Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

"zawsze dostaję gorzki koniec lizaka" Kocham biegać i jeść. dzieki pierwszemu nie ważę tony, ale przez drugie szczupłą mnie nazwać nie można ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55620
Komentarzy: 294
Założony: 21 marca 2011
Ostatni wpis: 28 stycznia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Occamas

kobieta, 35 lat, Poznań

164 cm, 88.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Wyglądać dobrze na własnym weselu

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Nie trawię po prostu;/ Każdy inny posiłek celebruję jak małe święto, cieszę się nim i smakuję każdy kęsik a kolacji nie dzierżę po prostu. Nigdy nie jadłam kolacji. Od dzieciństwa u mnie w domu po prostu kolacji się nie jadło i tak się przyzwyczaiłam. Wczoraj za radą kolezanki ( ;) ) zrobiłam sobie 1/3 twarożka z pomidorem, niby mało a ja to pół godziny męczyłam;/ Chyba wrócę do starych przyzwyczajeń. Wiem, że metabolizm to spowalnia no ale nie dam rady po prostu. Późno jem obiad (koło 17:30) to mozna to potraktowac jako obiadokolację:) I nie krzyczcie proszę;) Bo oprócz tego odżywiam się wzorowo:D Dzisiaj pierwszy dzień jak nie mam zakwasów po wczorajszych ćwiczeniach z mel B.:D Moze to zasługa tego, że znalazłam też część rozciągajacą, której wczesniej nie widziałam a może po prostu już się mięśnie wzmocniły:) Dzięki temu mogę przeskoczyć z cwiczeń co dwa dni na codzienne:) Tak więc zrobiłam wczoraj mel B. (rozgrzewka,pośladki, uda, brzuch, cardio,rozciaganie) w sumie 55 minut a potem dla rozluźnienia włączyłam muzę z dirty dancing 2 i kręciłam bioderkami (z pomocą hula hop:)). A dzisiaj wreszcie obudziło mnie słoneczko:) Od razu przyjemniej gdy taka ładna pogoda na dworze:) Miłego dnia dziewczynki:))

11 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Wędruja mi Jeansy po całym ciele. Po tych ćwiczeniach idiecie stały sie jak worek. Tu wiszą, tam spadają... Niby dobrze, ale lubię je i boje się, że jak jeszcze troche schudnę to będę musiała je odstawic do szafy i kupić nowe. No cóż...takie minusy odchudzania. Okropny dzień dzisiaj. Wieje, pada, zimno...Nic się nie chce oprócz zatopienia się w ciepłej pościeli z książką i kubkiem kakao:)) A tu jeszcze 6 godzin pracy, a potem podróż rowerem do domu w tą pogodę;/  A mogłam wziąć sobie wolne, zostać w domu to nie...ambitna jestem, chyba aż za;) Dzisiaj będzie 6 dzień z Mel B.:) Postanowiłam, że zrobię 30 dni z Mel B. i potem 30 z Jillian Michaels i porównam wyniki:) Takie testy kliniczne:) Dam Wam znać co mi wyszło:)

PS. Parę z Was zarzuciło mi, że doradzam na forum w kwestii odchudzania albo ćwiczeń a nic nie schudłam. Jeżeli chcecie moge nie doradzać, ale uwazam, że jako taką wiedzę posiadam i chcę się nią dzielić, ale jak nie chcecie to nie... A po drugie to, że nie zmieniam paska nie oznacza, że nie chudnę tylko, że nie mam wagi i się nie ważę. Zresztą nie uważam żeby waga była najwazniejszym wyznacznikiem wyglądu.

10 sierpnia 2011 , Komentarze (7)

A to moja przewodniczka:D

Kocham z nią ćwiczyć, czas leci szybko, ona super motywuje i można się nieźle uchachać przy tym:) No bo kto by nie chciał mieć takiego ciała?! :) Ja poproszę:) Wczoraj odebrałam moje hula, gimnastyczne, duże, delikatnie obciążone. Na początku mi w ogóle nie wychodziło, ale jak się wczułam to coraz dłużej i dłużej kręciłam:) Ale będę laska! :D Włączyłam sobie muzykę z dirty dancing 2 i bioderka same chodziły w rytm muzyki:) Zamknęłam oczy i przeniosłam się na chwilę na kubańską plażę:D W ogóle nie czułam, że mam hula hop na sobie:) Dzisiaj idę pobiegać wieczorem (mimo, że zimno strasznie jest) a jutro znowu mel b. A za rok pokażę się kolegom z pracy mojego J. i dumnie będę przyjmować ich spojrzenia:D

9 sierpnia 2011 , Komentarze (4)

