W oczekiwaniu na spadek
@ w pełni. jedyny z tego pożytek, to taki, że w trakcie i tuż po w ogóle nie mam ochoty na słodycze. Może dzięki temu waga w końcu się ruszy, bo stoi jak zaczarowana...No ale samo się nie zrobi:)
Ostatnio moje myśli krążą wokół ogrodu. Oczywiście w Wawie go nie mam, ale kiedy odwiedzam dom rodzinny, to spędzam tam każdą wolną chwilę. W ostatni weekend posadziłam około 800 cebulek. Głównie to tulipany, ale też krokusy, miniaturowe żonkile i hiacynty. Uwielbiam tulipany, co roku dokupuję nowe cebulki ciekawych gatunków, sadzę, a potem czekam niecierpliwie na wiosenne efekty. Takie czekanie też jest fajne:) Czasem myślę sobie, żeby zmienić branżę i dokształcić się w kierunku architektury krajobrazu. To byłby zwrot o 180 stopni!:)
Wstępne menu na dziś: chleb ciemny+twarożek ze śmietaną, serek homogenizowany+ chlebek chrupki z sezamem, zupa dyniowa z imbirem, jabłka, jajecznica+ sałatka z pomidorów, papryki i cebuli cukrowej.
Stagnacja
Dzis dzień ważenia.Waga nie drgnęła.Raz,że zbliża się @, a 2, że niezbyt się starałam. Na szczęście wracam do normalnego rytmu, bez dodatkowej pracy. Pieniądze z tego były fajne, ale drugi miesiąc nie dałabym rady, bo wyssało to ze mnie energię. Wracając wieczorem marzyłam tylko o wannie i łożku, a sport i zdrowe jedzenie, to ostatnie rzeczy o których myślałam. Dziś w końcu wyspałam się:) Potem leniwe śniadanie na balkonie, wizyta rodziny i kontynuacja relaksu z kawą, książką i kocykiem. Czuję się już na siłach, żeby dziś powrócić do biegania. Spodziewam się, ze nie będzie łatwo, ale muszę w końcu poczynić jakieś kroki w tym kierunku, bo utknęłam w miejscu.
Jedzeniowo było słabo, bo monotematycznie:leczo, leczo, leczo..., ale tego domagał się dzis organizm:)
Podsumowanie miesiąca
Dziś dzień ważenia. Waga paskowa -spadku brak. Z drugiej strony wzrostu też nie zanotowałam, więc jest ok. Minął miesiąc mojego dietowania. Ubyło mnie 4,5kg i bardzo mnie to cieszy:). Ba! Wręcz zachęca do dalszych starań. Przyznam, ze moje jedzenie nie zawsze było idealne, zwłaszcza w weekendy pozwalałam sobie na dużo więcej. Ruchu tez nie było zbyt wiele. Nawał pracy też nie ułatwiał zadania. Przychodziłam z pracy, kąpiel i padałam jak kawka. Muszę jeszcze wytrzymać tydzień, a potem zwalniam obroty, bo pracując w takim tempie długo nie pociagnę.
W ramach relaksu wybrałam sie wczoraj z moją połówką na spektakl Cirque de soleil. Miałam lekkie opory z uwagi na wysoką cenę biletów. Było warto!Niesamowite wrażenia wizualne i muzyczne! To co człowiek potraf zrobic ze swoim ciałem przekracza granice wyobraźni.Szczerze polecam.
Kolejny krok do przodu
Z przyjemnością przesunęłam suwak paska w prawą stronę. W tym tygodniu ubyło mnie sporo, bo ponad 1kg. Tygodnie mijają mi jak z bicza strzelił, głównie z powodu dodatkowej pracy. Bywa,że pracuję po 14godzin i muszę się wtedy pilnować, żeby coś zjeść. Chyba żołądek skurczył mi się, bo rzadko kiedy czuję głód, za to cały czas chce mi się pić, więc piję przynajmniej 2 litry dziennie.
Moje ukochane autko kolejny raz odmówiło posłuszeństwa. Ze smutkiem podjęłam decyzję, że musimy się pożegnać...Ponieważ muszę mieć jasno okreslony cel, poszłam za ciosem i udałam się dziś do salonu ,,przymerzyć się " do nowego autka. Wspólnie z panem ze sklepu zrobiłam wstępną konfigurację i jak dobrze pójdzie w lutym lub w marcu będzie moje:) No ale teraz trza ostro pracować...:/
Menu: owsianka, śliwki, melon, zupa dyniowa z imbirem, galaretka pomarańczowa, jajecznica z pomidorami, pisacje
Powoli, ale do przodu
Dziś dzień ważenia. Przyznam szczerze, że trochę, się obawiałam, bo wizyta chłopaka zawsze wiąże się z żywieniowymi grzechami. Tym razem było ich sporo. Waga była jednak łaskawa. W tym tygodniu straciłam 0,5kg. Mój paskowy ślimak znów odrobinę przemieścił się w prawo:)Nie ma to jak jak spadek, chociaż maleńki, bo to zachęca do dalszych starań.
Marzę o swojej 6 z przodu, o nowych ubraniach w których będę czuła się jak dawniej..Trzeba się postarać...
Wczoraj byłam na wsi. Przywiozłam mnóstwo świeżych, ekologicznych warzyw i owoców. Niektóre sama sadziłam i dlatego wiem, że będą świetnie smakować;)
Menu na dziś:
- musli z mlekiem
- ciemny chleb z pastą z łososia, pomidor
- maliny, melon, śliwki
-kuskus z warzywami i wędzonym łososiem
- twaróg lub jajecznica, pomidor
Aktywność: godzina na rowerze, 30 min dywanówek
Wieczorową porą
2 godziny temu wróciłam z pracy i padłam. Mam okres, boli mnie głowa i mięśnie łydek. W pracy sporo obowiązków, poza tym przez 3 tyg przyszło mi pracować jeszcze na dodatkowy etat. Dodatkowe pieniądze pójdą na naprawę auta, więc w ogóle się nimi nie ucieszę:/ Nie wiem czy dziś podniosę się z łóżka. Czuję, że nie opuszczę go juz do rana.
