Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Obecnie jestem mamą małego synka i żoną kochanego faceta :]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13748
Komentarzy: 217
Założony: 12 lutego 2013
Ostatni wpis: 18 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
EvitaVianne

kobieta, 37 lat, Żelistrzewo

168 cm, 131.60 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Postanowienie nr 1 - zejść do 120 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2018 , Komentarze (1)

Ha! dzisiaj pamiętałam, żeby zrobić pomiary :D w poprzednim tygodniu w mojej tabelce powpisywałam pomiary startowe, zamiast samych zer ;) 

Powiem szczerze, ze troszkę się zdziwiłam - dodatnim centymetrem w prawym ramieniu :D no i że troszkę w niektórych miejscach coś spadło, mimo iż się wcale nie starałam. Za to udo lewe nie mogłam ogarnąć, skąd ubytek 2 cm, albo poprzednio źle zmierzyłam albo co, bo teraz próbowałam w kilku miejscach wyłapać i ciągle to samo wychodziło :] No ale najbardziej zadziwiło mnie, że nawet cosik z tej wagi spadło :D

W ramach relaksu strzeliłam sobie peeleng twarzy i maseczkę :D od razu niedziela pozytywnie rozpoczęta :D

Dzisiaj piękne słoneczko, chociaż -6 na dworku. Także tym pięknym słonecznym akcentem życzę wszystkim udanej niedzieli :D

17 marca 2018 , Komentarze (9)

Witam wszystkich.

Nie bójcie się, nie zniknęłam. Ale nawaliłam na całej linii :/ i przyznaję się bez jakichkolwiek tortur ;) I od razu mówię, że niniejszy wpis to nie moje usprawiedliwienie dla zawalenia diety, tylko wyjaśnienie dla was czemu mnie nie było :]

Ostatni czas był mega intensywny.W dniach 8-10 miałam do zrobienia 6 tortów. Zarywałam noce - kładłam się spać o 3 wstawałam o 5. No ale jak obiecane to trzeba zrobić. W niedzielę 10.03 mieliśmy na 11 gości, a na 15 zaraz jak goście wyszli biegiem na salę zabaw, b o tam zaproszone dzieciaki na urodziny synka. Jak wróciliśmy z tej sali zabaw to padliśmy po 19 jak muchy wszyscy troje. Dopiero następnego dnia przypomniało mi się, że miałam zrobić rano pomiary. W sumie dobrze, że nie robiłam, bo ciągle na niezdrowym szybkim żarciu i energetykach :/ Niby mogłam się pilnować, ale byłam tak zjechana, że nawet mi się nie chciało.

W piątek 9.03 miałam pożegnanie w pracy. W sensie ja się żegnałam i oni żegnali mnie. Poszłam z tortem. Obleciałam prawie wszystkie pokoje a tu miła niespodzianka wszyscy czekają na mnie z miłymi słowami, podziękowaniami na piśmie i prezentami :] no łezka się w oku zakręciła. 

Poniedziałek jeszcze z rana latałam załatwiałam sprawy,o godzinie 15 już się cała trzęsłam ze zmęczenia (nawet w środku), a potem jak padłam o 16 (jak mąż wrócił, bo dziecka bym samego sobie nie zostawiła) to spałam do 8 rano dnia następnego. I nikt nie był w stanie mnie ruszyć czy dobudzić :D

A od środy zaczęłam kurs kadry i płace. Rano szybko kanapka, potem dopiero o 13:00 dostajemy obiad - obiad na szczęście układany przez dietetyka, bo obiady dostajemy z hospicjum. A do domku jak wracałam to najczęściej kanapki (o zgrozo z białym pieczywem :/). mało piłam przez te dni. Głownie herbata i trochę tylko wody.

Jutro zrobię pomiary i może mnie kopną one do działania. Dzisiaj już sączę wodę od rana. Zaraz zrobię sobie jakieś  konkretne śniadanko bardziej zdrowe niż do tej pory :] i może pojawię się na dłużej.

Ogólnie mało będę zaglądała, bo muszę się uczy. Kurs kończy się egzaminem (11.04), ale co piątek mamy mieć testy sprawdzające naszą wiedzę, także jeszcze mi się przyszło uczyć :D

4 marca 2018 , Komentarze (13)

Wczoraj przed snem czytałam swoje stare wpisy. Kurcze, muszę znaleźć tą motywację z wtedy - zawsze będzie mi łatwiej walczyć samej ze sobą i swoimi słabościami :)

Dzisiaj się zważyłam oficjalnie - z rana na czczo, na golaska i z pustym pęcherzem ;) (wczorajsza wprowadzona waga na pasku, była po ważeniu się po całym dniu jedzenia i w ubraniu) Zrobiłam sobie przy okazji pomiary i tak co niedzielę będę się ważyć i mierzyć. Podejrzewam, że ważyć i tak się będę codziennie, ale będę brała pod uwagę pomiar niedzielny :) Nawet sobie zrobiłam tabeleczkę na pomiary - kiedyś, kiedyś, dawno temu mnie takie coś trzymało w ryzach, także po cichuteńku liczę, ze tym razem także ;)

