Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10951
Komentarzy: 30
Założony: 28 lipca 2014
Ostatni wpis: 21 września 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bigMarcy

kobieta, 32 lat, Siedlce

178 cm, 122.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 września 2016 , Komentarze (8)

Wracam z podkulonym ogonem. Odkąd ostatni raz tutaj byłam udało mi się schudnąć prawie 10 kg, przytyć 15.... znowu schudnąć z 7... i znowu przytyć. W międzyczasie korzystałam z usług Natur Hause, zamawiałam catering dietetyczny i chodziłam 3 razy w tygodniu na siłownię. Wszystko krótkodystansowo. W międzyczasie zdążyłam już kilkakrotnie powiedzieć sobie: Widocznie tak ma być! Nie mam siły woli żeby schudnąć i koniec. Będę gruba! 

Pogodziłam się ze swoim losem zamiast walczyć. Moja walka przeniosła się na nieco inny grunt. Dziecko. Ciąża. Starania. 

Równo dwa lata temu postanowiliśmy: chcemy mieć dziecko. 

Równo dwa lata temu zaczęliśmy starać się zrealizować nasze marzenie. Wiedziałam, że to będzie trudne bo mam PCOS, nieregularne miesiączki i problemy hormonalne. Ale nie sądziłam, że aż tak trudne. 

Po tych dwóch lata zaczęła się walka. Ginekolog. Endokrynolog. Pobieranie krwi kilka razy w miesiącu i ogromny stres przed każdymi wynikami. I tak oto wyszło szydło z worka. 

Insulinooporność. Nie wiem czy jestem gruba bo ją mam czy... mam ją bo jestem gruba. Nie chcę iść w żadną z tych stron. Nie chcę się obwiniać, bo pierwsze złe wyniki, które mogły wskazywać na insulinooporność pochodzą z gimnazjum, gdzie moja waga była prawidłowa. Ale nie mogę też się usprawiedliwiać, bo dołożyłam nie jedną cegiełkę... co ja mówię! Cegłę do rozwoju tej choroby. Przez lata karmiłam ją cukrem, a ona rosła i rosła. 

Insulinooporność może prowadzić do cukrzycy, miażdżycy i innych chorób. I będąc na obecnym poziomie niejako uniemożliwia mi zajście w ciążę. Wymaga także specjalnej diety. 

I tak oto cały mój dietetyczny świat odwrócił się do góry nogami. Produkty uznawane za dietetyczne, zdrowe, light mi szkodzą np. owoce. Muszę ograniczyć je do minimum. Ponadto jak już to powinnam jeść je wieczorem, bo wtedy w moim organizmie jest najmniej cukru i wyrzut insuliny będzie najmniejszy. Odwrotnie niż w zaleceniach dietetycznych, nie? :) 

Muszę wyrzucić wszystko co ma cukier lub jego zamiennik: ksylitol, stewia, słodziki. Wszystko odpada. I nagle okazuje się, że wszystko ma cukier! Wczoraj spędziłam 20 minut w sklepie mięsnym w poszukiwaniu wędliny drobiowej bez cukru na składzie. Nie znalazłam takowej.  

Wysiłek fizyczny też musi być spersonalizowany. Bieżnia na której się dotychczas katowałam nie jest dobrym wyborem. Ponad godzinna sesja na siłowni też raczej odpada. Krótko, a intensywnie. To musi mi od dzisiaj towarzyszyć. I najlepiej dużo siłowych, mniej cardio. 

Pierwszy dzień po diagnozie byłam załamana. Nie potrafię być na diecie odchudzającej. Nie mam silnej woli. Więc co teraz gdy od diety zależy moje zdrowie, szczęście, a może nawet i życie? 

Uczę się żyć na nowo. Już bez zacięcia : schudnę, schudnę, schudnę!. Teraz raczej: obniżę poziom insuliny, obniżę poziom insuliny! :) 

Wiem, że to jeszcze nie wyrok śmierci, że to się leczy, że jest to częsta przypadłość, ale to choroba i tak ją postrzegam. Nie chcę i nie lubię być chora. Chyba, że na głowę ;) 

Dietę mam rozpisaną od dietetyka. W czwartek idę do endokrynologa, po piguły, które cały proces nieco wspomogą. 
Trochę się boję, że nie podołam. Że zawiodę jak zawsze przy diecie. A zrobiło się już poważnie... 

Trzymajcie kciuki!

P.S. Kilka fotek z ostatnich dni...

4 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Śniadanie: jajka faszerowane tuńczykiem + pomidorki koktajlowe

Obiad: Ryba i marchewka na parze + wczorajsza fasolka szparagowa w pomidorach i brązowy ryż

Podwieczorek: tutaj darowałam sobie zaplanowany posiłek z diety V., zamiast tego byłam u koleżanki, a więc: kawa, garść rodzynek, garść pestek z dyni, garść pestek słonecznika, jabłko, pół grejfruta

Kolacja: kanapki z masłem czosnkowym i pomidorem

Odstępstwa od diety: wspomniana kawa i różne przegryzki zamiast podwieczorku z V., modyfikacja obiadu, ale raczej w dobrą stronę ;) (zamiana dodatków i sposobu przyrządzenia ryby)

2 stycznia 2016 , Skomentuj

Etap 1 (czas trwania: 90dni) 

Dieta SD od V. 

