Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odchudzam się bo chce wyglądać ok - dla siebie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11382
Komentarzy: 66
Założony: 20 lutego 2011
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Wendy1983

kobieta, 41 lat,

167 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 maja 2012 , Skomentuj

Dlugo mnie nie bylo, ale w koncu jest mniej niz ostatnio na pasku. Waga pokazala 63,5. To milo. Ale wiem ze to b. chwilowe bo mam straszne problemy z zoladkiem i to dlatego. Chyba tez jestem mocno odwodniona. Ide zaraz do lekarza to sie okaze co mi jest.
Ale tak czy siak, milo jest zobaczyc na wadze 63,5. To najmniej odkad mieszkam w Holandii. I w ogole brakuje mi tylko 0,6 zeby bylo zupelnie najmniej od b dawna. Pamietam ze ostatni raz 62,9 wazylam 1 wrzesnia 2009. I to bylo po ciezkim odchudzaniu. No i pamietam jeszcze, ze jak zaczelam mieszkac z moim Najwspanialszym czlowiekiem na swiecie (co bylo 4,5 roku temu) to waga mi pokazywala 61,5 (chyba to tak bylo). Wiec moze to kolejny cel bedzie. 
Na razie to najwazniejsze to sie wyleczyc. Pewnie juz tu nie zawitam w najblizszych dniach, ale i tak milo bylo. A moze akurat gdzies w listopadzie bedzie te 61,5 :)

27 stycznia 2012 , Skomentuj

Zmienilam pasek juz jakis czas temu - a bedzie ponad tydzien. Ale nie napisalam nic, bo niestety nie mam czasu. Ale wage utrzymuje :) Dlatego teraz pisze znowu. Nie udalo mi sie zejsc na mniej. ale i tak jest zajebiscie :) Podoba mi sie to jak nie wiem co. Teraz zbliza sie weekend, a ja wczoraj nalepilam troche pierogow i w ogole wiadomo jak to w weekend .... ale to nic :)

Nastepny cel to 62,9. I ma to sie zdazyc w bardzo krotkim czasie po powrotu z zimowych wakacji. czyli powiedzmy sobie ze do konca lutego :) Zobaczymy czy wyjdzie bo po zimowych wakacjach bedzie jeszcze jeden ciezki weekend czyli karnawal w Holandii.

No ale moze akurat.

I wlasnie sobie zdalam sprawe ze musze sie zastanowic nad nastepnym postanowieniem. bo przeciez juz jest calkiem blisko tego.

No to moze przed Swietami Wielkanocnymi niech bedzie 61.5. Hehe - to juz bedzie wyczyn. Ale kto wie :)

Moze jeszcze w styczniu tu wskocze - ale w sumie marne szanse. Ale... jak juz mowilam... kto wie :)

15 stycznia 2012 , Skomentuj

Kurcze, niesamowite, znowu moglam sie tu pojawic :) Diety sie nawet jako tako trzymalam i efekt jest taki ze jest 63,9. Strasznie mnie to cieszy. Ostatni raz tak malo wazylam w zeszlym roku w lutym. Wiec jest serio fajnie - po 2 dniach diety mam 0,6 mniej. Idąc tym tropem mam szanse na zgubienie jeszcze 0,9 kg. Bo dieta ma jeszcze trzy dni. Ciekawe czy sie uda - byloby niesaowicie :)

Oki - zobaczymy kiedy znowu tu zajrze :)

