Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zlotowlosa87

kobieta, 37 lat, Pruszków

165 cm, 96.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zobaczyć "6" z przodu:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Wczoraj dzień był kiepski - z wyjątkiem zakupów. Zupełnie nie planowałam kupować butów:P Chciała tylko kubeczek, a patrzcie co mi wyszło:P
Miska na cukierki na stolik

Dwie szklaneczki na koktajl:)

Kubeczek na kawkę do pracy (poprzedni się zbił ale ten w sumie jest nawet ładniejszy)

A teraz ...
To co Dorotki lubią najbardziej:)
Czarne balerinki, w czymś trzeba pomykać w pracy:)

Szafirowe szpileczki;)

A teraz hit:P Identyczne jak szafirowe tylko czerwone - zgłupiałam ale tak, kupiłam dwie pary identycznych butów:P

Nie mogę się na nie napatrzeć tak mi się podobują :P Będę w nich spała przez tydzień :D

27 stycznia 2013 , Komentarze (3)

14 lutego - Walentynki ...

Chyba jedno z najmniej lubianych "świąt" wśród singli. Ja tam w każdym razie nie przepadam za nim kiedy jestem sama. W związku z tym, że od trzech lat właśnie taki stan istnieje na zamówionko robię walentynkowe kartki. I tak dziś powstały sobie trzy różne:) Mi ich robienie sprawia przyjemność, a mam nadzieję, że u obdarowanych wywołają uśmiech:)



Takie moje małe zabaweczki:)
Weekend z dietą do bani - ogólnie cały on wyszedł do bani, ale jutro już się ogarniam.
Prysznic :)

21 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Wpis o Ince:) Dokładnie tak. W pracy, codziennie rano piję dużą kawę z ekspresu. Z racji tego, że dwa tygodnie temu się rozłożyłam, a ekspresu w domu nie mam, musiałam się zadowolić tym co było. Pech chciał, że w domu z kawy też niewiele bo w domu niepijący raczej (a mi w weekend jakoś się nie chce wiec nie kupuję). Ale na szafeczce znalazłam specyfik - INKA błonnik. Stwierdziłam, co mi tam, mam ochotę poczuć mały smaczek kawy - zaparzę. I tak przez cały tydzień leżenia w łóżku codziennie był duży kubas kawy. I słuchajcie, każdego dnia normalnie, zwyczajnie mogłam iść do toaletki (na to więcej). A normalnie to raz na trzy dni i to też w koszmarnych bólach. Wróciłam w środę do pracy i znów przerzuciłam się na kawę z ekspresu. I znów nie mogłam nic z siebie wydusić mimo, że czułam się pełna ...
Albo to siła autosugestii po przeczytaniu etykietki, albo faktycznie INKA ułatwia regularniejsze toaletowanie. W związku z tym, że czuję się o niebo lepiej zakupiłam kolejny słoiczek i dziś wyniosłam go do pracy. I już mi na brzucholu lżej:) Przerzucam się póki co na Inkę błonnik.
Osobom, które mają problemy z zaparciami (tak jak ja) szczerze polecam wypróbowanie.

16 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Wracam po chorobie ze zdwojoną siłą:) Zwłaszcza po dzisiejszym zważeniu się - ledwo bo ledwo ale ósemka mi uciekła :P
Dziś rano na wadze 79,9 kg :d
Ależ się ucieszyłam:) To daje całkiem zacny wynik - od początku roku odleciało (w niepamięć) już 3,4 kg
Pierwszym celem było zejście do wagi 80 kg co niniejszym uczyniłam. Miały być nagrody - w nagrodę zamówiłam sobie caaaaałą masę papierów do moich karteczek:) Ależ ja to uwielbiam.
Kolejny etap - 77 kg - już zaczynam myśleć od kolejną nagrodą :) Bo oczywiście dam radę:)
Wstąpiły we mnie nowe siły jak zobaczyłam dzisiaj tą wagę - poważnie, dawno się tak nie cieszyłam. A na dodatek czuję się jakoś tak hmmmm tak jakoś ładniej:P Lecej, hehe:)
W związku z werwą jakiej doznałam powstał obiadek - oczywiście na dwa dni:) A będą jedzone roladki z piersi z kurczaka z serem feta i szczypiorkiem oraz suróweczka z kapusty pekińskiej, marcheweczki, czerwonej cebulki oraz kukurydzy z jogurtem greckim i ziołami - roladki po upieczeniu wyglądają pysznie:)
Pokażę Wam dziś jedną z moich "chorobowych" karteczek - w sensie powstała w trakcie siedzenia w domku.
Karteczka z pudełku - a w zasadzie zaproszenie komunijne :)



