Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MONlKA

kobieta, 29 lat, Laska

166 cm, 73.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Na Sylwestra pójdę w czarnej mini i powitam Nowy Rok najlepiej jak się da!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Wakacje, 30stego czerwca. To właśnie na dziś zaplanowałam swoją walkę.

Przez rok szkolny znów jadłam śmieciowo, skupiłam się tylko na nauce. Osiągnęłam swój cel - mam stypendium, jadę na wymarzone wakacje, mam pasek na świadectwie. Kosztowało mnie to dokładnie 9,1kg... Nie ćwiczyłam, bo nie było czasu. Kiedyś śmiałam się z tych, które mówiły "nie mam czasu", ale w tym roku doskonale je zrozumiałam. Wracałam do domu o 18 (dojazdy), jadłam co mi wpadło w rękę, o 18:30 brałam się za lekcje, o 20 za naukę, o 22 padałam na twarz,bo o 5 trzeba było wstawać. Nie mówiąc już o robieniu prac na malarstwo, dekorowanie itp... ciężki rok, ciężki... Dlatego postanowiłam, że jeśli nie uda mi się w te wakacje, to już nigdy... muszę zgubić to, co przytyłam...  

W pomiarach nie ma tragedii. W moim organizmie odłożyło się mnóstwo wody. Duży wpływ na to ma moje leczenie hormonalne trądzika, na szczęście od wczoraj mam zmienione tabletki i mam nadzieję, że wszystko wróci do normy... Zaczynam też ćwiczyć. Intensywnie - niedziela regeneracja, ale z jazdą na rowerze :) Menu zdrowoo! przerobiłam trochę starą dietę od dietetyczki, na pewno nie będzie w 100% skuteczna tak jak kiedyś, ale nie będę katować się indykiem z morelami, a potem mieć nudności,blee...  także TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI,  a ja trzymam za Was!

Cieszę się, że są wakacje. I , że nie doprowadziłam się do stanu sprzed walki:

coś okropnego! nigdy więcej takiego brzuchola!!! a po 20 stym prawdopodobnie lecę do Grecji, więc mam 2 tygodnie na ujędrnienie mojego wiszącego ciała! :PPP

11 maja 2014 , Komentarze (3)

dzisiaj dzień regeneracji, wybrałam się na zakupy i wylądowałam z D. w Mc Donald. Zamówiłam sobie smoothie i ziemniaczki smażone, niby nie było tragedii, ale podjadłam trochę stripsów.. Potem bolał mnie okropnie żołądek. nie mogę jeść takich świństw! definitywnie! od tamtej pory (godz. 13) nic nie jadłam,bo czuję się źle. mam karę...

a teraz idę się ogarnąć i spać... muszę sobie jakoś wybaczyć ten wyskok i dobrze by było, żebym jeszcze coś zjadła,bo obudzę się w nocy mega mega głodna...

powodzenia dla wszystkich "zaczynających od poniedziałku" :) oby to był TEN poniedziałek. ja już się nie poddam!!!

9 maja 2014 , Skomentuj

Polubiłam te ćwiczenia. Skalpel II są dla mnie idealne. Nie mam za dużo czasu na ćwiczenia, ale 30minut zawsze się znajdzie, a później jeszcze poskaczę na skakance, zrobię kilka ćwiczeń na piłce - w sam raz..

Mam dużo energii. Wczoraj, po 1 razie ze Skalpelem zakwasy OGROMNIASTE! w prawym pośladku no i nadwyrężony mięsień przy obojczyku... ale nie poddałam się i ćwiczyłam wczoraj, w prawdzie bardzo delikatnie, ale dałam radę. Nie robiłam wstawania z krzesła na prawej nodze,bo mój prawy pośladek nie dawał rady :DDD ale i tak byłam zadowolona, że jakoś wytrwałam. Dziś również trening! Obym wpadła w trans... I obym się uzależniła od ćwiczeń. Z dietą nie ma problemu.. 

wczorajsze menu:

