Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pogodna, ciekawa życia, sympatyczna brunetka, która kolejny raz podejmuje próbę zrzucenia kilku kg. Niestety mam słomiany zapał i ogromna miłościa darzę słodycze:( Mam nadzieję,że tym razem będzie inaczej, a pamiętnik pozwoli mi się zmoblizować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36680
Komentarzy: 519
Założony: 2 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 12 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BlackCashmere714

kobieta, 44 lat, Warszawa

179 cm, 72.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do 15 marca ważyć 72 kg.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 sierpnia 2015 , Skomentuj

Zmienilam cel na bardziej realny, czyli 69,9kg. 5 kg to zrzucenia do nie 9 i moze w ten sposob bedzie mi sie latwiej zmobilizowac, bo w chwili obecnej efektow brak. Zywieniowo nie jest tragicznie, gorzej z ruchem w taki upal...Waga stoi i wcale jej sie nie dziwie. 

Miniony weekend zaowocowal bolem srodstopia. Moja polowka zrobila mi niespodzianke i zorganizowala wyjazd do Pragi. Bylo swietnie, tyle ze wielogodzinny spacer po praskim bruku i schodach zwala z nog;). Takie upalne dni nie sa najlepsze na zwiedzanie. Poza tym jestem z grupy tych zimnolubnych.

Przymierzam sie do generalnego posprzatana domu, umycia okien itp., ale ciagle przekladam to na kolejny dzien. Z racji upalow ogarnelo mnie lenistwo...Moze zaczne jutro.

3 sierpnia 2015 , Skomentuj

44.4 km - tyle pokazal licznik po wczorajszej wycieczce rowerowej nad jezioro. Bylo przyjemnie, niezbyt meczaco, aczkolwiek dzis delikatnie czuje, ze miesnie pracowaly:) Dzis wieczorem planowane kolejne ,,rowerowanie''. Tym razem krotkie, bo 15 km. Lubie te przejazdzki, zwlaszcza po miasteczku, bo sciezek rowerowych mnostwo, a ja przy okazji zerkam do ogrodkow ,,tubylcow''. W Polsce kazdy grodzi swoje ogrodki plotem na 2 metry, tu ich brak, lub sa wrecz symboliczne. Wszystko w pelnym rozkwicie, pachnace..Jest naprawde przyjemnie, a przy okazji mam troche ruchu.

Spedze tu jeszcze 2 tygodnie.  Mam nadzieje, ze rower bedzie mi tu towarzyszyl kazdego dnia.

Jedzeniowo jest roznie, ale nie popadam w skrajnosci i staram sie jesc madrze. Pod nosem mam krzaki borwek, porzeczek, drzewka obwieszone brzoskiniami, jablkami i jezyny bekolcowe- witamin, ze ho ho, ino chciec!;)

Z woda jest wzorowo (ok.2 l), do tego kawa i  herbata.

Sprawde po tygodniu jakie beda skutki moich staran.

1 sierpnia 2015 , Skomentuj

Na wstepie przepraszam za brak polskich znakow. W chwili obecnej korzystam z innego komputera, a ten posiada ,,germanska'' klawiature.

Nie moge uwierzyc, ze ostatni wpis popelnilam w lutym...Nie oznacza to, ze tu nie bylam. Bylam, ale biernie - czytajac na biezaco pamietniki znajomych Vitalijek. Co w tym czasie u mnie?Przybylo mnie. Kiedy patrze na zdjecie profilowe, to uzmysawiam sobie, ze bylo to...10kg temu...Wiem, od powietrza nie spuchlam. Przesledzilam historie mojej wagi i nic odkrywczego nie zauwazylam. Wzrost wagi nastepowal proporcjonalnie do dlugosci mojego zwiazku i do liczby godzin poswieconej pracy (w tym roku osiagnal apogeum). Zawsze myslalam, ze jak czlowiek duzo pracuje, to niechciane kilogramy mu nie groza. Taaa...Nie w moim przypadku. Nie dosypialam, nie mialam sily na ruch, jadlam byle co i duzo. Skutek? Wprawdzie finanse znacznie sie poprawily i mogam potwolic sobie na zakup tego o czym marzylam, ale kiedy patrze w lustro, to widze obrazek o ktorym zdecydowanie nie marzylam...Zdaje sobie sprawe, ze nie wygladam tragicznie, ale nie jestem tez zadowolona z mojego obecnego wizerunku.

Moja przygoda z Vitalia trwa juz kilka lat. Lubie ten portal i z ciekawoscia sledze postepy tych, ktorych kojarze. Zazdroszcze konsekwencji, uporu, osiagniecia wagowych celow...Mj zapal jest slomiany. Trwa kilka tygodni, a potem gasnie.

W moim zyciu nastapilo kilka istotnych zmian (kiedys o nich opowiem),czuje sie troche jak ryba bez wody. Chce cos zmienic. Moze w koncu bedzie to moja waga?

Mysle, ze moje wpisy beda teraz w miare regularnie. Obecnie przebywam u narzeczonego. Ja mam urlop,  on duzo pracuje, wiec nie mam nic innego do roboty. To co bylo do zrobienia - zrobilam. Zajme sie teraz soba i swoim cialem. O!

