....Szkoda że tylko czasem. I tylko wtedy kiedy nie jestem zbty zmęczona żęby suchac swojego wewnetrznego głosu i opierać sie podjadaniu. Jak jestem ledwo żywa odzywa się drugi głosik który jest na tyle podstępny że najpierw podsuwa mi kolejne propozycje zakazanych pysznośc do zjedzenia a óźniej jeszcze z satysfakcją mówi "widzisz jakie pyszne"
Wracająć do mojej grzeczność. Od piątku codziennie godzinka jazdy na rowerze. A od soboty dodatkowo 10min.ćwiczeń na brzuch. Zaczynam małymi kroczkami. Po tygodniu postaram się zeby to było 20 min. Wczoraj obyło sie prawie bez podjadania(o weekendowym szaleństwie będę milczeć, było , mineło, zostały wyrzuty sumienia i nauczak na następny weekend)
Dziś w ramach akcji "Wojnierz pragnie poczuć świątęczną atmosferę" zamierzam wciągnąć K do pieczenia I partii ciasteczek świątecznych. Od klku dni dom wpypełnia zapach goźdźików którymy udekorowałam pomarańcze, wyjęłam mikołaje, aniołki...a atmosfery dalej brak. Kupiłam kartki i słuchamy świątecznych piosenek i... coś się zaczyna dziać. Nawet K stwierdził że pomysł z tymi ciasteczkami nie jest zły. jak się oboje postaramy to będziemy mieli nową świecką tradycję :)
Ciasteczka podarujemy znajomym(jak K wszystkich nie zje...)
Słodkiego dnia życzę!
Bodyman
9 grudnia 2009, 09:41Dzięki że o mnie jeszcze pamiętasz... Pozdrawiam ciepło.