Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem strasznym uparciuchem. Dążę do ideału, chociaż tak naprawdę nie wiem czym jest ten ideał, ale mam w głowie zarys "mnie idealnej". Jestem straszną pesymistką. Jeżeli chodzi o moje zainteresowania to przede wszystkim sport, odżywianie człowiek, jeżeli coś mnie naprawdę interesuje staram się zawsze dowiedzieć się czegoś nowego. A co mnie tak naprawdę skłoniło do odchudzania, prawie wszystko, zgryźliwe komentarze na temat mojego wyglądu, za małe ciuchy, albo te w których widać każdy dodatkowy kilogram, kłopoty ze zdrowiem i problemy z moją kondycją. Zawsze chciałam być szczupłą dziewczyną, która nie wstydzi się swojego ciała.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48599
Komentarzy: 576
Założony: 27 czerwca 2010
Ostatni wpis: 25 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Carmellek

kobieta, 33 lat,

160 cm, 65.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 sierpnia 2010 , Komentarze (9)

A jednak po wczorajszym waga nie wzrosła tylko spadła o 0,3 kg . W takim razie aż tak źle ze mną nie jest skoro nadal chudnę, choć w nocy miałam ochotę na pizze, ale na szczęście nie miałam pieniędzy aby ją zmówić. Tak więc nowy miesiąc zaczynam bardzo pozytywnie, waga spadła, a centymetrów troszeczkę ubyło. Co prawda do idealnych wymiarów bardzo dużo mi brakuje, ale zawsze to coś. Ze względu na to, że tak dobrze zaczęłam dzień, zjadłam sobie w nagrodę loda .



Dziś już trzymam dietę, żadnych wyskoków, wszystko mieście się jak na razie w normie. Wczoraj nie jeździłam na rowerku, ale dziś to nadrobię. Z brzuszkami póki co dałam sobie spokój, zamiast tego męczę te 8 min. abs, jestem ciekawa czy będą jakiekolwiek efekty tych ćwiczeń. Tu akurat potrzeba cierpliwości, której ja za bardzo nie posiadam, no ale cóż, nie przyśpieszę tego . Od września, może wcześniej zacznę a6w, tu akurat będą efekty, bo kilkanaście razy przerabiałam te ćwiczenia.



Jeszcze tylko miesiąc wakacji, a ja ani jednej książki nie przeczytałam, strasznie leniwa jestem. I do tego chciałam się zapisać na siłownie, skoro zapewne w szkole nie będę wyrabiać, to i na siłownie chodzić nie będę. Teraz już się u mnie zaczęły schody, muszę się wziąć w garść, trzymać dietę, dużo ćwiczyć, przeczytać zaległe lektury i co nieco podłapać angielskiego, bo z tym najbardziej kuleje. Czeka mnie miesiąc pracy .



Chciałabym podziękować wam za wszystkie komentarze, fajnie, że potrafimy się w jakiś sposób wspierać i motywować do walki. A jeżeli chodzi o te moje zmiany, to potrzebuje troszeczkę czasu i pieniędzy , ale efekty zobaczycie na pewno.

31 lipca 2010 , Komentarze (9)

Dziś dzień zupełnie oderwany od mojej diety. A to wszystko za sprawą cukierków, lodów i piwka. Choć szczerzę nie żałuje, nie ma czego, tym bardziej, że miałam na to sponsora, mój brat ma jakiś dzień dobroci . Ale jak to mówią: "co za dużo to niezdrowo", tak więc to był ostatni taki wyskok z diety.



Jutro ważenie i mierzenie, upss... będzie ciężko na wadzę i grubo w obwodach. W nowym miesiącu muszę się ostro wziąć za siebie i powoli zacząć się zmieniać, bo o to mi chodzi. Zacznę od niewielkich zmian, a zresztą same zobaczycie. Chcę się zmienić całkowicie i nie chodzi mi tutaj tylko o wagę .

