Zabawa była rewelacyjnaJedzenie jeszcze lepsze!(przyznam szczerze że jestem cięższa o jakieś 2 kg, ale to nic, nie żałuję. Bez sensu odchudzać sie na weselu, gdzie jest tyle dobrych ciast, sałatek i wszystkiego innego).Niech nikt nie pomyśli że tylko sieziałam i jadłam!Rzadko się zdarzało żebyśmy nie wyszli na parkiet.
Jednak najlepsze było to że zintegrowałam się z rodziną męża.Warto było tłuc się 450 km w głąb Polski.
Od dziś wracam do zdrowego żywienie, o ile teściowa, która wpadła do nas na kilka dni mi na to "pozwoli"(to ona zajmuje sie teraz obiadami) Pożyjemy, zobaczymy.....
CarolineAnne
24 listopada 2009, 11:42to może namów teściową na wspólne odchudzanie i dietetyczne gotoanie?! :D może być... zabawnie... :D
nelke85
24 listopada 2009, 11:15Super, że wesele się udało :) Z kuchnią teściowej, to na pewno zdrowo nie pojesz :P
Bodyman
24 listopada 2009, 10:00Ojej... wyskoczyłbym na jakieś weselicho...A tu nic się nie trafia... pozdrawiam! :-)