22 lutego 2015 , Skomentuj

Chciałabym tak codziennie-wchodzę na wagę i widzę, że jest mnie trochę mniej, chociażby 0,1 kg. Ponoć codzienne ważenie się, to kiepski pomysł, ale ja inaczej nie umiem. Każdego dnia po wizycie w łazience wskakuję na wagę. Zrobiłam z tego rytuał. Bywa, ze jestem pozytywnie zaskoczona i dodaje mi to skrzydeł, ale jest i tak, że waga wskazuje niezrozumiałe dla mnie wyniki...

Śniadanie (na bogato i grzesznie): śledzik na raz z cebulką, łyżka pastelli z łososia+ chrupiący paluch pszenny z makiem.

W planach: zupa-krem z dyni z mlekiem kokosowym (zrobiłam ja wczoraj), koktajl z pomarańczy i grejfruta, jabłko, pierś z kurczaka + kasza jęczmienna +surówka

W ramach dawki sportu planuję długi spacer, po pogoda jest piękna.


21 lutego 2015 , Skomentuj

Idzie bardzo powoli, ale konsekwentnie do przodu. Planowanie posiłków i pudełka z jedzeniem do pracy + codzienna dawka ruchu to klucz do sukcesu. Tego ostatniego będzie jakby więcej z uwagi na spalony most i związane z tym objazdy i dodatkowe przymusowe spacery. Jeśli ma mi to wyjść na zdrowie, to mogę wstawać 45 minut wcześniej niż zwykle.

Ostatnio trafiają mi się bardzo imprezowe weekendy, spontaniczne wyjścia do knajp. Dziś kolejny wieczór z tej serii. Może to dziwne, ale zaczyna mnie to męczyć i marzę o popołudniu i wieczorze w piżamie. Teraz od poniedziałku do piątku wstaję przed 6.00 lub o 5.00 (z uwagi na objazdy) i chyba stąd tęsknota za zwykłym lenistwem w domu.

Życzę wszystkim udanego wypoczynku:)

15 lutego 2015 , Komentarze (1)

Nadal nie osiągnęłam wagi paskowej, ale jestem w trakcie @, a to nieco usprawiedliwia marny wynik.

Kiepsko się dziś czuję. Wczoraj wspaniała pogoda zachęcała do spaceru (zrobiłam około 8 km), a dziś tylko trening na stacjonarnym, a i tak musiałam się do niego zmusić. Patrzę na siebie bardzo krytycznym okiem i wiele rzeczy, które do tej pory akceptowałam, nagle zaczęło mi przeszkadzać. Porównuję się z koleżankami, co tylko potęguje ten efekt. Wiem, ze to głupie, ale tak jest. Na dodatek spalił mi się most (tzn. most łazienkowski, którym jeżdżę do pracy) i będę musiała poświęcić ponad 2 razy więcej czasu na dojazd do pracy. Niby nic strasznego, ale kiedy trzeba wstawać bardzo wcześnie, a wraca się późno, to już trochę boli...

W ramach wczorajszych Walentynek i z racji tego, że moja druga połówka mieszka za granicą, sama zrobiłam sobie powyższy prezent:

8 lutego 2015 , Komentarze (6)

Dzisiaj wstałam już o ludzkiej porze, tzn. około 9ej. Na śniadanie był naleśnik z białym serem, kiwi i kawa zbożowa z mlekiem. Potem zjadłam sałatkę z rukoli, awokado, kilku oliwek, 2 łyżek kukurydzy i kilku suszonych pomidorów w oliwie. Całość skropiłam octem balsamicznym i było pysznie!:) Wypiłam też kawę z moją siostrą. Siostra przyniosła ciasto z orzechami i kajmakiem. Skusiłam się, ale nie mam wielkich wyrzutów sumienia, bo kawałek był mały. Poza tym szybko się nim zasłodziłam i nawet gdybym chciała, to nie wcisnęłabym więcej (sama siebie nie poznaję). Na obiad będzie pierś z kurczaka w papirusie, kasza jaglana, surówka z białej kapusty i druga - z marchewki i jabłka. Na kolację skonstruuję coś z wędzonej makreli (muszę ja szybko zjeść, żeby nie zmarnowała się).

Ostatnio wieczorami obsesyjnie myślę o jedzeniu i o tym co zrobię do jedzenia następnego dnia. Przeglądam też przepisy i blogi kulinarne. Mam zachcianki. Zjadłabym galaretkę z kurczaka z marchewką i groszkiem, naleśniki ze szpinakiem i fetą. Produkcję tego ostatniego mam zamiar rozpocząć dziś wieczorem. Naleśniki będę zabierać do pracy. Odgrzeję potem w mikrofali i będzie super obiad.

