Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Bardzo serdecznie witam wszystkich!!! Odchudz
am
się kolejny raz, sama już nie pamiętam który. Jak dotąd efekt jest taki, że jest mnie coraz więcej. Jestem wesołą osoba, akceptującą siebie, ale obecna waga jest na tyle duża, że obawiam się o swoje zdrowie (stawy kolanowe i kręgosłup). Więc muszę z tym coś zrobić... Mam nadzieję, że mi się uda. Wcale nie muszę mieć figury modelki, ale chcę być lżejsza dla własnego dobra. Trzymajcie za mnie kciuki :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34456
Komentarzy: 409
Założony: 8 marca 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgonia42

kobieta, 56 lat, Świdnica

178 cm, 112.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 czerwca 2010 , Komentarze (4)

Jestem znowu. Miałam małą przerwę z wpisami, ale to za sprawą pracy i alergii. W pracy nie było czasu na wpisy, chociaż przeglądałam co tam u was a po południu padałam jak betka. Myślę,że to wina tabletek, które łykam. Działają na mnie usypiająco. Jedyny z tego pozytek to taki, że mniej jem. Chociaż, no właśnie, pokus mam ostatnio sporo, w tym moje imieniny w czwartek. Wyobraźcie sobie, że całkowicie o nich zapomniałam, ale koleżanki w pracy zrobiły mi fantasryczną niespodziankę. Dostałam od nich przepiękny storczyk. Oczy zrobiłam wielkie, bo nie wiedziałam co to za okazja. A one, że moje imieniny, upssssssss, dałam ciała.. Na drugi dzień kupiłam łakocie i postawiłam im z kawką.

Słodkości dostałam też od paru osób i niestety skusiłam się. Dlatego waga w piątek zamiast kg pokazała tylko 20 dag mniej. Trudno, muszę teraz odpokutować słodkie grzeszki. Na szczęście mam jeszcze 2 wejścia na siłką to wywalę z siebie nadprogramowe kalorie. W każdym razie nie żałuję, nie będę się zamartwiać. Czasami muszę wrzucić na luz. Wiem, że nie często i nie dużo i tego się trzymam.

Wiecie co, moje ubrania letnie sprzed roku wchodzą na mnie luźno. A pod koniec wakacji ledwo się w niektórych dopinałam, albo przylegały do mnie jak druga skóra bez żadnych luzów. To fantastyczne uczucie, gdy latem człowiek nie czuje sie we własnym ubraniu jak baleron na wystawie w mięsnym sklepie. Dlatego wiem, że warto o to walczyć co niniejszym zaczynam kontynuować. Pozdrawiam cieplutko wszystkie odchudzaczki :))

8 czerwca 2010 , Komentarze (5)

Umieram. Moja alergia obudziła się ze zdwojoną siłą. Dopóki było zimno i mokro wszystko wyglądało ok a teraz załamka. Nos cieknacy, oczy łzawiące i jeszcze mnie dusi. Biorę leki, ale organizm musi sie przyzwyczaić do tego i zacząć walczyć. Nie wiem tylko czy ja to wytrzymam. Jestem wykończona!!!!!

Wczoraj dietkowo dobrze, nawet na siłkę poczłapałam i dałam z siebie wszystko. Wypociłam 950 kal i skonana wróciłam do domu. Za to spać przez tą cholerną alergię nie mogę, bo jak nie nos to oczy ciągle coś........... bleeeeeeeeee

Jednak nie modlę się o opady, nie jestem taka...

 

7 czerwca 2010 , Komentarze (4)

Nie cierpię długich weekendów, ani weekendów. Odkąd się odchudzam mam z nimi problemy. Tym razem też zgrzeszyłam. Pochłonęłam świeżutki chleb (chyba pół) z masłem i pomidorem. Pycha po prostu, ale ile na wadze przybyło wolę nie wiedzieć. Zważę sie w piątek i mam nadzieję, że nie zemdleję. W tym tygodniu siłka, karnet mam do 16.06 i zastanawiam się czy wykupić na następny miesiąc. Szczerze mówiąc nie chce mi się, strasznie to jest czasochłonne, bo siłownia jest daleko od mojego domu. Z drugiej strony jak patrzę na ubytek centymetrów to owszem jest to opłacalne.