Nie po jego oblaniu bo na liście pana "egzaminatora" od siedmiu boleści;P było przede mna jakieś dwanascie osób i każda miała 'N" więc nie byłam sama;) Na placu jako jedyna z mojej grupy wyjechałam na miasto. Egzaminator na mnie krzyczał (to on tak w ogóle może?!), że nie zdążyłam przejechać na zielonym i ludzie za mną na obiad nie zdążą:P A oblałam na bardzo wąskiej uliczce gdzie jakiś palant mercedesem zaparkował prawie na jezdni i wyrok brzmiał "za małą odległość pani zachowała przy omijaniu i 10 lat bym się nie wypłacił gdyby pani otarła tego mercedesa". Czyli chodziło o kasę:P nastepnym razem mam nadzieję, że trafię na kogoś lepszego:))

Teraz coś o moim odhudzaniu:D Zaczęłam ćwiczyć z Mel B.:D o jejku jakie zajebiste sa te ćwiczenia:D czułam te miejsca, które zawsze były moją udręką a nijak nie umiałam ich wycwiczyć (nawet na siłowni) czyli dolne części pośladków i wewnętrzną strone ud:D Do tego 60 minut minęło mi jak 5 i naśmiałam się przy tym niemało:D A wycisk lepszy niż na jakichkolwiek zajęciach zorganizowanych:) naprawdę polecam:) Do tego waże 67kg po obiedzie:D Dla mnie wynik satysfakcjonujący:) Dzisiaj odbieram hullaaaa:D Efekty tego wszystkiego wrzucę za miesiąc:))

Dziekuję Wam za wsparcie moje drogie:) Lecę nadrobić zaległości w waszych pamiętnikach:)

8 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Egzamin na prawko część pierwszą uważam za zamkniętą czyli oblaną. Na szczęście teoria do przodu:)) Z panem instruktorem było jak zwykle fajnie, on nawet coś tam próbował, ale ja byłam tak zestresowana nadchodzącym egzaminem, że go zlałam:P Trudno się mówi:) Dał mi jednak swój nr telefonu żebym napisała jak mi poszło. Napisałam, trochę popisaliśmy i tyle:)) Jutro napiszę więcej bo dzisiaj już na maksa wysiliłam mój mózg i teraz odmawia współpracy:P

6 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

No i co? Załamka totalna. Jeżdżę codziennie na tym moim rowerze, trzymam dietę, we wtorek byłam na zumbie a tu co? Obwody jak stały tak stoją. To ja się pytam co jest, do cholery?! Niemożliwe żeby nic nie ruszyło...Nie wiem co mam robić już...Może ja po prostu nie umiem schudnąć. Może ten mój tłuszcz tak się zaprzyjaźnił z moim ciałem, że będzie walczył do upadłego. Pytanie tylko kto pierwszy upadnie, ja czy on. Całe życie byłam otyła. Nigdy nie byłam szczupła. Zawsz jednak ważyłam tak 63 kg, a teraz koło 70 i nie mogę zejść niżej:( Dupa dupa dupa...i jeszcze raz dupa;/

5 sierpnia 2011 , Komentarze (1)

W związku z wczorajszą wpadką wprowadzam następujace poprawki:

1/Okres ścisłej diety przewiduję na 90 dni odkreślane po każdym zakonczonym sukcesem

2/każda porażka powoduje usunięcie poprzednich sukcesów

3/do codziennego rowerowania dodaje ćwiczenia z mel b.

Tak właśnie:) Dni zakonczone sukcesem będę oznaczać , a porażki . Jeśli w jakiś dzien naruszę tylko trochę dietę, albo np.nie będzie ćwiczeń to bedzie to ostrzeżenie . Dwa takie spowodują skasowanie dobrych dni. Ukończenie całych dwóch etapów (180dni) będzie nagrodzone (tatuaż:)).

5 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Po wczorajszym dniu powinnam się poddać. Nic nie było tak jak być powinno;/ Najpierw zapomniałam do pracy II śniadania więc zjadłam tylko na I śniadanie mleko z błonnikiem i bakaliami i w pracy kanapkę i 2 marchewki (jak na moją aktywność to naprawdę mało, uwierzcie:)) Po przyjściu do domu miałam zrobić sobie zupkę kalafiorową a na kolację borówki z jogurtem nat...Zaczęły się schody już w 1 sklepie bo nie było borówek. Pojechałam więc do drugiego, w którym też nie było. Wyszłam ze sklepu, chcę odpiąć rower a tu mi kluczyk się złamał w kłódce. Paniczny telefon do mojego J., którego wyciągnęłam z pracy. W międzyczasie jak na niego czekałam zjadłam całe opakowanie carte d'or;/ Miałam wielkie wyrzuty sumienia;/ Wtopiłam na całego. Zajadłam stres a to najgorsze co mogłam zrobić:( Zła jestem na siebie... Ale nic, nie poddaję się. Następnym razem postaram się bardziej przycisnąć żeby nie popełnić tego samego błędu.

"Porażka daje mozliwość rozpoczęcia na nowo w sposób lepiej przemyślany"

Henry Ford