Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MONlKA

kobieta, 29 lat, Laska

166 cm, 73.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Na Sylwestra pójdę w czarnej mini i powitam Nowy Rok najlepiej jak się da!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lipca 2013 , Komentarze (3)

Cześć Dziewczyny!
Wystartowałam.
Zważona, pomierzona, sfotografowana. :)

Właśnie nad morzem wyszło słonko, zaraz uciekam na śniadanko, ubiorę się i lecę do miasta :)

Moje pomiary:

najwięcej mi ubyło w talii i biodrach, szkoda, że nie z brzucha i ud, na czym najbardziej mi zależy
dobra, nie narzekam, i tak jestem szczęśliwa, że po moich numerach waga pokazała minus 0,2, a nie plus :)

oto zdjęcie porównawcze pośladków:
po lewej ze stycznia, po prawej z dziś.
dodam, że nic konkretnie na nie nie ćwiczyłam, wszystkie ćwiczenia były ogólne, a mimo to pupę mam odczuwalnie mniejszą jak ją sobie złapię :P

może na zdjęciach tak tego nie widać, ale nie ważne :))

oto reszta fotek, które będą do porównania na koniec wakacji, jak już schudnę chociaż te 5kg :p


odkąd wróciło mi to 5kg brzuch mi mega urósł!
wróciłam do poprzedniego wyglądu i cholernie tego żałuję
ale teraz nie odpuszczę. uff, jak dobrze, że do świąt Bożego Narodzenia tak wiele czasu, więc mi nic nie grozi :P


miłego dnia Kochane, powodzenia dziś i trzymajcie za Nas kciuki : ) 

14 lipca 2013 , Komentarze (3)

zdjęcie znad morza z 9 czerwca
wiem, że niewiele widać, ale ważne, że ja sama wiem,jak wyglądam w rzeczywistości, ugh ;|


zawsze myślałam, że jestem silna
że zawsze osiągam to,czego chcę
myliłam się przez całe życie

jestem bardziej słaba,niż ktokolwiek myślał
nie mam silnego charakteru, silnej woli
ale to nie może być powód, dla którego się poddam

wiem, że waga stoi
pięknie ćwiczę, a wpieprzam tyle, że głowa boli

wczoraj chińszczyzna na kolację, dzisiaj na śniadanie wczorajsza pizza! co się ze mną dzieje? jem wszystko, co wpadnie mi w ręce. rozpycham z rana żołądek, a potem chodzę głodna. zjadłam jeszcze bułkę, a później makaron z pieczarkami, a później makaron ze szpinakiem, bo mieliśmy wczoraj gości i zostało dużo pysznego jedzenia
potem byliśmy na deserach lodowych z całą rodziną
nie zasłużyłam na deser. czasem sobie na niego pozwalam jeśli wiem, że zasłużyłam
wszystko powinno się robić z głową
i jeść z głową
nie mogę sobie odmawiać wszystkiego, głodzić się
ale bez przesady
później słonecznik,a  jeszcze później jednego michałka
i znów jestem głodna
MAM DOŚĆ

Nastał ciężki czas. Do wesela równo 2 miesiące, ostatnia moja szansa, żeby wziąć się w garść i móc wyglądać na nim jak człowiek. Jak nie teraz, to kiedy? Pewnie nigdy nie będę mieć porządnej motywacji. A teraz... świadkowa powinna wyglądać pięknie. Cieszcie się, że nie wstawiłam fotki w sukni z boku
z tyłu odstający tyłek, z przodu ogromny brzuchol. 

Dlatego podjęłam wyzwanie z malutkąnat.
Jutro rano - ważymy się na czczo. Układamy sobie menu na cały tydzień i ŚCIŚLE SIĘ JEGO TRZYMAMY. Ćwiczymy ile sił. I po tygodniu znów się ważymy sprawdzając, czy waga chociażby drgnęła.

Do dzieła!

