Lody wodne, sorbety to złoto! Ja jestem prawdziwym lodożercą i mogę je jeść cały rok. Oczywiście najlepsze to Ben&Jerry's ale jeden kubek to ok 1200kcal. Raz na jakiś czas ok, ale na codzień ratuje się takimi wodnymi. Jeden owocowy to ok 89 kcal. Wilk syty, owca cała 😀
Jestem i nadrabiam zaległości. W poniedziałek miałam wolne i wieczorem wleciało piwko owocowe i kawałek pizzy, to tak ponad moj limit kcal, ale takie dni tez beda od czasu do czasu. Pozostale dwa dni juz calkiem ok. W koncu nadchodzą cieplejsze dni. Nie mieszkam w Polsce i tu gdzie jestem lato jest dość marne, na pewno rzadko upalne. Z jednej strony plus, bo lepiej sie funkcjonuje przy takich 23-25 stopniach, ale brakuje tez takich goracych dni. Na szczęście za 6 tygodni jadę na urlop i liczę na piękną pogode.
Dzień ważenia. Po 10 dniach waga pokazała 62.7kg, co daje spadek 2.8kg! Wow tego się nie spodziewałam. Pewnie połowa z tego to tresci jelitowe i woda, ale i tak mega cieszy ta cyfra. Teraz tylko trwać w tym co zaplanowałam, bo jak widać mój plan działa. Nie katuje się treningami, nie zrezygnowałam drastycznie ze słodkiego i tlustego. Jem normalne domowe obiady, pozwalam sobie na slodycze, ale pilnuje dziennego limitu kcal. W tym czasie nie raz i nie dwa miałam ochotę zrobić sobie ucztę, ale cóż... staram się panować nad sobą. Lecę po wiecej 🙂
W piątek miałam zjazd energetyczny i odpuściłam trening, który zrobiłam dzisiaj. Wpadł też kawałek pizzy, stąd wyszło tyle kcal 🫠 Dzisiaj za to ładnie się trzymam. Podliczyłam sobie kcal z całego tygodnia, jeśli jutro utrzymam się na poziomie 1600 kcal to wyjdzie mi średnio 1750 kcal dziennie przez cały tydzień. No i jutro wlatuje ważenie. Jestem ciekawa i trochę się obawiam tego wyniku. W lustrze coś tam widzę po tych 10 dniach, ale i tak są obawy 😅
Za radą dobrej duszy przeszłam na stronę i teraz wszystko działa jak należy ✌️
Dobry dzień za mną. Wjechał też porządny trening. Jutro rest, trochę odpoczynku, mięśnie już wołają o dzień wolny. W niedzielę planuje się zważyć, minie 10 dni więc akurat fajnie, tak okrągło. Jutro wlatuje na netfixa nowy sezon jednego z moich ulubionych seriali! Idealnie pod ten rest day! Wracam z pracy i zasiadam na kanapę, rozkoszując się tym czasem.
Zrobiłam dodatkowy trening na bieżni. Po południu stwierdziłam, że mam za mało kroków, więc dobiłam je szybkim marszem ze słuchawkami na uszach. Wpadł też planowany masaż ud bańka chińską.
Mam problem z vitalia. Widzę np zaproszenie do znajomych w skrzynce, a nie mogę w nie wejść i zaakceptować, bo przekierowuje mnie od razu po opcje wykupienia abonamentu. Czy to jakiś "sprytny" patent blokady podstawowych funkcji, żeby więcej ludzi wyskakiwało z kasy i dlatego? Czy może u mnie aplikacja szwankuje? Bo np nie mogę rozwinąć też listy pamiętników i mam tylko te, które wyświetlają się na pierwszej stronie. Jakieś porady na to? 🙂
Dobrze zaczęłam tydzień. Fajnie ćwiczyło mi się z gumami mini band. Zaczęłam od tych lżejszych, bo nigdy nie robiłam na nich ćwiczeń i to jest inny wymiar treningu. Uda i tyłek nieźle obrywają.
Weekend dobiega końca, a mi udalo sie całkiem ładnie trwac w postanowieniach. Troche malo wody i krokow dzisiaj, ale najważniejsze, że jedzeniowo sie trzymałam. Niedziela upływa mi pod znakiem totalnego relaksu. Leżę, nadrabiam zaległości kinowe i odpoczywam. Zrobiłam dzisiaj kolejny masaż bańką chińską i do końca czerwca będę sie masować co drugi dzień po 5 min na nogę.
Zakupiłam również taśmy mini band do treningow. Będę używać w połączeniu z hantlami.
W ogóle mamy juz czerwiec, a to mój ulubiony miesiąc 🌸🙂
Wróciłam dziś z pracy, zjadłam, położyłam się żeby odpocząć, bo czułam się wypompowana i zasnęłam na dobre 1.5h. Mimo, że dzisiaj był luźniejszy dzień, to w ostatnim czasie trochę się przycisnęłam i taki efekt. Jednak organizm wie kiedy potrzebuje regeneracji. Jeszcze jutro i zasłużony odpoczynek.
Jedzeniowo jestem całkiem zadowolona. Na kolacje wpadło mcflurry pistacjowe, swoją drogą pyszne, mimo że nie poniosła mnie fala na te wszędobylskie pistacje. Zmieściłam się w kaloriach i to najważniejsze, bo wyznaje zasadę, żeby jeść wszystko tylko pilnować deficytu. Nie dla mnie wymyślne diety, drastyczna rezygnacja z poszczególnych "zakazanych" rzeczy. Na mnie najlepiej działa właśnie liczenie kcal i trochę ruchu.
Wytargałam z szafki bańki chińskie. Kupiłam olejek i postanowiłam masować się co drugi dzień, po 5 minut na nogę. Mam ogromny problem z cellulitem, a moje uda były zawsze najbardziej oporną częścią ciała. Mam nadzieję, że regularność w masażach znacznie poprawi ich wyglad.Zrobiłam zdjęcia całej sylwetki i może za miesiąc, albo po uplywie tych odliczanych 57 dni zrobię porównanie. Kwestia tego czy sie odważę 😀 W każdym razie, sama dla siebie będę miała naoczne dowody, ktore są najbardziej motywujace.