Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kocham koty, uwielbiam oglądać seriale podjadając chipsy, frytki i słodycze. Lubie czytać jeśli mam wolną chwilę nie cierpię zmywać naczyń, sprzątać i prasować. Moim największym problemem jest ogromny, wystający brzuch dlatego próbuję się odchudzać co jest nielada wyczynem bo uwielbiam jedzenie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44430
Komentarzy: 253
Założony: 17 lipca 2010
Ostatni wpis: 19 maja 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
coco29

kobieta, 43 lat, T

164 cm, 61.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Odzyskać wagę z przed ciazy

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 sierpnia 2019 , Komentarze (6)

Dzień drugi minął bezproblemowo. Byłam tylko bardzo rozdrażniona ale jakoś nikogo nie ukatrupiłam.

Menu:

Dwie łyżki siemienia lnianego z pół szklanki wody.

Śniadanie - jajko na twardo pomidor ogórek kiszony troszkę czerwonej cebuli.

Obiad- duży kubek zupy pomidorowej

Kolacja - pół szklanki ryżu , gotowany schab i gotowana marchewka

Wypiłam: 

1,5 litra wody, 3 czarne duże kawy, 1 herbata czarna

Aktywność:

ABS level 1 , 50 przysiadów. 

Mimo niskokalorycznego jedzenia czuje się pełna. Brzuch hak był tak jest sterczący i napuchniętych nie wiem czy kiedyś się go pozbędę. Jestem poirytowana i zmartwiona ze to całe dietowanie i tak nic nie da. Niby nie jestem głodna( miałam kryzys w porze obiadowej stad ta pomidorowa) ale zadowolona z siebie w ogóle nie jestem. Nie chce odpuścić ale sama nie wiem co mam robić i czy to co robię ma sens i przyniesie efekty.

Jestem tylko przekonana ze dalsze jedzenie w bezsensie nie polepszy mojego samopoczucia wiec wole katować się dietami. Zawzięła się i nie odpuszczę dopóki nie będę z siebie w pełni zadowolona. Po za tym udowodnię wszystkim w koło ze można.

Dobrej nocy.

16 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Zrobiłam to dokonałam tego jestem z siebie dumna. Pierwszy dzień dietowania zaliczony. Może trochę przekroczyłam te 500 założonych kalorii ale jeśli nawet to nieznacznie.

Menu na dzisiaj

Rano - 2 łyżki siemienia lnianego zmielonego pół szklanki wody ( od kilku dni boli mnie żołądek a zapomniałam hak zbawiennie działa na mnie siemię lniane)

Śniadanie - sałatka z pomidorka małego ogórka kiszonego sałaty ogórka zielonego cebulki czerwonej i jajka ba twardo

Obiad- dwie śliwki ( nie dałam rady musiałam cos zjeść)

Kolacja - spaghetti z mięsa mielonego i zielonego groszku ( porcja około 3/4 szklanki makaronu i 4 płaskie łyżki sosu)

Wypiłam : 1 zielona herbatę, 2 duże  kawy, 1 czarna herbatę około 1 litra wody

Aktywność - 40 przysiadów Abs level 1

Głodna byłam przez chwile jak gotowałam obiad dla męża i córki a po tych śliwkach jak ręka odjął już mi się jeść nie chciało. Spokojnie dotrwałam do kolacji i zjadłam bardzo niewielka jak dla mnie porcje spaghetti. Teraz powolutku popijam wodę i szykuje się do spania. Jutro tez plan ba 500 kcal i zobaczymy co z tego wyniknie. Nie zamierzam się objadać w kolejnych dniach nie chce przesadzić z kalorycznym posiłkami których nie będę mogła spalić. Chciałabym troszkę pobiegać ale nie wiem czy jest sens tak po prostu się zerwać i biegać skoro i tak później nie będę miała gdzie i kiedy biegać. Marzy mi się rowerek stacjonarny ale nie nam gdzie go zupełnie wstawić a szkoda. Pozostaną mi jedynie spacery z młodsza córka i ewentualnie dywanowki. Na pewno chociaż troszkę muszę się poruszać bo samym niejedzenie to za dużo nie zgubie tym bardziej ze zostało mi ostatnie 6 opornych kg. 55kg z tego co przypomniała mi vitali ważyłam w 2010 roku czyli 9 lat temu. Jeśli zdołam osiągnąć taki wynik pod koniec października to będzie mój mega sukces. Z natury jestem leniwa i odkładam takie rzeczy na potem ale tym razem nie chce siebie oszukiwać ani zawieść ponieważ bardzo złe czyje się z obecnym wyglądem a zwłaszcza z wystająca oponka.

Trzymajcie kciuki dobrej nocy.

