Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kocham koty, uwielbiam oglądać seriale podjadając chipsy, frytki i słodycze. Lubie czytać jeśli mam wolną chwilę nie cierpię zmywać naczyń, sprzątać i prasować. Moim największym problemem jest ogromny, wystający brzuch dlatego próbuję się odchudzać co jest nielada wyczynem bo uwielbiam jedzenie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44382
Komentarzy: 253
Założony: 17 lipca 2010
Ostatni wpis: 19 maja 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
coco29

kobieta, 43 lat, T

164 cm, 61.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Odzyskać wagę z przed ciazy

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 sierpnia 2019 , Komentarze (3)

:D:D;)

Jest spadek(impreza)

Wczoraj weszłam na waga i co pokazała 61.7kg. Jestem bardzo zadowolona. Pasek zmienię dzisiaj wieczorem jak waga się utrzyma. Brak słodyczy, regularne posiłki i brak podjadania między posiłkami zrobiły swoje. Nie jem tez wieczorem i to tez myśle ma ogromny wpływ na wagę zobaczymy jak to będzie za kilka dni czy dalej waga będzie spadała tak ładnie. Dzisiaj jestem w domu także będzie problem z ćwiczeniami chyba ze wieczorem jak mąka zaśnie spróbuje zrobić Mel b cardio. Do domku letniego wracam w sobotę i wtedy nadrobię zaległości z ćwiczeniami. Nie jestem w stanie jeszcze zrobić całego zestawu ABS już po dwóch ćwiczeniach jest mi ciężko ale na razie się nie poddaje lepiej zrobić mniej niż wcale. Z jedzeniem tez ok porcje może nie są spektakularne (mogłam zjeść 2 razy albo i 3 razy tyle) ale czuje się najedzona . Po za tym regularność jedzenia co 2-3 godziny powoduje to ze nie rzucam się na jedzenie głodna i jem wtedy mniej.

Wieczorem woda zielona herbata i tez da się wytrzymać bez jedzenia.

Wczoraj menu wyglądało tak:

Śniadanie - pomidor ogórek parówka

II śniadanie - duża brzoskwinia

Obiad - spaghetti z groszkiem ( trochę przesadziłam z porcja bo do wieczora nie miałam na nic ochoty i byłam pełna)

Kolacja - płatki corn flakes z szklanka mleka

Wypiłam:

1 litr wody ( znowu mało) 2 herbaty zielone, 1 herbata czarna , dwie duże kawy czarne bez cukru

Aktywność

12 minut skakania na skakance ( więcej nie dałam rady) Abs level 1 - 4 cwiczenia.

31 lipca 2019 , Komentarze (3)

;) Udany kolejny dzień.

Śniadanie - sałatka z buraka gotowanego ogórka kiszonego cebulki i majonezu, 1 kromka chleba razowego z pasztetowa 

II śniadanie - 2 śliwki, pół jabłka , 3 plastry arbuza z ćwiartki

Obiad - sakiewka schabowa z grzybami, buraczki tartę na ciepło, 1 ziemniak

Podwieczorek - lód rożek słony karmel, pół kostki czekolady gorzkiej 70% z truskawka

Kolacja - kromka chleba razowego z pasta z jajka, pomidor (polny w końcu zupełnie inaczej smakuje i to jest mój smak lata)

Dziś wypiłam:

1 litr wody ( troszkę mało) 2 zielone herbaty, 1 czarna herbat, 2 duże czarne kawy bez cukru

Ćwiczenia- ABS level 1 - 4 ćwiczenia

Dziś wspaniały dzień bo dietowo dałam radę. Co prawda mama dzisiaj przyjechała nas odwiedzić i przywiozła lody ( stąd też mój podwieczorek) . Przywiozła tez ciastka i słodkości ku mojemu niezadowoleniu ale skusiłem się tylko na kawałeczek czekolady która tak zachwalała. Cały czas mam jednak w głowie ze coś bym zjadła. Jak tylko kończę jakiś posiłek i usiądę na chwilkę tak bezczynnie to mydle co mogłabym jeszcze zjeść mimo ze nie jestem głodna. Na razie jestem w stanie się powstrzymać i zjadam tylko tyle ile zaplanuje i w określonych portach o ile to możliwe przy małych dzieciach. Ten system się u mnie sprawdza jem mniejsze porcje niż dotychczas dorzucam więcej warzyw i owoców i nie podjadam między posiłkami. Nie jem tez wieczorem ostatni posiłek staram się zjeść o 18 max 19 godzinie. Zobaczymy czy to się sprawdzi. Jak nie to będę musiała się przyjrzeć kaloryczności zjadanych posiłków i zwiększyć ilość ćwiczeń. Dzisiaj nie skakałam na trampolinie jakloś mi się nie chciało niestety.

