Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1496550
Komentarzy: 54612
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 stycznia 2024 , Komentarze (33)

Dziś mam wyjazd do pobliskiego miasta. Mam załatwić ZUS i SKOK. To w związku z mamą. Później będę siedzieć w domu i odpoczywać psychicznie po miejskim ruchu.

Kroki AJ skończyłam, ale oczywiście nad problemem pracuje nadal. To praca na całe zycie. Miałam robić od razu kroki NA, ale chyba sie jeszcze jakiś czas wstrzymam. Jeszcze chcę przeczytać 2 książki z AJ i dopiero później pomyślę o NA. Podręcznik juz mam. Mam też podręcznik do DDD.

Chudnąć prawie przestałam, ale to chyba moja wina, bo nie doczytałam, że przy karniworze nie wolno alkoholu. Ja trochę piję. Mniej niż piłam ale jednak. Jutro przyjedzie ostatnie wino i koniec. Przynajmniej na czas diety i na czas kroków w NA. Jest do zrzucenia pilnie jeszcze około 10 kg. Zostały dwa miesiące teraz i oby coś jeszcze spadło. Jeśli chodzi o abstynencję to miewam potknięcia. To tylko potknięcia, bo jeden posiłek np. dodatkowo i nie w kolejnych dniach. Nie jest tego dużo. Nie ma już przejadania się typu 2500 kalorii prawie na raz. Nie ma jedzenia z powodu złości czy nudy. Została tylko jedna przyczyna- chęć sprawienia sobie przyjemności. Nawyk typu jedzenia przy okazji juz prawie opanowany. Coraz rzadziej mam myśli, że trzeba by coś zjeść, bo wstałam z kanapy. Jest jeszcze nawyk jedzenia po zakupach, ale też zwykle już wytrzymuję. Zjem trochę i resztę zostawiam na kolejne dni. Idzie ku dobremu. Ani S ani Krzysiek nie wierzą, ze kompulsje to choroba, nałóg i nie wspierają mnie. S jest niezadowolony z mitingów i odnoszę wrażenie, że Krzysiek też. Moja sponsorka mi zwróciła uwagę, że czasem partnerzy nie sa zadowoleni ze zdrowienia. W tym wypadku moja otyłość moze im pasować. Większa atrakcyjność fizyczna moze byc zagrożeniem. Taki brzuch miałam 7 kg temu jak na zDjeciu...

 mitingach NA i DDD będę brała udział. Nawet jak sie nie wypowiem to jest szansa na ciekawe tematy do przemyśleń. Ja wydobywam to z siebie i piszę. Pisanie to też narzedzie zdrowienia. Narzędzia zdrowienia to tez tak zwana służba, czyli robienie cos dla wspólnoty. Na NA mam funkcję witajacego. Polega to na powitaniu każdego kto przychodzi i przydzieleniu mu funkcji. Na AJ zwykle czytam kroki lub tradycje. Nic nie robię dla DDD i chyba na razie tak zostanie...

Dziś miting AJ.

28 stycznia 2024 , Komentarze (18)

Wczoraj wstałam po 9, bo miałam miting. Siedziałam zaspana i się nie odzywałam. Spałam według opaski ponad 7 godzin i było mi mało. Później dosypiałam w dzień. No zwykle muszę zimą spać około 9 godzin i wtedy mam dość.

Wściekałam się kiedyś, że S nie ma dla mnie czasu, bo koledzy, sąsiedzi ważniejsi. Czasem jeszcze sie o to wściekam, a jak jest ze mną? Też nie zawsze mam ochotę na rozmowę z nim, bo albo film, albo książka, albo chęć bycia w swoim świecie. Teraz doszły mitingi i sponsorki. Nie zawsze odbieram telefon, a może on wtedy mnie potrzebuje. To wszystko to egoizm. Oczekuję, że on sie dostosuje do mnie i egocentryzm, bo uważam sie za pępek świata. Z Krzyśkiem jest podobnie. Nie uznaję konfliktów i uważam je za koniec miłości. Ja awanturników nie kocham. To też egoizm, bo bym chciała, zeby on był taki jak ja chcę, żeby sie dostosował. On akurat nie moze, bo w diagnozie ze szpitala ma agresję słowną. Powinnam to zaakceptować.

Boże daj mi cierpliwość żebym zaakceptowała to czego zmienić nie mogę

Odwagę żebym zmieniła co się da i mądrość bym odróżniła jedno od drugiego. 

Tak jakoś brzmi ta modlitwa i powinnam ją sobie wziąć do serca. Chcę sobie ją wziąć do serca.

Ostatnio na mitingu DDD czułam sie dziwnie, bo ludzie są niezwykle otwarci i emocjonalni. Niektórzy płaczą. Ja jestem przeciwieństwem myślę a nie czuję. Jestem sztywna podczas wypowiedzi. Mówię krótko i raczej zdaję relację a nie poruszam uczuć. Czy to się zmieni? Czy warto to zmieniać? Odnalazłam pewną sprzeczność jeśli chodzi o DDD i AJ. Pierwsza wspólnota skłania do zajęcia sie sobą, dopieszczenia, docenienia. Druga wspólnota tępi wręcz egoizm i nakłania do zajęcia sie innymi. No i co teraz? Jak to pogodzić? Trzeba zaufać SW i spytać o to.

