Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MONlKA

kobieta, 29 lat, Laska

166 cm, 73.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Na Sylwestra pójdę w czarnej mini i powitam Nowy Rok najlepiej jak się da!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 czerwca 2013 , Komentarze (4)

jutro ważny dzień
motywacja się skumulowała

dzisiejszy dzień mimo, iż z jednej strony był sympatyczny, bo byliśmy  w kinie z D., to z drugiej strony był strasznie dołujący...
szukałam sukienki na wesele
zasypana ślicznymi kieckami ledwo zasłaniającymi tyłek, obcisłymi, dopasowanymi czarnymi mini czułam się przygnębiona. wszystkie były śliczne, za niejedną wiele pieniędzy bym dała, ale co z tego? w czymś takim w życiu nie miałabym odwagi się pokazać na weselu brata.
i właściwie to nie chodzi o odwagę, ale o FAKT, że osoby z taką figurą jak moja NIE POWINNY, po prostu nie powinny pokazywać się w takich strojach. najgorsze są te tłuszczem zalane, baleronowe uda, straszne galarety z cellulitem, i ten odstający brzuch... mam dość!

powiedziałam sobie: "jak nie teraz,to nigdy!"
jutro idę po dwumiesięczny karnet na siłownię. zaczynam dietę. dzień 1 rozpisany.
śniadanie: musli z mlekiem
po południu: szparagi, duuużo szparagów <3
obiad: ziemniaki z marchewką i groszkiem
kolacja: grapefruit

kurczę żołądek, bo znów zaczęłam jeść tonami, potem dorzucę warzywa i owoce
pozwalam sobie dojadać truskawki w razie gdybym była głodna, ale mam nadzieję, że nie będę

zaczynam jazdę na rolach, rowerze i postaram się biegać, choć wiem, że ciężko z tym u mnie.

do tego ćwiczę z Mel B. CODZIENNIE. chociaż jedną 8-minutówkę.

POSTANOWIONE

76 dni - chociaż 10kg proszę :(
odezwę się jutro wieczorem-zobaczymy,jak mi poszło!

23 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Jutro ostatni,decydujący o moim stypendium dzień.
Jedna ocena. Jedna ocena,której brak, cholera...
Może dam radę,trzymajcie kciuki.


Po wczorajszym felernym upadku na rolkach zbiłam sobie kość ogonową po 2 godzinach jazdy, niemalże pod domem. Co za pech, nie mogłam uwierzyć. Potem biegając z psem znów się wywróciłam, obtarłam kolana, wrrr...

Dzisiaj zaliczyłam zakupy z D. Prezent dla Mamy i Taty dany ;) Tak,tak... Mama ma urodziny. Potem pojeździłam trochę autem. Jednak zdecydowanie lepiej się jeździ automatem, nieporównywalnie nawet powiem! 

Dziś znów przyjaciółka wyciągnęła mnie na rolki, a właściwie ja ją, ale potem mi się odechciało, jednak ona i tak przyszła po mnie.. Dziś zgrzeszyłam małą ilością ciasta, ale nie żałuję. W końcu jadłam torcik Taty mojego Taty,czyli dziadka ;) 

Na kolację dwie nektarynki+koktajl ze zmiksowanych truskawek.
Teraz się wykąpię,zjem arbuza i wezmę lekarstwa. 
Do jutra! ;)

17 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Zostało mi 89 dni do wesela. 

Dzisiaj dieta na 5-. Mało czasu na wszystko..
Na śniadanie bagietka korzenna
II śniadanie - jogurt pitny
W międzyczasie sok pomidorowy
Obiad: mizeria, młode ziemniaki + dwa jajka sadzone
Po obiedzie jeden cukierek (i tak cud, że tylko jeden, mega postęp - to cała ilość słodyczy na dziś :))) 
Kolacja: Koktajl z truskawek na mleku z małą ilością cukru + garści świeżych czereśni z drzewa,które same zrywałam,mmmmmmmmmmm


Na ćwiczenia brak czasu. Zabieram się do ostatecznej walki o stypendium,nie mogę się poddać,prawda? Każda ocena teraz decyduje - wystawiają do piątku, więc do piątku RZEŹNIA. brak czasu brak czasu brak czasu. Lecę pisać pracę na PO, może uda mi się mieć 6 na koniec :<< 

16 czerwca 2013 , Komentarze (3)



Witam po powrocie. Pewnie myślałyście, że poddałam się i już nie wrócę? O nie! Nie tym razem. Zbierałam siły do walki. Ostateczne starcie - do wesela brata pozostało mi 90 dni. Jeśli teraz się nie zepnę, będę świadkową w wydaniu XXL. 

