Nie wiem gdzie to wpisać aby było widoczne:
nie przyjmuje zaproszeń do znajomych od nastolatków.
Znajomi (14)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 23028 |
Komentarzy: | 593 |
Założony: | 15 sierpnia 2010 |
Ostatni wpis: | 15 listopada 2014 |
kobieta, 48 lat, Pod Lasem
167 cm, 61.20 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Nie wiem gdzie to wpisać aby było widoczne:
nie przyjmuje zaproszeń do znajomych od nastolatków.
No i co??
Pochwaliłam się, żem taka dzielna,
że nie zeżarłam chipsów
że ćwiczę dzielnie
i co???
Polazłam wczoraj do sąsiadek na ploty bo mnie nosiło po domu
i co???
i najpierw było piwsko
później wpadły chipsy
i na dokładkę drugie piwsko
I zamiast ćwiczeń płaszczenie tyłka przy stole
wrrr
sama na siebie jestem zła
Przestaje się chwalić.
Wracam dziś na zdrowe tory (Oby!)
Pochwale sie dopiero jak zacznę urlop i okaże się że wytrwałam.
hej po weekendzie:)
Dziś poniedziałek.
Jestem z siebie dumna.
W weekend ani kropli alkoholu, ani jednego chipsa (a to moja pięta achillesowa) :)
I oczywiście było sportowo :)
Piątek callan dzień 12,
Sobota 3h koszenia trawnika i robótki ogrodnicze,
niedziela callan dzień 13.
Znajomi zaczynają zauważać mój mniejszy brzuch i szczuplejsze uda. Ja też z coraz większym zadowoleniem spoglądam w lustro i za razem z niedowierzaniem... Chodakowska po miesiącu wypocin nie dała mi takich efektów jak ten "nudny", nie powodujący potu na plecach, zmęczenia i zakwasów callanetics. :) A to dopiero 13 dni ćwiczeń! Nawet moja koleżanka, która od 3 lat katuje się na siłowni pod okiem instruktora i stosuje drakońską dietę, wkurzyła się jak mnie zobaczyła i zażyczyła sobie link do moich ćwiczeń ;D
Zaczynam wierzyć, że zdążę do urlopu, na który idę za równiutki miesiąc, 16 lipca :D
No i motywacja rośnie, nie mam wymówek i choć już nie wstaję o 4,30 (bo niestety chodzę później do tyłu cały dzień), to jakoś cudownie znajduję czas i siłę na te 45 minut rozciągania :)
Obym nie przechwaliła dnia. ;) Cel już blisko!
Miłego dnia i całego tygodnia :)
@ się skończył.
Opuchlizna zeszła ufff
11 dzień callan za mną.
Czuję się lżejsza, co i waga łaskawie odnotowała.
Po tygodniu opuchlizny i bujania się z waga około 64/64,5 dziś 63.
Nie podniecam się. Potrafię zjechać do 62,5 a później srrru w ciągu doby do 64/65 kg.
Jak w końcu zobaczę 60 na szklanej to będę miała powód do dumy, choć jak wspominałam wcześniej, waga nie do końca mnie obchodzi. Najbardziej interesuje mnie efekt wizualny.
A jeśli chodzi o wizualne moje odczucia po callaneticsie (po 11 godzinach ćwiczeń), to widzę dużo jędrniejszą skórę, mniejszy cellulit, szczuplejsze uda. Najgorzej wygląda jeszcze dolna część brzucha. Kiedy pod żebrami zaczynam już dostrzegać zarys mięśni, to od pępka w dół jeszcze opona, która mnie irytuje. Boczki mniejsze, plecy już szczupłe :)
Aha i zlikwidował mi się drugi podbródek :D
Do urlopu 33 dni.
Ćwiczę dzielnie.
Efektów nie widzę.
Mam @ - w sam raz na upały
Przyplątało się przeziębienie i alergia, tak na dokładkę
Spuchłam jak balon, nawet oczy mam spuchnięte, waga 64,5
Coś tam biorę na tą alergie plus kupiłam aqua feminę na odwodnienie, ale dziś czuje się beznadziejnie.
Mam nadzieję, że kiedy @ się skończy, alergia i przeziębienie odpuści, waga łaskawie pokaże spadek, a w lustrze znowu zobaczę efekty callaneticsu.
Powiedzcie, że to tylko woda i opuchlizna, że to nie znów tarczyca...
Od poniedziałku do piątku budzik dzwoni o 4,20... jedna 10 minutowa drzemka i o 4,30 wymarsz z łóżka. Szybka poranna toaleta orzeźwiająca, strój gimnastyczny i godzinka callaneticsu.
Dziś już czuje zmęczenie tym wstawaniem. Ale będę twarda. Do urlopu coraz bliżej... 6 dzień callan za mną.
Waga nieznana i wymiary też.
Co zauważyłam po tych 6 dniach?