Aaaaaaaa zapomniałam napisać,że mam nowe lustro w łazience, w którym mogę się oglądać w całej krasie :(. Bardzo nalegałm żeby mąż kupił takie duże a teraz żałuję. To co widzę woła o pomstę do nieba. Najzwyczajniej w świecie ja jakoś tak mam, że w mojej głowie mój obraz jest dużo szczuplejszy niż w rzeczywistości. Zawsze w sklepach reaguję zdziwieniem na swoje odbicie "kto to jest, taki gruby?". A teraz ciągle się widzę i to jest straszne. Nie podoba mi się to. Muszę to zmienić, ale to takie trudne!!!

4 czerwca 2010 , Komentarze (3)

Jest sukces, jak pisałam wcześniej  nie zmieniałam wykresu chociaż przez poprzedni weekend ubyło mi 60 dag, ale teraz zmienię bo utrzymałam to a dołożyłam jeszcze 10!!!. Czyli w tydzień, po kilku grzeszkach minus 70 dag. Chyba jest dobrze, zwłaszcza że zmalałam w biodrach i pasie po 1 cm, siłka dobrze na mnie działa.

Zapowiada się wreszcie ładna pogoda, więc mam nadzieję wyleźć z domu i troszkę się poruszać. Biorąc pod uwagę, że moja kondycja jest lepsza to może pobiegam trochę???

Trzymajcie się dziewczyny i dzięki za wsparcie, gdyby nie wy to pewnie rzuciłabym już to w diabły. Buziaki!!!

2 czerwca 2010 , Komentarze (4)

Hmmm, była wpadka wczoraj a nawet kilka. Ponad miare wrzuciłam: galaretkę owocową, trochę popkornu, michałka (tylko 1 szt. a uwielbiam!!!), słonecznik a wieczorkiem niestety bigosik, ech.........więcej grzeszków nie miałam. Oprócz tego w dietce jakieś 1200 kal, więc uzbierało się tego :( Trudno dzień dziecka raz w roku, chociaż mi się przeciągnie trochę, bo ze względu na pogodę nie poszalałyśmy w mieście, więc wybieramy się w piątek. W planie pizza i coś jeszcze na pewno :) Czegóż nie robi się dla kochanych dzieci.

Dzisiaj siłka, tak mi sie nie chce iść. Wszystko przez tą pogodę za oknem. Jakoś się nie zapowiada żeby przestało lać i wiać. Załamka. Ale jak tam dojdę to wyprodukuję może więcej endorfin i mi sie humor polepszy. Tylko jak tu się zmusić????

Mimo tego, co za oknem, życzę miłego światecznego czwartku. Zamelduje się w piatek po ważeniu. Może mnie waga kocha i zaskoczy pozytywnie??? Buziaczki...

1 czerwca 2010 , Komentarze (4)

Zmieniam pomysł wpisywania tego co zjadłam. Tzn. notuję skrzętnie, ale w notesie swoim a tutaj będę wpisywała tylko grzeszki, abyście mogły mi wygarnąć. Wczoraj dietkowo było bardzo dobrze, zjadłam jakieś 1300 kal, na siłowni wypociłam 700 na bieżni plus na przyrzadach też sporo, ale nie wiem ile, bo na nich nie ma miarki :)

Dietkę zaczerpnęłam ze swojej smacznie dopasowanej, bo jednak na niej szło mi najlepiej. Podejrzewam, że nie dam rady realizować jej kropka w kropkę, ale będę się trzymała liczby kalorii i zjadała mniej węglowodanów i tłuszczu.

Obmyślam strategię na dzisiejszy dzień dziecka. Muszę wykombinować coś fajnego, bo moje dziewczynki postawiły mi wysoko poprzeczkę po dniu matki. Pozdrawiam...

