Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pogodna, ciekawa życia, sympatyczna brunetka, która kolejny raz podejmuje próbę zrzucenia kilku kg. Niestety mam słomiany zapał i ogromna miłościa darzę słodycze:( Mam nadzieję,że tym razem będzie inaczej, a pamiętnik pozwoli mi się zmoblizować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36675
Komentarzy: 519
Założony: 2 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 12 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BlackCashmere714

kobieta, 44 lat, Warszawa

179 cm, 72.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do 15 marca ważyć 72 kg.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 stycznia 2016 , Skomentuj

Waga dziś pokazała 74,3kg, czyli 0,1kg mniej od wczoraj;)

Straconych w tym tyg.:) 0,5 kg

Do stracenia w tym tyg.: 0,1kg

Dziś po pracy wybrałam się do galerii, żeby upolować coś ,,na grzbiet". Kupiłam prosty, klasyczny płaszczyk w kolorze camelowym, granatową bluzkę i  luźne, cienke spodnie, które nadają się jedynie po domu. Zrobiłam też prezent mamie i kupiłam jej ładny luźny kardigan. Jeśli jej się nie spodoba, to będę w nim sama chodzić. Ze Złotych Tarasów wyszłam zadowolona. Kupiłam rzeczy w bardzo dobrym gatunku, klasyczne (a takie nigdy nie wychodzą z mody) i po sporych obniżkach. Myślę, że to była dobra inwestycja.

Śniadanie standardowe: owsianka, potem kanapka z razowca, szynki i plasterka żółtego sera. W galerii spróbowałam też soku wyciskanego z marchwi, selera i buraka. Dobrze smakował, ale potem źle się po nim czułam. Był super świeży, więc nie wiem o co chodziło....Na kolacje były jajka na twardo, duszony jarmuż, papryka konserwowa             i kromka razowca.

13 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Ślimak mozolnie przesuwa się w prawa stronę.Waga pokazała dziś 74,4kg.

Straconych w tym tyg.: 0.4kg

Do stracenia w tym tyg: 0,3 kg

Dzielnie trzymam się owsianek na śniadanie. Dobrze się po nich czuję i długo nie czuje głodu. Jem sporo kasz i piję litry wody z cytryną i imbirem. Nie podjadam wieczorami i jestem z tego dumna. Aktywność fizyczna słaba...Do ogarnięcia mnóstwo spraw papierkowych, ale widzę światełko w tunelu:)Oby tak dalej;)

10 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Waga na dziś: 74,8kg

Stracone przez 2 dni:0,1kg

Stracone w tym tyg.: 0,9 kg

Ten tydzień będzie dla mnie nieco krótszy(6dni), kolejny liczę normalnie od poniedziałku, żeby nie pomylić się w rachunkach;) Generalnie plan tygodniowy wykonany.Założyłam sobie utratę 0,7 kg, udało się zrzucić 0,9kg. Hura!:).

 Śniadania owsiankowe powoli wchodzą mi w krew. Dziś dla odmiany owsianka orkiszowa. Na drugie planuję bułkę z szynką (mam na nią nieziemską ochotę), a na obiad upichcę gulasz z kaszą gryczaną i warzywami. Zapomniałam, że w pogotowiu czeka makrela wędzona-trzeba ją skonsumować na kolację. Zaraz zrobię moją lemoniadę z ciepłej wody, startego imbiru i łyżki miodu i będę ja popijać w ciągu dnia. 

Udanej niedzieli i dużych spadków!:)

8 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Waga na dziś 74,9 kg

Straconych od wczoraj: 0,2 kg

Straconych od początku odchudzania 0,8 kg

Do stracenia w tym tygodniu: 0 kg;)

Lubię piątki. Kończę wtedy pracę przed południem i mam przed sobą perspektywę weekendu. Dziś po pracy poszłam z koleżanką do włoskiej restauracji na wczesny obiad. Zamówiłyśmy pizzę  na spółkę i duże piwo ( Piwo już nie na spółkę;) Swoja drogą, piwo w południe jest chyba niemoralne, ale co tam;). Pizza choć na cienkim cieście okazała się ogromna( miała średnicę 50 cm). Zjadłyśmy tylko połowę, więcej nie zdołałyśmy wcisnąć. Miło spędziłam czas na babskich plotkach. Zrelaksowałam się.                                         Co jeszcze dziś jadałam poza wspomnianą pizzą. Była owsianka, duży kefir i kilkanaście migdałów. W planach jest jeszcze 1 lub 2 pomarańcze i duży dzbanek rozgrzewającej lemoniady (sok z cytryny, łyżka miodu, starty kłącze imbiru + ciepła woda). Wczoraj wypiłam takiego specyfiku 1,5 litra. Rozgrzewa i bardzo mi smakuje.

