakoś do mnie nie przemawiją. Wracam więc do biegania. Postaram się tak wyrabiac po pracy zeby o 18.00 wychodzić do parku. Będziemy biegali razem z K po oświetlonej części i mam nadzieję ze żadne niemiłe przygody nas nie spotkają.(przezyłam już jeden napad więc ....sami rozumiecie mój strach) mam nadziejeję że wytrwam....


Trzymajcie więc za mnie kciuki!!!!
  • krejzzy

    krejzzy

    11 listopada 2009, 14:02

    chyba w przyszłym tyg pójdę w Twoje ślady ... pisz co u Ciebie dawno ciebie nie widu ni słychu ni mru mru :D buźka Kochana

  • monikanytko

    monikanytko

    8 listopada 2009, 18:59

    wierzę w Ciebie i Twój upór.....dasz radę osiągnąć swój cel.....