Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

"zawsze dostaję gorzki koniec lizaka" Kocham biegać i jeść. dzieki pierwszemu nie ważę tony, ale przez drugie szczupłą mnie nazwać nie można ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55336
Komentarzy: 294
Założony: 21 marca 2011
Ostatni wpis: 28 stycznia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Occamas

kobieta, 35 lat, Poznań

164 cm, 88.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Wyglądać dobrze na własnym weselu

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 stycznia 2017 , Komentarze (4)

Walczę! Dwa tygodnie temu byłam na wizycie u dietetyczki... Nie załamałam się choć wyniki wołały o pomstę do nieba... :( Nabrałam energii, pierwszy tydzień diety potraktowałam rozruchowo bo ciężko mi było tak od razu się przestawić na regularne posiłki i picie po kilka litrów wody dziennie. Na pierwszej kontroli wielkie rozczarowanie- nie schudłam ani kilograma! Gdzie tu sprawiedliwość, gdzie tu nagroda za ten tydzień męczarni? Nie pomogły nawet tłumaczenia, że okres w pełni, że woda się zatrzymała itp. Co tu dużo mówić- byłam załamana. To był ciężki dzień, ale widocznie był potrzebny. Następnego dnia, stosując się ściśle do zaleceń dietetyka ruszyłam z kopyta. Już widzę efekty, a na wadze 2,3 kg mniej :) To taki mały początek, ale dla mnie wielka zmiana. Uczę się cierpliwości i pokory. Uczę się słuchać swojego ciała. Uczę się rozpoznawać kiedy mój organizm jest naprawdę zmęczony, a kiedy to tylko wymówka żeby nie iść na siłownię. I teraz już wiem, że nie można wybiegać za daleko w przyszłość. Należy działać ściśle według ustalonego harmonogramu, robić swoje, konsekwentnie a efekty same przyjdą. Nie można się zastanawiać za dużo po co to robię, czy mi się uda, a co jak mi się nie uda....tylko konsekwentnie dążyć do celu :)

Dziś nowy trening nóg i pośladków! Nie mogę się już doczekać :)

11 stycznia 2017 , Skomentuj

Zapisałam się do dietetyka. Wizyta w piątek. Do tego czasu jednak nie odpuszczam, jem regularnie i wybieram zdrowe rzeczy.Może mi się wydaje, ale ciuszki jakieś takie luźniejsze się robią :) No i przede wszystkim nie dojadam! Daje czas swojemu organizmowi na wykorzystanie w 100% energii z każdego posiłku. 

Przygotowania do ślubu pochłonęły mnie w całości... Co z tego, że mamy już salę, DJa, sukienkę ślubną i zaproszenia jak nie mamy najważniejszego- nie mamy załatwionych formalności ani w Kościele ani w USC. W Kościele jestesmy wpisani w kalendarz- chociaż tyle. W sobotę zaczynamy nauki przedmałżeńskie. Oj trzeba będzie się hamować żeby nie wyrażać swojego zdania ;)

9 stycznia 2017 , Skomentuj

Są pyszne :D Chrupiące na zewnątrz, mięciutkie w środku, a do tego zdrowe :) 

Składniki:

400 g mąki orkiszowej do wypieku chleba

100 g mąki pszennej pełnoziarnistej

szczypta soli himalajskiej, łyżka oleju, łyżeczka cukru

ok. 120 ml ciepłej wody

paczuszka drożdży instant na pół kg mąki

Przygotowanie:

Przygotować 120 ml ciepłej wody. Mąkę orkiszową wymieszać z pszenną oraz z solą, cukrem i drożdzami. Wymieszać i dodawać stopniowo ciepłą wodę i zagniatać. Jak będziemy mieć gładką masę dodać olej i zagnieść kulkę. Przykryć czystą bawełnianą ściereczką i odstawić na ok.godzinę w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.

Nagrzać piekarnik do 190 stopni, z ciasta uformować kulki, ułożyć na blasze wyłożonej pergaminem, przykryć ściereczką i odłożyć na ok. 15 minut. Posmarować jajkiem i obsypać sezamem. Włożyć do nagrzanego piekarnika i piec ok. 35 minut

9 stycznia 2017 , Komentarze (1)

Pisałam dla Was długi post, który niestety się skasował (pewnie zaczynałam nudzić ;))

W skrócie- zapisałam się do dietetyka, czekam teraz z niecierpliwością na wizytę i początek nowego stylu życia :))

Wczoraj podjęłam decyzję o zmianie siłowni. Od zawsze chodziłam do Pure Jatomi, które uwielbiałam i kochałam miłością największą ;) Niestety przeprowadzka na wieś sprawiła, że dojazd 30 km na siłownię uniemożliwił uczęszczanie w takiej częstotliwości w jakiej bym chciała. Dlatego też z narzeczonym podjęliśmy decyzję, że przetestujemy pobliską Fabrykę Formy. Wczoraj byliśmy na pierwszym treningu i pomimo moich bardzo dużych oczekiwań pozostaję pod dużym wrażeniem.

