Kurcze, choroba mnie rozbija, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Gdy źle się czuję bardziej brakuje mi mojego ukochanego, który siedzi daleko w pracy na delegacji i zobaczymy się dopiero w przyszły weekend.
Rozmowa telefoniczna mi nie wystarcza , tęsknie za nim.
******Kocham Cię*******
**********************************
**************Misiaku**************
*****************************************
... ale mnie wzięło na infantylną twórczość, ale w końcu jestem tylko dziewczyną... starszą dziewczyną!
Co do diety, to sama nie wiem jak mi idzie.
Na śniadanie dziś zjadłam:
- 3 kromki macy z wędliną i pomidorem, Activię pitną małą i zioła
Na II śniadanie:
- 2 kanapki z żytniego chleba z szynką
Na obiad:|
- 2 naleśniki z powidłami i jogurtem. Grube i twarde - roboty mojego syna, generalnie pożywne, ale jadłam lepsze i chyba bardzo kaloryczne. Mam to gdzieś, nie mam siły na gotowanie i cieszę się, że dziecko umie gotować na tyle, że nie puścił z dymem całej kuchni.
Kolacji nie jadłam, ale godzinę temu chwyciłam za jedną macę. Oj nieładnie, nieładnie, ale lepsze to niż chwycić za batona czy chipsy !
Piłam też sporo herbaty, gorzkiej i z cytryną.
Idę chorować dalej!