Jeśli chodzi o aktywność, to wczoraj był spacer i godzina szybkiej jazdy na stacjonarnym. Przy tym ostatnim spociłam się jak mysz, bo jeździłam bardzo szybko i przy dużym obciążeniu. Słuchałam przy tym szybkiej muzyki latynoskiej. Planuję to dziś powtórzyć, bo spodobał mi się stan ,,po" - endorfiny itp.:)

A! Wzięłam sobie do serca słowa jednej z Vitalijek, która pisała kiedyś, że mimo, że ma dużo fajniej bielizny, to zwykle wybiera najzwyklejsze, czarne majtasy. Złapałam się na tym samym i postanowiłam , że to zmienię. Chcę, żeby oglądanie siebie samej w koronkowych, kolorowych gatkach znowu sprawiało mi przyjemność. Zakupiłam tez 3 pary majtek ,,motywacyjnych:;)

7 lutego 2015 , Komentarze (2)

Dzień dobry!:)

Spałam dziś 12 godzin! Widocznie było mi to potrzebne po tygodniu ciężkiej pracy. Czuję się teraz świetnie, a i waga miała dla mnie dobrą informację:) Jeszcze 0,3 kg i dogonię pasek!:) Bardzo się cieszę, bo ostatnio miałam wrażenie, że moje ciało zupełnie mnie nie słucha i odmawia współpracy...Najbardziej przeszkadza mi opona, która pojawiła się na brzuchu i uda. Spodnie mnie uciskają, a o wymianie garderoby na większą nawet nie ma mowy!:)

Wczoraj po pracy zrobiłam zakupy na cały tydzień, ale muszę dziś ponownie wybrać się do spożywczego i dokupić kilka rzeczy (np. buraki i otręby). W koszyku znalazło się dużo owoców, warzyw, kasze, pierś z kurczaka i wędzona makrela...Półki ze słodyczami mijałam bez żalu. Dziwne, bo jestem przed @, a zwykle  w tym czasie rzucam się na czekoladę, herbatniki i lody...

A! Po ponad tygodniu zażywania suplementów (drożdży, witaminy C i A, kapsułek ze sproszkowanym młodym jęczmieniem) wreszcie widzę pierwsze efekty. Buzia zrobiła się wyraźnie gładsza i promienna. Cieszy:)

W tym tygodniu na pierwszy plan wychodzi mój korpus. Muszę bardziej zadbać o skórę, bo nadal jest przesuszona i szorstka.

                                                                   

4 lutego 2015 , Komentarze (2)

Trzymam się całkiem nieźle (jak na mnie). Nie podjadam wieczorem, nie zapycham słodyczami, nie nadużywam kawy. W pracy pilnuję się, jem co 3-4 godziny i zdrowo. Z ćwiczeniami kiepsko, nie było na to czasu. Po trzykrotnym z rzędu powrocie z pracy o 22.30 marzyłam jedynie o wannie i śnie. Wstaję rano, około 6.00, potem biegiem do pracy. Pracę lubię, nawet bardzo i może dlatego jeszcze daję radę.

Dziś wyszłam z pracy o 16.30 i w drodze do domu układałam sobie w głowie co zjem na kolację. Zajrzałam do Biedronki, a dawno tam nie byłam. Zdziwiłam się, że maja tam tyle nowych i tanich produktów w dziale z sałatkami.  Kupiłam 2 sałatki i  2 paczki rzodkiewek, które są już umyte i zapakowane. Zawartość jednej paczki schrupałam wracając ze sklepu do domu.                                                                                                                 Faza na kasze nadal trwa. Na kolację konstruowałam sobie gryczaną, dodałam do tego pierś z kurczaka , buraczki i 2 sałatki. Smakowało jak nigdy:)

Dziś wskakuję na rower. jestem w domu wcześniej, wiec nie ma wymówki.

ps. Dzień jest już naprawdę wyraźnie dłuższy, co bardzo mnie cieszy:) Z utęsknieniem czekam na wiosnę, tulipany w ogródku, sianie nasionek i ogólnie na ,,grzebanie w ziemi::)

1 lutego 2015 , Komentarze (2)

Trzeba gonić pasek, oj trzeba...Mam nadzieję,że uczynię to do końca tygodnia. Jako, że mamy początek miesiąca, to i zapału jakby więcej. Wczoraj, leżąc w łóżku, ułożyłam sobie wszystko jeszcze raz w głowie. Muszę złożyć na forum oficjalne oświadczenie: do końca miesiąca zobowiązuje się ważyć 70kg.  Bardzo cenię sobie słowo, które daję innym (chyba bardziej niż słowo dawane samej sobie) i może to w końcu da mi kopa i zastrzyk konsekwencji. Zwyczajnie będzie mi wstyd, gdy nie zrealizuję planu.

Pora też bardziej zadbać o siebie. Dziś idę do fryzjera podciąć włosy, zadbam o paznokcie i skórę całego ciała (pilling, balsam itp). Ograniczam też kawę do 1 dziennie. 

Co do dzisiejszego menu, to do końca jeszcze nieokreślone. Na śniadanie była bułka pełnoziarnista z serem żółtym i papryką. Na obiad buraczki, kasza gryczana i pierś z kurczaka.  Z pewnością pojawią się również: jabłko, grejfrut, marchewka, jajka, migdały..ale w jakiej konfiguracji,tego jeszcze nie wiem:)