Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Bardzo serdecznie witam wszystkich!!! Odchudz
am
się kolejny raz, sama już nie pamiętam który. Jak dotąd efekt jest taki, że jest mnie coraz więcej. Jestem wesołą osoba, akceptującą siebie, ale obecna waga jest na tyle duża, że obawiam się o swoje zdrowie (stawy kolanowe i kręgosłup). Więc muszę z tym coś zrobić... Mam nadzieję, że mi się uda. Wcale nie muszę mieć figury modelki, ale chcę być lżejsza dla własnego dobra. Trzymajcie za mnie kciuki :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34470
Komentarzy: 409
Założony: 8 marca 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgonia42

kobieta, 56 lat, Świdnica

178 cm, 112.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lipca 2010 , Komentarze (2)

Wróciłam na tory dietkowe i efekt fantastyczny. Zrzuciłam 1,5 kg, jestem radosna jak skowronek!!! Nareszcie nie jestem otyła. Mam tylko nadwagę, huuuuuuuuura. Ale z nią też powalczę, nie ma co się litować. Wyglądam coraz lepiej, faceci jakoś tak inaczej na mnie zerkają. Fajnie jest, żebym tylko następnej zawiechy nie miała.

Kupiłam sobie spódnicę 44. Po prostu szok i niedowierzanie. Fajnie mi w niej. Latami chodziłam w spodniach i odwykłam, ale czuję się kobieco i odpowiada mi to :)

Pozdrawiam wszystkie odchudzaczki

14 lipca 2010 , Komentarze (2)

Strasznie długo mnie tu nie było, chociaż wpadałam poczytać co się u Was dzieje. Miałam zupełne wariatkowo w pracy, teraz sie troszkę uspokoiło z akcentem na troszkę.

A co u mnie? Hmm, nie jest źle. Przez te zawirowania nie miałam czasu, ochoty i siły na przestrzeganie diety, nie ćwiczyłam, psychicznie byłam wykończona. Gdy tydzień temu wlazłam na wagę zdębiałam. 95,70 kg!!! Załamka. Tyle pracy poszło w las. Zdecydowanie mi się poprawiło wczoraj, bo dostałam @ i waga była łaskawsza 94,70. Wróciłam na dobre tory i mam nadzieję na nich pozostać.

Doszłam do wniosku, że pracą nie ma co sie tak przejmować, bo i tak tego nikt nie doceni. Wyluzowałam trochę, zajmuję się sobą i rodziną. Wczoraj wyszłam na spacer wieczorny. Po deszczu było troche chłodniej i przyjemnie. Dołączył do mnie mąż, co bardzo mnie ucieszyło. Wreszcie mieliśmy okazję spokojnie porozmawiać (przez te nerwy to ostatnio na wszystkich warczałam), powiedział mi, że jego kolega mnie widział i stwierdził, że ładnie wyglądam. To juz drugi z kolei. Pocieszające to jest bardzo i budujące.

Wróciłam na dobre, trzymajcie za mnie kciuki!!! Buziaczki

28 czerwca 2010 , Komentarze (7)

Ale sie porobiło. Myślę sobie dlaczego mnie nikt nie odwiedza, co jest? Okazało sie, że mnie zablokowało, bo wyszło że mam za niskie BIM. Dobre sobie z taka nadwagą a raczej jeszcze otyłością. Ale już wszystko naprawiłam, mam nadzieję, i jestem widoczna :) W każdym razie dajcie znać czy już można czytać to co piszę.

U mnie spokojnie. Coś tam mi leci w dół, od dzisiaj zaczęłam stosować nową dietkę SD. Myślę że efekty będą dobre i spadające. Ponieważ nie wiem czy czytałyście mój poprzedni wpis dodam tylko, że weszłam w rozmiar 46!!! Dla mnie bomba. Pozdrowionka i miłego dzionka...

25 czerwca 2010 , Skomentuj

Nareszcie jest mniej i to o 80 dag. Po takim obżarstwie weekendowym to fajnie. Cieszę się. Ostatnio byłam z córkami w sklepach odzieżowych. Namierzyłam się ubrań ile wlezie, ale mam wybór!!! Nawet nie zamierzałam niczego kupić, ale jak weszłam w 46 to gęba rozjechała mi sie szeeeeeeeeroko. Wiem, że dla Was taki rozmiar to jeszcze duży, ale ja juz zaczynałam się mieścić tylko w 50 lub 52, więc cieszę się ogromnie.

Zakupiłam nowy pakiet smacznie dopasowanej i od niedzieli będę na niej. Jednak najlepiej idzie mi chudnięcie jak mam gotowca. Skończy się akurat przed wyjadzem na urlop i być może nie przestraszę plażowiczów ;) Pozdrówka dla wszystkich!!!

21 czerwca 2010 , Komentarze (2)

Dokładnie jak w tytule. Coś mi się zawiesiło. Totalne wariactwo w sobotę i niedzielę. Obżarłam się niesamowicie. W sobotę specjalnie zrobiłam ciasto żeby je zjeść do tego andruty, sama słodycz a mleko w proszku pozostałe po andrutach wylądowało też w moim brzuchu.

Mogłabym wymyslić kilka usprawiedliwień, ale to nie o to chodzi, wiem. Dlatego nie tłumaczę się. Jestem zdołowana własną głupotą i tyle. Możecie mi nawtykać, chociaż nie wiem czy to coś da. Lepsza byłaby jakaś łopata w prezencie żebym mogła odkopać moją motywację...

