Dziś nauka do koła.Dieta była:Śniadanie omlet z szynką z piersi indyczej(plasterek), pomidorka pół,koperek, natka pietruszki.Obiad:3 łyżki płatków owsianych, łyżka siemienia lnianego i łyżka błonnika plus mleko na ciepło, banan Kolacja:2 pomarańcze.Callanetics dziś po pracy bądź jutro rano-zależy jak się wyrobię.
Mogę powiedzieć, że jest w końcu we mnie ta myśl , że będę szczupła i uda mi się a to dzięki Wam waszym komentarzom, wsparciu , zachęcaniu:*
Za co ogromnie Wam dziękuję!!!Żałuję tylko ,że nie mam czasu na wszystko co bym chciała zrobić.Robię ostatnio sobie taki test sumienia jak mnie widzą inni a jak ja ich traktuje i czego oczekuje.I zauważam , że od niedawna rozpoczęłam życie -takie jakiego chciałam.I wiem , że przez swój brak silnej woli -ulegałam a później atakowałam ze zdwojoną siłą.Co pewnie skrzywdziło niejedną osobę a szczególnie mojego partnera.A dlaczego?Bo byłam sfrustrowana swoją wagą tym, że moje życie ulatuje mi pomiędzy palcami a ja tylko obserwuje jak inni spełniają swoje marzenia.Owszem sama też się realizowałam.Skończyłam studium dostałam dobrą pracę , studiuję a mimo wszystko czuję się gorsza od innych.Tak ta niska samoocena trzeba ją wygonić i zaprosić w końcu pewność siebie.Ale wiecie co myślę , że żaden poradnik mi tak nie pomoże jak schudnięcie i udowodnienie sobie, że umiem , potrafię. I mogę stworzyć jeszcze z tego życia coś fajnego. Dziś dość długi wpis.Bo uważam to wszystko za żenujące.Teraz chudnę ale jeśli sobie przypomnę od ilu lat partnerowi, przyjaciołom mówię-Odchudzam się.To sądzę , że sama patrzyłabym na siebie jako osobę niesłowną co dużo gada mało robi.A szczerze tacy ludzie okropnie mnie irytowali-a sama taką samą byłam.
Nie chcę już tych uczuć, chcę być pewną siebie , zmysłową, inteligentną kobietą.Cóż myślę, że jeśli nie teraz to nigdy.Jak liczę czas od jakiego przeszkadza mi moja waga to jest to ok.6 lat.Powiedzcie mi jak można aż tak się nienawidzić, bać szczęścia by nie dopuszczać szczęścia tego co da mi spokój nie dać tego wszystkiego sobie?To jest tylko 9 kg . A ja to traktowałam niepoważnie i samą siebie.I myślę, że dużo straciłam przez swoje dodatkowe kilogramy bo?Bo powstrzymywałam siebie od bycia sobą bo bałam się zawsze, że w ostatecznym rachunku ktoś nie posiadający argumentu odwoła się do mojej dużej d*py bądź grubych nóg.A ja schowam się w swej skorupie i zamknę.Wyobrażając sobie tylko jak to by było gdybym była szczupłą.Pamiętam ,że gdy byłam szczupłą osobą miałam pewność siebie i nie przejmowałam się opiniami niewłaściwych ludzi.Muszę się rozliczyć.Taka spowiedź była mi potrzebna.Przepraszam i dziękuję za wszystkie Wasze miłe słowa.Będę walczyć do skutku!!!!