Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1604083
Komentarzy: 56358
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 10 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 marca 2018 , Komentarze (9)

Oneczka nadal jest spokojna, ale już chyba nie cierpi, bo dziś się bawiła w pudełku. Tylko coś jest  nie tak z jedzeniem. Zawsze była łakoma i pchała się do misek, a teraz jest nieśmiała i woli nie jeść niż się rozpychać. Dziś Krzysiek podstawiła jej miskę pod pyszczek i inne koty odgonił i wtedy dopiero zjadła.

Z pracą mi kiepsko idzie. Jeden pracodawca się nie odzywa, drugi za 20 tekstów nie zapłacił i zwleka, a trzeci nie zapłacił za jeden rachunek i też kręci. W takich warunkach to ja na te meble do sypialni nie zarobię.:(

Przeziębienie daje mi w kość. Rano tak mnie gardło bolało, że nie mogłam przełykać ani mówić. Mam tez zapchany nos. Leki wyszły i mam tylko polopirynę i taki preparat do płukania gardła. Nawet cebuli na syrop nie miałam.

25 marca 2018 , Komentarze (6)

Ona już doszła do siebie. Nawet na oknie już dziś siedziała. Jest tylko bardzo spokojna. Za spokojna. Chyba ja ktoś podmienił. Przedtem kręciła się pod nogami i wszędzie jej było pełno. Teraz śpi pod piecem z przerwami na jedzenie. Nawet na koty nie fuka, a ja tylko sprawdzam czy żyje...

Sebastian mnie zaraził. Boli mnie gardło i chyba jutro będę miała katar. Powinnam go udusić jak nic.

Dziś, a w zasadzie wczoraj cały dzień działałam. Wymyślałam nazwy dla firm i robiłam logo. Powstało kilka. Jutro też podziałam. Muszę wyciągać do logo stary laptop, bo na nowym jeszcze Corela nie mam. Marzę o tablecie graficznym z wyświetlaczem ale to nie realne...

23 marca 2018 , Komentarze (21)

Z koteczka po zabiegu wszystko jest ok. Jest spokojna je, pije, załatwia się. Teraz będzie z nią spokój i ruje się skończą. Nie będzie miauczenia, uciekania itp. Ostatnio ruje miała co tydzień. Jeść przy tym nie chciała i okropnie schudła.

Dziś już mam dzień spokojny. Sporo spałam i  trochę pracowałam. Jeszcze praca na mnie czeka. Przy Sebastianie ciężko się pracuje, bo cały czas gada. Z Sebastianem jest problem, bo się rozchorował. Ma katar i boli go gardło. Jest okropnie zmierzły. Leczyć się nie chce.

Dziś okna musiał myć Krzysiek. Na jutro zostało jeszcze tylko jedno i wypranie trzech firanek.

22 marca 2018 , Komentarze (6)

Dziś będzie trudny dzień, bo mam kastracje kota. Kot jest dziki i będzie z nim problem. W dodatku muszę do weterynarza jechać dwa razy, bo nie wydają kota pod narkozą, tylko musi być wybudzony. Oby mi się tylko udało kotkę do transportera zapakować. Trzeba będzie użyć rękawic. Na razie ją pilnujemy, żeby nie jadła, a ona biedna jest głodna i miauczy. Strasznie mi jej żal. Myślę, że problemu nie będzie, bo to ciecie boczne.

Poza tym wstałam przed 8, ponieważ przyjechały meble do kuchni.Jestem z nich bardzo zadowolona. Kolor jest bardzo fajny, a meble wyglądają na solidne. Są oczywiście drewniane i mam nadzieję, że wiele lat postoją. Nie to co płyta.

Po południu będzie praca i zajmowanie się przyjemnościami o ile będę miała do tego głowę.

21 marca 2018 , Komentarze (4)

Sebastian dojechał szczęśliwie. Naprawdę mi ulżyło jak wysiadł z taksówki. U niego jest bardzo dużo śniegu i drogi są ciężkie. Bałam się, że dojedzie później. Gdy będzie wracał już zapanuje wiosna i prawdopodobieństwo wypadku będzie mniejsze. 