30 lipca 2010 , Komentarze (6)

Po dzisiejszym ważeniu stwierdzam, że albo moja waga źle podaje, albo coś jest nie tak. Zacznę może od tego, że chciałam się zważyć z czystej ciekawości, dla takiej jakby własnej kontroli. To co zobaczyłam zaskoczyło mnie bardzo, przez dwa dni schudłam aż 0,9 kg hm... a może to jednak woda..., pewnie tak. Ale znając życie i moje szczęście, to nie nacieszę się długo tym spadkiem, bo pewnie waga pójdzie w górę.



Ciąg dalszy bólu mięśni brzucha, na szczęście jakoś dałam radę zrobić te 8 min abs-u, ale nic poza tym. Szkoda, że mój brzuch wygląda tak jak wygląda, nie dość, że są fałdy tłuszczu to dodatkowo, skóra wisi. Sama nie wiem już co z tym robić, chyba muszę zainwestować w jakiś dobry balsam ujędrniający. Sądziłam, że pomoże mi nieco pas, który zakładam gdy jeżdżę na rowerku, ale nic z tego .



Do tego odwieczny problem z rodzicami, normalnie już żyć mi nie dają . Jedzenie w ilościach minimalnych, za bardzo boli mnie żołądek aby jeść. A teraz nic mi nie zostaje jak pójść i ćwiczyć.

29 lipca 2010 , Komentarze (7)

Masakra, czuje każdy mięsień brzucha. Eh... jak ja dawno nie miałam zakwasów, teraz normalnie umieram, a miałam nadzieje, że jak zacznę od najprostszych ćwiczeń to uniknę tego. Jednak się myliłam, po wczorajszych brzuszkach, których wykonałam jedynie sto i tych 8 minutach abs-u, nie jestem w stanie nic zrobić. I pomyśleć co by było gdybym dowaliła do tego inne ćwiczenia, teraz muszę się przygotować psychicznie na powtórkę .



Dieta hm... idzie wprost idealnie, dziś nie przesadzałam z jedzeniem. Ćwiczenia tak jak pisałam totalna porażka, moja kondycja, a raczej jej brak jest bardzo odczuwalny. Brzuszki będę zwiększać co tydzień o dodatkowe 50 i będę nadal kontynuować ten abs, choć nie wiem czy są jakiekolwiek efekty.



Mam do was pytanie (o to mi chodziło ).
Jak sądzicie czy piwny bądź brązowy kolor oczu pasują do mlecznej cery (bardzo jasnej)?
Bo zazwyczaj taki kolor oczu mają osoby z ciemną karnacją.

28 lipca 2010 , Komentarze (12)

Po dzisiejszym ważeniu jest 0,2 kg mniej .
Waga spada, uff... całe szczęście, chociaż po tym cieście to myślałam, że to niewykonalne, ale no cóż myliłam się. Kolejne ważenie już za kilka dni, hm... może by się zmierzyć..., najwyżej zrobię to w niedziele. W sumie jak patrzę na kalendarz to już prawie tylko miesiąc wakacji został, a ja w ogóle nic nie zrobiłam przez ten czas.



Muszę w końcu zainwestować w jakiś sport, bo prędzej czy później i tak będę do tego zmuszona. Jak na razie codziennie męczę rowerek, tak minimum 20 km, do tego hula hoop, tutaj akurat różnie, bo odkąd kupiłam sobie hula hoop z masażerem to jest znacznie łatwiej kręcić. Z tego co widzę moje wcięcie w tali jest prawie niewidoczne, ale no cóż cała nadzieja w tym kręceniu.


Ostatnio zastanawiałam się nad ćwiczeniami na brzuch, jedyne co przychodzi mi na myśl to brzuszki, ale tak mi się nie chcę, że szok. Może zmuszę się dziś do zrobienia 8 min. abs-u. Nie ma to jak figura typu jabłko, czyli ogromny brzuch, który wbrew pozorom bardzo ciężko wymodelować.

