Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Bardzo serdecznie witam wszystkich!!! Odchudz
am
się kolejny raz, sama już nie pamiętam który. Jak dotąd efekt jest taki, że jest mnie coraz więcej. Jestem wesołą osoba, akceptującą siebie, ale obecna waga jest na tyle duża, że obawiam się o swoje zdrowie (stawy kolanowe i kręgosłup). Więc muszę z tym coś zrobić... Mam nadzieję, że mi się uda. Wcale nie muszę mieć figury modelki, ale chcę być lżejsza dla własnego dobra. Trzymajcie za mnie kciuki :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34572
Komentarzy: 409
Założony: 8 marca 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgonia42

kobieta, 56 lat, Świdnica

178 cm, 112.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2014 , Komentarze (1)

Muszę to zrobić, bo nawaliłam na całej linii. Nie zrzuciłam nic, przytyłam a to już grzech, zgubiłam gdzieś zdrowy rozsądek. Jednym słowem przez cały tydzień żarłam wszystko i dużo i słodko i tłusto. Wariactwo totalne mnie opętało. Bardzo mi głupio, ale mówiłam, że będę szczera, więc jestem. Ratunku!!!

6 marca 2014 , Skomentuj

Odebrałam wyniki i okazuje się, że są bardzo dobre. Wszystko w normie i cukier i cholesterol i trójglicerydy. Zawsze jestem pełna podziwu, jak widzę dobre wyniki u siebie, bo z otyłością jestem zagrożona wieloma chorobami. Jednak żeby nie kusić losu lepiej zrzucić nadbagaż i w pełni cieszyć się zdrowiem.
Szczerze mówiąc ciężko w tym tygodniu mi idzie. Podejrzewam, że po przymusowym poście ze względu na problemy jelitowe teraz organizm chce nadrabiać zaległości, bo mam ochotę na wszystko i w dużych ilościach. Jeszcze @ w drodze co też wzmaga apetyt. Trzymajcie kciuki żebym nie popłynęła.

3 marca 2014 , Komentarze (1)

Osiągnęłam wynik 111,10 kg czyli spadło mnie kolejne 1,20. Świetnie, cieszę się bardzo. Z pewnością duży wpływ na spadek miał fakt moich gastrycznych problemów, ale i tak cieszy. 
Dzisiaj robiłam badania, jutro będą wyniki. Ciekawa jestem czy wszystko w porządku. Miłego dnia:)

28 lutego 2014 , Komentarze (1)

tłusty czwartek bez pączka. Chyba pierwszy raz w życiu. Na domiar wszystkiego byłam wreszcie wczoraj na spacerze z kijkami. Tak prawdę mówiąc to nie takie proste chodzić z nimi właściwie. Pooglądałam sobie filmiki instruktażowe i starałam się stosować do rad i zaleceń. Jakoś dałam rade skoordynować ruchy. Nawet mi się to podoba. Najlepiej chodziło mi się po dróżkach i trawie, gorzej po chodniku. Myślę, że jednak częściej zacznę z nimi chodzić.

27 lutego 2014 , Skomentuj

Widocznie mój organizm jest mądrzejszy ode mnie. Nie wiem czy śmiać się czy płakać, ale fakt jest taki, że nawet nie patrzę w stronę pączków, bo mi niedobrze. I tak oto przetrwam ten dzień nietradycyjnie, ale dietetycznie. Nie chcę pączków, faworków, oponek itp. tylko niech mnie nie muli. A Wam życzę silnej woli :)

26 lutego 2014 , Komentarze (1)

We wtorek miałam kiepski dzień. Po południu czułam ciągłe ssanie. Trochę popłynęłam. Ale pod wieczór nowa rewelka. Goniło mnie, jak diabli, brzuch bolał i spędziłam dużo czasu w wc. Wypiłam mocną herbatę zieloną, z miętą a w brzuchu grzmiały wszystkie trąby świata. Dzisiaj jakoś żyję. Nie biegam do toalety. Może to była kara z grzech obżarstwa. Szybko nadeszła i obym wnioski wyciągnęła. 
Miłego popołudnia