śniadanie: kanapka z almette i ogórkiem małosolnym + kefir

II śniadanie: fruktajl + jabłko

"przedobiad" :D - wafle ryżowe + rzodkiewki

obiad: makaron ze szparagami

kolacja: zupa szczawiowa z jajkiem

trochę pogmatwane, ale dopiero o 17 byłam w domu, więc tak wyszło, że bez deseru...

dziś natomiast:

śniadanie: dwie kanapki z serem bez konserwantów, z pomidorem, rzodkiewką, ogórkiem gruntowym i kiełkami mieszanymi

reszty jeszcze nie planuję, muszę zrobić jakieś zakupy :)

Wczoraj mój D. powiedział do mnie, że " mam mniejszy tyłeczek" :D haha, jak dla mnie trafiony komplement... :)) w sobotę pomiary... 

7 maja 2014 , Skomentuj

Pozytywny dzień. Mój D ma za sobą maturę, niestety, prawdopodobnie czeka go poprawka, no ale nie możemy się dołować. Zdarza się!

Mój dzień dziś zaczął się od spaceru na miasto po szczaw do warzywniaka! ;)

Złapała mnie burza i ulewa, wróciłam autem po drodze z mamą. 

Może uda mi się dziś wybrać na siłownię, bo @ nie daje mi tak w kość.

Menu na dziś:

śniadanie: ciemna bułka z almette ogórkowym + 4 rzodkiewki

II śniadanie: garść pistacji + 2 ogórki małosolne

obiad: makaron z zielonymi szparagami

deser: wyjątkowo pozwolę sobie na kawałek sernika

kolacja: zupa szczawiowa z jajkiem

przepisy na obiad i kolacji z vitalii, w dziale "ugotowane"  :)))

6 maja 2014 , Komentarze (2)

Pierwszy kilogram mniej. Super. Mimo, że samą dietą, ale jestem zadowolona! Po okropnej, bolesnej i obfitej @ wrócę do ćwiczeń na pewno! 

A tym czasem mój ukochany maturzysta męczy się z matmą. Ściskam kciukI!

2 maja 2014 , Komentarze (4)

nie mogę się zmotywować do ćwiczeń. coraz częściej wybieram sen, bo jestem przemęczona. teraz zbliża się @ i złe samopoczucie będzie kolejną wymówką. na wadze znów więcej. mam wrażenie, że im bardziej się staram, tym bardziej waga idzie w górę. staram się jeść zdrowo, dziś trochę poległam, dlatego nie marnuję ani chwili,bo zaraz będzie "za późno na ćwiczenia" - kolejna dobra wymówka.

moje dzisiejsze menu:

-jajecznica z pomidorem z jednego jajka na oliwie + 1 mała kromka ciemnego chleba z minimalną ilością masła i ogórkiem świeżym

-zupa pomidorowa z makaronem

-na obiad ziemniaki, mizeria (ze śmietaną) + 2 jajka sadzone

-ciasteczko owsiane własnej roboty ze słonecznikiem, nerkowcem, orzechami laskowymi, wiórkami kokosowymi, miodem, żurawiną i rodzynkami x2

-no i nieszczęsna kolacja, na szczęście o normalnej porze - 2 kromki jasnego chleba, pierś z kurczaka smażona bez tłuszczu i 2 pałeczki boczku z grilla ;/ i za te dwie pałeczki, mizerię i jajko sadzone na maśle i za ten makaron w pomidorowej zaraz wyleję pot z Chodakowską! zasłużyłam sobie. musi być lepiej z tym menu, a nie gorzej.

