Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej:) Nawet nie sądziłam, że aż tak bardzo stęskniłam się za Warszawą i za własnym mieszkaniem. Mój pobyt w Niemczech nie sprzyjał odchudzaniu, nie ubyło mnie, wróciłam do punktu wyjścia. Nie rozpaczam, ale nie czuję się też najlepiej.Wracałam dziś pociągiem i miałam sporo czasu na przemyślenia. Doszłam do wniosku, że może z moim odżywianiem nie jest tak tragicznie, ale zdecydowanie za mało się ruszam i jem o późnych porach. Przez rok przytyłam 7kg. Nie chcę kolejnych dodatkowych kg... Jutro zaczyna się nowy miesiąc. Niech to będzie miesiąc, w którym nie będę jeść po godzinie 19.00 i przynajmniej 3 razy w tygodniu poświęcę godzinę na rower stacjonarny. Na bieganie jest dla mnie za zimno, a ,,dywanówek" nie lubię....