31 maja 2010 , Komentarze (6)

Niczego już nie rozumiem. Przez weekend miałam dietkować, ale nadarzyły się okazje - był grill i jedna kiełbaska zginęła w mej paszczy z białym chlebem (o zgrozo), później piwko. Niedziela miała byc przykładna i .......... w sumie była, ale wieczorem przyjechali goście. Mąż kupił lody a ja gdy zobaczyłam czekoladę na nich to zwyczajnie rozum straciłam i zjadłam  sama 1/4 pudełka. Porażka dla mnie, bo ja NIE LUBIĘ LODÓW - AUTENTYCZNIE!!!!  I tak dzisiaj sobie na wagę wlazłam a na niej co???????? Szok, mniej o 60 dag, czyli mam 95,80 kg. Oczywiscie nie zmieniam jeszcze paska, bo ważenie oficjalne w piątek. A znając siebie wszystko może wrócić :(

 W każdym bądź razie dietkę zamierzam trzymać solidnie w tym tygodniu a jak ta cholerna wskazówka przesunie sie w piątek nie w tę stronę co potrzeba to nie ręczę za siebie. Acha jeszcze coś sobie obiecałam. Niestety zanudzę Was wypisywaniem tego, co zjadam. Myślę, że to pozwoli mi bardziej się kontrolować, no i nie będę się obżerała zakazanymi produktami. Ponieważ wpisy robię rano, to zapisywać będę z 1 dniowym opóźnieniem. Jutro zobaczycie ile tego było. Buziaczki :)

 

28 maja 2010 , Komentarze (9)

No cóż, jestem spokojna, mówię do siebie po zejściu z wagi. Minus jest, mozna rzec oszałamiający, 10 dag. Faktem jest, że przez 2 tygodnie kiedy chodze na siłkę zmalałam w biodrach 2 cm, w pasie 3 i nawet udo drgnęło o 1,5. Wynika z tego, że maleje w obwodach. Ala ja chcę też mniej ważyć!!!! To już 2 tygodnie i nic!!!! Dobra, dobra nie krzyczcie, wynik jest a ja jestem spokojna i czekam dalej....

Wago odczaruj się, błagam

27 maja 2010 , Komentarze (8)

Moje córki są fantastyczne. Wczoraj był prawdziwy dzień matki i już rano dostałam śniadanko do łóżka!!!!, dietetyczne jak najbardziej, chlebek wasa z ogóreczkiem i pomidorem  + jogurcik i herbatka. Super. A po pracy czekał na mnie obiadek: pieczona pierś  z kurczaka z ziołami i bukiet warzyw ulubionych: brokułki, marchewka z groszkiem gotowane na parze (pojętne te moje dzieci i obserwują dobrze co jadam), na deserek sałatka owocowa-pychota. Wieczorkiem siłownia, bardzo solidnie się przyłozyłam a po powrocie jogurcik tylko zjadłam. Jak widać dzień bardzo udany pod każdym względem.

Dzisiaj dietkowo też ok, myślę że wytrwam do wieczora a jutro ważenie i mierzenie i cicha nadzieja, że waga drgnie we właściwą stronę. Buziaczki!!!

26 maja 2010 , Komentarze (3)

Witajcie dziewczyny. Miałam wczoraj piekny dzień, najpierw piknik, pogoda dopisała, bo o to martwiłam się najbardziej. Po powrocie do domu - niespodzianka:

Piękne prawda. Córka z koleżanką upiekła z okazji dnia mamy, który jest dzisiaj, ale one dzisiaj mają zajęte popołudnie, więc zrobiły nam imprezkę wczoraj. Do tego kawusia. Przepyszne naprawdę.

Niestety jedyny minus jaki się z tym wiąże to kalorie. Ale zjadłam mały kawałek a dzisiaj razem z mamą koleżanki idziemy na siłownię  wyrzucić to z siebie. Więcej nie zamierzam grzeszyć. Całuski dziewuszki w tym cudnym dniu!!!