Moje menu na jutro:

ŚNIADANIE 11:00  
płatki zbożowe fitness z czekoladą i mlekiem
uwielbiam je, choć powinnam jeść te naturalne, ale trudno 

II ŚNIADANIE 13:00
krem z pomidorów z przepisu Vitalii
bez pomidorów w puszcze, wszystko będzie ze świeżych, polskich, 
szkoda, że jeszcze nie z naszej szklarni ;)

OBIAD 16:00
fasolka szparagowa z ogródka 
ziemniaki 
szklanka soku pomidorowego

19:00 - siłownia
(nie jem nic przed)

KOLACJA
po siłowni o 20:30 zjem owoc, prawdopodobnie jabłko + do picia zielona herbatka


I to na tyle :)))
TRZYMAJCIE KCIUKI

12 lipca 2013 , Komentarze (11)

Witajcie moje Drogie!
Witam bardzo optymistycznym akcentem, gdyż lada moment...
tam tam tam dam!
... oznajmię, iż nie nadaję się do wszystkiego!

Nic nie wychodzi, cholera. Waga ni drgnie, wkurza to niemiłosiernie.
Przez to dziś zawaliłam kolejny raz wszystko. Mało tego. Wiem też, że zawalę cały weekend. Beznadzieja.

Już z samego rana napadł na mnie Pan Głód. Trzy kromki białego chleba z salami, mimo, że nie byłam głodna, a trzy minuty później Grzesiek Mega również był w moim ogromnym brzuchu. Moja silna wola nie istnieje- dziś się o tym przekonałam. 2 tygodnie bez czekolady? No ok, ale nie w momencie, kiedy siedzę, a Grześki leżą koło mnie i proszą: "Zjedz mnie, no zjeeeedz!" . Dziękuję mojemu tacie, który zdenerwował się, że w domu nie ma nic słodkiego i przywiózł roczny zapas batonów. Dziękuję Tato.

Skandalu ciąg dalszy: nie poszłam pierwszy raz na siłownię. Byłam na ostatnim w życiu szczepieniu. Jakimś tam domięśniowym. Mam super bezwład prawej ręki, właściwie już mi troszkę lepiej, ale boli, oj boli. Dziwnie się czułam, jakoś słabo... i nie poszłam.

Wczoraj kupiłam suknię na wesele i cały czas się zastanawiam,czy jej nie oddać. Długie suknie dopiero wchodzą w modę, dlatego mojemu bratu nie za bardzo przypadła do gustu. A to jego wesele i jego świadkową jestem.. Wszystkim innym  się podoba, choć D. nie powie mi prawdy, jeśli jednak nie spodobałaby mu się ;)

Wstawiam dwie fotki, gorsetu z bliska i sukni z daleka, wybaczcie za jakość, ale coś mi się stało z moim aparatem, rozmazuje przy samowyzwalaczu :( P.S. tło sama rozmazałam bardziej, żebyście nie musieli skupiać uwagi na moich obrazkach na ścianie ;)

Oto zdjęcia:

Co sądzicie? Może być? Ogólnie oryginalnie wygląda tak:


ale postanowiłam zmienić ten czarny pasek na biały, bardziej wszystko stonować, wydaje mi się to być bardziej eleganckie, ten czarny za duży kontrast daje... i jest mniej weselnym kolorem. jestem niska, więc buty nie będą mi wystawać jak u modelki, jeszcze właściwie nie mam butów, więc nie wiem jak to będzie.

przydałoby się spłaszczyć swój tyłek i brzuch,bo mega brzydko mi odstaje jak stanę bokiem :( 

Przedstawiam Wam na koniec moje wspaniałe, zaj****** zdrowe menu dzisiejsze:
- trzy kromki białego chleba z masłem i salami
- Grzesiek Mega
- zupa gulaszowa
- lód
- nektarynka
- pizza 2 godziny temu na kolację! ;/ właściwie pół pizzy, ale jestem wściekła na siebie,teraz boli mnie brzuch

a wczoraj też jadłam deser lodowy. źle się ze mną dzieje. muszę ustalić jadłospis i go opublikować - trzymać się jego ściśle, a nie jeść to, co mi wpadnie w ręce.


