Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 15 -kwestia ważenia się


Kolejne kalorie poszły z dymem...znaczy się z potem!

10 minut wioseł: 100kcal
rower: 200kcal
bieżnia: 250kcal
+ standardowa runda na siłowni

Jakiś relaksik by się przydał....



---------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziś waga pokazała rano 90,7kg, ale ze zmianą paska poczekam, bo być może to ubytek wody po @ ). Cały czas staram się wprowadzić w życie tygodniowy system ważenia się...ale nie umiem...co najmniej co drugi dzień korci mnie, żeby stanąć na wadze i sprawdzić czy coś drgnęło...przeważnie tak jest...gdy nie to w sumie łapię "chwilowego dołka"...a potem analizuję co zrobiłam źle i staram się zrobić "coś więcej". W sumie niektórzy twierdzą, że to dobra taktyka, bo na bieżąco można panować nad dobrymi i złymi zdarzeniami w diecie - jednak te wahania są na tyle małe, że zastanawiam się czy to w ogóle ma sens. Czy może zamknąć wagę na kłódkę i ważyć się raz w tygodniu - efekt, jakikolwiek, ale jednak, murowany - brak dołków, lepsze samopoczucie...same zalety...

Dziś spokojny dzień...po obiedzie planuję wizytę na siłowni, rower i bieżnię.

Miłego dnia!