Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Muszę schudnąć. Dla mojego biodra, żeby nie odmówiło posłuszeństwa zbyt szybko, dla serca z tego samego powodu, dla męża, żeby... no wiecie...., dla rodziców, żeby udowodnić im że się da i zaświecić przykładem (jak słońce co najmniej), dla syna, żeby miał mamę the best, dla własnej szafy, żeby ciuchy nie leżały i nie czekały aż kiedyś schudnę. Dla siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9537
Komentarzy: 47
Założony: 23 grudnia 2010
Ostatni wpis: 23 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dragonka75

kobieta, 49 lat, Ochodze

162 cm, 72.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Chudnę tylko w weekendy. I już. Nie ma to żadnego sensu, ale z faktami się nie dyskutuje. Od poniedziałku, co rano widzę na wadze o 100g więcej. Przestrzegam diety. Tyle że nie ćwiczę, bo dopadł mnie jakiś wirus. No nic, byle do soboty.

25 stycznia 2016 , Komentarze (3)

I taki wynik to ja rozumiem :). Co prawda widziałam w niedzielę 75,8, ale spałam do 9:00 i potrafię uwierzyć, że te trzy godziny maja znaczenie. No i wczoraj byliśmy u Teściowej na obiedzie, a to, jak wiadomo, szkodzi ;-)

21 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Już nawet pisać mi się nie chce. Z czego są te wzrosty???

Ehhh, zobaczymy w sobotę podczas mierzenia. Może centymetr będzie łaskawszy niż waga.

19 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Codziennie wieczorem na wadze widzę o 0,1 mniej niż dnia poprzedniego. codziennie rano na wadze widzę 76,6. Jak tak dalej pójdzie to będę przybierać na wadze przez sen :-/

Mam problem z godziną ostatniego posiłku. Przez większość tygodnia wracam do domu o takiej godzinie, że musiałabym albo nie jeść kolacji albo iść spać po 24:00 co jest niewykonalne/zabójcze. A gdybym chciała kolację jeść wcześniej, to musiałabym ją jeść w aucie na czerwonych światłach.

Z ćwiczeniami z planu treningowego też mam problem. W sumie ten sam, co z kolacjami. Wracam do domu głodna, jem kolację, ćwiczyć powinnam najwcześniej po godzinie, ale po tej godzinie jest już tak późno, że godzina ćwiczeń jest nie do przejścia. Muszę coś poprzekładać w planie dnia. Tylko jak? Jakieś pomysły?

14 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Bardzo miła była dla mnie dzisiaj waga. Mimo tego, ze wczoraj nie byłam w stanie zrobić całego planu ćwiczeń - moje kolano odmówiło współpracy. Jednak truchtanie po domu z całą masą zakrętów nie służy mu. Ale na dworze było tak paskudnie, że mowy nie było, żeby wyjść pobiegać. Czekam na moment, kiedy będę mogła wstawić sobie rowerek stacjonarny.

12 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Już zapomniałam, że kiedyś pisałam tu pamiętnik. Ale niech będzie, zawsze to jakieś miejsce gdzie mogę sobie pokrzyczeć, że jestem głodna.

Poprzednio na sile błonnika zrzuciłam parę kilo i wyglądałam naprawdę nieźle, chociaż celu nie osiągnęłam. Potem brakło mi cierpliwości do diety, do zakupów z komórką, do ślęczenia przed kompem, żeby ustalić jadłospis na kolejny tydzień, do monotonii, do wszystkiego. Efekt: w parę lat wróciłam, a chyba nawet pobiłam wagę wyjściową. i znowu uświadomiłam sobie, że po pierwsze nie mogę na siebie patrzeć, po drugie nie kupuję nowych ciuchów bo na wieloryba niewarto, po trzecie sama nie dam rady. Pod choinkę zrobiłam sobie z MŻ prezent: wykupiłam dietę - poprzednio schudliśmy oboje.

Jestem już dwa tygodnie na diecie. Skok jakościowy Vitalia zrobiła ogromny przez te kilka lat. jestem pod wrażeniem. Przez dwa tygodnie jadłam smacznie i nie byłam głodna. Nawet Młody (niejadek z przekonania) podejmuje próby jedzenia tego co rodzice. Głód przyszedł wczoraj. Masakra. Ale dam radę :)

5 kwietnia 2011 , Skomentuj

Przez miesiąc zrzucałam jeden kilogram. to znaczy tak na prawdę to były wzloty i upadki, choroby i inne takie. Może teraz przez jakiś tydzień - dwa pójdzie jeszcze ładnie w dół. Zdecydowanie nie służy mi druga zmiana bez basenu rano. Ale rano basen jest zajęty, no chyba, że o 6:00 rano.

Wysiłkowo: dwa razy biegałam (348) i raz pływałam (360) co razem daje: 5315

24 marca 2011 , Skomentuj

Szybki rower: 300kcal
Razem 4259

19 marca 2011 , Skomentuj

Dziś wyaerobikowane 397 kcal

czyli razem: 3959 kcal

Mogłam już doćwiczyć tę jedna kalorię....

18 marca 2011 , Komentarze (1)

Po kolei było tak: druga zmiana i praca po 12 godzin na dobę, choroba Młodego i tydzień w domu, choroba moja i kolejny tydzień w domu, druga zmiana plus jakiś skromny atak jelitówki plus odzyskiwanie sił po chorobie. I tak minął miesiąc. Straszne.
A do tego jeszcze jakaś strasznie rozregulowana jestem na tej diecie. Kobieco rozregulowana. @ zapowiada się niczym przylot cioci z Hameryki - na dwa, może trzy tygodnie do przodu. Kiedyś to było normalniej: tydzień przed coś tam wiedziałam, dzień przed zdychałam a potem już luz. A teraz.... biust właśnie przestaje mnie boleć, a bolał tydzień, wodę gromadzę od kilku dni, czego pobocznym efektem jest to, że po raz pierwszy ważę więcej niż tydzień temu, brzuch mnie jeszcze nie boli, no i nie zaczęłam jeszcze być wredna, co zazwyczaj ma miejsce jakiś tydzień przed @. To jest masakra jakaś. Niech ta małpa już przyjdzie, będzie parę dni spokoju.