Po pierwsze - uniesiony (ujędrniony)biust - a jest co podnosić. Miseczka E
Po drugie - szczuplejsze wizualnie uda
Po trzecie "dotykowo" mniejsze boczki
Po czwarte mniej widoczny cellulit na udach i brzuchu
po piąte, luz w pasie w spodniach, choć wizualnie nie widzę zmiany (ale jestem przed @ więc może być wzdęty )
po szóste widok w lustrze, który powolutku zaczynam tolerować
I po siódme ulga że już ćwiczenia za mną i wieczorem nie ma wyrzutów sumienia, że nie wyrobiłam się z czasem aby ćwiczyć.
nowa ja w starym jeszcze ciele
Witajcie.
Zaglądam ale nie piszę.
Miesiąc przerwy w ćwiczeniach miałam, bo się z czasem po prostu nie wyrabiam.
Miałam remont w domu. Co za tym idzie sprzątanie, przykręcanie, kupowanie, wymienianie.... Że męskich rąk w domu brak (oprócz malarza, który zrobił swoje wzorowo) sama musiałam to "ogarnąć", no a dodatkowo sprawy bieżące załatwiać, więc padałam jak nieżywa.
Teraz już w miarę ogarnięte więc wróciłam do moich callaneticsów :) Ale, że po pracy wiele różnych spraw, wieczorem brak sił, więc postanowiłam ćwiczyć rano. Co za tym idzie wstaje o 4,30 i ćwiczę dzielnie ( na razie).
Nie podoba mi się to jak wyglądam, szukam od nowa siebie.
Zaszło trochę zmian mentalnych w moim życiu więc trzeba spojrzeć na siebie od nowa. Co tez czynię.
Nie wyznaczyłam sobie wagi którą muszę osiągnąć (choć te 58 to byłby ideał) ale do urlopu chcę trochę wizualnie zmienić sylwetkę.
Moim celem jest w tej chwili wytrwać do urlopu ćwicząc 6 razy w tygodniu i jeść dietetycznie, minimalizując wpadki żywieniowe ile tylko się da.
Nawet skreślam dni zaliczone , zbliżając się powoli do tego zakreślonego w kółko :)
Za mną 5 dni. Przede mną jakieś 40... Cel realny, wykonalny, niezbyt odległy. Takie muszę sobie wyznaczac, bo inaczej szybko odpuszczam.
Żyję bez wagi i bez centymetra. Ma być efekt wiuzalny. Reszta mnie mało obchodzi :)
Miłego dnia :)
Kładłam się wczoraj z myślą, że dziś ma być poniżej 63 kg.
I jest!!!! 62,6 :)
NO! zreflektowała się szklana po wczorajszym śmiesznym wyniku:)
Jestem usatysfakcjonowana:)
Czas pomysleć nad ujędrnianiem, bo waga całkiem juz fajna, ale na strój kąpielowy dwuczęściowy to jeszcze nie do końca bym się odważyła.
Muszę się zmobilizować na więcej callaneticsu w tygodniu.
My już po bitwie na wodę. Tradycja zachowana, chłopaki szczęśliwe, bo to mama wojne wywołała:)
Cudna pogoda, dzis błogie lenistwo :)
Przepięknego dnia wszystkim:))
Ślimaczym tempem, posuwistym krokiem...
...posuwam się do przodu.
Dziś na wadze 63,1 łał szał ciał! całe 0,1 na minusie :P
Moja szalona waga pokazywała mi w tym tygodniu między 64,9 a 63,5. Dziś 63,1 więc zapisuję i tego się trzymam.
Może schudnę te 5 kilo do lata... ale 2015 :P
Ale kochane moje... sukienka, którą miałam ostatnio na Wigilię jest ewidentnie luźna. Więc jednak tych centymetrów ubywa. :)
Ten tydzień był bez ćwiczeń ale przygotowywanie świąt trochę mnie zmęczyło. Jadłam grzecznie.
Brniemy dalej ku wymarzonej wadze 58 kg...
Wspaniałej reszty świąt dla Was wszystkich :)
Kochane, dziękuję za słowa otuchy,
że mam depresje, wiem
i pewnie wiedzą inni
ale udają że ne mam
udaję i ja
dzięki temu żyję, funkcjonuję
terapie przechodziłam z róznym efektem.
leków łykac nie będę, bo juz dośc w siebie ładuje w formie prochów i zastrzyków na różne mniej lub bardziej przewlekłe choróbska, które są ale ich nie ma .
Tak wiem, dziwnie piszę, bo ja dziwna jestem.
choruję poważnie, ale na szczęście nie widać choroby po mnie.
jest jakby uspiona.
no i niech tak zostanie.
udaję zdrową ;) z genialnym efektem :D
ale czasem tak się muszę uzewnętrznic
w sumie tutaj chyba pierwszy raz :) I tak publicznie to tez mój debiut był.
nie będę tego powtarzac... nie lubię się żalić.
Wiem że muszę iść do przodu. W sumie to nawet nie mam innego wyjścia ;)
Callanetics wykonany, waga i pomiary nieznane :)