Nom, to tak się przedstawia jedna z moich ostatnich zabawek:)
Tymczasem wracam do lekturki i życzę szampańskiego humoru na wieczór :*

10 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Otóż dokładnie - na wadze po tygodniu jest - 1,7 kg - mimo zeżartych dwóch muffinek w niedzielę, mimo słodkiej late w poniedziałek:) Jednym słowem - waga podobie mi się:D
No ale choróbsko dopadło. Dostałam antybiotyk, jakaś infekcja bakteryjna gardła. Wczoraj to z trudnością ślinę przełykałam - tak mnie diabelnie boliło:( Ale dziś jest już o niebo lepiej. Zwolnienie do wtorku - wcale nie jest mi przykro, jest mi miło poleżeć w łóżku z panem laptopem, oglądać filmy i biegać po domu w piżamie:)
Jakiś czas temu czytałam książkę "Kwiat pustyni", a dziś obejrzałam ten film. CO prawda książka poruszyła mnie bardziej ale film zrobiony jest bardzo dobrze. Oddaj prawdziwość, przekaz jest naprawdę imponujący. Wiem, że to inna religia. Inna kultura. Inne wierzenia. Inne tradycje. Ale nie mogę zrozumieć jak matki mogą patrzeć na takie cierpienie swoich córek. Kojarzy mi się to jawnym ubezwłasnowolnieniem wielu kobiet. I nie mam tu na myśli wyłącznie samego obrządku obrzezania. Chodzi mi przede wszystkim o to, że kobiety w niektórych krajach cierpią, jest im źle (kiedy młodo muszą wyjść za mąż za obcego, starego mężczyznę). Są świadome wszystkiego co dzieje się wokół nich i nie sprzeciwiają się temu. Nie sprzeciwiają się temu kobiety, które potem zostają matkami, matkami córek, które tak jak one, wychowywane są po to żeby za życia zostać skazanymi. Zastanawiam się często co zrobiłby te kobiety gdyby miały "wybór". Wybór w kreseczkach bo im się wydaje, że go nie mają. Gdyby zobaczyły inne, normalne życie czy potrafiłyby zawalczyć o swoje. Czym są kobiety wyzwolone wobec tego co dzieje się w wielu krajach. Ehhhhh, ależ mnie ten film nastroił dziś.
Być kobietą nabiera nowego, lepszego sensu.

8 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Dziś czuję się fatalnie:( Nie dość, że zmora przyszła to jeszcze chyba coś mnie bierze. Boli mnie totalnie wszystko, ręce, nogi, plecy. Nawet jak się myłam to pocieranie gąbką o skórę sprawiało mi ból. Jak zmierzyłam temperaturę wyszło mi 38,5 :( W przychodni podobno masakra, a brać urlop na przeziębienie to delikatne przegięcie przecież. Ciekawa jestem jak będę się czuła jutro z rana.
Co do faceta:) Wyjechał, wkurza mnie jego idiotyczny, głośny śmiech, masakra jakaś:P Ale gadaliśmy dziś z 5 razy. Słodkie z niego dziecko;)
Dietka - jutro ważenie - się trochę boję bo przypadłość. No ale cóż. Dziś raczej kiepściutko - za mało zjadłam, ale jakoś szczerze mówiąc nie bardzo miałam melodię do jedzenia. Chociaż teraz czuję jakiegoś takiego małego głoda. Ale przezwyciężę go:)
Dziś zaczęłam zastanawiać się nad swoimi nagrodami za poszczególne etapy. Na razie nic konstruktywnego nie wpadło mi do łba ale może jakieś kosmetyki albo coś do moich karteczek:) Jeszcze pomyślę:)
Do jutra wago:)