Wiele się u mnie zmieniło, wiele ambicji przepadło, wiele nowych się pojawiło.
Walczyłam jak głupia o te stypendium za najwyższą średnią w szkole, a tu nie wiadomo skąd nagle okazuje się, że moja koleżanka z klasy cichaczem popoprawiała wszystkie oceny i dowaliła ze średnią 5,3. W życiu jej nie przebiję, poddałam się, choć to do mnie nie pasuje. Z polskiego nie mogę mieć celującej oceny, bo nie przeczytałam na czas " Lalki " i się przyznałam, ale koleżanka "PRZECZYTAŁA NA CZAS". Jasne, ja przynajmniej nie okłamałam nauczycielki. I dobrze się z tym czuję, szkoda tylko, że szczerość nie została doceniona. Nie wiem, czy w ogóle jeszcze o coś walczyć, czy przestać chodzić do szkoły już w ogóle. Odechciało mi się wszystkiego. Cały rok walki poszedł na marne - nie mogę w to uwierzyć. Noce i dnie w książkach.. A tutaj ... KOMUŚ nauczyciele z sympatii wystawiają zawyżone oceny "bo brakowało jej do stypendium". To nie feir, ze sprawdzianów z biologii ona ma 2, 3 ( poprawione na 4) i dwie 6 za projekt owada w 3D,czyli praca manualna, ale dla osób w liceum plastycznym to pikuś i UWAGA - co na koniec? 5! Jakżeby inaczej. A ja mam 5,5,6,6 i też 5 na koniec. BEZ SENSU, bez sensu, bez sensu. Jestem wściekła. Serio.

Byłam dziś z Misiem na zakupach, wróciłam tylko z lakierem do paznokci. Ale za to Misiu kupił nowe rolki i zaczynamy śmigać,mm ;))) Super... drzewo całe w czereśniach w ogródku,chyba jutro pójdę je oskubać, wreszcie słońce, nadmorski wiatr, owoce i lepszy humor, bo niedługo wakacje


DAMRADĘDAMRADĘDAMRADĘDAMRADĘDAMRADĘDAMRADĘDAMRADĘ

26 maja 2013 , Skomentuj

dawno mnie nie było,wiem
czekałam, aż nabiorę sił na walkę, a jej dalej brak...
nie wiem,co się dzieje, moje samopoczucie jest poniżej zera, jeśli tak się da

teraz zamiast wziąć się do nauki przeglądam bezsensownie wszystkie strony z zakładki internetowej, już któryś raz te same

w sobotę rusza remont kuchni, będę jadać dwa piętra niżej w kuchni mojej babci, która w tym czasie będzie w Grecji

pewnie z lenistwa nie będzie mi się chciało chodzić do lodówki podjadać, to dobrze, mam szansę na ogarnięcie się

dziś zdrowo
- śniadanie zupa mleczna z płatkami fitness
- po śniadaniu arbuz
- na obiad marchewka na gęsto, trochę ziemniaków i pierś z kurczaka
- po kolacji kawałek samorobnej karpatki
a teraz zrobię kawałek pizzy ze szpinakiem

kalorii sporo,wiem, ale zacznę od zmiany diety, po prostu
a teraz nie mam sił na nic, idę do łóżka...

