Mam książkę do pracy nad krokami NA i jest bardzo wartościowa. To masa pytań do opracowania i jak na nie odpowiem to pewnie to i owo sobie uświadomię. Na razie jeszcze pracuję nad krokami w AJ. Jeszcze jakiś czas. Myślę, że pod koniec lutego pomyślę o sponsorowaniu innych. Od marca warsztaty DDD i wtedy zobaczę czy będzie czas na kroki NA. Nic na szybko. Tu nie o pośpiech chodzi.
Tu fragment z Wielkiej Czerwonej Księgi. Niektóre punkty to moje problemy, ale nie ze wszystkimi chcę sie pożegnać. Choćby punkt 9. Pomoc innym w tym zwierzetom jest dla mnie bardzo ważna i nie zrezygnuję z tego zachowania. Faktycznie trzymam z ofiarami a nie katami i jeśli chodzi o mężczyzn trzymam sie z daleka od samców alfa. Coś czuję, że te warsztaty będą dla mnie trudne.
1. Staliśmy się wyizolowani i pełni lęku wobec ludzi i tych, których uznajemy za
autorytety.
2. Staliśmy się osobami poszukującymi akceptacji, tracąc w tym procesie własną
tożsamość.
3. Jesteśmy przerażeni gniewem innych i jakąkolwiek osobistą krytyką.
4. Staliśmy się alkoholikami lub poślubiliśmy alkoholika, albo mamy oba te problemy
równocześnie; lub też znaleźliśmy kogoś o osobowości kompulsywnej, jak np.
pracoholik, w celu zaspokojenia naszej niezdrowej potrzeby bycia porzucanym.
5. Przeżywamy swoje życie z pozycji ofiary; ta słabość przyciąga nas do osób, z którymi
tworzymy relacje przyjacielskie i miłosne.
6. Mamy nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności, dlatego łatwiej jest nam
troszczyć się o innych, niż o siebie; to pozwala nam nie przyglądać się zbyt dokładnie
własnym brakom.
7. Czujemy się winni, gdy stając we własnej obronie nie ustępujemy innym.
8. Staliśmy się uzależnieni od zdenerwowania (podekscytowania).
9. Mylimy miłość z litością, mając tendencję do „kochania” tych, których jest nam żal i
których możemy „ratować”.
10. Zamroziliśmy nasze uczucia z traumatycznego dzieciństwa oraz straciliśmy zdolność
ich przeżywania i wyrażania, ponieważ jest to bardzo bolesne (zaprzeczanie).
11. Osądzamy siebie surowo i mamy bardzo niskie poczucie własnej wartości.
12. Mamy cechy osobowości zależnej. Przerażeni opuszczeniem, zrobimy wszystko, aby
utrzymać związek i nie doświadczyć bolesnych uczuć związanych z porzuceniem,
których doświadczyliśmy wychowując się z chorymi ludźmi, zawsze niedostępnymi dla
nas emocjonalnie.
13. Alkoholizm jest chorobą rodziny, staliśmy się para-alkoholikami (współuzależnionymi),
przejmując cechy tej choroby, nawet jeśli sami nie używaliśmy alkoholu.
14. Para-alkoholicy (współuzależnieni) reagują zamiast działać.
Krzysiek uczy się gotować. Ostatnio gdy ja nie ugotuję, robi sobie obiady typu mięso lub ryba, ziemniaki i ogórek -mizeria...
Dziś mam szkołe. Poza tym będzie spacer, czytanie, miting AJ.
Wczoraj miałam zajęcia ze wsparcia w grupie. Było też o wsparciu emocjonalnym. Zdałam sobie sprawę, że ja w zasadzie wsparcia nie mam i nie miałam. Jestem DDD i właśnie to wsparcie emocjonalne było w moim przypadku najbardziej zaniedbane. Nigdy nie czułam sie akceptowana przez mamę. Nie było empatii, zrozumienia, poparcia, szacunku, docenienia. Zamiast tego była krytyka, pouczanie, pokazywanie wyższości. Nie miałam prawa czuć tego co czułam. To było zle. Ja byłam zła więc zamknęłam sie na emocje. Tu na Vitalii jest to samo. Jest tylko pouczanie mnie i jest krytyka. Każdy tu prawie chce mi tylko pokazać jakie to ja mam złe podejście. Moje uczucia są krytykowane. Ja jestem zła, bo nie jestem typem towarzyskim, bo nie przepadam za ludźmi, bo nie lubię wychodzić z domu, bo nie lubię lekkich rozmów, bo sie nie uśmiecham itp. U moich bliskich też teraz wsparcia emocjonalnego nie mam. Jestem praktycznie sama. Nie, nie robię z siebie ofiary i nie usiłuję wywołać w nikim współczucia czy nie daj Boże wyrzutów sumienia. To po prostu stwierdzenie faktu. Nauczyłam sie być sama, twarda. Nauczyłam sie walczyć i wsparcia juz raczej nie szukam. Czy go potrzebuję? Teraz nie wiem. Moze dłuższy udział w mitingach mnie czegoś nauczy, moze wtedy sie otworzę. Może warsztaty DDD mi pomogą. Krytyka i pouczanie tutaj na pewno mnie nie otworzą i niczego nie nauczą... Wewnętrzny rodzic jest wystarczająco niszczący i srogi, by zachowania tego typu od innych były mi potrzebne, a tego typu zachowania innych wywołują we mnie tylko bunt i większe zacinanie sie w sobie.