Człowiek chce dobrze a wychodzi dupa blada. Mimo, że dziś taki gorąc zapowiadają popołudniem postanowiłam do pracy przyjechać rowerem. I co????
I w połowie drogi dętka mi strzeliła!!!!!
Zabić się normalnie. Ale z wściekłości takiego przyspieszenia dostałam, że szlam jak mały nakręcony samochodzik. Mam nadzieję, że chłopaki coś w trakcie pracy pomogą i wykombinują bo jak nie to wracać trzeba będzie pociągiem:( A po co skoro chcę troszkę tej aktywności:)
Jutro kolejne ważenie. Wiem, że będzie maszakra bo niestety @. Ale:) Póki co dobrze mi jest:)
Milszego dnia niż mój życzę:) Już nic złego dziś mnie nie spotka.
Triinu
31 maja 2011, 08:24Uuuu..faktycznie pech z tą dętką. Trudno. Może faktycznie koledzy pomogą? Nie ma tam gdzieś w okolicy sklepu np sportowego? Wystarczy pewnie zwykła łatka na dętkę...