<smutno> 

9 lipca 2013 , Komentarze (6)


moja prawie idealna opalenizna,której już nie ma... bo skóra zeszła całkiem ale białe majtasy są ze mną zawsze i wszędzie, nawet zakładać ich nie trzeba,hahah!

jestem strasznie zmęczona. dziś 1h siłowni (bieżnia 20min, rower poziomy 20min, orbitrek 10min, rowerek pionowy 10min) + 30 minut ćwiczeń z piłką i na brzuch

w menu:
śniadanie: płatki zbożowe z mlekiem
II śniadanie: lód owocowy kwaśny 50kcal + miseczka jagód z małą ilością śmietany i cukru
na obiadek: młode ziemniaczki + pierś z kurczaka w sosie chińskim
na kolację: ryż od babci! :)) gotowany na mleku bez cukru - mała miseczka + koktajl z truskawek i jagód :))) mniam!

jestem zadowolona, mimo,że pozwoliłam sobie na loda i cukier w jagodach to pamiętajmy, że ważne jest, aby mieć głowę na karku a nie głodować i odmawiać sobie wszystkiego! nie o to chodzi.. rozsądnym być to najważniejsze.. a pozwoliłam sobie i co! dobrze się czuje i nie podjadałam między posiłkami - dla mnie to ogrrrromny sukces!!

jutro na śniadanie zjem takieeee kanapki! bo przyniosłam od babci sałatę z ogrodu i świeżego ogórka i rzodkiewkę, ajajajajaj! <3 nie mogę normalnie doczekać się rana. i mam pyszny, ciemny chlebek gdyński :))

7 lipca 2013 , Komentarze (1)

luty 2013 - waga 70 - jak teraz - i te straszne nogi - nie chcę ich!


Słyszałam w radiu o jakimś wspomagaczu odchudzania, który podtrzymuje efekt diety,nawet jeśli w weekend się ma jakieś wpadki, to waga nie pójdzie gwałtownie z powrotem w górę. Zastanawiam się, co to za ściema i niby na jakiej zasadzie to działa? Przydałoby mi się takie nieistniejące cudeńko. Nie wspomagam się niczym,bo nie ufam niczemu. Mam ocet jabłkowy w tabletkach co najwyżej i chyba zacznę go zażywać. Niby nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie - pomaga na wiele rzeczy...

W weekend nawaliłam totalnie! :( Jestem tego świadoma. Już w piątek na obiad zjadłam 4 naleśniki. Na śniadanie w sobotę 2 kolejne naleśniki, a godzinę później bułkę. Potem byłam na zakupach i zjadłam makaron ze szpinakiem (okropny był!), było to ok. godz. 15. Po powrocie do domu udałam się z moim D. do restauracji, gdzie byli jego rodzice. Mieliśmy coś wypić, a, że nie pijam kawy, a na herbatę nie miałam ochoty zamówiłam czekoladę. Byłam trochę zła na siebie, ale stwierdziłam, że na pewno nie zaszkodzi mi tak bardzo. To była moja pierwsza czekolada chyba od miesiąca...
Potem trafiliśmy na pogotowie, D. dostał jakby zastrzału od rany. Tam czekaliśmy godzinę, bo lekarz gdzieś wyszedł. Stamtąd skierowanie do szpitala, gdzie kolejka była na 6godzin! Dosłownie. Ciągle ludzie z wypadków przyjeżdżali ( ta droga  nad morze to droga śmierci - same drzewa i wąsko! ) . Ciągnęło się i ciągnęło, a szrama od zastrzału szła w stronę serca, do góry. A , że to lewa ręka, to była kwestia godzin. Nie wiadomo, co mogłoby się stać. Mimo to jest to zagrożenie życia! Jedna dziewczyna była skaleczona,wpychała się,bo krewka jej leciała,ojej. A ja po 4 godzinach ze łzami w oczach i zmartwiona już nie wiedziałam co robić. Jak była nasza kolej po 5 min. D. wyszedł z gabinetu,bo znów jakaś interwencja. Każdy się awanturował,bo każdemu coś było. Facet z wypadniętym biodrem itd. KOSZMAR!

Wróciliśmy do domu o północy. Kalorii na szczęście po czekoladzie mi starczyło na tyle, że nie padłam z głodu i później już nic nie jadłam, byleby tylko do spania.

Dziś rano na śniadanie aż trzy kanapki,bo by się zmarnowała jedna! :((( i z białym chlebem,fee..
Na obiad ziemniaczki, karkówka z kurkami i fasolka.
Po obiedzie dwa kawałki ciasta z truskawkami :(
Na kolację zjem ugotowaną w bulionie marchew i pietruszkę.