powiem Wam, że to stres tak bardzo negatywnie na mnie wpływa. mój D podchodzi w tym roku po raz pierwszy do matury, a od szkoły ma przerwę 3 letnią! :( nie jest dobrze przygotowany, właściwie to myślę, że w ogóle nie jest i liczy na los szczęścia. nie do końca jest przekonany, że matura mu się do czegoś przyda, bo nie ma żadnego autorytetu (nikt u niego w rodzinie nie zdał z braci, jego rodzice również nie mają matury). różnica jest taka, że dawniej ludzie bez matury dawali sobie radę, a w dzisiejszych czasach jest inaczej. rozumiem, że on nie zarabia źle, ale dla mnie nawet te 1800 nie jest szczytem wszelkich marzeń,bo chciałabym się rozwijać, osiągać więcej i więcej, z resztą jak każdy młody człowiek mam ambicje, nie zawsze udaje się je osiągnąć, ale bardzo chcę. czuję, że podchodzi do tej matury, żeby mi ulżyć, " a może zdam i odczepi się z tą gadką, że matura się mi przyda, bo będę ją miał". wiem, że trochę go naciskałam, żeby podszedł, ale wiem też, że będzie mi kiedyś za to dziękował,bo jak nie podszedłby w tym roku - w przyszłym czekałaby go nowa matura, której na pewno by nie zdał. a  wiem, że matura nie jest inwestycją na marne! i nawet jeśli nie zda matmy, lub nie będzie mu leżał temat wypracowania i obleje również polski, to liczę, że poprawi to w przyszłym roku, razem ze mną, kiedy ja będę podchodzić... mam taką nadzieję. on wie, że mi bardzo zależy, ale na tym poprzestaje. gdyby mu bardzo zależało - zakuwałby. ustny polski w ten weekend, a on nawet nie wydrukował swojej pracy. no, ale znając jego farta - ustne pewnie zaliczy. szkoda, że nie ma żadnego autorytetu w swojej rodzinie, tylko matkę, która wiecznie w czymś widzi problem, wyśmiewa się, że jest nieudacznikiem i i tak nie zda matury (tak w niego wierzy) i mam przeczucie, że on boi się porażki. boi się, że mama powie " a nie mówiłam " ....

no, trochę mi lżej na sercu. a teraz...Chodakowska!

p.s. fotka z zeszłego roku

29 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Wczoraj wykonałam drastyczny krok, który pozwolił mi na ogarnięcie się! 

Weszłam na wagę o godz. 21 w ciuchach. Pokazało się na niej 75kg i pomyślałam: jak dalej będziesz tak jeść, to taka waga pojawi się rano, w bieliźnie i na czczo! Ogarnij się, Monika...

Przemówiło to do mnie. Zdecydowanie. Zebrałam w sobie siły. Dziś mama jadła czekoladę, a ja rozmroziłam mus truskawkowy i zrobiłam koktajl z maślanką. 

Moje dzisiejsze menu jest ubogie, bo dzień był mega w biegu. Zawsze staram się jeść 5 posiłków, co 3 godziny około, ale tym razem średnio się udało. 

Przebudziłam się ok. 11, więc mój dzień zaczął się dość późno :) także zakładam, że mój dzień zaczął się już od II śniadania, bo pierwsze przefrunęło o godz. 8 :P no ale zjadłam normalny, syty posiłek rano.

Śniadanie (właściwie II śniadanie): twarożek półtłusty ze szczypiorkiem, przyprawą do twarogu bez chemii, pieprzem, solą, szczyptą słonecznika + 1 kromka ciemnego chleba + 1 szklanka soku jabłkowego 100%

Obiad: puure z ziemniaków  z buraczkami

Deser: szklanka koktalju z truskawek i maślanki + 1 banan

Kolacja: brokuły

Aktywność na dziś: rower + 35 minut bieżni

Czuję się wspaniale! Gdybym nie miała jutro sprawdzianu z matmy, historii i kartk. z angielskiego, pewnie machnęłabym jeszcze Chodakowską :P ale nie tym razem. Zabieram się do nauki. 

pierwsze zdjęcie: rok 2007? , następnie 2012, 2011, 2013.  Trochę nie pokolei, ale to nic. Przeraża mnie to, że kiedyś byłam wręcz chuda, ale był to czas, w którym gwałtownie urosłam.... 

Czekam na 6 z przodu!

28 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Niby jestem silna. Niby...