Plusy:

-pierwszy trening z trenerem, który robi pomiary ciała (waga, wzrost, %tłuszczu, wiek metaboliczny) i pokazuje ćwiczenia jakie należy wykonywać żeby zrealizować założone cele

-nieograniczony wstęp do wszystkich klubów w polsce oraz na wszystkie zajęcia grupowe

-bardzo dobrej jakości sprzęty

Minusy:

-brak przebieralni w szatniach

-szafki na kłódkę

-odkryte prysznice bez kabin

-brak szamponu i żelu pod prysznic pod prysznicami (zawsze mam swój, ale zdarzało mi się zapomnieć i wtedy Jatomi ratowało mi życie ;)

Jako, że wczoraj przetestowałam większość sprzętu to dziś w związku z zakwasami zaplanowałam 40 minut cardio na rowerku :)

P.S. Takie przepyszne bułeczki orkiszowe upiekłam, chcecie przepis? ;)

3 stycznia 2017 , Komentarze (11)

Ile to może się wydarzyć przez 5 lat to się w głowie nie mieści. Niestety ten nadmiar doświadczeń nie mieści się też w starych dżinsach, ba...nie mieści się w rzeczach, które zawsze były "za duże" i "po domu". Nie ma co ukrywać- zapuściłam się. Zapuściłam się do tego stopnia, że przestałam chodzić na zakupy i przestałam chodzić gdziekolwiek...

Patrząc wstecz jednak ogólny bilans jest bardzo dobry. Poznałam mojego obecnego narzeczonego, kupiliśmy dom, mamy psa, a za 5 miesięcy bierzemy ślub. To właśnie to zmotywowało mnie do zmiany trybu życia. Czas zacząć robić to, co się lubi :)

Do siłowni zawsze mi było bo drodze tylko z konsekwencją i utrzymaniem diety coś słabo ;) Teraz na siłownię będziemy chodzić z moim narzeczonym, co dwa dni.

Przykładowy jadłospis:

Śniadanie:

2 kromki chleba razowego z pomidorem+ jogurt naturalny

II śniadanie;

pół serka wiejskiego z pomidorem

Obiad:

ryba pieczona w piekarniku, 30g ryżu brązowego, porcja szpinaku

Podwieczorek:

pomarańcza

Kolacja:

pół gotowanego fileta z kurczaka, kapusta pekińska, pomidorki koktajlowe

Co o tym sądzicie? Motywacja jest tylko czy sił starczy?

To jak? Pomożecie? :)

24 lutego 2012 , Komentarze (3)

Codziennie piszę pamiętnik z mojego postu. Robię to w pracy, na małych karteczkach bo wtedy pokusa jest największa. Jeszcze nie wiem jak będę go zamieszczać tutaj- może całość, a może co drugi dzień- pomyślę nad tym jeszcze :) Dzisiaj zrobiłam rzecz niesłychaną. Poszłam rano na małą przebieżkę przedśniadaniową. Zwykle trwa ona ok. pół godzinki bo przed śniadaniem siły nie te;) A dzisiaj jak zobaczyłam w lesie te pierwsze objawy wiosny, to czyste powietrze, te sikorki przelatujące to nie można mnie było zmusić żebym do domu wróciła. I tak sobie truchtałam przez bite 1,5 godzinki:) Czuję się teraz świetnie- dotleniona, naładowana pozytywną energią i wiem, że to nie redbull a bieganie ożywia ciało i umysł ;) Do tego od poniedziałku chodzę do pracy na piechotę. Szybkim spacerem jakieś 45 minut w jedną stronę. Zawsze to dodatkowy ruch takie 1,5 godzinki spaceru dziennie:) Zobaczyłam ostatnio, że w całokształcie niestety wyglądam jak kluseczka :( Ale to minie:) Nie zależy mi na jakimś super szczupłym ciele tylko żeby było jędrne, wysportowane i smukłe :) 

22 lutego 2012 , Komentarze (4)

Zaczynam post. Post antysłodyczowy i antyalkoholowy. Ćwiczę ciągle niezmiennie więc w tej kwestii nie muszę nic poprawiać:) Będę kuszona strasznie bo pracuję w piekarni i te wszystkie słodkości wręcz wołają do mnie: zjedz mnie! Ale ja nie mogę się im poddać. W zamian dostanę piękne jędrne ciało, idealne do skąpego bikini:) Nie wiem tylko co zrobić z tym moim brzuszyskiem. Zawsze to od niego zaczynał lecieć tłuszcz ze mnie a teraz się uparł i w żadną stronę nie chce ruszyć. Nie pomagają ćwiczenia niestety. Spróbuję ograniczyć troszkę węgle bo może to one są przyczyną tej oponki. Aha, i jako że zazwyczaj kładę się spać koło 22 to nie jem po 18. Muszę sobie wyrobić ten nawyk bo wieczorne podjadanie w moim przypadku bardzo szkodzi. To tyle z postanowień wielkopostnych. Jeśli macie jakieś sprawdzone sposoby na pozbycie się oponki wokół brzucha i bioder to piszcie. Wszystkie rady mile widziane! :))