Weekend zapowiada się pod hasłem rodzinnych wizyt. Sporo czasu spędzę też nad papierami (nie lubię, ale trzeba).

7 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Czas na wieczorna spowiedź:;)

Rano waga pokazała: 75,kg

Zgubionych od wczoraj: +0,1kg (liczyłam się z tym, bo to uroki codziennego ważenia, ale nie umiem się o d tego odzwyczaić)

Zgubionych w tym tygodniu: 0,6kg.

Do zgubienia do końca tygodnia: 0,1kg.

Dziś trzeci dzień owsianki na śniadanie. Już wczoraj przygotowałam wszystko w miseczce, dziś tylko zalałam wrzątkiem. Potem nieco zawaliłam plan, bo tyle działo się w pracy, że nie miałam kiedy zjeść. O 17.30 zjadłam 2 pomarańcze i wyszłam z pracy. W drodze do domu przypomniało mi się, że obiecałam sobie jeść 2 razy w tygodniu ryby i w związku z tym poszłam na ,,łowy" do Tesco. Do koszyka trafiła makrela i wędzony łosoś ze szpinakiem. Na kolację zrobiłam kaszę jaglaną z warzywami, zjadłam tez łososia. Zdecydowanie za mało dziś płynów. Muszę się lepiej nawadniać.

Generalnie całkiem dobry i przyjemny dzień. Był pracowity, ale jestem z niego zadowolona:)

Ciągle czekam na info z policji w sprawie skradzionego mi miesiąc temu auta. To było moje wymarzone auto, a nawet nie zdążyłam się nim nacieszyć. Pracowałam na nie jak wół, cieszyłam się z niego jak dziecko. Ta sprawa strasznie mnie męczy, spędza mi sen z powiek. Nie mam auta, nie mam pieniędzy, które władowałam w kupno samochodu i jeszcze muszę spłacać część wartości auta bankowi... No cóż, trzeba czekać...

6 stycznia 2016 , Komentarze (1)

Dzisiejsza waga: 75,0 kg.

Stracone od wczoraj: - 0,7 kg

Stracone w tym tygodniu: - 0,7kg

Mój plan zakłada utratę 0,1kg dziennie, czyli 0,7 kg tygodniowo. Na dobrą sprawę mogę stwierdzić,  że normę na ten tydzień wyrobiłam;)

W kwestii dietowania brak mi konsekwencji, wiem to nie od dziś. Wczoraj jednak doznałam pewnego szoku. Na VItalii zarejestrowałam się w 2011 roku i w tym czasie....przybyło mnie 10 kg. Dziwię się i nie dziwię...Z roku na rok młodsza nie jestem, jest coraz trudniej zmotywować się. Spróbuję choć raz zrobić coś do końca, dla siebie.

Wstałam dziś dość późno (godz. 10.00). Dzień zaczęłam od szklanki ciepłej wody z cytryną. Na śniadanie była owsianka ( płatki owsiane, otręby,nasiona chia, rodzynki, wiórki kokosowe, cynamon). Teraz popijam kawę. Przekąską  będzie pomarańcza.Na obiad będzie kasza jaglana z suszonymi pomidorami, świeżym ogórkiem, kukurydzą, oliwą i ziołami ( zapomniałam, że dziś sklepy nie funkcjonują, więc próbuję sklecić coś jadalnego z tego co jest). Podwieczorek: koktajl na bazie jogurtu naturalnego i truskawek. Kolacja: zupa- krem z buraczków z dodatkiem jogurtu i prażonych pestek ze słonecznika.

W ramach pewnego eksperymentu postanowiłam:

- codziennie zaczynać dzień od owsianki (lubię owsiankę, ale jadłam ją zazwyczaj tylko 2 razy w tygodniu. Często pomijałam śniadania , lub traktowałam je ,,po macoszemu")

- 2 razy w tyg. będę jeść ryby

- codziennie balsamować ciało ( nawet kiedy nie będzie mi się chciało)

- pilnować aktywności fizycznej (przynajmniej 30 minut dziennie)

- wypijać przynajmniej 1,5 litra wody dziennie + herbata zielona, miętowa, z melisy z pokrzywy itp.

- starać się jeść co 3 godz., zapobiegając ,,ssaniu" i napadom wilczego głodu.

Na początek wystarczy.