Sebastian przywiózł mi trochę grzybów mrożonych, zamrożoną dziką różę na nalewkę i odrobinę jęczmienia. Jęczmień mam wysiać na Wielkanoc ale jest zimno i licho wie czy wzejdzie. Na stole będą bazie, forsycja jeśli się rozwinie, borowina, owiesek, gęsi i kolorowe jajka, bo mam piórka z cebuli i farbki. Jajka będą tylko kolorowe i nic z nimi więcej robić nie będę. Takie jajka bywały u mnie w domu i takie są u mnie. Nawet nie próbuję jajek we wzorki przygotowywać. Gęsi które kupiłam do zdobienia są piękne i bardzo w wiejskim stylu. Mam zamiar je pomalować tylko. Po świętach chcę je postawić na szafce na buty w przedpokoju.

Dziś mam trochę roboty typu pracy, pracy nad antologią. Mam też skończyć obraz vedic art i ma być umyte jedno okno z wyprana firanka. firanek oczywiście mam mało, a do sypialni na zmianę nie mam. Nie lubię mieć zbyt wielu rzeczy. Wole prać i wieszać mokrą. Gdy już się wysłuży, wyrzucam i kupuje nową.

Miałam przejść na dietę bez majonezów i innych przetworzonych rzeczy ale chyba wcześniej spróbuję nisko węglowodanowej, bo kiedyś na niej sporo schudłam, a jest smaczniejsza. Gdybym miała majonezy, smażone i wszystko co dobre odrzucić to obawiam się, ze mogę nie wytrwać długo, bo u mnie smak to priorytet. Chudnę na nisko węglowodanowej ale wtedy gdy jem do 50 g węglowodanów. To teraz dość trudne, bo nie jem mięsa. Będę wiec musiała dwa razy dziennie jeść ryby. Wystartuję z tą dietą chyba zaraz po świętach. muszę się spieszyć, bo ryby są drogie i nie będzie mnie na nie stać gdyby Krzysiek pracę stracił:( Będę musiała wtedy jeść więcej węglowodanów, bo tańsze chyba, że nadgonię jajkami. Muszę to jeszcze przeliczyć...

20 marca 2018 , Komentarze (6)

Dzień wczorajszy był dość trudny. Zapomniałam ważnego dokumentu z punktu ksero, czekałam długo na rozpoczęcie warsztatów i gdy jechałam taksówka o mało nie było kraksy. Jakiś wariat wyjechał nagle z bocznej uliczki w pełnym gazie. W dodatku ikony nie skończyłam i będą jeszcze jedne zajęcia. Plusy takie, że ikona mi się podoba i ma być podobno poświęcona. Napisałam też parę wierszy. Poza tym dowiedziałam się o konkursie pejzaży. Później będzie wystawa. Zawiozę dwa obrazy, bo tyle można.

***

Boże

trudną drogę wybrałeś

dla mnie

kamienistą i pełną pokus

wczoraj znowu upadłam

podniosłam się nim

dotknęłam skrwawionego krzyża

przyjęłam swój los

grzech i pokuta

cierpienie i zbawienie

następują po sobie

tylko dlaczego serce płacze

nad losem zgubionych

 

Dziś siedzę w domu, bo Sebastian przyjeżdża. Będzie u nas dwa tygodnie, a ja odżyję. Na razie strasznie się denerwuję drogą. Trochę mi w domu prac wykona i tym samym wyręczy brata Krzyska, bo Krzysiek oczywiście za nic się nie weźmie. Ma mi powiesić obrazy i karnisz. Ma zamontować zasuwkę i założyć uszczelki na drzwi. Zgodził się tez umyć okna i dobrze.

19 marca 2018 , Komentarze (2)

Wczoraj leniuchowałam, bo pracodawca ustalił mi limit. Teraz mogę wstawiać jedynie 6 tekstów tygodniowo, a wstawiałam nawet 14. Tym samym jeśli dodatkowych zleceń nie zdobędę szybko mebli do sypialni nie kupię:( Oczywiście od razu zgłosiłam się do trzech zleceń, ale czy coś dostane jeszcze nie wiem.

Wieczorem z nudów zrobiłam sobie wieczór SPA. Była nawet maseczka i moczenie stóp w soli cynamonowej. Pomalowałam nawet paznokcie u nóg. 

Koniec końców odpoczęłam trochę.