5 maja 2013 , Komentarze (1)

jutro wolne - startuję, siły zregenerowane

dzisiaj byłam jeszcze w Łebie z Misiem na rybce i na spacerku, na jutro jestem przygotowana do walki - rozpoczynam spalanie mojej galarety 

13,2kg w 132 dni ! muszę dać radę

tym czasem lecę biegać - dzień pierwszy,trzymajcie za mnie kciuki :))))

28 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

jak się wnerwiłam! napisałam chyba najdłuższą notkę od mojego istnienia na vitalii i wyskoczył mi pieprzony error! teraz to już nie mam czasu pisać, ale spróbuję szybko nadrobić cokolwiek

dzisiejsza niedziela dała mi czas na przemyślenia. niby się staram,a efektów zero. dziś pierwszy dokładny pomiar od świąt Bożego Narodzenia, przybyło mi parę cm. jeśli się teraz nie podniosę, cały mój mały sukces szlag trafi.. 

przyglądałam się dziś mojej szafie. większość ciuchów jest w niej za duża. dlaczego nie wymieniłam ciuchów? bo mam nadzieję,że przed zmianą garderoby ubędzie mi jeszcze parę rozmiarów i tak czekam i czekam, co się da, to zwężę...

wyjęłam  dziś spodnie, które kupiłam sobie w zeszłym roku na wesele kuzyna - na poprawiny właściwie. kupowałam je z mamą - 2 rozmiary za małe. zatrzymywały się na biodrach, w udach prawie pękały w szwach. widziałam minę mojej mamy,kiedy powiedziałam, że je chcę... przyszedł czas na wesele - a ja  z wagi 78 zmieniłam ją na 69, wcisnęłam się w spodnie i wyglądałam w nich całkiem,całkiem...
wyszłam dziś w nich na miasto.. i doszłam do wniosku, że nie mogę teraz się zapuścić. muszę się podnieść i walczyć. w majówkę zaczynam bieganie + ćwiczenia. ostatnie 2 dni szkoły, mega zapiernicz, 84284 sprawdzianów przed maturami, bo po nich wyjeżdżamy na plener. urwanie głowy jak nigdy... lecę na film i się uczyć...

na wakacje karnet 2 miesięczny na siłownię będzie najlepszą motywacją. na razie muszę po prostu się ogarnąć. nie mogę się oszukiwać, że jest dobrze jeśli nie jest!!! podjadam, ciągle podjadam.... !! :(((

24 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

jednak nie idzie mi najlepiej
nie mogę sobie wmawiać, że jest super i wspaniale
mam tyle obowiązków, tyle stresu, że nie mam sił, chcę mieć za sobą chociaż ten pozytywny egzamin na prawko, może odzyskam wtedy wiarę w siebie, siłę i uśmiech

ciężko mi jak cholera
to za dużo na mnie jedną

jutro podejście 4 do jazdy. boję się, panicznie się boję. nie chcę znosić kolejnej porażki.
chcę pójść i zdać... ale mam pecha, po prostu mam pecha. a to rowerzysta, a to wyjedzie mi coś na parkingu.. no i co? to nie moja wina do cholery! bez sensu są te zasady egzaminowania. to, że inni ludzie nie przestrzegają przepisów i wymuszają to nie jest zależne ode mnie! gówno!

dzisiejszy bilans BEZNADZIEJNY
nie wydrukowałam menu na ten tydzień więc
śniadanie : grahamka z serem,szynką,pomidorem
II śniadanie: baton nestle z płatkami
w szkole: jabłko, jogurt gratka
obiad: trochę żurku, paluszki krabowe
i tu niestety... pogorszyło się ...
4 plasterki salami
po obiedzie kawa z cukrem i batonik... :((

22 kwietnia 2013 , Skomentuj

Nie poszło mi dziś najlepiej
rano chleb biały z serem i pomidorem
potem wafle ryżowe
makaron z serem
żurek
trochę piersi
wafelek czekoladowy :(
i lód bananowo czekoladowy
wrrrrrrrr...

ale jestem zła na siebie
cieszę się, że dziś dużo ruchu - jedyny plus
taczkowałam drzewo, dużo dźwigania, wysiłku, do tego spacer...
ale za to nie mam już sił na ćwiczenia :( szybko biorę się za lekcje,bo dopiero wróciłam do domu...



oto zdjęcie z niedzielnego spaceru nad morzem
nie jest źle 
po zdjęciach widzę postęp sprzed kilku miesięcy a teraz wszystko stoi w miejscu. muszę się spiąć... zebrać więcej sił. jest dobrze, nie poddaję się, ale to za mało! jutro wracam do szkoły, delegacje "szkolne" się skończyły, szybko nadrobię zaległości,wszystko wróci do normy i ja też bardziej się postaram!!