Zakładam sobie taki plan, ze będę chudła 1 kg na 10 dni co daje mi 3 kg w miesiącu. Czyli mój cel powinnam osiągnąć pod koniec października. Nie mam zamiaru się poddawać i chce ciężko pracować. Boje się tylko ze moje wysiłki będą zbyt małe do osiągnięcia celu to znaczy ze mimo diety i ćwiczeń waga będzie stała. Jestem z natury nie systematyczna i to tez może mnie zgubić dlatego muszę się strasznie pilnować żeby nie odpuszczać i ćwiczyć chociaż trochę.

Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku trzeba tylko czekać na efekty a one w pierwszej fazie zmian są raczej widoczne. Gorzej będzie później ale o to będę się martwić kiedy przyjdzie na to czas.

Ciekawią mnie efekty ćwiczeń ABS nigdy ich nie robiłam. Kiedyś zrobiłam około połowy a6w i efekty były tylko  silna wola mnie zawiodła i nie skończyłam treningu w związku z tym pomyślałam ze Abs będzie lepszy bo nawet jeśli odpuszczę 1 czy 2 dni to nie muszę się martwić ze zawaliłam tak jak w przypadku a6w.

Zobaczymy na razie walczę dalej i dobrze ze jesteście bo wy tez jesteście dla mnie motywacja.

Dobrej nocki wam zycze.

30 lipca 2019 , Komentarze (8)

:D super dzień nie zjadłam nic słodkiego. Sukces.

Śniadanie - 1,5 parówki z szynki sałatka z połowy pomidora ogórka zielonego i sera fety

II śniadanie - pół jabłka 4 plastry arbuza z ćwiartki kawałek nektarynki

Obiad - zupa krem z buraka. 

Obiad II - 3 pierogi z kapusta i grzybami kubek barszczu czerwonego około 200 g warzywa na patelnie śliwka 

Kolacja - tarty ogórek zielony z połówka cukinii jajko sadzone

Dziś wypiłam: 

2 litry wody, 2 duże kawy 1 czarna herbata 2 zielone herbaty

Ćwiczenia:

Trampolina 15 minut, ABS level 1 - 2 ćwiczenia.

Jestem zadowolona z kontynuacji mojego postanowienia w czwartek lub piątek będę się ważyć i mierzyć bo tu nie mam ani wagi ani miarki. Brzuch fatalny nie wiem czym go smarować żeby nie zrobił się z niego flak bo na dole już wyglada nieciekawie. 

Pupa tez jakaś taka płaska się zrobiła chyba czas na przysiady to się troszkę podniesie.

Dobranoc wszystkim.

30 lipca 2019 , Skomentuj

:D super dzień nie zjadłam nic słodkiego. Sukces.

Śniadanie - 1,5 parówki z szynki sałatka z połowy pomidora ogórka zielonego i sera fety

II śniadanie - pół jabłka 4 plastry arbuza z ćwiartki kawałek nektarynki

Obiad - zupa krem z buraka. 

Obiad II - 3 pierogi z kapusta i grzybami kubek barszczu czerwonego około 200 g warzywa na patelnie śliwka 

Kolacja - tarty ogórek zielony z połówka cukinii jajko sadzone

Dziś wypiłam: 

2 litry wody, 2 duże kawy 1 czarna herbata 2 zielone herbaty

Ćwiczenia:

Trampolina 15 minut, ABS level 1 - 2 ćwiczenia.

Jestem zadowolona z kontynuacji mojego postanowienia w czwartek lub piątek będę się ważyć i mierzyć bo tu nie mam ani wagi ani miarki. Brzuch fatalny nie wiem czym go smarować żeby nie zrobił się z niego flak bo na dole już wyglada nieciekawie. 

Pupa tez jakaś taka płaska się zrobiła chyba czas na przysiady to się troszkę podniesie.

Dobranoc wszystkim.

29 lipca 2019 , Komentarze (7)

W końcu wzięłam się za siebie i zaczęłam coś robić w kierunku lepszej sylwetki. Jestem z siebie dumna. 

Menu poniedziałkowe wyglądało tak:

Śniadanie - kaszanka ( niestety została z weekendowego grila i szkoda było ją wyrzucić) surówka z marchwi i jabłka

II śniadanie - pół banana, pół jabłka, pół nektarynki dwa plastry arbuza z ćwiartki

Obiad- zupa krem z buraka, sałatka z buraka ogórka kiszonego i cebulki z majonezem

Kolacja - twarożek dwa ogórki zielone i kromka chleba razowego

Grzeszki - 4 ciasteczka francuskie i trochę popcornu ( zrobiłam córce i nie mogłam się oprzeć)

Dzisiaj wypiłam:

2 litry wody, 2 zielone herbaty, 1 czarna herbata i 2 duże kawy czarne bez cukru ( bo takie uwielbiam najbardziej).