15 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Jutro pierwszy dzień postu. Jestem ciekawa czy wytworem na dwóch posiłkach nie większych niż 500 kcal. Jestem przekonana o tej decyzji i nie zamierzam się poddać. Wczoraj się ważyłam i waga nadal pojazuje 61,3 czyli przez ostatni tydzień nic mi nie zeszło ale tez nie przybrałam. Stabilizacja to tez nie najgorzej jak na moje ostatnie podjadanie. Dzisaj znowu w gościach wiec dieta leżała. Pare cukierków i przepyszne dwa kawałki ciasta do tego pepsi i mirinda. Wiec poszalałam po całości.

Dzisiejsze menu:

Śniadanie - jogurt wiśniowy z płatkami corn flakes. Pół parówki ( po córce)

II śniadanie - 2 cukierki ( galaretka i krówka ) pół obwarzanka.

Obiad - gotowana marchewka, fasolka z bułka tarta, schabowy z piersi i dewolaj z piersi kurczaka.

Podwieczorek - 1 kawałek sernika i 1 kawałek raffaello.

Kolacja - zapiekana kluska na parze z mięsem mielonym i żółtym serem ,trochę lecza

Wypiłam:

0,5 litra wody, szklanka pepsi , szklanka mirindy, 2 herbaty czarne, dwie małe kawy.

Aktywność :

Spacer około 30-40 minut.

Jutro planuje dwa posiłki i dużo, dużo wody. Przygotuje sobie tez tarta marchewkę w razie gdybym miała problem z przetrwaniem pory obiadowej. Mam nadzieje ze nie będzie źle. Od jutra wracam do Abs-u muszę wypalić ten ogromny brzuchol. 

Dobrej nocy i trzymajcie za mnie kciuki.

13 sierpnia 2019 , Komentarze (8)

Tak sobie myśle że za dużo pokus wokół mnie. Muszę całkowicie odciąć się od podjadania. Dlatego poczytałam i zaczynam szalony pomysł z dieta 5:2 zwana dieta Mosleya. Dieta polega na wprowadzeniu w dwa najlepiej po sobie następujące dni postu a właściwie ograniczenia się do dwóch posiłków o kaloryczności 500 kcal. Pozostałe dni jemy rak jak zwykle. Uważam ze ta dieta pozwoli mi na zmniejszenie pojemności mojego żołądka a co za tym idzie zaprzestanie podjadania. W weekend znowu popłynęłam bo byliśmy u rodziców męża a w niedziele byli u nas znajomi na grilu. Nie zjadłam dużo ale wpadło kilka słodkości i niestety cola i to sporo. W rezultacie w niedzielne popołudnie rozbolała Mnie głowa a dzisiaj strasznie bolał żołądek i wątroba. Z aktywnością tez słabo bo cały czas boli mnie kolano raz jest lepiej raz gorzej ale w ogóle nam takie ciężkie zmęczone nogi i znowu prawie wcale nie pije wody.

Biorę się w garść i zaczynam jeszcze w czwartek jedziemy na proszony obiad wiec dwa dni postne planuje na piątek i sobotę. 

Trzymajcie za mnie kciuki.

10 sierpnia 2019 , Skomentuj

Waga zeszła nieznacznie w dół. Mam 61,3 kg ba liczniku. To całkiem niezwy wynik patrząc na ostatni tydzień który dietowo był rożny a z aktywnością trochę się rozstaliśmy.

Jestem załamana bo strasznie boli mnie noga przy kolanie i nie wiem czego jest to efekt trochę kuleje z bólu z kucaniem mam problem. Nie wiem czy to minie czy będzie się nasilać w związku z czym zawieszam ćwiczenia. Dzisiaj wpadło trochę słodyczy i nie pilnowałem diety bo cały dzień spędziliśmy w gościach. Jutro znowu gril na którego w ogóle nie mam ochoty. Jestem jakoś przygnębiona to chyba efekt odstawienia małej od cyca. Jakaś depresja mnie trawi. Do tego czuje niemoc w związku z tym całym odchudzaniem. Znowu jem coraz większe porcje i w różnych portach co skutkuje większym obżarstwem. Muszę się wsiąść za siebie.

Plan na pierwsze dziesięć dni Sierpnia wykonany bo marzył mi się kilogram w dół a mamy spadek ba poziomie 1.7. Najbliższych cel to 61 kg 20 Sierpnia. Na pewno go osiągnę. Nie poddam się tak łatwo. 

P. S. Książka Idealna M. Stachuli mega wciąga w 1 dzień przeczytałam polowe i jestem bardzo ciekawa jak dalej rozwinie się akcja.