Wracam na dobry tor. Jutro siłownia przyjmuje mnie z otwartymi ramionami.
Jestem zła, moje weekendy NIE MOGĄ tak wyglądać! Nie mogę tak się dawać. Mam nadzieję, że nie wpłynie to drastycznie na moją wagę, tym bardziej, że ogólnie jem sporo kalorii przy tych ostrych ćwiczeniach, ale w weekend ich nie było :( mięśnie potrzebowały odpoczynku. szkoda, że brzuch potrzebował obżarstwa :(((

ALE JESTEM ZŁA ZŁA ZŁA! a teraz idę na mecz... 
coraz mniej czasu do wesela, D. już ma koszulę, buty, garnitur, krawat, a ja nie mam sukienki,bo przecież schudnę, no nie?


edit.
mój D. chyba we mnie zwątpił,  a ja zamiast spać motywuję się.
nie,nie zgrabnymi ciałkami, fajnymi tyłkami itp.
oglądam zdjęcia moich wymarzonych ciuchów, które od zawsze chciałam włożyć. chcę czuć się dobrze w tym, co noszę. teraz również mogłabym sobie pozwolić na te ciuchy, ale korzystnie na pewno bym nie wyglądała. z wagą 55kg ... całkiem fajnie :)


5 lipca 2013 , Komentarze (1)

Od rana zastanawiałam się, co się ze mną dzieje. Wstałam jakaś taka osłabiona, nic mi się nie chciało. Na śniadanie zjadłam kromkę chleba białego z wędliną, eh... Ciemnego nie miałam, więc nie było wyjścia.. 
O 11 ruszyłam się na siłownię. Nie wytrzymałam 20min rozgrzewki na orbitreku,bo złapała mnie kolka po 10 minutach. Byłam zła na siebie, że nie dałam rady. Poćwiczyłam potem na rowerku poziomym,bieżni, rowerku pionowym i jakoś zleciało ponad godzinka i się poddałam... 
Wróciłam do domu, zjadłam w biegu jabłko i pojechałam z mamą do Castoramy na zakupy do innego miasta. 
Po powrocie mega głodna wpadłam do lodówki. A u nas w kuchni siedziała akurat ekipa remontowa i nie mogłam dojść do kuchenki, żeby ugotować coś dobrego. Więc ukroiłam od brzegu szybko chleba piętkę i 3 kromeczki i zjadłam z wędliną i pasztetem znów ten biały chleb. I nadal głodna...
Wrrr.. więc zjadłam serek bananowy i do tego dwie paczuszki herbatników (100kcal). Pierwszy raz od dawna wzięło mnie na słodkie.

A potem zorientowałam się, że przybyła spóźniona @. I wszystko stało się jasne..
I tak jestem zadowolona, że nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam czekoladę.
Mimo, iż wczoraj miałam małą wpadkę i podjadłam mały trójkącik pizzy od taty, to jestem zadowolona,bo widzę postęp. 

Na obiad zjem naleśnika na słono z warzywami i serem.
A na kolację: UWAGA UWAGA! - fasolkę żółtą prosto z naszego ogródka! pierwszą w tym roku. mmmmmmm aż ślinka cieknie!

W weekend nie przesadzam z aktywnością. Po 4 dniach ciężkiej pracy moich mięśni czas na odpoczynek. Jeśli będę się dobrze czuła stawiam na rolki i rower no i zdrowe jedzenie, nie koniecznie ściśle dietetyczne, ważne, że ZDROWE :)

4 lipca 2013 , Komentarze (6)

Byłam wczoraj nad morzem. Mimo smarowania się chyba miałam za mały filtr na pierwszy raz,bo tylko 6. No trudno, mam nadzieję tylko, że nie zejdzie mi skóra.