7 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Może od lepszego trzeba zacząć co by na kiepskim skończyć. Nastrój dziś taki sobie więc niech tak właśnie będzie. W pracy fajnie, nawet jak na poniedziałek bardzo fajnie i bardzo szybko:) Dietka - bardzo w porządeczku:) No może troszkę przy mało papu było, ale ważne, że głodna nie jestem. Było przykładnie - pełnoziarnista bułeczka, sereczek, jogurcik, ryż z kurczaczkiem i sałatka, na kolację gracka:) To na tyle dobrego...
Kim ja właściwie jestem?
Czego ja chcę?
Nie wiem:( Nie umiem odpowiedzieć sobie na te, wydawać by  się mogło proste pytania.
Poznałam faceta, w zasadzie fajny. Właśnie - fajny jak kolega. Miło się z nim gada, jest niesamowicie wesołym i pozytywnym facetem. A co bardzo mnie przy nim trzymam to .... to, że bardzo mu się podobam :( Boszzzz, jak On na mnie patrzy, jak się stara, całuje, i jeszcze stwierdził, że on dla mnie wszystko, że gwiazdkę z nieba i ogólnie całe niebo by mi dał (nie żebym była materialistką ale takie to strasznie miłe). I teraz sedno - wykorzystuję go? To jego zauroczenie? Nic mu nie obiecywałam, wręcz mówiłam, że spotykamy się jako znajomi. No ale z drugiej strony ... przecież co ja mu mogę zabronić:( Z jednej strony nie chciałabym kończyć tej znajomości bo tak mi dobrze, ale z drugiej - on ma nadzieję, że ja odwzajemnię jego adorację. To nie możliwe - znamy się raptem dwa tygodnie, a ten szaleniec powiedział mi, że mnie kocha i że żadna inna. On ma przecież 32 lata, dorosły facet racjonalnie myśląc?:( Co mam zrobić?:( Tak bardzo nie chcę być ciągle sama, ale wiem, że z nim nic się nie uda:( Jakie to żałosne - kogo ja bym chciała:( Przecież książę z bajki się nie pojawi:( Ależ dziś mam kocioł we łbie:(
Nawet jakiejś puenty nie potrafię na to wszystko znaleźć:(
Rady potrzebuję.
Zrozumienia
Pocieszenia
Przytulenia

7 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Ryż żółciutki mam, jakąś suróweczkę się zrobi ale nie mam dziś weny na jakieś mięsko:(
Znów kurzęcina chyba będzie maltretowana:P
AGHD dziś miało jechać w trasę, a jednak jedzie jutro więc .... więc jest okazja, i przyjedzie;) Się ino nie mogę doczekać :P Słodki jest:P W co ja się ubiorę, w co ja się ubiorę?:D

6 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Obiecałam sobie pisać codziennie ....
Ależ mi to wychodzi:) Jak krew z nosa:P
Powiem tak, dietkę trzymam:) Porobiłam zakupki, jakieś pomysły na kolejne obiadki póki co mam:)
Powiedzcie mi, czy lepiej na drugie śniadanie jeść owoc, a na podwieczorek jogurcik czy odwrotnie? Bo w sumie to sama nie wiem.
A teraz z nowości.
Wczoraj miałam się spotkać z takim jednym Panoczkiem:) Miało być spotkanie, wyszła kurczę randka. No i już się boję:) Facet ogólnie bardzo fajny:) Wygląda młodo jak na swoje 31 lat:P Głos ma tak śmieszny:P No taki trochę mało męski, raczej chłopięcy. No to nie istotne. Jakie to miłe uczucie aż tak się komuś podobać, jestem w ciężkim szoku. Zobaczymy czy i ewentualnie jak sytuacja się rozwinie. W każdym razie nikt dawno tak wkoło mnie nie skakał :P
Lecę na skoki:)

3 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Wydaje mi się, w zasadzie jestem pewna, że wczorajszy dzień mogę zdecydowanie zaliczyć do udanych:) Grzechem było zjedzenie zbyt małej ilości posiłków, ale to wszystko wina osiedlowego sklepiku - no był nieczynny, nie mogłam kupić ani jabłuszka ani jogurciku:(
Pomiary poczynione - jest wzrost w każdym miejscu - no poza szyją:P
Kalendarz dopracowany:) Przy każdym tygodniu kolorowa fiszka czekająca na coraz to nowe, coraz to mniejsze cyferki. Dodatkowo wpisałam sobie również moje małe cele i tabelkę na wagę:)
A dziś pochwalę się moim pierwszym zrealizowanym zamówieniem:)
Były to zaproszenia na chrzest - podobno wyglądają pogrzebowo - ale jak można wcisnąć rodzicom dziecka coś co im by się nie podobało? Namawiałam na kolorowe zdjęcie, albo chociaż różowe perełki czy wstążeczkę. Miały być takie - więc są:)



A dziś zrobiłam zaproszenie ślubne - ciekawe czy zgodne z "myślami" zapytujących:) Byłoby fajnie mieć jakieś kolejne zleconko:)


Gdyby ktoś miał ochotę zerknąć na inne moje prace to serdecznie zapraszam:)

https://www.facebook.com/KartkiZaproszeniaCardmaking

No czekam teraz na reakcję zainteresowanych:) O wynikach będę informować w częstszych mam nadzieję wpisach:)

BUZIAKI :*