Śniadanie: kanapki z serkiem wiejskim i miodem

Obiad: mintaj z piekarnika, fasolka szparagowa w pomidorach, sałata z pomidorami i jogurtem

Podwieczorek: jogurt z awokado i miodem

Kolacja: cztery kanapki z chleba żytniego z szynką,rzodkiewką, sałatą i ogókiem

Odstępstwa od diety V.: garstka chipsów, szynka na kolację zamiast serka twarogowego

30 grudnia 2015 , Komentarze (4)

No i minął kolejny rok a u mnie waga bez zmian. 

W życiu zmieniło się sporo... Przeprowadzka, powrót do rodzinnego miasta, w końcu ruszenie tyłka z kanapy i regularne chodzenie na siłownię (niestety jem więcej więc waga stoi...)

2016 musi być rokiem zmian. Chcę w 2017 powiedzieć: osiągnęłam wszystko co sobie zaplanowałam. Chcę być inspiracją dla tych wszystkich ludzi, którzy zmagają się ze swoimi słabościami. 

A więc... Ku pamięci, żeby mieć jasne cele i możliwość ich weryfikacji: 

w 2016 roku: 

> ustabilizuję swoje zarobki (może czas pomyśleć nad nową pracą, albo rozszerzeniem działalności?)

> zrobię prawo jazdy

> schudnę do 80kg

> spłacę 20 tys kredytu

> ustabilizuję swoje hormony, zrobię badania by maksymalnie ułatwić sobie zajście w ciążę

No i postanowienie-życzenie. Coś na co bezpośrednio nie mam wpływu...

> zajdę w ciążę...

Mam nadzieję, że nie stawiam sobie poprzeczki za wysoko! :) 

23 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Pierwsze podsumowanie ćwiczeń :) 

10 sierpnia 23 sierpnia Spadek
Waga 118 115,9 2,1
Szyja 40 38,5 1,5
Biceps 40 37,5 2,5
Piersi 130 125 5
Talia 110,5 108 2,5
Brzuch 128 121 7
Biodra 127,5 123 4,5
Udo 71 69 2
Łydka 47,5 46 1,5

Spadek wagowy był w rzeczywistości większy (prawie 4kg), bo po wpisaniu pomiarów na V. okazało się, że waga mojej mamy trochę zaniża i w rzeczywistości kg jest więcej... Ale do tabelki biorę wagę z V. :) Niech już będzie  :P 

Spadek cm (szczególnie z brzucha) jest imponujący :) Mam nadzieję, że już niedługo zobaczę efekty w lustrze :)

20 sierpnia 2015 , Komentarze (1)

Czemu nikt mi nie powiedział, że po siłowni można tak fajnie się czuć?!

W zasadzie to wszyscy mi to mówili, a ja nie słuchałam. Myślałam tylko o zadyszce, o pocie i bolących mięśniach. 

To wcale tak nie działa! Po tygodniu chodzenia na siłownię jestem jak nowo narodzona. Mam więcej energii, a dotychczasowe problemy są jakby mniejsze i łatwiejsze do rozwiązania. 

Ludzie na siłowni są mega uprzejmi i jeszcze nie trafiło mi się, że ktoś krzywo na mnie spojrzał czy wytknął palcem. A tego bałam się najbardziej... :) 

Także jeśli ktoś z Was wstydzi się chodzić na siłownię to DALIJ GO JAZDA! Wystarczą dwie wizyty żeby czuć się już swobodnie i nie zwracać uwagi na ludzi dookoła :) 

P.S. Są już pierwsze efekty w obwodach! :) 

14 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

Dzisiaj znowu była siłka... 2h wyciskacza potu :) Jestem z siebie dumna, bo to już tydzień regularnych ćwiczeń! Chyba rekord :) 

Ale pytanko... Podczas 2h sesji robię około 40 minut cardio. Reszta to ćwiczenia siłowe na małym obciążeniu. Czy to pomoże mi schudnąć czy raczej będę napakowanym koksem? :) Jak powinien wyglądać trening odchudzający na siłowni?

12 sierpnia 2015 , Komentarze (7)

Kolejny raz wstaję z popiołów. Kolejny raz znajduję w sobie motywację. 

Tym razem inaczej. Mniej diety, więcej ćwiczeń. 

-------------------------------------------

Dzisiaj trzecia wizyta na siłowni. Miłe zaskoczenie, bo dziewczyny wcale nie takie szczupłe i wysportowane, a chłopaczki-koksiki mega pomocni i uprzejmi :) Chodzę rano, więc na szczęście ilość ludzi znośna. 

Dzisiaj 2h... Najpierw 15 minut bieżni na rozgrzewkę, potem steper 10min, potem po 4 serie (po 15) na uda, boczki, ręce, brzuch, kręgosłup i na koniec znowu bieżnia 10 minut na uspokojenie :) Okazało się, że pod warstwą słoninki mam mięśnie... Bo jak to nie mięśnie to nie wiem co mnie tak boli!