Dziękuję Wam za te słowa. Te mocniejsze i te delikatne. Wszystkie są dla mnie ważne! Wiem, że mi się uda, bo nie może być inaczej :)
Może kilka słów o mnie. Nie jestem osobą, która nie ma pojęcia o odchudzaniu, która chce schudnąć szybko i byle jak. Wiem ile pracy kosztuje każdy stracony kilogram, ale przede wszystkim jaką daje satysfakcję. Wiem, że 140 kg brzmi tragicznie i uwierzcie mi tak też wygląda, ale... ja nie jestem osobą o wielkim żołądku, wpychającą w siebie na obiad garnek ziemniaków i 6 kotletów. Wciąż karmię piersią i staram się zdrowo odżywiać. Generalnie nie jem fast foodów, bardzo rzadko jadam coś smażonego, ziemniaki też bardzo sporadycznie, nie używam cukru w ogóle, nie piję słodkich napojów,chipsy dla mnie nie istnieją. Jem dużo warzyw, na śniadanie zawsze owsianka, piję mnóstwo wody. Nie piję kawy ani alkoholu. Brzmi nieźle? Więc dlaczego jestem potworem ważącym 140 kg? Moją zmorą są słodycze w sporych, choć nie w olbrzymich ilościach i... kanapki. Uwielbiam kanapki, ale nie, że ser żółty i kilo majonezu.Jem praktycznie tylko ciemne pieczywo. Dla mnie kanapki zawsze wyglądają smacznie i kolorowo: wędlina i co najmniej 3 warzywa, rzodkiewka, ogórek, pomidor, papryka, szczypiorek, sałata, zielona pietruszka... pycha. Zjadam spokojnie 4 :)
Nie mam problemu ze zdrowym odżywianiem. Mój problem to słodycze, kanapki, ale nie tylko. Przy dziecku ciągle jest coś do zrobienia, a u mnie kondycja zerowa. Wieczorem padam razem z nim o 21... nie mam czasu dla siebie. Jem z doskoku coś na szybko, na stojąco zwykle, bardzo nieregularnie. Dlatego moje główne postanowienie, to zaprzyjaźnienie się z rowerem stacjonarnym, przyspieszenie kroku na spacerach z Synkiem, wykorzystywanie dokowych czynności i zabaw z Maluszkiem do poćwiczenia, potańczenia, poruszania się. Rzucam słodycze! No i muszę zacząć regularnie jeść. Dlaczego jestem w stanie dziecko karmić regularnie a siebie nie? Może by tak zawsze po jego posiłku znaleźć czas na swój? Dla moich chłopców, dla siebie, dla zdrowia, dla życia. Potrzebuję tego!
Będę dziś działać, coś postanawiać, jakoś się motywować. Odezwę się jeszcze i dziękuję, że jesteście. To ważne!
malalajkaaa
15 sierpnia 2014, 08:37Mam to samo :( moją zmorą są słodycze, ostatnio też doszedł brak ruchu.. z reszta jedzenia nie mam większego problemu.. Powodzenia! Trzymam za Ciebie kciuki i gratuluję pierwszych efektów :)
Catalunya
9 sierpnia 2014, 00:12nie można tak z dnia na dzień powiedzieć "rzucam słodycze" i tak tak też zrobić ... skoro dawałaś do tej pory ogromny zastrzyk w postaci tych pustych kalorii to organizm zacznie się domagać, jeśli odstawisz je całkowicie ... proponuję metodę małych kroczków - to zawsze działa. Na FB działa fajna grupa "Wróć do figury sprzed ciąży" kobietki wrzucają tam plany treningowe do wykonania w domu, wszystkie są młodymi mamami i mają podobne dylematy :) Pozdrawiam
zakochanapara
9 sierpnia 2014, 08:45z rzuceniem słodyczy zmagam się nie od teraz. Tuż po porodzie zaczęłam jeść ich zdecydowanie mniej i tak się przestawiałam. Raz więcej, raz mniej, oduczyłam się jeść czekoladę ze względu na Maluszka i możliwość alergii. Zajęło mi to 8 miesięcy, właśnie małymi kroczkami-choć nieregularnymi postanowiłam i już od 5 dni dla mnie nie istnieją i niech tak zostanie :)
bigMarcy
4 sierpnia 2014, 15:06Zapraszamy Cię do naszej grupy wsparcia: http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudzanie/diety/forum/13/topicid/890905/page/42#post_23067131 :) Motywacja na okrągło!
Malgoska39
4 sierpnia 2014, 13:25...jesteś młoda.... dasz rade! i musisz szybko działać, żeby organizm nie przyzwyczaił sie do dużej wagi!!!! bo potem trudniej sie gubi kilogramy.... Nawet nie wiesz jak ja teraz żałuję, że dopuściłam do otyłości, zamiast zapobiegać jej powstaniu...., teraz pozostało nam tylko zrobić wszystko by czuć sie lepiej zdrowiej, piękniej..... Trzymaj sie.... Buziolki.....
wejscieawaryjne
4 sierpnia 2014, 11:08Najgorzej jest zacząć:) jeżeli maluszek nie jest jeszcze aż tak ruchliwy to spokojnie możesz przy nim ćwiczyć. Ja zaczęłam ćwiczyć pół roku po cc, kiedy brzuch się zagoił. Synek się cieszył, że leżę obok i wymachuję nogami:) teraz ma 13 miesięcy i ćwiczę kiedy on akurat odpoczywa (bo teraz to już na mnie włazi i nic nie można zrobić). Na spacery chodzimy szybkim marszem, a od paru dni ja na rolkach pcham wózek- on się cieszy i ja sobie ćwiczę:) trzymam kciuki i mam nadzieję, że uporasz się ze swoimi jedzeniowymi demonami. Buźka!
katinka75
4 sierpnia 2014, 10:55Obys nie straciła motywacji. Powodzenia !