Ale ten tydzień szybko zleciał...czemu tak jest, że czas na urlopie leci trzy razy szybciej niż normalnie...ehhh...
Dziś już trochę mniej aktywnie, bo trzeba było się ogarnąć i pakować.
Po obiedzie pojechaliśmy na 3 godziny na stok. Niestety samej jazdy było mniej niż zazwyczaj, bo w dzień są takie kolejki do wyciągu, że masakra. Najbardziej irytują
mnie ludzie, którzy zostawiają wolne miejsca na krzesełkach i zamiast 4 osób, wsiadają 2, a czasami nawet 1. Mam ochotę ukatrupić te wszystkie "papużki nierozłączki", bo on/ona nie wsiądzie, bo musi z chłopakiem/mężem/przyjaciółką itp. A kolejka rośnie! To nawet ja swoją córkę puszczam samą, tzn, jak widzę że przed nami, tylko jedna bramka wolna, to ją wpycham i proszę tylko, aby ktoś obok pomógł jej usiąść. No ale wszystkich niestety nie wyedukuję!
Po obiedzie, zrobiliśmy krótką drzemkę, potem trochę ogarnęliśmy i wieczorem pojechaliśmy na kolację na Krupówki, a po kolacji krótki spacer.
Teraz już wszystko spakowane i gotowe do wyjazdu, rano śniadanie i ruszamy do Krakowa. W niedzielę w Krakowie są derby, więc planujemy przed zakończeniem meczu wyruszyć w drogę powrotną ;)
Dzisiejsze menu:
Śniadanie:
- grahamka z masłem, twarogiem i dżemem
- kawa z mlekiem i 1 łyżeczką cukru
II śniadanie:
- 2,5 szt małego oscypka
Obiad:
- talerz barszczu ukraińskiego
- dwa naleśniki z twarogiem, owocami, polewą i odrobiną bitej śmietany
Kolacja:
- pierogi z kapustą i grzybami (10szt)
- mały grzaniec
W międzyczasie:
- dwa paski gorzkiej z orzechami (32g)
- 10 sztuk śliwek suszonych (w końcu po 6 dniach udało mi się pójść do toalety)
Na dziś to tyle, uciekam spać. Miłej nocy Wam życzę, a od poniedziałku wracam grzecznie na 100% dietkę ;) Do 9 marca, czyli do urodzin mojej córci założyłam sobie, że będę ważyła 75 kg, o ile nie przytyłam na wyjeździe (a czuję się jakaś taka pełniejsza, choć to może przez ten brak wizyt w toalecie), to zostanie mi niewiele. No ale wszystko okaże się po powrocie :)
czasik
23 lutego 2014, 09:59Świetnie poradziłaś sobie z wyjazdowym menu. I masz rację trochę przyjemności musi być, nie można sobie wszystkiego odmawiać. Ciekawe jak przyszalałaś na wadze (góra czy dół)? Daj znać.
szila1987
22 lutego 2014, 11:29KOCHAM ZAKOPANE
Magdalena762013
22 lutego 2014, 11:27I tak mimo urlopu dietka calkiem ok.