14 stycznia 2012 , Skomentuj

Jestem tu znowu - waga po Świętach poszła w końcu w dol. W Święta w zasadzie nie objadałam się jakoś mocno więc ogólnie idzie dobrze.
Teraz wymyśliłam sobie pięciodniową dietę cytrusową.Zobaczymy jak pójdzie. Zobaczymy czy będę tutaj częściej zaglądać. Bo dalej zaglądam tylko wtedy gdy waga mi choć trochę spadnie. W sumie podczas Świąt był taki jeden dzień kiedy ważyłam trochę mniej - ale to było tylko raz i przez chwilę i nie miałam dostępu do internetu, więc olałam sprawę. Co się odwlecze to nie uciecze -  i na to przyjdzie pora. Teraz cele wyglądają tak:
63,9 - czyli już tuż tuż  - to mam osiągnąć do najbliższego piątku. Myślę, że z tym problemu nie będzie, tym bardziej że jestem na tej cytrusowej diecie
62,9 - super by było gdybym tyle ważyła jak wrócimy z nart. Ale to nie do końca mi pasuje, tak jak na to teraz popatrzę, bo przecież na nartach będzie się jadło jakieś włoskie specjały. Hmmm... no ale ruchu też będzie sporo. Więc w sumie może ten mój plan zweryfikuje.
W każdym razie zostało mi 5 kg do schudnięcia, i zrobię sobie wtedy jakiś tatuaż. W sumie z moich wyliczeń wynika, że będzie to dopiero w maju 2013 - ale to nic. Chcę to zrobić przed powrotem z Holandii do Polski :)
Oki - zobaczymy, czy jutro też tu zajrzę :)

24 listopada 2011 , Skomentuj

Przybylam prawdopodobnie znowu jednodniowo - ale jest fajnie :) Z powodu wielkiego zapierniczu w pracy nie mam czasu na jedzenie i caly czas jestem w ruchu i tak jakos to wszystko dziala, ze wazylam dzisiaj rano mniej. I to tak sporo mniej - bo o 0,6 niz pokazuje paseczek. W sumie podoba mi sie to. Teraz moj target wyglada tak - ze po Świetach znowu chcialabym tu zajrzec. A zagladam tylko wtedy kiedy waga pokazuje mniej. No to milo by bylo, zeby po Świetach miec mniej niz 64,2. Moze i dam rade. Moze w koncu tego lata ubiore bikini - bo moze do lata zejde do 61. Byloby nie ziemsko. Mieszkam w NL ponad dwa lata i najnizsza waga jaka zanotowalam to 63,9. Czyli w zasadzie teraz nie jest zle - trzymam sie :) A dwa miesiace przed wyjazdem wazylam 62,9 - na wielkim odchudzaniu. Ciekawe kiedy to osiagne. Moze pod koniec lutego - albo po nartach. Byloby fajnie - bo w lutym wybieramy sie na narty do Wloch. Duzo ruchu moze sprawi ze bedzie to 62,9. Ha ha - ciekawe.

Oki - to tyle. Zajrze tu znowu jak waga spadnie.

6 października 2011 , Skomentuj

Ta parapetowka, na ktorej bylam prawie dwa tyg temu byla wypasiona. Jadlam jak potrzaskana - serio caly czas jadlam i jadlam i bylo mi przed sama soba glupio, ale bylo tak przepyszne jedzenie i tak duzo i rozne, ze nie moglam sie powstrzymac, a potem na nastepny dzien dalej jadlam i jadlam bo zostalismy u znajomych na cala niedziele rowniez.

Ale potem zaczela sie moja przeprowadzka. Bardzo duzo pakowania, bardzo duzo noszenia i bardzo malo czasu na jedzenie i takie tam. No i kupilismy sobie rower - na razie jeden, ale za 3 tygodnie kupujemy drugi. Dzisiaj pierwszy raz do pracy na nim pojechalam. Ale juz od paru dni jezdze, na przyklad na holenderski albo gdzies cos zalatwic. Mysle ze z 10 km dziennie. A w weekend kiedy sie przeprowadzalismy oczywiscie tez byla impreza, taka w mniejszym gronie (7 osob) no i caly czas jedlismy pizze - chyba z 10 albo wiecej tych pizz poszlo a w niedziele gar spaghetti (1 kg makaronu byl ugotowany). Wiec tez w sumie duzo jedlismy.

I efekt tego wszystkiego jest taki - ze waze troszke mniej :) Bardzo mi sie to podoba. W ten weekend bedzie spokojnie z jedzeniem i bedzie troche ruchu. W sumie idziemy na urodziny kolegi - ale to takie wyjscie raczej do knajpy wiec dwa piwka i tyle. I pewnie bede duuuzzzooo spala - a jak spie to nie jem :)

Odezwe sie znowu - jak waga pokaze mniej niz teraz. Moze jutro - a moze za miesiac - ale na bank tu wroce.

