Cześć, powracam na Vitalie już sama nie wiem, który raz z rzędu. Dlatego też nie nad tym chciałabym się rozwodzić, a raczej nad kwestią chandry czy psychicznego dołka, który przy pewnej wadze się gdzieś w głowie człowiekowi pojawia. Dochodzi wtedy człowiek do wniosku, że wszystkie jego życiowe problemy (życiowe, zawodowe jak i nieporozumienia z drugą połówką) mają podstawy u nadmiernej wagi. Człowiek rano wstaje do pracy, bo potrzebuje pieniędzy na zapełnienie burzącego z głodu brzucha, bo jest to jednak jakaś forma fizycznego dyskomfortu ... Ale z drugiej strony jest też ono - jedzenie. Każdy jego kęs (a szczególnie tego z działu słodyczy i przekąsek) daje tą chwilę rozkoszy w życiu, dzięki której choć na chwilę wraca dobry nastrój. Tylko, że to jest błędne koło, zajadanie problemów i smutków życiowych powoduje nadmierne tycie, a potem to te zbędne kilogramy dokładają kolejnych problemów i tak zatacza się błędne koło, które ciężko jest przerwać osobie, która ma poczucie, że skoro przez ostatnie blisko 10 lat życia nie udało się jej schudnąć, ale za to przytyć to i owszem, to już chyba źródełko czerpania motywacji zamieniło się w pustynię. Tak, wiem, może nie ważę dużo, bo 94,5 kg przy wzroście 166 cm, ale to mi daje już takiego doła i poczucie totalnej przegranej w życiu, że pomimo ogromnej chęci walki o siebie, ja już po prostu tracę powoli nadzieje, że kiedykolwiek osiągnę zdrową sylwetkę i będę bardziej zdrowa, szczęśliwa i jeszcze kiedyś poczuję się atrakcyjna ...
Krummel
4 czerwca 2020, 10:13Nie myślałaś aby skorzystać z pomocy specjalisty skoro sama nie dajesz sobie rady ? Jedzenie może być jak najbardziej przyjemne, ale ważne abyś nie traktowała go jako leku na każde niepowodzenie dokładając sobie kolejnych kilogramów. Może uda Ci się znaleźć coś innego co sprawi Ci przyjemność? Życzę dużo siły i powodzenia w walce o lepszą siebie.
roweLova
4 czerwca 2020, 08:23Pierwsza praca jaką potrzebujesz wykonać to naprawienie relacji...z jedzeniem. Pełni role w Twoim życiu, których nie powinno pełnić. Jest Ci pocieszycielem, rozrywką... to źle. Jedzenie to tylko paliwo. Oczywiście fajnie jak jest smaczne bo to przyjemne. Jednak nie może być przełącznikiem złego-dobrego samopoczucia. Wyrwanie się z tej relacji daje pole do dalszych zmian. Zmiana sylwetki jest w Twoim zasięgu. Skąd przekonanie, że nie? Możesz to zrobić i cieszyć się nową sobą. Przemyśl sobie wszystko, poszukaj informacji u mądrych źródeł i do dzieła. Dasz radę.
KlasycznaKropka
3 czerwca 2020, 23:42Jesteś jedyną osobą, która może to zaklęte koło przerwać. Diety dietami, chudniecie chudniecie ale niech nie zmyli Cię fakt tego, że bycie szczupłą rozwiąże twoje wszystkie problemy. Będziesz tą samą osobą tylko w innej wersji. To czy będziesz wtedy szczęśliwa zależy od twojej głowy, to czy jesteś teraz szczęśliwa zależy od twojej głowy. Najpierw zrób tam porządek i pokochaj to kim jesteś. Mniejszy rozmiar spodni wywalczysz w międzyczasie :) Nie poddawaj się! I walczmy razem :)
Janzja
3 czerwca 2020, 23:37Rozkosz ze slodkosci.. moze mozna zaspokoic to zapotrzebowanie w inny sposob?