Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas złapać ostatnią chwilę by wrócić do formy...a w zasadzie to do normalności. Trzydziestka za pasem...później może być tylko gorzej...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4692
Komentarzy: 54
Założony: 28 lutego 2014
Ostatni wpis: 5 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
_Sky_

kobieta, 35 lat,

165 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 stycznia 2015 , Komentarze (3)

:) chyba z dziesiąty...ale nie - nie będzie o odchudzaniu, ale o potrzebie zdrowego odżywiania, zadbania o siebie i o przygotowaniach na maleństwo. Czas o tym pomyśleć. Więcej napisałam na forum - nie będę się powtarzać. 

Zaczynam dbać o siebie, obserwować swoje ciało, kupiłam termometr, mam ze 2 programy do obserwacji swojej @, zarejestrowałam się na Ovufriend. Zobaczymy co z tego wyjdzie...mam nadzieję, ze kiedyś coś wyjdzie ;) 

27 maja 2014 , Komentarze (5)

Wszystko co dotychczas runęło w dół...kompletnie. Pozostało zero motywacji...wróciły stare nawyki. Brakuje mi chęci do ćwiczeń. Patrząc na siebie wiem, że muszę coś ze sobą zrobić. Ale jak?? Brakuje mi już sił po tych tysiącach prób i tysiącach porażek...po których zawsze wracałam do punktu wyjścia. 

Przyznaję - nie lubię ćwiczyć. Albo inaczej "nie polubiłam jeszcze". Najgorzej jest mi "wyjść". Brakuje mi kopa. Brakuje mi chęci do życia ostatnio. Chęci do wszystkiego. 

Pomóżcie coś z tym zrobić. Opiszcie mi swoją historię. Dajcie wskazówki jak coś zmienić w sobie. Jak swojej głupiej głowie wytłumaczyć żeby w końcu stwierdziła "do roboty, nie ma zmiłuj". 

Wiem, że to straszne...ale pomyślałam ostatnio w desperacji, że jedynym sposobem mobilizacji byłby już dla mnie chyba tylko moment w którym ktoś powiedział mi, że jak nie schudnę to umrę...:(( 

Źle Dziewczynki...bardzo źle :( 

14 maja 2014 , Komentarze (8)

Przed chwilą dopadło mnie przerażenie...przedwczoraj sukces 91,2kg...a dziś własnym oczom nie wierzę! 92,4kg!! ?? O co chodzi? Trzymałam się diety, nie czuję po sobie zatrzymania wody...więc jakim cudem mogłam w 2 dni zmienić wagę o kilogram? Okres też już mam za sobą....

Tym bardziej jestem zdziwiona, bo przeważnie pierwsze dni na diecie dawały niezłego kopa przez ładne spadki wagi (wiadomo - schodzi woda), a tutaj? Jeden krok w przód 2 kroki w tył w pół tygodnia... :/ Masakra...

I jak tu się nie poddawać?? ;(

12 maja 2014 , Komentarze (3)

Od piątku ostro walczę. Wróciłam na siłownię - 3 dni pod rząd 50 minut bieżni, przedwczoraj Skalpel z Chodakowską (powiem Wam, ze mimo swoich 90kg dałam radę! - choć wiem, ze to najprostszy z treningów). Na wadze już mniej bo 91,2kg, więc i samopoczucie fizyczne lepsze. Gorzej z głową. Czuję jakiś wewnętrzny dołek...niechęć do pójścia na uczelnię. Ale wydaje mi się, ze to wynik mojego nicnierobienia ostatnio i strach przed zderzeniem z rzeczywistością. Mam duże zaległości w badaniach do pracy. W końcu powinnam coś ruszyć...ale chyba dobijający mnie dół fizyczny cały czas mnie do tej pory blokował. Może jak podniosę się w końcu z tego doła to ruszę też z resztą. 

Brakuje mi słońca...a Wam? Niby coś przebija się przez chmury, ale od 2 tygodni nie było fajnego, ładnego, ciepłego dnia...gdzie ta wiosna? Już za chwilę lato...a za oknem co? deszcz i zimno...

Po tym jak przekroczyłam 30tkę...a waga wciąż pokazuje mi wiek ciała na 45 lat mam ostrego kopa ...Przecież tak nie może być. Przecież potrafię wyglądać świetnie. Dlaczego więc o to nie powalczyć. Ostatnio oglądałam swoje zdjęcia i widzę jak zmieniłam się na gorsze...kompletnie inna twarz...zniknęły mi ładne rysy...tragedia...I pomyśleć, że wówczas w czasach robienia tych starych zdjęć twierdziłam, ze większość z nich nadaje się do wyrzucenia...Kobiety! 

A może uda się kiedyś tak wyglądać? Jeśli tak to przede mną długie miesiące pracy i walki...tylko czy sił wystarczy?

Edit: Pół Turbo Spalania zrobione...hmm w zasadzie chyba więcej, bo 25 minut. Nie chciałam przeginać, bo za chwilę wychodzę na uczelnie i nie chce wyglądać jak zmokła kura ;)

5 maja 2014 , Komentarze (4)

Nie da się inaczej tego ująć (szloch)92,7kg. Czas zacząć wszystko od nowa. Mam nadzieję, że z nową energią, nową wolą walki, w jakimś celu. Faktycznie odpuściłam sobie ostatnio...chyba nawet mocno przegięłam - i efekt jest jaki jest. To jak się czuję dało mi o sobie znać.