Dziś mam warsztat z ikony. Już ostatni i teoretycznie powinnam ikonę skończyć. Nie wydaje mi się jednak by mi się to miało udać. Jakie warsztaty później jeszcze nie wiem.Coś instruktorka wspominała o malowaniu na tkaninie. Mogłoby to być interesujące np. takie podkoszulki na bazarki dla kotów. wolałabym jednak akwarelę albo oleje. Jakoś do obrazów mnie bardziej ciągnie. :)

A na koniec trzy miniaturki pisane na dzień poezji:)

*** 

poezja to uczucia

wzlatujące kolorowym ptakiem

miedzy oddechem a oddechem

to myśli ubrane w słowa

dotykające serca

pachnące i zagadką i jej rozwiązaniem

to schody

wiodące do ogrodu

gdzie dusza wije wieńce

zachwycające jak muzyka aniołów

***

poezja to ocean

tajemniczy i niezgłębiony

wzbiera gniewem to miłością

 myśli falują tłuką o czaszkę

uczucia nie giną

czasem są ledwie falą lekką jak bryza

 doświadczają  delikatnie  otulają i pieszczą

czasem są jak tsunami

miotają i niszczą nawet tamy

a dusza to łka to śpiewa

Poezja

 

myśl goni uczucie

pozwala mu rozkwitnąć w ogrodzie

gdzie metafora wabi

to subtelnością to krzykiem to westchnieniem

wena czarodziejka

przycupnęła w pobliżu i szepce

słowa suną lekko miękko ale spiesznie

chwytam je w dłonie

i przytulam do serca

18 marca 2018 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień był bardzo udany-zrealizowałam wszystko co zamierzałam mimo, że Krzysiek był w domu i mnie momentami męczył. Wszystko przez to, że bierze mniej leków, bo się kończą i cały czas gada do siebie, pogwizduje itp. Ja kocham ciszę i co kilka godzin wyganiałam go do sypialni, żeby odpocząć.

Poza tym zapisałam się na kolejną antologię tym razem z wierszami o miłości. Można tez przesłać erotyki. Tym samym plany zmieniłam, bo miały być meble do sypialni i tylko dwie antologie komercyjne, a nie cztery. Zrezygnuję jednak z tomiku albo na razie albo w ogóle. Ebooka nie chcę, a tomik papierowy zwykle wiąże się z promocją i spotkaniami autorskimi na które nie jestem gotowa psychicznie. Przeraża mnie wbijanie się w wyjściowe ciuchy, robienie paznokci, makijaż i obowiązkowy uśmiech. Wolę sobie być zaniedbaną Agatą w czterech ścianach niż zadbaną poetką na forum.

Napisałam też kilka wierszy i kolejny felieton...:)

Człowieczeństwo

 

Miarą człowieczeństwa jest stosunek do zwierząt to sformułowanie znane jest powszechnie, niestety nie wszyscy biorą sobie je do serca. Ot chociażby opiekun suki spędzającej całe życie przy budzie, a w zasadzie  przy czymś co budą jest nazywane, a budą nie jest. Buda powinna być przestronna i ciepła. Powinna zapewniać schronienie. Tymczasem to coś to stara beczka, zardzewiała i przeciekająca. Suka trwa przy niej w letnie upały i w mrozy, nigdy nie spuszczana i przy niej odejdzie nie zaznawszy wolności i miłości, a jej miejsce zajmie następny pies. Opiekun twierdzi, że o sukę dba, nie bije jej, nie krzywdzi. Daje też jeść resztki z obiadu i rozmoczony w wodzie chleb. Na spacery nie zabiera, bo po co. Do weterynarza też nie, bo zdrowa, a suka rodzi co cieczkę i zobojętniałym wzrokiem patrzy na zabijane szczenięta.

Dobrego zdania o sobie jest też opiekun psa wyrzuconego przy drodze. Były właściciel wie, że porzucać nie wolno, ale on nie miał wyjścia, bo schronisko psa przyjąć nie chciało, a on musiał przecież wyjechać na wakacje. Nie pomyślał, że pies będzie cierpiał, że będzie głodny, że będzie tęsknił. Wczasy były ważniejsze, a wystarczyło oddać psa do hoteliku albo znaleźć takie miejsce gdzie można przyjechać z pupilem. Niestety nie zadbał o to, bo wyrzucić było łatwiej. Sumienie ma czyste, bo psa puścił wolno, a nie przywiązał w lesie.

Co  sobie myśli ten który sukę ze szczeniętami przywiązał w parku, nie wiem. Może czasem wspomni jak lizała mu dłonie, a może jest tylko zadowolony, że pozbył się kłopotu. Suka przeżyła i dwa szczenięta. Trzy niestety nie, bo były za daleko od matki. Nie mogła ich wiec karmić i ogrzewać. Co czuła, widząc jak odchodzą w cierpieniu, pewnie byłego właściciela nie interesuje. Jest z siebie zadowolony, bo szczeniąt nie utopił przecież ani żywcem nie zakopał.