Mimo upałów poskakałam 15 minut na trampolinie i sprawdziłam czy jeszcze potrafię skakać na skakance ( po dłuższej chwili zaczęło mi to wychodzić).

Do tego 2 ćwiczenia na brzuch z levelu 1 ABS. Nie chciałam robić więcej żeby jutro nie cierpieć i się nie zniechęcić.

Najgorszy był wieczór jak tylko położyłam dziewczynki spać i usiadłam przy kubku zielonej herbaty zaczęłam myśleć o tym co  bym mogła  teraz zjeść. Tak mnie to wkurzyło że wstałam od stołu i pobiegłam skakać na trampolinie. Wróciłam tak mokra i zmęczona po 15 minutach że miałam ochotę tylko na prysznic i odechciało mi się nawet pomyśleć o jedzeniu. Nie skusiło mnie nawet jak robiłam później kanapki do pracy mojemu ukochanemu. Myśle ze do końca tygodnia przestawię się na tyle że wieczorne podjadanie będzie już tylko koszmarnym i zamglonym wspomnieniem w mojej pamięci.

Boje się tylko ze nie wytrwam zbyt długo i znowu odpuszczę. Tyle razy już próbowałam pozbyć się mojej oponki. Był  czas ze już jej nie zauważyłam. Niestety jest ona widoczna i nie ma co się oszukiwać ze jej nie ma albo że nic się z nią nie da zrobić. Musi być na nią sposób i będę tak długo walczyć aż skuteczny sposób znajde.

Jest teoria że nawyk robienia czegoś wyrabia się przez 30 dni a później staje się on już normalnym działaniem. Marze o tym by wyrobić w sobie przede wszystkim nawyk picia wody nie tylko wtedy kiedy suszy tak że już napić się nie da. I zadbać o sylwetkę czyli ćwiczyć regularnie tak aby przynosiło to efekty.

28 lipca 2019 , Komentarze (1)

2 litry wody wypite. Herbatka zielona 2 kubeczki też. Dzisiaj ugotowałam sobie krem z buraków, zrobiłam tez tartę buraczki które można jeść na ciepło i na zimno oraz sałatkę z gotowanego buraka ogórka kiszonego z odrobinka cebulki i łyżka majonezu pychota. Burak i marchew to zdecydowanie moje smaki. Jutro będę miała z tych pyszności przekąski zamiast podjadania słodyczy i chipsów. Jutro spróbuje tez zrobić coś z cukinii która przywiozła moja mama. Od jutra walczę z podjadaniem i jakoś muszę zagłuszyć ten mój apetyt wiec stawiam na warzywa. Zobaczymy co z tego wyjdzie. 

27 lipca 2019 , Komentarze (9)

Woda znowu nie wypita tylko jakieś pół litra. 

Mieliśmy dzisiaj gości wiec od rana biegałam żeby jeszcze posprzątać przygotować jedzonko na grila a później bieganie  żeby to wszystko podać. Bardzo szybko minął ten dzień aż w końcu zorientowałam się ze tak mało wypiłam. Zrobiłam sobie zielona herbatkę i przeglądam wasze pamiętniki. Aż miło się czyta i patrzy ile pracy wkładacie w to żeby zgubić zbędne kilogramy a ja obecnie truchtam w miejscu i nie robię nic a właściwie to działam zupełnie w innym kierunku. Ciągle podjadam. Nie wiem czy to się skończy czy dalej będę truchtać w tym zaklętym kole. Dieta dieta ale u mnie z aktywnością jest po prostu fatalnie nie biegam nie skacze nie robię brzuszków a oponka jest coraz większa. Do tego co weekend mamy gości i wiecznie grillujemy. A wiadomo jak goście to i jedzonka jest więcej wiec to co zostaje dojadamy dnia następnego. Nie pieke ciast bo z mała troszkę mi trudniej znaleźć czas wiec kupujemy trochę słodkich przekąsek z okazji tych wizyt no i zawsze coś zostaje i kusi. Trzeba dojeść żeby nie zmarnować. Dzisiaj powiedziałam mężowi ze koniec z tym goszczeniem i grillowaniem i w Sierpniu czas w końcu odpocząć i poleżeć troszeczkę a przede wszystkim skończyć z grillowaniem. Na szczęście przyznał mi racje bo chyba jemu ta kiełbaska to już tez uszami wychodzi. Tak wiec czekam na ten spokojny Sierpień i na wenę jakąś która pogna mnie do ćwiczeń.

A wy dziewczyny jesteście dla mnie inspiracja i niedoścignionym wzorem.

Spokojnej nocy dobranoc wszystkim

26 lipca 2019 , Komentarze (7)

Dzisiaj znów kryzys jedzeniowy. Najgorsze są wieczory od obiadu najeść się nie mogę a to banan a to gotowana marchew zupki kilka dietetycznych ciasteczek z goi a na koniec dwie kromki chleba z pasztetowa tak mnie jakoś wzięło. W rezultacie jestem pełna i aż mi się w brzuchu przelewa. 