Mimo bólu wczoraj wieczorem zaliczyłam siłownię.
20 minut bieżnia, 20 minut rowerek poziomy, 10 minut rowerek normalny, 3 minuty stepper (100 stepów)
Dzisiaj miałam iść na 11, ale... nie dałam rady. Umieram, ledwo siadam, boli wszyystko. Trudno - sama się doigrałam! MOJA wina i tylko MOJA. Teraz został tylko balsam " ratunek na słońce " ;)

Myślę, że spróbuję wieczorem iść jeszcze poćwiczyć. D wyciąga mnie na rower, trochę go ostatnio zaniedbuje kosztem siłowni :( Jest mi przykro, ale od 13-17 siłownia jest nieczynna w wakacje, a to są godziny, które najbardziej mi odpowiadają :( Po 17 możemy się spotykać, bo On pracuje, a ja chodzę na siłownię, eh...
Muszę wstawać wcześniej,muszę się zmotywować bardziej.

Dziś śniadanie:
płatki zbożowe z migdałami i płatkami w czekoladzie
II śniadanie:
prawie 1/2 arbuza! mmniam!
na obiad będzie dorsz z młodymi ziemniaczkami
a na kolację...
hmmm, jeszcze nie wiem :) na pewno coś PYSZNEGO :))


miłego dnia! 

2 lipca 2013 , Komentarze (3)

Od czego zacząć? Myślałam,że dzisiejszy dzień będzie zmarnowany.
Na śniadanie zjadłam jedną dużą bułkę pokrojoną na 4 części:
dwie kanapki z sałatą, serem,szynką, pomidorem i trochę majonezu :(
jedna z boczkiem, niestety..został a zmarnowałby się
jedna z salami

Zawaliłam od rańca, zła byłam, ale przypadły mi resztki z lodówki, po plasterku, które trzeba było zjeść... 
Po południu czas na obiad - garnek młodej marchwii na gęsto i troszkę ziemniaków młodych
W międzyczasie podjadłam troszkę truskawek
Na kolację czereśnie, koktajl z truskawek z mlekiem + dwie nektarynki.

A teraz uwaga, wiadomość dnia!
Kupiłam karnet na siłownię i spędziłam dziś na niej 1,5 godziny.
Bardzo miła Pani od razu zaproponowała mi pomiary i pokazanie ćwiczeń domowych. Waga pokazała 72kg w ciuchach :(  Pokazywało również % mięśni, tłuszczu i wody w organizmie ale nie zwróciłam uwagi. Będę mierzona i warzona co 2 tygodnie. Nie pamiętam ile miałam w talii, ale dużo. Zapuściłam się.

Mam chodzić min. 3x w tygodniu, ale spróbuję częściej. Jestem zadowolona. Spędziłam 20 min. na orbitreku, 10 min. na stepperze, 20min. na rowerku poziomym, 10min. na rowerku pionowym + ćwiczenia na mięśnie ud z Panią. :)

1 lipca 2013 , Skomentuj

dzień 1 diety i ćwiczeń za mną
nie było mi ciężko, jednak teraz przychodzi pora mojego łakomstwa na słodycze, boję się...

byłam na siłowni i pocałowałam klamkę. od 13-17 przerwa. jestem zła! bo to godziny, w których bardzo się nudzę i właśnie od 13 do 15 mi pasuje ćwiczyć :( będę musiała wstawać troszkę wcześniej i śmigać na siłownię o 11. nie ma spania!

właśnie zmuszam się, żeby podąrzyć piętro niżej i zacząć ćwiczyć. zrobię dziś dwa ćwiczenia z Mel B, na początek - nie za dużo

moje dzisiejsze menu:
śniadanie: musli z migdałami i czekoladą +mleko
13:00 - szparagi . mmmmmmmmmmmmniam! + koktajl z truskawek i malin z mlekiem z małym dodatkiem cukru
16:00 - obiad - ziemniaczki młode + dwa jajka sadzone + szczypiorek + koper, do picia maślanka
19:00- miała być kolacja, ale robiłam porządki w piwnicy, więc zaraz po ćwiczeniach coś zjem. w planie był grapefruit, ale chyba dodam coś jeszcze,bo burczy  w brzuchu, oj burczy!

z dzisiejszego dnia jestem zadowolona. jutro rano jadę z babcią na zakupy, więc znów nie zdążę na siłownię :( mogłabym iść na 17, choć pewnie D. będzie chciał się spotkać, ale chyba sobie odpuszczę ;-) od mojego wolnego w szkole za często się widzimy bo codziennie i zaczynamy się sobą drażnić..

powodzenia jutro dziewczynki! WALCZYMY!