Czy ma wyrzuty sumienia opiekunka psa, który wyjąc odszedł przy schodach do domu po długiej, bolesnej chorobie. Czy śpi spokojnie ten opiekun, który nie zabrał do weterynarza suki po wypadku i pozwolił by skonała przy drodze? A co czuje ten, który starego psa wyrzucił z domu do budy, bo kupił młodego?

Przypadki można by mnożyć. Jest ich bardzo wiele, a życie pisze różne scenariusze. Ludzie są tylko ludźmi powie ktoś. Niestety nie wszyscy zasługują na miano człowieka.

17 marca 2018 , Skomentuj

Wczoraj pracy podgoniłam i namalowałam obrazek pastelami olejnymi. Wyszedł średni ale zdjęcie tak fatalne, że się do pokazania nie nadaje. Nie potrafię robić zdjęć  i sprzęt mam bardzo kiepski. Lepiej więc nie będzie. Zastanawia mnie tylko czemu kolory wychodzą zupełnie inne np. z niebieskiego robi się czarny, a liście cieniowane w kilku kolorach wychodzą jednolite itp. Poza tym okazało się, że w grupach na facebooku były aż trzy warsztaty, które mnie zainteresowały. Napisałam więc dwa wiersze, a jeden(dla dzieci) przeredagowałam, dodając dodatkowa zwrotkę. Jeden warsztat był dość trudny, bo podane były pierwsze litery każdej linijki wiersza. Miały być konkretnie te podane, czyli tworzące zdanie-jutro jest zawsze. Wyszło coś takiego...

***

jutro jeszcze go nie dotknęłam
ukryło się za zasłoną

tylko przeznaczenie
rejestruje chwile nieznane
obleczone w rozkosz lub cierpienie

jutro nie gra pierwszych skrzypiec
emanuję niewiedzą i nadzieją
smutek igra z tajemnicą
tęsknota zagląda w oczy

zawsze może być lepiej
ale niekoniecznie
wartość dnia dzisiejszego
szczęściem pisana
zapisałaby się w pamięci
efektowną chwilą już teraz

Drugi warsztat potrwa do niedzieli. Można wstawić łącznie trzy wiersze. Wiersze mają być o poezji. Mają to być koniecznie miniaturki.

***

poezja to uczucia

wzlatujące kolorowym ptakiem

miedzy oddechem a oddechem

to myśli ubrane w słowa

dotykające serca

pachnące i zagadką i jej rozwiązaniem

to schody

wiodące do ogrodu

gdzie dusza wije wieńce

zachwycające jak muzyka aniołów

Dziś odkąd wstałam tez działam. Dla mnie dzień się dopiero zaczyna. Dziś będzie więcej pisania i w pracy i może innych tekstów. Wiersz już napisałam, ale chcę napisać jeszcze jeden na temat drogi krzyżowej i może felieton. Chcę też poczytać książkę. Tym razem powieść.

Dieta jest czyli mniej jedzenia ale od tego nie schudnę jak się znam. Ja chudnę tylko na dietach typu dukan czy nisko węglowodanowa teraz niemożliwych.


16 marca 2018 , Komentarze (2)

Wczorajszy wyjazd z domu trochę zmęczył mnie psychicznie, mimo że nie trwał długo i wróciłam taksówką. Po powrocie zamiast pracować, spałam, a później pisałam i czytałam wiersze. Dziś nadrobię jak Krzysiek, pójdzie do pracy. Pracować będę też chyba w sobotę i w niedziele. Krzysiek będzie w domu prawie do końca miesiąca. On odpocznie, a ja nie wiem. Teoretycznie będę pracować chyba mniej, bo będzie Sebastian i pewnie mi nie pozwoli. Z drugiej strony on chodzi spać wcześniej niż ja, to będę miała czas na pracę. Jeszcze zobaczę. Kusi mnie kilka dni urlopu takiego totalnego, ale wydatków mam sporo- podobrazia, akryle, tempery do ikon, a przydałyby się i deski. To tylko te najpilniejsze, bo o książkach np. nie myślę w tym momencie. Może mi się uda koło 15 IV bieliźniarkę kupić. 

Dziś po południu mam iść do mamy, a później może coś namaluję. Powinnam też pisać felietony i wiersze do antologii.Chcę też poczytać.

Do diety motywacji nie mam.Waga stała mi się obojętna.