Dietowo dzis bezgrzesznie. Wprawdzie w niedzielę popuściłam wodze fantazji i nie do końca trzymałam sie planu, ale teraz jest już ok.
Jutro przyjedzie Alrik i zostanie do niedzieli. Cieszę się, bo nie widzieliśmy się już ponad 3 tyg. Związki na odległość nie są takie złe. Jesteśmy ze sobą 3 lata, a za każdym razem czuję się jak na jednej z pierwszych randek:)Tylko jak to odbije sie na mojej wadze?Hmmm...:)
Nowy pomiar
Dziś niedzielny poranek- pora ważenia. Bylam ciekawa efektów i chyba dlatego obudziłam się już koło 7.00. Spadek jest. W tym tygodniu ubyło mnie 0,8kg. Hura!:) Może za miesiąc zobaczę moją zagubioną 6kę z przodu?Kto wie..Jedngo jestem pewna: samo się nie zrobi. Minęły 2 tygodnia mojego dietowania, zgubione zostały ponad 2 kg. Tak sobie myślę,że ten czas wcale nie był dla mnie jakiś szczególnie uciążliwy. Jem do syta, to co lubię, ale bardzo mocno ograniczyłam słodycze i wyeliminowałam śmieciowe jedzenie, które wpadało na mieście. Niby nic, efekt jest.
Menu na dziś: naleśniki z serkiem waniliowym (mam ochotę na królewske śniadanie), ciemne winogrona, gotowane mięso kurczaka,+ sałatka pomidorowo-paprykowa, 4 ciastka owsiane+ brzoskwnia, chleb bez mąki + pasta z łososia + pomidor.
Lecę podgonić robotę papierkową. Buziaki:)
Weekendowo
Wspaniała pogoda!:) Kocham takie poranki!:)Siedzę na balkonie, popijam kawę i łapię słońce. Uwielbiam wrzesień i październik, bo zazwczaj jest cepło, ale nie upalnie, a upały źle znoszę. Mieszkanie ogarnęłam wczoraj, , zakupy zrobiłam, zatem te prace odpadają. W planach uzupełnienie garderoby, praca papierkowa, nadrobienie zaległości prasowych, trening i domowe spa:). Muszę naładowac bateryjki, bo kolejne 3 tygodnie będą na najwyższyh obrotach. Jutro ważenie. Liczę na spadek, choć nie spektakularny, bo @ lada chwila.
Menu na dziś: owsianka z siemieniem, rodzynkami i otrębami, 3 ciastka owsiane, jabłko, zupa jarzynowa, domowy koktajl truskawkowy, wątróbka z indyka z cebulką i jabłkiem, +2 kromki razowca+ 2 pomidory z oliwą bazyliową.
Życzę wszystkim udanego dnia!:)
Zmiany
Tak jak wspomniałam w ostatnim wpisie zapragnęłam zmian. W sobotę w trakcie mycia okien stwierdziłam, że zmienie kolor moich brzozoych mebli i przemaluję je na biało. W razie niepowodzenia meble miały wylądować na śmietniku:) Zaopatrzyłam sie w farbę akrylowa, wałek, pędzel i przystapiłam do dzieła. Pomalowałam 3 regały na ksiązki, 2 stoliki kawowe, 3 długie półki ścienne, kosze wiklinowe,półkę. na tv i płyty. Zastanawiam się jeszcze nad fotelem wiklinowym...Wyszło pięknie, świeżo i lekko. Pozbyłam się zasłon i zamontowałam rolety. Sukcesywnie pozbywam się z domu niepotrzebnych rzeczy, których nie używam.
Co do wagi....W zeszłym tygodniu zgubiłam 1,4kg. Jem ładnie, nie tykam słodyczy.
Menu na dziś: 2 kromki razowca z masłem i szynką, zupa-krem cukinii, koktajl żurawinowy z otrębami, garśc winogron, brzoskwinia, na kolację pewnie zupa lub jajecznica.
Dzień piąty
W niedzielę rano ważenie. Ciekawa jestem co pokaże waga:)Jem ładnie, dużo piję, codziennnie się ruszam. Mimo to mam mało energii, boli mnie głowa, czuje sie ,,zamulona". Czy możiwe,że to skutek uboczny oczyszczajacego się z toksyn organizmu?Wczoraj zakupiłam dwa sprzęty do ćwiczeń (agrafkę i twister) i nawet osmieliłam sie ich użyć:) Było zabawnie i chyba ćwiczenia działaja, bo dziś czuję bolące mięśnie:)
Idzie wrzesień i naszło mnie na zmiany w różnym tego słowa znaczeniu: żywieniowe, ruchowe, odzieżowe, kosmetyczne, wystrojowe i oszczędnościowe. Muszę to sobie jeszcze poukładać w łepetynie, żeby plany dobrze wdrożyć w praktykę..
Dzisiejsze menu:
śniadanie: twaróg na ostro, pół czerwonej papryki
przekąska: jabłko
Obiad: zupa z zielonej soczewicy z prazonymi pestkami dyni i słonecznika
podwieczorek: 2 świeże figi, fliżanka wnogron
Kolacja: sałatka z kaszy kuskus, świeżych warzyw i wędzonego łososia.
W planach: godzina na rowerze i 20 min zabawy z twisterem i agrafką.