Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mały piąteczek czyli czwartek;)


Optymistycznie zbliżamy się do weekendu?;) Hmmmm, nic bardziej mylnego, Złociutka weekendzik spędzi na uczelni (między innymi z przemiłym panem "Z").

Płynie sobie drugi tydzień dietki, czuję, że skurczył mi się już żołądek bo praktycznie nie ma takich momentów abym odczuwała, że jestem głodna. Może to też to, że staram się pilnować stałych pór posiłków. Ale myślę jednak, że raczej to pierwsze, bo nie jestem w stanie zjeść np. całego jogurtu na drugie śniadanie. To mnie jednak nie martwi.

Martwi mnie nieco inna rzecz:( Mimo, że naprawdę mało jem, zdrowo przygotowywuję posiłki to czuję się jakby zbyt mocno najdzona, co sprawia, że mam takie niemiłe uczucie napompowanego brzuchacza... Mam nadzieję, że to minie oby szybko...

Póki co troszkę nie mogę doczekać się poniedziałku, czyli tygodniowego ważenia. Liczę na to, że chociaż jeden maleńki kilogramik uda mi się dorzucić, do skromnej jak narazie, puli "ubytków". Póki co, trwam nieprzerwanie i wciąż zmotywowana;)

P.S.

Za "uszczypliwe" uwagi serdecznie dziękuję:P