8 sierpnia 2019 , Komentarze (9)

Mąż odebrał moje książki. Bardzo jestem zadowolona z zakupu. Tym razem w promocji w Empiku kupiłam dwie książki Magdy Stachuli. Pani Magda jest autorki bestsellerowych thrillerów psychologicznych. Do tej pory czytałam Trzecia a teraz przedemna kolejne dwie pozycje tej pisarki.

Już nie mogę się doczekać lektury.

A wy co teraz czytacie?

8 sierpnia 2019 , Komentarze (6)

Niestety troszkę zaczęłam zbaczać z dobrego toru. Znowu wpadka ze słodyczami. Wczoraj odwiedziła nas moja mama i oczywiście kawka lody i pare ciasteczek zaliczonych potem 2 czy 3 tosty na kolacje i sama ze sobą czułam się źle. Przestałam tez karmić więc chudnąc będzie trudnie zawsze ten mały ssak coś ze mnie podjadł. Z piciem tez jakaś porażka. Ciagle nie mam czasu się napić albo zapominam albo mam zajęte obie ręce. W rezultacie pije bardzo mało. Ciekawa jestem co jutro pokaże waga bo przez nadmiar mleka w piersiach nie ćwiczę. Uwierzcie skakanie na skakance czy trampolinie nie jest możliwe z biustem pełnym mleka. Mam tylko nadzieje ze laktacja sama się zatrzyma i to w miarę szybko. Przez ostatnie dni cierpiałam z bólu mimo odciągania niewielkiej ilości pokarmu. Dzisiaj jest lepiej. Mała tez mam wrażenie lepiej śpi po butelce niż po cycusiu i nie budzi się już tak często jak dotychczas. Pije jeszcze mało jak ba jej wiek ale z nią zawsze tak było ze porcje jedzenia minimalne tylko przyswajała. 

Wczoraj zjadłam:

Śniadanie : twarożek z jogurtem naturalnym i cebulka, ogórek zielony kromka chleba z ziarnem

Obiad : zupa ogórkowa z makaronem ( nie jadłam II śniadania bo obiad był wcześniej niż zwykle)

Podwieczorek - mały lód w polewie na patyku 4 szt ciastek ( języki, delicje)

Kolacja : 3 tosty z żółtym serem

Wypiłam

1 litr wody, herbata czarna , 2 duże kawy 1 mała, pół piwa smakowego

Ćwiczenia - brak

Dzisaj tez troszkę grzeszków rano 1 ciastko jeżyk, pół batonika nadziewanego i jeden biszkopt. Muszę się wsiąść za siebie bo mój cel zaraz będzie nie osiągalny. 

6 sierpnia 2019 , Komentarze (3)

Poniedziałek pogodny i wesoły dużo czasu spędziłam z dziewczynkami na dworzu.

Jak na razie mój plan działa i cały czas pozytywnie myśle o tym ze tym razem dotrę do wyznaczonego celu. Ćwiczę może nie jakoś dużo ale zawsze to lepsze niż nic no i oczywiście myśle o tym co jem i ile trzeba się namęczyć żeby to co się zjadło nie odłożyło się na moim brzuszku.

Wczorajsze menu:

Śniadanie - Sałatka z pomidorów koktajlowych żółtych pomidorka czerwonego ogórka kiszonego i cebulki kromka chleba z ziarnami z szynka i salami

II śniadanie - filiżanka malin

Obiad - żurek z biała kiełbaska ( łyżka makaronu z serem po mojej córce)

Podwieczorek - mały kawale chałki

Kolacja - 2 parówki na zimno i pół kromki chleba z ziarnem

Wypiłam - 1,5 litra wody , 2 duze kawy i 1 mała kawa , 2 herbaty zielone, 1 herbata czarna

Aktywność - 8 minut skakania na skakance, ABS level 1 - 6 ćwiczeń ( zostały mi dwa do robienia pełnego zestawu)

Cały czas się zastanawiam czy nie jem za dużo bo mimo wszystko czuje się bardzo najedzona jem w przedziale czasowym od 10 do 18 żeby nie objadać się na noc. Co o tym sądzicie może powinnam zmniejszyć porcje albo zrobić mniej posiłków. Kiedyś robiłam większe przerwy i nie jadłam II śniadania i wtedy strasznie rzucałam się na obiad wiec ten obecny system lepiej mi odpowiada. Zobaczymy w piątek czy waga będzie w miejscu czy spadnie. Wypiłam wczoraj sporo wiec tez jestem zadowolona. Aktywności mało ale jak bym doliczyła 2 godziny usypiania i uspokajania mojej młodszej córki między 2 a 4 w nocy to tez można zaliczyć jako sporu wysiłek. Odstawiam ją od cyca ale jak widać nie jest to proste. Rano jak tylko zbojkotowała butelkę z mlekiem złamałam się i podałam jej pierś. Po prostu nie chciałam żeby głodowała do kaszki. Jutro może się nie złamie przecież w końcu musi nauczyć się pic z butelki. Co by było gdybym nie miała pokarmu tez musiałaby się nauczyć żyć bez cycusia. Trudne to ale za nie długo czeka ja żłobek i to dopiero będzie wyzwanie.