Nie daję sobie rady. Poddaję się na starcie. Właściwie ciężko to nazwać startem. Jak nigdy - nie daję sobie rady ze słodyczami. Nie wiem, czy mogą mieć na to wpływ nowe tabletki - hormony - przepisane na poprawienie stanu cery, które na razie stanu cery nie poprawiają, a powodują u mnie wybuchy złości, bolesność piersi, puchnięcie ciała, senność. Mam nadzieję, że po pierwszym opakowaniu to minie, mam wykupione 3. Czas pokaże... W każdym razie jest mi ciężko i nie zwalam na hormony ale na ewidentny brak mojej silnej woli. Chcę spróbować od jutra,nie od poniedziałku, od jutra. Muszę się wziąć w garść. Ciągle stoję w miejscu a już mogłabym spełnić swoje marzenie i śmigać w sukieneczkach ulicami mojego miasta. I co? Sama na to zasługuję. Teraz zamiast ćwiczyć pójdę przed TV, bo za bardzo się objadłam. Ale nie - muszę powiedzieć stanowcze STOP. Spróbuję przekonać mamę na jakieś owocowe zakupy. Muszę znaleźć ten potrzebny mi cukier gdzie indziej. Łatwiej by było, gdyby już były nektarynki, brzoskwinie, śliwki, wiśnie.... No ale niestety... Jabłka wychodzą mi bokiem, nie są już dla mnie dobrą przekąską. Dziś w szkole zjadłam dwie śmieciowe pizze ze sklepiku, które sycą na 30minut, a potem znów burczy w brzuchu. Byłam na siebie wściekła, ale nie mogłam zapanować nad głodem. Na co zamienić kanapki? Biorę ciasteczka owsiane, owoce, ale nie zastępują mi one porządnego II śniadania. Nie wiem. Muszę skurczyć żołądek. Zacząć jeść mniej, bo inaczej, to bez sensu....

19 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Tak sobie rozmyślam...

Jestem głupia. Jestem szczęśliwa, a ciągle wydaje mi się, że czegoś mi brak. Niby doceniam,co mam,a niby nie... 

Spotkałam przed chwilą mojego szwagra. Czekał na swoją dziewczynę, bo chce jej zrobić niespodziankę i zabrać ją na zachód słońca do Łeby... No i znów moje rozmarzenie... ale ja bym tak chciała! Mieć takiego romantyka:<<<

Dieta - prawie w porządku. Dlaczego prawie? Bo uległam mojej przyjaciółce.

Wybrałyśmy się na rower,a ona wymyśliła piknik. Chipsy+ warka radler. Suuuupeer! ;/

Ale na pocieszenie dodam, że spaliłyśmy ponad 400kcal, bo przejechałyśmy ok. 9 km... A chipsów wiele nie zjadłam.. Szkoda mi tego piwa, ale już trudno... 

Świąteczne piecznie obyło się bez podjadania - super! Ale jeszcze się dzień nie skończył. Zamiast zjeść na kolację coś pożywnego mam w głowie - czekolada,czekolada,czekolada! ;/ Wrrr... tak ciężko nad tym panować... Zjeść cały talerz czegoś dobrego, czy 1 kawałek czekolady? hmmmmm..... dylematy! bez sensu.. :<

idę zobaczyć, co dobrego jest w garnkach, może odechce mi się słodkiego, a zjem jakieś warzywka!

WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI!!! wytrwałości w te dni!!

18 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Mimo późnego powrotu do domu wczoraj zrobiłam ćwiczenia na piłce. Bardzo mnie to ucieszyło, dziś poświęcam całą godzinkę na ćwiczenia.

Na śniadanie dziś 2 jajka sadzone w żółtej papryce+ dwie malutkie kromki chleba pełnoziarnistego (jajka smażone na oliwie z oliwek). + sok pomarańczowy 100% - pyszne śniadanie! Obym zawsze miała czas takie przyrządzać :( Na razie mam wolne, więc mogę sobie pozwolić. Teraz czas na zakupy świąteczne. A już od jutra miliardy pokus. Dziś z moim D. robimy świąteczną, własnorobną czekoladę, triliard kalorii. Modlę się, żeby się powstrzymać i nie zjeść całej :P W końcu to ma być dla wszystkich z rodziny, a nie tylko dla mnie ;P dam radę! obudziła się we mnie wiara w siebie...