27 lipca 2010 , Komentarze (3)

Oj głupek ze mnie straszny . Często siedzę na czacie, sam nie wiem po co, chyba po to aby z kimś popisać, bo wszystkie koleżanki z klasy jakoś o mnie zapomniały i nie mają nawet czasu odpisać na głupiego sms-a. No cóż ale to pewnie się nie zmieni dlatego jak co roku swoje wakacje spędzam przed komputerem, a co noc przesiaduje na czacie . Nie wiem po jaką cholerę ja tam siedzę, ale uwielbiam poznawać w taki sposób różnych ludzi, to jest o wiele prostsze niż poznać kogoś na żywo. Może się już uzależniłam, śmieszne uzależnić się od czatu , ale w końcu ma się te odchyły.

Przez ten czas jaki tam spędzam poznałam mnóstwo osób, głównie chłopaków , no nie wiem czy ja ich tak bajeruje czy po prostu w jakimś tam sposób podoba się im klikanie ze mną, ale w sumie to nie jest ważne. Co prawda żaden mnie nie widział, bo nawet najmniejszego zamiaru nie mam aby wysłać fotkę czy z nimi się spotkać, a zresztą sama to doskonale wiem, że na pewno nikomu się nie spodobam . Z niektórymi osobami utrzymuje już kontakt od dawna.

Ostatnio klikałam z jednym chłopakiem, nie wiem ile już piszemy ale coś długo, wiem o nim wszystko, jak wygląda, gdzie pracuje i takie tam. A on o mnie zupełnie nic nie wie, chciałby się spotkać, ale u mnie nie ma żadnej takiej opcji jak spotkanie, czy wysłanie fotki.
Strasznie mnie to denerwuje, ale ja wiem, że jakbym się z nim spotkała to zapewne nie przypadłabym mu do gustu, w sumie kto by chciał ze mną się gdziekolwiek pokazać, skoro moje najlepsze koleżanki nawet nie chcą się do mnie odezwać .

Chyba wszystkie moje kontakty ograniczają się do internetu, takie życie w sieci . Wiem doskonale, że to jest trochę nienormalne, a ja chyba chcę się w jakiś tam sposób dowartościować. No cóż od razu się nie zmienię, nie schudnę, nie będę idealna taka jaka chcę być.



Trochę dzisiaj przesadziłam z ciastem, mamuśka wczoraj upiekła ciasto z dżemem śliwkowym, nawet dobre, chociaż za słodyczami tak bardzo nie przepadam. Ale ogólnie z jedzeniem dziś nie było źle, szkoda, że pogoda jest taka brzydka . Zamierzam nieźle pomęczyć się na rowerku, jakoś trzeba spalić te kalorię, a jutro się zważę, mam nadzieje, że nie przytyłam, bo będzie źle .



Koniec już tego smętnego pisania . Teraz muszę pomyśleć co zrobię jak schudnę, co najpierw, hm.... a już wiem, od zawsze chciałam mieć kolczyk w pępku , już pierwsze jest a drugie no wiadomo jak schudnę będę "laska", no może nie do końca . Ale fajnie by było zmienić się zupełnie, tak więc nadal realizuje moją przyszłą metamorfozę. 

26 lipca 2010 , Komentarze (5)

Wczoraj z rana się zważyłam i 0,3 kg mniej . W sumie to dobrze, że waga tak szybko leci w dół, może w końcu ujrzę na wadzę tą piąteczkę z przodu, kiedy ja ją ostatnio widziałam? A już wiem jakieś dwa lata temu . Ile ja bym dała aby wrócić do tego co było kiedyś, byłam wtedy szczupła, mogłam się we wszystko ubrać, ćwiczyć całymi dniami, wtedy prawię się nie męczyłam. A dzisiaj co zamiast mięśni mam sam tłuszcz, skóra wisi mi na brzuchu, na udach i ramionach, teraz ciekawe jak tu ubrać krótkie spodenki i bluzeczkę . Sama siebie zniszczyłam, zamiast wtedy wziąć się w garść wolałam jeść całymi dniami . Ale tak już nie będzie to był ostatni raz, teraz tak łatwo się nie poddam.



