Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do wielkiego dnia tylko 6 miesięcy :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5728
Komentarzy: 86
Założony: 10 lipca 2010
Ostatni wpis: 14 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
klaudusieq

kobieta, 39 lat, Warszawa

167 cm, 79.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do ślubu 6 miesięcy! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2014 , Komentarze (4)

Słaba jestem od dwóch dni strasznie, cały czas mnie łamie... :/

W takich chwilach jak już mam ochotę coś zjeść to najchętniej coś super smacznego i rozgrzewajacego... No a to sie średnio wpisuje w moje lekkie plany jedzeniowe... Na szczęście i tak nie jestem w stanie zjeść za dużo... Tez tak macie, ze podczas choroby albo nie macie w ogóle apetytu albo macie ochotę tylko na niezdrowe żarcie? 

Wczoraj niestety uległam małej pokusie i zjadłam indyjskie, ale malutko i z ryżem, wiec nie było najgorzej.

Ale ale żeby nie było, pomimo wielkiej niemocy realizuje plan przysiadowy, choć dużo szybciej sie mecze to sie nie poddaje ;)


24 lutego 2014 , Komentarze (1)

No i wielkie plany treningowe wzięły w łeb... Łamanie w kościach skutecznie utrudnia aktywność dywanowa :/ 

Dieta niestety średnio, bo nawet połowy tego co miałam w diecie nie zjadłam :/ wiem ze to nie za bardzo jest zdrowe, ale nie mogłam przełknąć nic co by nie było płynne...

No i musiałam odwołać jutrzejszy trening. No po prostu porażka na pełnej linii :/


23 lutego 2014 , Komentarze (6)

Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów boli mnie dosłownie każdy mięsień z którego zdaje sobie sprawę... 

Po piątkowym treningu moje nogi doprawilam jeszcze przysiadami wczoraj (3 dzien wyzwania był ciężki, ale przysiady zgodnie z rozpiska odbebnione) i dzis rano serio miałam problem, żeby wstać z łóżka. Sturlalam sie wiec na dywanik przy łóżku i tak sobie cichutko pojekujac (żeby nie obudzić Mojego) wyczlapalam sie z sypialni... 

Ciepły prysznic na niewiele sie zdał, wiec postanowiłam rozciągnąć to co najbardziej obolałe, wiec poskrecalam sie w precelek i dawaj. Ulga niesamowita, choć na początku wydawało mi sie, ze ktoś mnie łamie kołem i porozpadam sie na kawałki. Wstawanie z podłogi pomimo rozciągania nie było zadaniem łatwym, ale jak już osiągnęłam pełen pion było zdecydowanie lepiej... 

Teraz mam tylko problemy z siadaniem, bo mi sie uda trzęsą jak dwie galaretki, chyba sie boja kolejnych przysiadów... ;)

No ale przecież nie można tak zmarnować tego dnia treningowo, wiec jeszcze trzy serie brzuchow zrobiłam i teraz już naprawdę czuje sie jak żółw przewrócony na skorupę... Zupełnie bezsilna... Ale zadowolona! Jest moc 

21 lutego 2014 , Komentarze (2)

Skoro mamy brzuszki, to proponuje szeroko rozumiana grupę świeczen na zakończenie pleców nazwać "pupkami" może być ewentualnie "tyleczkami" ;)

No wiec dzisiejsze pupki z wyzwania zaliczone, ale powiem szczerze, że było to najcięższe 55 przysiadów jakie zrobiłam w życiu. Po dzisiejszych treningach ledwo chodzę i myślałam, ze nie wykrzesać już z siebie nic, ale ze poogladalam trochę internet, to postanowiłam, ze jednak sie przemoge! Pupki góra! 

21 lutego 2014 , Komentarze (4)

Miałam nie chodzić na spinning dzien przed treningiem z moim Terrorem Personalnym! No i głupia wczoraj rano poszłam na spinning pomimo, ze na dzis miałam trening...

Stwierdziłam, ze przecież już teraz trochę zbudowalam formę, to mogę sobie pójść. Nic mi nie bedzie... No wiec jest mi i to strasznie jest mi! Terror miał racje - powinnam sie go słuchać i nie szaleć jak pijany zając... :/

Dzisiejszy trening dobił moje nogi, tyłek, brzuch i jeszcze ramiona (bo pod koniec sie Terror zlitował i stwierdził, ze odbijemy łapki zwane patyczkami, bo nogi już nie nosza :)).. Siedzę teraz na kanapie i sie zastanawiam czy mi sie uda jeszcze zrobić przysiady z 30 day squat challenge (wczoraj zaczęłam). Robić czy nie robić? O takie właśnie:


Na razie zjadłam śniadanie, bo II sniadania na Vitalii bardziej mi pasują na posiłek przed treningiem, wiec sobie odwrocilam... No i głodna sie robię już, wiec chyba niezłe daliśmy dzisiaj w palnik na treningu, bo sie moja fizyczność jeść już domaga... 