9 lutego 2012 , Komentarze (4)

Witajcie moje drogie:)

Chyba idzie wiosna (choć na zewnątrz może tego nie widać;)) bo moje ciało i moje nie przymierzająć bałwańskie fałdki (tak, tak właśnie wyglądałam jak ten bałwan na ogrodzie)) zaczynają topnieć. Tutaj od razu nasuwa się pierwsza konkluzja ćwiczeń siłowych, tzw. dywanówek, że też działają :) Co prawda to dopiero trzeci dzień, ale moje ciało jest wybitnie podatne na wszelkie działania i plastyki sportowe (co zauważyłam już jakiś czas temu) i chętnie poddaje się rzeźbie:) Są oczywiście miejsca newralgiczne, które za nic ruszyć nie chcą, ale na szczęscie są to miejsca, które można wypalić za pomocą biegania i jazdy na rowerze i rolkach co też jak tylko się ociepli zamiar mam uczynić :) Dzisiaj wpadłam na pomysł jak zrobić domowym sposobem hantelki. Ręce bowiem i plecy wymagają do ćwiczeń tego przyrządu. Zakupiłam w biedronce dwie półlitrowe butelki wody, którą przelałam do większej pustej. Nasypałam do każdej z nich kaszy, do pełna, tak żeby nic się podczas ćwiczeń nie przesypywało. Korek posmarowałam mocnym klejem i zakręciłam żeby podczas ćwiczeń kasza nam się po mieszkaniu nie rozsypała:) Dzięki tej prostei i taniej opcji (Całość kosztowała mnie jakieś 4 zł) zyskałam profesjinalny i przydatny przyrząd do ćwiczeń:) Dzisiaj mam zamiar zrobić szpinaczki, czyli ciastka francuskie nadziewane szpinakiem z jogurtem naturalnym. Ciasto francuskie może i jest tuczące, ale na śniadanko, od czasu do czasu można sobie na nie pozwolić. 

6 lutego 2012 , Komentarze (2)

Dzień dobry wszystkim! :)

Zima za oknami nawet mnie przykuła do kanapy i zaczęłam się zastanawiać w jakie ćwiczenia zainwestować gdy na dworze siarczysty mróz. Niestety, a może stety do biegania ciągnie mnie strasznie. Bieżnia jednak do mnie nie przemawia. Czekam więc aż temperatura wzrośnie do -5 stopni i idę w teren. W międzyczasie jednak stwierdziłam, że muszę popracować nad brzuchem:) Troszkę bowiem zaczyna on przypominać brzuszek ludzika Michelina i przybierać coraz więcej oponek. Na zimę to może nawet i wskazane, ale zima za chwilę się skończy a ja zostanę z tym zbędnym balastem. Na początek więc (i aby się przekonać, że dywanówki nic nie dają;)) wybieram ćwiczenia z Tamilee Webb "ja chcę mieć taki brzuch". Trochę robię to doświadczalnie, gdyż jestem ciekawa teorii, że tylko uprawiając aeroby lub interwały można schudnąć, i że nie można schudnąć tylko z jednej części ciała. Tak więc od dzisiaj zaczynając do 07 marca co dwa dni będę wykonywać te ćwiczenia i potem wrzucę porównanie:) Dzisiaj pstryknę fotkę przed ćwiczeniami i po miesiącu i w marcu wrzucę obie:) Oczywiście będę też przestrzegać zdrowej, zbilansowanej diety, ale to dla mnie nic nowego:) Nowym natomiast będzie to, że nie będę piła alkoholu przez ten miesiąc:) O rezultatach będę informować Was na bieżąco.:) Tak więc : "Let's get ready to ruuuuuumble" :)


23 stycznia 2012 , Komentarze (8)

Dzień dobry wszystkim! :)

Jak już obiecałam, zmieniam wagę na pasku i podaje oficjalne wyniki tego tygodnia :) Do końca stycznia miało być 65,7 czyli dwa kg mniej w miesiąc. Dzisiaj jest 21 a moja waga wskazała uwaga, uwaga! 65,5 :D A jeszcze ponad tydzień został do końca miesiąca:) Jak już pisałam wcześniej pomaga mi praca. Jak idę na 8 do 17 to rano jem muesli z mlekiem, potem koło godziny 11 jogurt lub jabłko lub bułkę pełnoziarnistą a jak wracam do domu pierś z kurczaka smażoną bez tłuszczu, albo samą albo z jakąś sałatką:) W pracy cały czas biegam i to dosłownie więc sport też jest:) Dzisiaj mam wolne więc tradycyjnie idę biegać, tak samo jutro. Mam teraz nowy plan. Będę biegać w dni kiedy mam wolne i na popołudniu lub na rano. Dni kiedy mam na 8-17 odpuszczam i przeznaczam na odpoczynek:) Dzisiaj tak trochę statystyki:) Idę nadrobić zaległości w Waszych pamiętnikach póki nam jeszcze do końca internetu nie ocenzurowali;)