1) ból kolan

2) ból kręgosłupa

3) fałdki na plecach, które są dla mnie oznaka przegięcia...

Ja już nie wiem chwilami jak o siebie walczyć...jak zabić swoje słabości...

Ehhh i pomyśleć, że kiedyś ważyłam 49kg!! Dokładnie 12 lat temu...

11 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Od chyba miesiaca nie trzymam się specjalnie diety. Jak zwykle jem zdrowo i w miarę lekko, ale bez żadnego przykładania do tego uwagi. Do tego dorzucam często jakieś winko itp...za każdym razem ( co kilka dni ) gdy chcę się ważyć robię to z przerażeniem, że zobaczę kilka kilogramów więcej...a tu albo waga bez zmian albo 200-300g mniej! Czyż to nie piękne? Czyżbym lutowymi zmaganiami treningowymi a ostatnio pikantniejszym jedzeniem przywróciła swoją przemianę materii do idealnego stanu? (swinia)

Oj byłoby pięknie...ale do końca w to nie wierzę. Martwi mnie to, że chwilowo nie mam znów motywacji...chociaż 2 zdjęcia, które wczoraj zrobiłam mi koleżanka przy okzazji spotkania powinny dać mi kopa w d....

Mam nadzieję, że dzień motywacji przyjdzie szybko. 

21 marca 2014 , Komentarze (5)

Odpuściłam sobie na kilka dni...to chyba przez te deszcze i smętną aurę. Ale od wczoraj znowu wiosna i mam nadzieję - nowe siły!! Na wadze 91,6kg! To zatrważające jak człowiek szybko "nabywa" a jak ciężko stracić. A najgorsze jest to, że nie jadłam nie wiadomo czego...ot dołożyłam kanapkę...przegryzłam jakiegoś cukierka. Czyli nie dołożyłam sobie miliona kalorii a jedynie 200-300 dziennie więcej! I masz babo placek...(szloch) 

To daje do myślenia - mój metabolizm to jedna wielka ruina. No i czas wrócić do porządnej aktywności fizycznej. Od minionego piątku odpuściłam znacząco - tak jak pisałam spuchnięte i bolące nogi uniemożliwiły jakikolwiek ruch. Ale może dziś to zmienię. Jak nie dziś to już na pewno w niedzielę - myślę, że wyciągnę Męża na rower! (cwaniak)

W ubiegły piątek poniosłam klęskę stylistyczną i nałożona farba okazała się "szara, brudna, brzydka". Miał być piękny jasny blond! No niestety - takie wpadki się zdarzają - ale szczerze mówiąc chętnie reklamowałabym ten kolor w L'Oreal'u. Uprzedzam Was zatem: 

Chciałabym znów mieć długie włosy - choć wiem, że to katorga :p i w takiej wersji kolorystycznej...

P.S. zaczęłam swoją przygodę z noszeniem hybrydy na paznokciach - po tygodniu czasu jestem skłonna powiedzieć, że to genialne rozwiązanie! Do tego stopnia, że zakupiłam sobie już lampę i produkty Shellac'a. Dość droga impreza - ale zwróci się po 2-3 własnoręcznie zrobionych paznokciach - a całość produktów wystarczy pewnie na 30 zabiegów, więc na około rok czasu ( zakładając, że wytrzymam tyle w jednym kolorze - jeśli nie będę łączyć z normalnymi kolorami ). Zdam Wam relację !8)

17 marca 2014 , Komentarze (3)

Po weekendzie absurdalny wzrost wagi o 1kg!! Cały weekend miałam paskudnie spuchnięte nogi - być może to zatem zatrzymanie wody ( na co waga jednak nie wskazuje! wrrr oszaleć można ). Okres też mi się nie zbliża, a w weekend jakoś specjalnie sobie nie pofolgowałam... Żeby przytyć 1kg trzeba przecież spożyć nadmiarowo 8000kcal! Ja wliczając spożyte wino, gałkę lodów na imieninach i cieniutki kawałek tortu zjadłam może 3000kcal więcej...(mysli) oczywiście ponad to ile spożywam na diecie, więc biorąc pod uwagę normalne zapotrzebowanie, nadwyżka był jeszcze mniejsza. 

Paska nie ruszam...czekam na spadek...niech mnie mobilizuje ta 8 na pasku! 

A dziś z powodu paskudnego nie wyspania się chętnie dzień spędziłabym tak: 

13 marca 2014 , Komentarze (2)

Tak jest... będzie grzesznie... czerwone winko na wieczór to nie jest do końca dietetyczna sprawa. Jednak nie popadajmy w skrajności. Aktywności zero...za to jutro 10km w planach.

12 marca 2014 , Skomentuj

Poszukiwania farby dla rodziców zaowocowały dziś spacerkiem do OBI w celu oceny moich wyborów internetowych. W efekcie: 

10km - 685kcal :) 

Taka jestem z siebie dumna!