Wczoraj miałam festyn, i pokazy strażackie eh... uwielbiam strażaków . Z festynu przyszłam do domciu bardzo szybko, bo strasznie nudno było, za to jak wracałam widziałam partyzantów na koniach, jadących na festyn. No cóż już mi się wracać nie chciało, do tego strasznie bolał mnie żołądek, nawet nie wiem po czym . Sądziłam, że jak zjem coś ciepłego to ból minie, ale nic z tego bolało jeszcze gorzej, wzięłam dwie tabletki Ranigastu, z tego co mi tatusiek powiedział 15 minut i ból mija. Pół godziny minęło, a mnie boli tak samo jak wcześniej, zrobiłam sobie mocną czarną herbatę, oczywiście wypiłam ją gdy była gorąca, bez dodatku cukru i co... nic . Bolało cały czas, wiec wzięłam z lodówki zimną sałatkę z fetą i ją zjadłam, o dziwo ból miną, a męczyłam się pół dnia.



Dziś już lepiej się czuje, szkoda, że pogoda jest taka brzydka . Miałam iść do sklepu i kupić sobie zapas herbatek, a później miałam wstąpić do apteki po jakieś witaminki, ale w taką pogodę nie pójdę, może jutro będzie cieplej. Teraz mam zamiar troszeczkę poćwiczyć, bo ostatnio strasznie się rozleniwiłam .

24 lipca 2010 , Komentarze (2)

Okropnie się dzisiaj czuje, już sama ze sobą nie wytrzymuje. Nie wiem nawet o co mi chodzi, może o to, że użalam się nad sobą, a może to wina tego jak wyglądam. Najchętniej spałabym cały dzień, ale nie mogę już spać, wszystko mnie dzisiaj strasznie dołuje. Nawet nie wiem o co mi chodzi, siedzę cały dzień w pokoju i zastanawiam się nad sobą. Zastanawiam się nad tym dlaczego nie jestem szczęśliwa, przecież niby mam wszystko czego najbardziej potrzebuje, ale cały czas czegoś jeszcze mi brakuje.

Może ja już naprawdę jestem jakaś inna, wszyscy wokół mnie twierdzą, że jestem dziwna. Ale przecież dlaczego jestem dziwna, bo mam zasady, bo dążę do czegoś nierealnego za wszelką cenę i jestem w stanie poświęcić wszystko aby zrealizować swoje marzenia. To wszystko jest jakieś zamotane, sama już nie wiem czego chcę.



Nic nie umiem, nie umiem ładnie się ubrać czy wykonać najprostszy makijaż, moje włosy są w totalnym nieładzie. Nawet nie wiem od czego zacząć, chcę się zmienić, chcę schudnąć, zacząć ładnie się ubierać, mieć idealny makijaż i fryzurę. Ale jak ja mam to zrobić skoro nic nie potrafię, o niczym nie mam najmniejszego pojęcia. Jestem totalnym beztalenciem, bez żadnych ambicji, pasji czy zainteresować.



Kłamczucha, która okłamuje wszystkich wokół siebie, że jest dobrze, a wcale tak nie jest. Jak ma być dobrze, skoro cały dzień spędzam przed komputerem, albo na ćwiczeniach. Nawet nie potrafię powiedzieć komuś, że coś jest nie tak, ale przecież komu mam to powiedzieć? Skoro nie mam nikogo, dziwne ale przecież ja nikogo nie chcę, nie potrzebuje, a może się boje tego, że jeżeli powiem komuś na czym mi tak bardzo zależy ta osoba użyje tego przeciw mnie.