A cierp ciało jak zes chciało, do następnego posiłku wytrzymasz! 

20 lutego 2014 , Komentarze (1)

No dobrze z pozytywnym nastawieniem startuję z tym dniem :)

Waga wskazała dziś 70,9 :)))))) co tam, ze tylko ciut pod 71, ważne, ze jest upragnione 0 po siódemce! Teraz tylko czekamy na 6 z przodu! :)))

Godzina na spinningu od 7:15, pozniej szybciutko do domku i dalej brzuchy. Nie liczylam, bo oglądałam jednocześnie film. Super sprawa! Puszczam sobie na komputerku jakiegoś filma i kładę przed sobą na kanapie (stopy pod kanapę). 

Mogę oglądać jedynie jak jestem na gorze, wiec krótko odpoczywam miedzy brzuchami ;) no i czas mija bardzo szybko :)

Teraz dobre drugie śniadanie i do nauki :) 

A no i mam bana na czosnek od Mojego! Wczoraj wykonałam zgodnie z przepisem hiszpańska kanapkę, wiec wrzuciłam 4 zabki czosnku do 3 pomidorów i zmiksowalam... Trochę bezmyślnie... Było pycha, ale podobno nadal zione czochem na kilometr ;))) nie róbcie tego!!!!

19 lutego 2014 , Skomentuj

Dziś nie bedzie o dietowaniu, dziś od samego rana niebo płacze.. Smutek w sercu dla naszych przyjaciół z Kijowa! 

Trudno myślec o czymkolwiek innym. :(

Nie smialabym dziś cieszyć sie swoimi sukcesami lub dzielić sie swoimi porażkami, czym one są wobec wielkiego trudu i cierpienia ludzi, którzy walczą o życie w wolnym i demokratycznym państwie.


18 lutego 2014 , Komentarze (6)

Krok po kroczku.. Malutki, ale jest progres :)

Jeszcze tylko 1,2 kg i zobaczę magiczna 6 z przodu, a pózniej tylko bedzie trzeba czekać aż dobije do niej 0 :)

No i dobylam centymetr krawiecki i oczom nie mogłam uwierzyć: od początku dietowania i ćwiczenia (czyli 4 tygodnie) zgubiłam 6 cm w brzuchu z boczkami! Mierzyłam sie na wszystkie strony i nie chce wyjść inaczej. Do tego 4 cm w biodrach no i niestety 3 w i tak marnym biuście, ale to było do przewidzenia :/

Dziś przez przypadek zmontowalam szybki lunch dla zapracowanych, to sie nim podziele :)

50 g orzechów brazylijskich + dwa drobno pokrojone jabłka. Wg Vitaliusza około 480 kalorii, a dużo bardziej syci niż jakakolwiek kanapka, którą miałam w diecie ;)

Dziś niestety musiałam odpuścić rano trening, bo mnie moja kobiecość poskręcała i sie ledwo ruszam, ale coś mi sie wydaje, ze w piątek mi Szanowny Trener taki da wyciek, ze sie z tej siłowni wyczolgam :)

14 lutego 2014 , Skomentuj

Po wczorajszym leniu, dzis od 7:00 2,5h na siłowni. 

Było tez ważenie! No spadki są, ale waga na siłowni pokazuje zupełnie cos innego niż moja domowa. Podejrzewam, ze to dlatego, ze wazę sie w pełnym rynsztunku na siłowni, a w domku sauté :)

Domowa waga pokazała dzis 71,5! Nie mogę uwierzyć! :))))

Dało mi to naprawdę cudownego kopa! 

Śniadanie jednak chyba zjadam za małe przed takimi treningami, bo pod koniec zupełnie nie miałam siły :/ 

Już trochę nie mam pomysłów na te śniadania, Vitaliowe są za duże przed treningami, bo strasznie sie czuje ociężała, a jak zjem cos lżejszego, to znowu brak mi energii na taki długi trening. 

Stany wypitej wody tez super, bo trzy butelki 0,7 na samej siłowni ;) no ale cel jest dzis, żeby jeszcze sie dowodnic, wiec planuje jeszcze 1,5l.

No dobra, a teraz szybko idę cos jeść, bo konia z kopytami bym zjadła :)

13 lutego 2014 , Komentarze (3)

Nie kce mnie sie!

Tak zupełnie! Dzisiaj przerwa od ćwiczeń (planowana) i totalny brak energii, a powinnam sie uczyć! :/

Bilans pochlonietych płynów nie wyglada zachęcająco: 5 kaw i litr wody...

Boszzzzz ale mnie niemoc ograła!