23 września 2011 , Skomentuj

No dobra - dzisiaj jeszcze sie nie obrazilam na siebie ze mi nie idzie bo waga pokazala 65.0. Czyli jest dobrze - do pierwszego celu brakuje mi zaledwie 1,1kg.

Ale niestety zbliza sie weekend. A weekend mam juz zaplanowana jedna imreze - parapetowe, wiec bedzie tam niestety jedzenie :/ No i pewnie dzisiaj na piwko tez sie wyjdzie. Ale ogolnie tendencja jest spadkowa wiec nie jest zle. Tydzien temu bankowo wazylam troche wiecej.

Oki - zabieram sie do pracy.

22 września 2011 , Skomentuj

I znowu sie pojawilam na chwile - pewnie pare dni popisze i sie wkurze bo bedzie weekend i waga pokaze duzo. Tak czy siak fajnie sobie robic takie wpisy od czasu do czasu - przynajmniej widzie czy generalnie tyje czy nie.

Dzisiaj waga pokazala 65,3. Czyli mozna powiedziec ze przez ostatnie pol roku nic nie przytylem. Wiec ogolnie jest dobrze. Oczywiscie dalej mam cel 62.9. Tzn cel nr 1. Albo nie - to bedzie cel nr 2.

Celem nr 1 bedzie 63.9 - tyle mnajmniej wazylam odkad mieszkam na obczyznie - wiec jak do tego dojde bedzie to oznaczalo ze nie jest zle, ze nie objadam sie tanimi tlustymi bylejakimi rzeczami tylko ze o siebie dbam :)

Cel nr 2 - to 62.9 - tyle wazylam jakies dwa lata (na poczatku wrzesnia 2009). Bardzo sie wtedy staram nie tyc, bo udowadnialam Mojemu Najwspanialszemu Czlowiekowi na Swiecie, ze mam silna wole.

No a deadline moze byc 23 pazdziernika. Dwa powody:

1 - weselicho znajomych

2 - urodziny tatki - (dziwny termin na deadline - ale co za roznica)

 

Oki - wracam do pracy.

30 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

:( Nie jest tak fajnie :/ Jadlam dokladnie wg rozpiski ale niestety dzisiaj rano bylo 65,5. Podejrzewam ze wszystko przez kole lajt. Wypilam wczoraj 1,5 litra. Wiem ze to niezdrowe, ale co mialam robic jak przyszedl kolega i pil sobie z moim najwspanialszym czlowiekiem piwko jedno albo dwa a ja mialam patrzec? Wypilam cala kole. No i teraz waze miecej :/ Dzisiaj pewnie tez bede wazyc wiecej, chociaz tez pewnie nic nie zjem. No ale trudno. Wiec teraz mi zostalo 2,6 kg. Kurde - a to jest duzo :/ Najwazniejszcze to teraz sie nie zalamac. Cholara - a mialam nadzieje ze bedzie cos kolo 64,8. No ale nic - Walcze dalej.
Dzisiaj jest Queensday i znowu bedzie wielka impreza. A ja juz nie mam koli - wiec dzisiaj bede pila wode z cytryna. Troche glupi ten weekend, bo przez ta diete czekam zeby sie skonczyl. Choc jutro mam super jadlospis i na bank bede najedzona :)
Oki spadam cos porobic - zeby czas szybciej plynal.

Milego dnia:)

29 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Jest odbrze - dzisiaj rano waga pokazala 65.1 :) Czadowo - bo to daje 1.8 kg mniej na diecie kopenhaskiej. Jest fajnie - bo zostalo mi tylko 2.2 zeby zwolnic troszke. Mysle ze da rade do przyszlej soboty. Ciesze sie jak nie wiem. Musze teraz wracac do pracy bo ostatni dzien pracujacy w tym miesiacu.

Kurde - trzymajcie kciuki zebym tylko przetrwala weekend w postanowieniu.