Daję sobie 30 dni na pozbycie się około 3 kg (0,1 kg x 7 dni w tyg. x 4 = 2,8kg).  Niech się coś w końcu stanie, zmieni..

5 stycznia 2016 , Skomentuj

Waga na dziś : 75,7kg

Zjedzone: owsianka, pomarańcza, kawałek tiramisu, kilkanaście migdałów, 3 pomarańcze, zupa-krem z buraczków z dodatkiem jogurtu naturalnego i prażonego słonecznika, wafelek ,,Góralek". To ostatnie mogłam sobie darować. Jeśli chodzi o wypitą wodę, to wyszło trochę słabo, ale postaram się to nadrobić w dniu jutrzejszym.

Aktywności fizyczna niewielka, prawie żadna (25 min. spaceru).

Zaraz udaję się do wanny. Mam zamiar ,,oskrobać" swoje ciało i nałożyć jakąś papkę upiększającą. Potem wklepię coś w skórę, bo pozostawia wiele do życzenia i aż się prosi o chwilę uwagi.

4 stycznia 2016 , Skomentuj

Znowu nadszedł ten czas,  że ,,znowu mi się chce". Chce mi się bardziej zatroszczyć o siebie, zadbać o swoje zdrowie i wygląd. Chcę pozbyć się ,,miękkości", która otoczyła mój brzuch i uda. Będzie trudno, bo kocham słodycze.

Skoro Nowy Rok i nowe wyzwania, to niech się dzieje! Tracić 100g dziennie - moje wyzwanie.

18 października 2015 , Skomentuj

Jestem tu znowu. Po przerwie. Prowadzę ten pamiętnik nieregularnie, kiedy nawiedzi mnie ,,natchnienie". Robię to głównie dla siebie, żeby jakoś uporządkowac myśli i okreslić kierunek działania.                                                                                                 Deszczowo i zimno. Ja zmagam się z przeziębieniem. W takich chwilach człowiek docenia możliwość swobodnego oddechu. Podobno katar trwa około tygodnia, ale u mnie się to nie sprawdza. Wczoraj myślałam, że już po wszystkim, a dziś znowu nie rozstaje się się z chusteczkami. Muszę bardziej o siebie zadbać, bo od kilku tygodni zawiesiłam gotowanie (trochę z braku czasu, ale głównie z braku chęci) i ,,wrzucałam na ruszt" byle co. Na dobry początek zupa-krem z dyni. Muszę coś z nią zrobić, bo od wielu dni zalega w kuchni i zabiera miejsce.                                                                                                 Co do wagi...Nie zmniejszyła się, ale wcale się temu nie dziwię. To i tak cud, ze nie wzrosła. Marzę o kilku kilogramach w dół, bo moja dotychczasowa garderoba robi się wyraźnie za mała.                                                                                                              W pracy w porządku. Czas mija w niej niebywale szybko. W tym roku pracuję znacznie mniej niż w ubiegłym, ale jestem bardziej zmęczona. Nie wiem o co chodzi... 

Z rzeczy istotnych: tydzień temu wyszłam za mąż. Był to ślub cywilny i nie widzę jeszcze radykalanych zmian w moim życiu:). Może dlatego, że zostało tak jak było dotychczas: ja mieszkam w Polce, mąż  za granicą. Taki stan rzeczy potrwa jeszcze pół roku. 

Kończę mój nieuporządkowany wpis:)Dobrej niedzieli:)

29 sierpnia 2015 , Skomentuj

Mimo @ waga drgnęła. ,,Drgnęła" nie jest tu słowem przesadzonym, bo zanotowałam tylko -0,1 kg. Dla mnie to już coś, jakaś mała zachęta, żeby starać się wrócić do poprzedniego rozmiaru. Nie jest łatwo, bo wiek robi swoje i ja to widzę. Mimo wszystko bardzo chcę...

Niebawem jesień- moja ulubiona pora roku. Z przyjemnością chodzę teraz na zakupy, bo pełno teraz sezonowych owoców i warzyw, w dodatku w dobrych cenach. Uwielbiam paprykę, cukinię, dynię, pomidory, brzoskwinie, winogron...

Zmienił mi się grafik i wymiar godzin pracy. Będę teraz pracować mniej i wracać o przyzwoitej porze do domu. Pieniądze też będą dużo mniejsze, ale mam to w nosie. Nie mogę spędzać całych dni w pracy, bo szkoda życia. Już widzę, że teraz łatwiej jest mi zapanować nad regularnością posiłków i nie zajadać wieczorem. Będzie też więcej czasu na gotowanie. Plan zacny, teraz trzeba go wdrożyć.