Słonecznego dnia Wam życzę. 

5 sierpnia 2019 , Skomentuj

Wczoraj był dziwny dzień wydaje mi się ze dużo nie jadłam a ciagle czułam się za bardzo najedzona. Zaraz wydaje mi się że takie uczucie najedzenia na bank odbije się na wadze i nie stracę żadnych kilogramów. 

Menu:

Śniadanie - sałatka z żółtych pomidorów koktajlowych, pomidora czerwonego ogórka kiszonego i cebulki czerwonej , 1 kromka chleba z ziarnami ( moja mama piekła) z jajkiem plaster szynki i plaster salami

II śniadanie - duża nektarynki , jabłko kawałek domowego Murzynka

Obiad - talerz żurku 1 biała kiełbaska

Podwieczorek - 1 kawałek domowego Murzynka

Kolacja - 2 tosty z szynka i żółtym serem

Wypiłam 

0,5 litra wody, 3 czarne duże kawy bez mleka i cukru, 1 czarna herbata, pół kubka zielonej herbaty

Aktywność - zero

Niestety niedziela była bardzo leniwa. Po obiedzie zaczęło padać wiec rozłożyłam się na łóżku i jak malutka spała to trochę poczytałam. Kupiłam wczoraj sobie 2 książki Magdy Stachuli. Dziewczyna taka jak my ma 37 lat dzieci i pisze naprawdę wciągające książki. Jedyny problem to nie wiem kiedy je przeczytam bo mała śpi w ciągu dnia bardzo mało a nicami budzi się tak często ze wole się położyć niż zarwać nockę ba czytanie.

Wieczorem mała nie chciała iść spać i jak zasnęła po 23 to stwierdziłam ze ja już na ćwiczenia nie wstaje i tak zakończyłam niedziele bez aktywności chociaż jestem z tego powodu nie zadowolona. Dzisiaj już nie odpuszczę. 

Pogoda robi się piękna wiec może trochę poćwiczę w plenerze teraz biorę się za sprzątanie póki malutka odsypia nocne wojaże. Dzisaj obiecuje pic więcej bo ostatnie dni to jakaś porażka.

3 sierpnia 2019 , Skomentuj

Dzisiaj troszkę przesadziłam ale z umiarem. Byliśmy u moich rodziców na kluskach ziemniaczanych z serem. Nikt nie robi lepszych niż mój tato takich ze słoninką upieczoną na patelni na złoty kolor. Zjadłam dwie dość duże porcje. Kiedyś wcisnęłabym jeszcze trzecia ale się powstrzymałam. I jak to w gościach zjadłam 2 kawałki świeżo upieczonego Murzynka nie mogłam się wprost powstrzymać. 

Menu na dzisiaj:

Śniadanie - bułka poznańska z gotowanym schabem i z salami pomidor mały ogórek zielony

II śniadanie - kawałek domowego ciasta Murzynka

Obiad - 2 porcje klusek ze serem i kapusta gotowana. Tato zrobił specjalnie dla mnie kapustę bez zakwaszania zamiast tego wtarł jabłko była przepyszna.

Podwieczorek - kawałek Murzynka

Kolacja - brak kluski trzymały mnie tak długo ze nie byłam głodna. Po za tym stwierdziłam ze troszkę za dużo zjadłam i lepiej zrobię sobie  przerwę i nie będę się dopychać.

Wypiłam - bardzo mało może z 0,5 litra wody , kawę inkę, 2 herbaty czarne,

Aktywność - ABS level 1 - 4 cwiczenia

Dzisiaj przełom u mojej  małej napiła się mleka z butelki wypiła całe 80 ml bez zająknięcia. Byłam w szoku bo do tej pory każde próby karmienia przechodziły w awanturę i płacz nie chciała nawet pociągnąć łyczka tylko ryk. Może w końcu dorosła do butelki za 3 dni skończy 8 miesięcy wiec już czas żeby odkleiła się od cyca.

Jutro sprawdzę czy to nie był przypadek i rano tez dam jej troszkę mleka w butelce.

Noce ostatnio trudne wstaje do niej po 5-6 razy już nawet nie liczę. Dzisiaj nawet o 4 wzięłam ją do naszego łóżka bo nie miałam siły już karmić jej na siedząco. 

Nie wiem czy przechodzi jakiś przełom czy tak po prostu lubi przytulać się do cycusia, Smoczka też nie chce wiec nawet jej go nie wpychamy na siłę. 

Dobrej nocy wszystkim.