Chciałabym być idealna pod każdym względem, chciałabym cieszyć się z życia, z każdej chwili, chciałbym być pozytywnie nastawiona do wszystkiego, chciałbym w końcu zaakceptować swoje ciało, ale przecież to jest wszystko nierealne, bo ja już się chyba nie zmienię, a zresztą nie potrafię.

23 lipca 2010 , Komentarze (4)

Od kilku dni trzymam tą dietę, w końcu po tygodniu obżarstwa wzięłam się w garść, bo szkoda w taki sposób zaprzepaścić wakacje. A więc odchudzanie idzie wprost idealnie, jem w sumie mało, czasem zdarzają mi się wyskoki typu kilka kanapek więcej . Tak szczerzę to korzystam na jednym, otóż całą noc siedzę przed komputerem , wtedy oczywiście nie jem, nawet jak jestem bardzo głodna, to staram się pić zieloną herbatkę i jako tako hamuje to głód. Zazwyczaj kładę się spać nad ranem, a wstaje tak po południu, wtedy jestem strasznie głodna, ale wystarczy jedynie max. trzy kanapeczki i basta.



Po czasie zmagań, weszłam na wagę, w sumie miałam to zrobić dawno temu ale jakoś zapominało mi się, jednak dziś wstałam, poszłam oczywiście do łazienki i kic na wagę, a tu patrzę jest zdecydowanie mniej niż było ostatnio.
Ważę 63,4 kg , normalnie nie mogłam się nacieszyć w końcu zaczynam chudnąć i oby tak dalej . A tak w ogóle to jakoś weny nie mam do ćwiczeń, robię codziennie 20 km na rowerku i kręcę hula hoopem tak 30 - 60 min i to wszystko, niby nic a jednak coś.



Coraz bardziej czuje jak mój brzuch staje się szczuplejszy i bardziej płaski, wiem doskonale, że te stracone kilogramy to pewnie woda, ubrania nie są wcale luźniejsze, więc aby spalić ten tłuszcz będę musiała się nieźle namęczyć . Ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Chociaż ostatnio odniosłam porażkę, zdecydowałam się na ćwiczenie mięśni brzucha, dostałam jaką płytkę z ćwiczeniami, początek wszystko fajnie, a po 2 minutach, tak mnie mięśnie bolały, że szok , nie mogła się nawet podnieść z podłogi. W życiu nie pomyślałabym, że moje mięśnie są w tak beznadziejnej kondycji, przecież kiedyś mykałam tyle brzuszków, że głowa mała, a teraz głupie i proste ćwiczenia mnie rozbrajają . Muszę się w końcu wziąć za siebie, przecież ja dążę do tego aby się zmienić raz na zawsze, tak więc od dzisiaj brzuszki i nie ma opcji, że mi się nie chcę.



Tak właśnie chcę wyglądać, bardzo długa droga przed mną, ale śpieszyć się nie będę, bo wiem żeby coś do cenić to trzeba włożyć w to dużo pracy .

19 lipca 2010 , Komentarze (2)

Wczoraj zero ćwiczeń, eh... aż tak leniwa jestem, no ale za to dzień był dietetyczny ale niezbyt zdrowy .  Otóż wczoraj na śniadanko wszamałam duży kubek jogurtu bananowego (450 g), później na obiad zjadłam cztery kromki chleba z serem feta, a na kolację danio z kawałkami czekolady. Zdecydowanie za dużo węglowodanów, przynajmniej szybko to spaliłam.

A dzisiaj na śniadanie była zupka chińska, wiem konserwanty, ale przecież liczy się smak , na obiad i kolację zjadłam gotowany kalafior z kefirem i z dodatkiem przypraw. Zapewne mało kalorii dziś zjadłam, ale to nic.
Do tego 20 km na rowerku, może jeszcze hula hoop i ćwiczenia na brzuch, idę ćwiczyć .