Ogólnie nie będę jej wstawiać w całości, bo jak widać słabo widać ;) Będę wstawiała mniejsze fragmenty, aby były bardziej czytelne. Start na dzień dzisiejszy czyli 04.03.2018r., natomiast meta to jak widać 01.07.2018r. Dlaczego takie daty? Biorę udział w jednym z wyzwań i właśnie na 01.07.2018r. jest ustawiona data finalna. Dodatkowy czynnik mobilizujący ;)

Dzisiaj już po 0,5l wody, więc jest progres ;) Ale w planach mam min. 3l wody do wypicia, a docelowo 4l. Mam nadzieję, że się uda :]

Jakieś założenia na najbliższy tydzień? Wyrobić nawyk picia wody i starać się jeść lepiej. To taki mały wstęp do większych rzeczy.

Czekam tez na poprawę pogody, bo obiecaliśmy młodemu sanki. Ale na razie brzydko, szaro i ponuro :/ i ciągle pada śnieżek - ja już chce wiosnę :D

Miłej niedzieli życzę wszystkim :)

3 marca 2018 , Komentarze (21)

Zawsze od kiedy pamięta ciągle upadałam, jeśli idzie o walkę z moją wagą. Ale pamiętam też, że po dłuższej lub krótszej chwili starałam się zawsze podnosić. I właśnie dzisiaj znowu nastąpił kolejny etap podnoszenia się. I znowu kolejny raz mam nadzieję, gdzieś tam głęboko w sobie, ze to już ostatni upadek i ostatnie zbieranie się do góry. Zobaczymy jak będzie.

Na chwilkę obecną +12 kg od ostatnich wpisów z przed dwóch lat. Po drodze wiele zmian. Wiele złych chwil i problemów, ale też i sporo radosnych.

Kurcze, zaraz 31 wiosenka do mnie zawita, a ja zamiast roić z siebie delfina zamieniam się w wielkiego wieloryba :/ Zdrowie - zdrowie mi przede wszystkim siada i dlatego coraz częściej nachodzi mnie ta myśl, że weź kobieto się w końcu rusz. Rusz tyłek, swoje wymęczone szare komórki, swoją zdeptaną motywację i zrób w końcu coś dobrego dla siebie!!

Pierwszy cel na najbliższy tydzień?

- pić dużo wody - ostatnio olałam sprawę i od tego zaczęło mi się tycie, bo zamiast wody zaczęłam chlać na umór colę i inne pierdoły :/ dlatego najbliższy tydzień będzie pod znakiem WODY ;)

28 czerwca 2016 , Komentarze (14)

A jednak....mimo iż tego totalnie nie trawię, będę się bawić w liczenie kalorii i BWT :] zobaczymy czy jakiś skutek mi to przyniesie oprócz większej wiedzy :D Co cię nie zabije to cię wzmocni, wiec może akurat będzie tak, że mi to się przysłuży :]

Wyliczyłam sobie ok 1550 kcal na dobry początek. Rozkład BWT mniej więcej 30/30/40 - zbaczymy jak to się na mnie sprawdzi :]

Powiem wam szczerze, że ja w tym wszystkim boję się tylko jojo, które mi się przytrafiło dwa razy. Raz zeszłam ze 108 kg na 85 (mega się dobrze czułam z taką wagą) na dukanie (o matko :|) a potem jak mi nerki siadły to niestety waga w górę i w międzyczasie ciążą i 121 na wadze :/ potem trafiłam na herbalife (o matko ponownie:|) waga zeszła na 108 i wróciła na swoje miejsce jak zrezygnowałam, bo się komuś nie podobało, że muszę brać leki hormonalne, które powodowały wzrost wagi w każdym miesiącu - nie przynosiłam takich efektów jak ten ktoś sobie życzył.


Dlatego teraz poszłam po rozum do głowy. Poszłam do diabetologa :] Dzisiaj w końcu się pomierzyłam, bo do tej pory tylko ważenie. Wybieram się też w końcu do dietetyka, ale to w końcu będzie pewnie dopiero w sierpniu jak już ogarnę nowe miejsce zamieszkania :D


Mąż wczoraj dzwonił i powiedział, ze już nam ogarnął kort tenisowy <3<3 tylko niestety moje rakiety gdzieś kiedyś ktoś posiał (szloch) (a miałam taką super idealną dla mnie) i będę musiała zainwestować w nowe :] jeszcze myślę, żeby na jakiś basen może chodzić (ale szkoda mi czupryny mojej kręconej na chlor bo ledwo ją odratowałam po ciąży i doprowadziłam do prawie super idealnej kondycji aż fryzjerka była w szoku) albo może zumba? :D bo na bieganie na razie za ciężko dla stawów ;)


Życzcie mi powodzenia :]

26 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Dziewczyny i chłopaki, kobiety i mężczyźni :D czy macie namiar na jakiegoś dietetyka (woj. pomorskie lub jakiś online), który:

  • nie zedrze ze mnie kasy
  • będzie umiał ułożyć mi jadłospis typowo pod IO
  • jak mu podam plik z zaleceniami żywieniowymi przy mojej chorobie to go nie oleje
  • który podejdzie do mnie indywidualnie
  • i taki który będzie miał pojęcie jak dobrze ułożyć W/B/T kalorie itp

Z góry wam bardzo dziękuję :]:):)

Braciak mój teraz dostał jadłospis na miesiąc od dietetyka, ale za dużo tam rzeczy typu 0%, light, itp. I tak nie bardzo wierzę takim osobom, bo dla mnie produkty tego typu nie mają żadnych wartości oprócz małej ilości kalorii, a to nie o to chodzi :]

25 czerwca 2016 , Komentarze (3)

Nienawidzę takiego gorąca!!!!!! Jestem wiosnolubna i idealna temperatura dla mnie to 15-21 stopni. Takie temperatury jak teraz zabijają mnie na miejscu :D Ale.... ale jest ich dobry aspekt :]

Jaki? Nie chce mi się wgl jeść. Za to piję na potęgę. Dzięki temu w końcu ruszył mi ten wielki zastój który miałam :] 

A wy jak sobie radzicie w upały?


Przy okazji tych upałów wielkie zmiany u mnie :] Dzisiaj ostatni dzień pracowałam w Maku :] teraz czeka nas za tydzień przeprowadzka a mnie miesiąc lub dwa luzu :D Już się doczekać nie mogę :] nie ma to jak wakacje nad morzem... cały rok :D

19 czerwca 2016 , Komentarze (12)

Hej hej wszystkim wieczorową porą :D

Co u mnie? Super extra wesoło :D mój dobry humor rośnie wraz z ilością spakowanych kartonów na przeprowadzkę :D Już kopytkami przebiera i odliczam :D jeszcze tylko 12 dni i witaj nowe miejsce :D:D

Co do dietki to owszem, w 90% się trzymam dzielnie :D ale am problem, bo mam jakąś blokadę z wagą ostatnio i ni jak nie mogę przejść przez te zaklęte 115,4 ;/ ciągle mi się waha lekko w górę, a w dół tylko do tej wagi i nic ;/ żebym nie wiem jak cudowała, jak się pilnowała z dietą, jak bardzo się ruszała - nic z tego - wredna franca nie drgnie :/

Może coś podpowiedzieć jak odczarować tą wredną blokadę? :D

14 czerwca 2016 , Komentarze (6)

Witajcie, dawno nie pisałam, ale zwyczajnie ostatnio brakuje mi czasu. Albo siedzę cały dzień w pracy (weekend po 10 godzin) albo się pakuję powoli do przeprowadzki, albo spędzamy całe popołudnia po przedszkolu na dworze. Ja zażywam powietrza a dziecko szaleje :D

Wagowo tak sobie było - najpierw wzrost na 116 kg, potem dzień stagnacji, potem znowu wzrost na 116,4 i kolejny spadek na 116. Dzisiaj na szczęście 115,4 co mnie cieszy.

Miałam ostatnio wizytę u diabetologa, przepisał mi dalej moje leki, dał zaświadczenie dla lekarza, że biorę takie i takie leki w takiej i takiej dawce, żeby problemu rodzinny czy inny lekarz nie robił z wypisywaniem recept (już w nowym miejscu). Obiecałam, że jak w grudniu będę na święta przyjeżdżała do rodziców to może jak się uda to na kontrolę zajrzę do niego, bo się śmiał, że mu pacjentka ucieka ;)

W niedzielę miałam mały wypadek w pracy i stłukłam sobie rękę tak mocno, że zwyczajnie się popłakałam. Lekko spuchło i pobolewa jeszcze. Ale trudno. Dzisiaj obiecałam babci mycie okien. Tak więc rękę zlewam i idę spalać kalorie na czymś pożytecznym :D

6 czerwca 2016 , Komentarze (9)

Ale to były super trzy dni!! Mąż zrobił nam super niespodziankę i przyjechał na dwa dni w odwiedzinki i przy okazji zabrał kilka spakowanych pudeł i meble do kuchni :] Bardzo przyjemny weekend :] 

W sobotę rano w pracy koleżanka ot tak sobie popatrzyła na mnie i mówi - schudłaś! widać!  Ale tak mi sie mega humorek od razu poprawił, że nie wiem :D Mąż też powiedział, że widzi że spada :D W niedzielę jak zabieraliśmy rzeczy od babci, to babcia też powiedziała, że chyba schudłam :D Nawet tata przez skypa jak z nami gadał, to też bąkną, że widać, że schodzi ze mnie :] Takie drobnostki a tak cieszą i mobilizują dalej do działania :] 

Ciekawa jestem co powie mój diabetolog, bo idę do niego na wizytę w czwartek. 


Bardzo lubię ten motywator, no i tak pasuje mi do mojego dzisiejszego wpisu :D tylko ja na obecną chwilę zmieniłabym trenuj na dietuj ;)