18 czerwca 2010 , Komentarze (5)

Weszłam na wagę i się wnerwiłam, bo tylko 20 dag mniej. Co jest? Przecież nie grzeszyłam, ćwiczyłam i zero wyników. Mam nadzieję, że to przez tą @, bo jakaś napompowana sie czuję. W przyszły piatek jak znowu zobaczę tylko 20 dag mniej to się wścieknę. Jeszcze rozumiem takie numery, gdy coś przeskrobię, ale w tym tygodniu byłam grzeczna jak niemowlę. W takim tempie to do końca wakacji nie uzyskam 90 kg, nie mówiąc o połowie lipca :( Zobaczę po @ czy coś się ruszy. Na razie dziewczyny...

17 czerwca 2010 , Komentarze (8)

Strasznie ciężko przestrzegać mi diety ostatnio. Wszystko przez pracę i naszą polską mentalność. Siedzę sobie spokojnie na tyłku, robię co powinnam, przychodzą do mnie interesanci i zaczyna się... Dlaczego wszyscy są przekonani, że jak wejdą z czekoladkami to wyjdą z załatwioną sprawą. Mówię, tłumaczę, że to nie ma nic do rzeczy (bo tak jest naprawdę). Mam jeszcze szefów nad sobą i to oni podejmują większość decyzji, ja je tylko przekazuję. Ale jak grochem o ścianę. Wszyscy wiedzą lepiej. I co ja mam robić z tymi dowodami wdzieczności???  Patrzeć na nie? Kawą obdzieliłam całą rodzinę, znajomych, bo nie piję wcale, słodycze też rozdaję, ale wolałabym ich nie widzieć w bezpośredniej bliskości. Nie ma lekko. Powiem szczerze, że uzbierałam juz furę czekoladek, kaw i łakoci dla nauczycieli moich córek, chyba każdy dostanie. Niech mają na zdrowie. Mi będzie lżej a im przyjemniej.

Zastanawiałam się nad wywieszeniem kartki "Nie piję kawy, nie jem czekolad", albo bardziej ogólnie "Nie biorę", ale jeszcze ktoś pomysli że daję i dopiero mogę mieć nawał intereaantów:)To oczywiście żarty, bo co mam zrobić. Pozostaje mi patrzeć ze wstrętem na słodycze i wmawiać sobie, że ich nie lubię. Nie raz słyszę własnie takie teksty "bo pani jest taka miła", "taka ciepła" itp. I bądź tu człowieku miły, uprzejmy i cierp. Tylko pytam za co?

A dietkowo ok, siłownia zaliczona. Instruktor na siłowni powiedział, że jest pod wrażeniem mojej determinacji :)) i cieszy się z wyników (pochwaliłam się). Więc dzionek udany, jutro ważenie i ...........

Pa pa milusiego dnia :))

 

 

16 czerwca 2010 , Komentarze (7)

Wczoraj wieczorem zrobiłam sobie spacerek, 2 godz. łaziłam, było przyjemnie nie gorąco i nie zimno, ale.... Pożarły mnie komary po prostu okropnie. Może macie jakiś wypróbowany sposób lub środek na te cholerne insekty, bo niestety namnożyło się dziadostwa w nadmiarze.

A dietkowo prawie grzecznie chociaż wszamałam 2 michałki, nie mogę ich mieć na widoku. A skoro leżały i namawiały zjedz nas, to co miałam być niemiła? Myślę, że jednak spaliłam je na spacerku. Dzisiaj i jutro siłka a w piatek ważenie, ciekawa jestem,  co moja ukochana ;) waga pokaże.

Trzymajcie się dziewczyny, miłego dzionka!!!

 

15 czerwca 2010 , Komentarze (3)

Dziekujeęza miłe komentarze.

Wczoraj byłam na pilatesie, słyszałam że łagodne ćwiczenia bez skakania, co wskazane jest na mój kręgosłup. Nie powinno być ciężko. Matko jedyna ledwo z tego wyszłam o własnych siłach. A przecież troche sprawność poprawiłam na siłowni. Ale powiem Wam, że ćwiczenia świetne, na każdą część ciała, czuję je troche w mięśniach. Naprawdę polecam, szczególnie osobom z bólami kręgosłupa.

Będę na nie chodziła do końca czerwca, czyli niedługo, ale w lipcu sama je sobie zafunduję w domu. I pod koniec lipca na plaży może będę wyglądała po japońsku "jako tako" ;)

Wczoraj dietkowo w porządku, niczego nie przeskrobałam, poćwiczyłam, więc dzień zaliczam do udanych. Dzisiaj słoneczko świeci, jest pięknie, więc miłego i udanego dnia życzę wszystkim odchudzaczkom!!!

14 czerwca 2010 , Komentarze (10)

Postanowiłam przedstawić mój bilans odchudzania. Rozpoczęłam to wielkie dzieło 8 marca, ale to była tylko rejestracja na portalu. A naprawde ruszyłam 13 marca razem z dietą smacznie dopasowaną. Czyli po trzech miesiącach mogę zrobić podsumowanie. Wygląda ono tak:

zrzuciłam 8,5 kg,

w biodrach zmalałam o 7 cm,

w pasie też 7 cm,

w udzie 4 cm,

zmalało mi też ramię, ale nie wiem o ile bo nie mierzyłam od początku.

Do pozytywnych efektów odchudzania dodam jeszcze to, że jestem sprawniejsza i niemalże zupełnie nie odczuwam bóli kręgosłupa, które czasami unieruchamiały mnie na kilka dni.

Co prawda, miałam zakusy, aby do końca czerwca ważyć 90 kg, ale widzę że nie dam rady. W każdym razie nie martwi mnie to :) Jestem pozytywnie nakręcona i nastawiona. Mam nadzieję, że osiągnę ten cel do połowy lipca. I nad morzem pokażę się już nie jako wieloryb, ale dobrze odżywiona foczka? ;) A w przyszłe wakacje będę Wenus ;) !!!!

Buziaczki odchudzaczki!!!