Leczę się z apetytu. Tak więc, szukam wszelkich sposobów na zabicie nudy, bo jak już nie raz wsopminałam, to ona jest przyczyną mojego obżarstwa. Dziś mam dzień wolny od pracy. Walczę i jak na razie jestem na przegranej pozycji.
Zaczęłam rano. Na drugie śniadanie miałam zjeść szkalnkę mrożonego kefiru z malinami, a skończyło się na tym, ze dodatkowo w moim żołądku pojawiło się ciasteczko owsiane, garść chrupek kukurydzianych, gruby plaster twarogu, trochę serka wiejskiego wyjedzonego łyżeczką z półkilowego opakowania, i trochę cieciorki z puszki (ojj ona jest chyba smaczniejsza niż orzechy ;) ) . Byłam na siebie zła i poszłam do sklepu tylko po to, zeby się przejść i być może kupić coś dla mamy na prezent. Wróciłam do domu po godzinie i zaczęłam zajadać się ćwikłą z chrzanem i kiszoną kapustą (tego sobie nie wytykam, bez przesady). Po obiedzie coś mnie naszło i znów chwyciłam za ciasteczko owiane. Żeby zająć sobie czas zajęłam się przygotowywaniem do przeprowadzki. Na razie mam spakowane 4 kartony,a przede mą jeszcze sporo rzeczy. Muszę przynieść ich więcej wracając jutro z pracy.
W międzyczasie znalazłam wosk ze starych świeczek. Szkoda trochę było mi wyrzucać tych pachnących kawałków więc przetopiłam je w mikrofalówce i po kilkunastu minutach uzyskałam taki oto efekt :)
Mam teraz własną świeczkę pachnącą lekko truskawkami lekko cynamonem i kawą. Połączenie moze wdawać się absurdalne, ale efekt końcowy jest pozytywnie zaskakujący.
Mimo, że starałam się zająć sobie jakoś ten czas,po robocie dokończyłam serek wiejski i zjadłam kilka mrożonych śliwek. Dlaczego ja nad tym nie panuję? Nie potrafię sobie odmówić.To mnie złości.
Przynajmniej bedąc w pracy nie podjadam. Lubię tam chodzić. Mam jakieś zajęcie, jestem wśród ludzi i to dodatkowo mi pomaga w walce z depresją na którą choruję. Chociaż będąc szczera wczoraj nie czułam się tam dobrze. Miałam wrażenie jakiegoś wyobcowania. Chciałam wrócić do domu b móc schować się jak mysz w norze. Wydawało mi się, ze wszystko robię źle, że ludzie z otoczenie nie czują się dobrze w moim towarzystwie. Dopiero na koniec zmiany zrobilo mi się miło. Kiedy byłam na zapleczu przyszła koleżanka i powiedziała, że przed chwilą do nas przyszedł chłopak który pytał o mnie. Przez moment nie wiedziałam kto to może być, dopiero po pewnym czasie skojarzyłam fakty. Ostatnio był u nas w barze jeden chłopak pracujący obok Obsługiwałam go i mięliśmy chwilkę by trochę pogadać. Przedstawiłam mu się i zaprosiłam po następną kawę i kanapkę.Widać skorzystał z zaproszenia :)
Jutro mam ranną zmianę. Ciekawe czy znów wpadnie bo wydaje się być bardzo sympatycznym gościem :) (kurcze, jak o tym myślę mam uśmiech na ustach. Pierwsza osoba która sama z siebie się mną zainteresowała :D )
Klidli
29 maja 2016, 13:22O ja też uwielbiam świeczuszki :D Ja teraz staram się częściej spędzać czas na dworze, zająć się czymś bo jak się nudzę to mi się chce jeść ;/ Trzymam kciuki za jutro :* :)