24 lutego 2014 , Komentarze (1)

Zanotowałam dalszy cudowny spadek o 1,1 kg. Jestem z siebie dumna, bo pokus było dużo, ale dałam radę się oprzeć. Nie znaczy to, że nie grzeszyłam. Doszłam do wniosku, że muszę nauczyć się jeść a nie żreć. Zmniejszam swoje porcje, staram się (chociaż nad tym muszę jeszcze popracować) jeść do każdego posiłku warzywa. Jem też słodycze, ale w ograniczonej ilości. Upiekłam mamie ciasto i zjadłam kawałek jeden a nie pół blachy, co jest wielkim osiągnięciem :) Na razie ta metoda przynosi efekt, więc dopóki będzie działała to ją będę stosowała. Pozdrawiam słonecznie :)

21 lutego 2014 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień pełen pokus i niestety kilku uległam. Dzisiaj dzień pokuty, więc dbam i myślę o tym co i ile jem. Mam nadzieję, że w poniedziałek nie załamie mnie ważenie, ale pewnie spadku dużego nie będzie. Zobaczymy.

Dzisiejszy dzień jest taki piękny i ciepły, że narobiłam się z rozpędu umyłam okna w kuchni i pokoju, przesadziłam 2 kwiatki, posprzątałam i ugotowałam pyszną zupę, którą mogę jeść z rodziną. Ryżówka z dużą ilością warzyw, więc takie pierwsze i drugie danie w jednym. Wszystkim smakuje na szczęście. Pozostali zjedzą jeszcze coś w ramach drugiego a ja popatrzę. Jutro muszę upiec ciasto dla mamy i modlę się żebym nie miała ochoty go pochłonąć. Trzymajcie za mnie kciuki.

20 lutego 2014 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień wzorowy a wręcz wzorcowy. Dietko bardzo grzeczna, żadnych pokus - cud, mieszkanie posprzątane, nawet w kinie byłam. I tu dygresja. Uwielbiam chodzić do kina, ale wkurzają mnie ci wszyscy ludzie, którzy nie mogą obyć się bez jedzenia i picia przez 2 godz. Wszechobecny zapach popcornu mnie dobija i odbiera radość z oglądania, a ciągle szeleszczące papierki i niewyciszone komórki dopełniają obrazu. Nie wiem czy tylko mi to przeszkadza, ale marzę o kinie cichym i bez zapachów. Dobrze, że chociaż film świetny.

To mój wczorajszy obiad:

 

19 lutego 2014 , Skomentuj

wieczorem wręcz ich nie czułam. Wszystko za sprawą spacerów nie tylko rannego, ale i popołudniowego. Dzień był ciepły i miły, więc postanowiłam wykorzystać go w pełni. Dzisiaj czuję,że moje nogi ważą tonę. Mam nadzieję, że do ważenia mi to przejdzie ;)

Dietkowo było bardzo dobrze aż do wieczora, kiedy to wróciła córka od koleżanki i przywiozła kawałek przepysznego piernika jej mamy. Niestety uległam i zjadłam,  naprawdę mały kawałeczek. Był wspaniały, ale już więcej nie ruszę - obiecuję.

Na dzisiaj mam plan jedzenia i sprzątania. Trzeba mieszkanie nieco ogarnąć, gdy mam wolne. Oczywiście spacer jak najbardziej aktualny muszę rozchodzić te moje zakwaszone nogi. Tak  nawiasem mówiąc to doszłam do wniosku, że strasznie się zapuściłam nawet w kwestii ruchu. Kiedyś taki spacer nie odbijał się tak strasznie na moim organizmie, ale oststnimi miesiącami faktycznie mało się ruszałam. Nawet do pracy mąż mnie zawoził i często przywoził i się człowiek totalnie rozleniwił. Teraz planuję w obie strony na piechotkę i nie ma zmiłuj.

Życzę miłego dnia :)