Woda około 1,5 litra i tylko 1 zielona herbata wiec plan nie wykonany w 100% ale to i tak niezle. 

Dzień był ciężki i długi od rana sprzątałam i gotowałam obiad z prawdziwego kogutka który biegał po dworzu. Rosół wyszedł mega pyszny mięsko tez było dobre choć w porównaniu do sklepowych kurcząt trzeba było je gryźć. Posprzątać nie posprzątałam do końca i czeka mnie jutro łazienka i mycie podłóg ale i tak nie jest najgorzej. Jeszcze taras muszę ogarnąć bo dawno tam nie sprzątałam a mój kochany lubi upychać różne śmieci w mojej kanapie zrobionej z palet.

Tutaj czas płynie inaczej i ta wszechobecna zieleń aż nie chce mi się wracać do domu. 

Jutro znowu goście i grill. Skrzydełka przyprawione kiełbaska tez czeka w lodowce di tego robimy kanapeczki z chleba tostowego posmarowane mięsem mielonym przyprawionym na ostro. Mam nadzieje ze będzie pogodnie bo dzisiaj wieczorem się ochłodziło i powiał taki chłodny wiatr a jak jutro będzie wiało to z malutka nie posiedzimy na zewnątrz.

Idę spać bo jutro rano nie wstanę a nie wiadomo jaka w nocy będzie mała i czy zbyt często nie będzie się budziła

Dobrej nocy wam życzę.

25 lipca 2019 , Komentarze (2)

Dzisiaj całe popołudnie aż do wieczora spędziliśmy u rodziców męża. Nie było tak złe z jedzeniem troszkę zupki pomidorowej udko i gołąbek bez kapustki na obiad. Kolacja skrzydełko plus pół schabowego z piersi kurczaka. Woda wypita 2 litry. I chyba dlatego czuje się dzisiaj  najedzona. Marnie bo owoca żadnego nie zjadłam ale za to sporo warzyw przywiozłam wiec w tygodniu na pewno pokuszę się na krem z marchwi i buraka i jakieś sałatki z cukinii bo nam jej sporo.

Mała zasnęła po 23 i jestem ciekawa ile razy się zdąży obudzić bo ostatniej nocy to chyba padł rekord bo wstawałam do nie co 1 lub 1,5. Znowu w weekend goście na grila przyjeżdzają a ja mam go już dosyć. Nawet nie wiem go tym razem grillować taki mam przesyt tym jedzeniem. Coś jednak trzeba wymyślić i przygotować. Do tego sprzątanie domku jutro mnie czeka a męża zakupy i koszenie trawnika. 

Jutro tez obiecuje wypić 2 litry wody i żeby nie było tak łatwo dorzucam 2 kubki zielonej herbaty. I tak do końca wakacji może to powstrzyma mój wilczy apetyt.

24 lipca 2019 , Komentarze (4)

Dzisaj odwiedziliśmy Zoo w Płocku. Bardzo fajnie spędzony wspólny czas. Starsza była wniebowzięta a my mieliśmy wspólny spacer 4km razem. Mój mąż nienawidzi spacerów wiec tym bardziej cieszyła mnie ta wspólna chwila. 

Zwierzaczków troszkę żal bo zoo jest małe. 

Jedzeniowo katastrofa nawet pisać mi się o tym nie chce. Jutro znowu wypad wspólny tym razem do rodziców wiec jeśli chodzi o jedzenie tez będzie słabo. Zawsze mi lepiej smakuje jedzenie przygotowane przez kogoś i lubię sobie wtedy troszkę podjeść. Mała nadal marudna i nie można jej odłożyć na dłuższa chwile chociaż w zoo była rewelacyjna i marudziła dopiero po 3 godzinach jak już wracaliśmy w samochodzie.

Teraz dziewczynki śpią a mój kochany siedzi na rybach jestem ciekawa czy cos z tego wyjdzie bo ostatnio przyniósł 3 małe rybki a siedział cały wieczór i pół nocy.

A ja padam z nóg i zastanawiam się jak osiągnąć swój cel i w końcu schudnąć tak aby dobrze czuć się sama ze sobą. 

Chyba czas małymi kroczkami wprowadzać dobre nawyki których już wcześniej próbowałam. Nawiększy problem mam z picem wody. Okazuje się ze są dni kiedy więcej wypijam kawy niż wody ( na szczęście odkąd urodziłam pije tylko bezkofeinowa). Dlatego obiecuje sobie i wam ze od jutra i do końca wakacji wyrabiam w sobie nawyk picia 2 litrów wody dziennie. 

Trzymajcie za mnie kciuki.