27 stycznia 2024 , Komentarze (21)

Jeśli kiedyś napiszę tu o pieczonej myszy, zeby nikt nie był zdziwiony. Wczoraj gdy chciałam sobie upiec schab z piekarnika wybiegła w pośpiechu mysz. Weszła chyba przez dziurę która w dnie jest. Nowego piecyka teraz nie kupię, bo ten jeszcze działa i mogę trafić na gorszy egzemplarz. Ten ma kilka lat i awarii nie miał. Tak trwałe rzeczy cenię.

Mój grzejnik z lat 80 ubiegłego wieku przestał działać, bo nie ma gdzieś styku. Od jakiegoś czasu trzeba było uderzyć w niego to zaskakiwał. Teraz strajk całkowity. Mam nowy kaloryfer olejowy, ale prawie wcale ciepła nie daje. Mam nową dmuchawę, ale ostatnia wytrzymała kilka miesięcy. Tego piecyka nie wyrzucę. Będę chyba nudzić S albo bratu Krzyśka, żeby naprawili... Moze sie uda.

Nie wiem czy pójdę dziś do kaplicy, ale w przyszłym tygodniu na pewno, bo mam mszę za mamę... Krzysiek pracuje po południu. Do kaplicy chodzę, bo odnajduję w niej spokój. Teraz kroki, które robię we wspólnocie pozwalają mi być blizej Boga. Wspólnoty AJ, NA, DDD bardzo stawiają na duchowość.

Teraz jest Krzysiek i S. Martwi mnie ta sytuacja. Ani jeden ani drugi nie są dla mnie dobrymi partnerami, ale nie chcę ani jednego skrzywdzić. Uwikłałam się i nie wiem jak wybrnąć. Spytałam sponsorki i ona zaleca  akceptację i modlitwę o to by Siła wyzsza pomogła mi problem rozwiązać. Zwróciłam się do SW o radę i juz pierwszej nocy miałam sen. Sniła mi sie moja sypialnia i remont. Wstawiłam do niej drzwi i zrobiłam wyjście na taras albo ogród. Niestety ten ogród to nie były piękne kwiaty oznaczające miłość, fascynacje itp. To był bardzo zaniedbany ogród- chwasty i chaszcze. Dopóki go nie uporzadkuję nie będę kochać szczęśliwie i z wzajemnością. Taki mój los... Uporządkować nie potrafię. To za duzo pracy, za duzo starań. Brak mi na to sił... Jeszcze mam nadzieję, ze jak uporządkuję pokój po Adrianie/mój kąt związku/ wedlug Feng szui to coś sie zmieni. W ogrodzie dwie posadzone w tym kącie tuje marnieją.

26 stycznia 2024 , Komentarze (19)

Wczoraj w sprawie opłaty za cmentarz jednak nie dotarłam. Ksiądz był. Trzeba było wygladać, bo po mojej stronie ulicy chodził proboszcz, a ministrantów nie było. To starszy, schorowany człowiek. Część najbardziej ciekawskich kotów odizolowałam, bo słyszałam o przypadku, ze kot wypił wodę święconą. Mikuś przez cały czas szczekał w sypialni. Ksiądz nie chciał wziąć ofiary gdy powiedziałam, że zamożna nie jestem. Musiałam nalegać. Zanotował sobie wszystko. Myślał, że my z kRzyśkiem wcale ślubu nie mamy, bo nazwiska inne. Bardzo się cieszę, że kolęda się odbyła...

Dziś mam do załatwienia sprawę w Tauronie. Licznik przepisany jeszcze w grudniu, a faktury do tej pory nie mam. Do tego trzeba załatwić zwiększenie limitu prądu, bo jestem osobą niepełnosprawną. Trzeba będzie pobrać formularze, wydrukować i wysłać pocztą, bo do punktu nie zamierzam jechać. Trzeba zapłacić ostatnia opłatę za telefon mamy. Trzeba porozmawiać ze znajomą w sprawie zakupów. Wozi mi teraz colę, napoje dla Krzyśka i wina. Tym razem chcę bezalkoholowe.

Kupiłam w tym roku taki węgiel, ze szybko sie wypala i zmienia w zużel. Nie mogę palić wcześnie, bo już o 20 by był koniec palenia z powodu wypełnienia pieca zużlem, a ja siedzę do 24 co najmniej. Rozpalam o 14-15. Nie było problemu jak wstawałam o 12, ale teraz wstaję o 9, bo mam mitingi rano. No i jest mi zimno, bo temperatura w dziennym to 16 stopni, a przy piecyku 18. Ja sie chyba na starość robię bardziej ciepłolubna i chciałabym z 23. Siedzę z nogami na termoforze i rozgrzewam się herbatami i rosołkami-kostki choć wiem, że niezdrowe. Gdy Krzysiek był w domu piłam 2 kieliszki wina codziennie rano/prawie/ i od razu mi sie robiło ciepło. Teraz sama pić nie będę. Niestety zima mnie juz nie cieszy. Narzekam też na oblodzone chodniki. Jestem chyba za bardzo zmęczona psychicznie tymi urzedowymi sprawami, które załatwiam i dlatego marudzę. W poniedziałek kolejny wyjazd. Tym razem do SKOK i ZUSu.

Poza tym to czytam sporo codziennie, ale teraz to literatura AJ i AA. pracuję też nad krokami...

Szkoły w tym tygodniu nie mam. Będzie w przyszłym.

Proszę o wpłaty na koty. Bardzo te pieniadze sa potrzebne, bo zbiórka sie kończy, a wpłat mało... https://www.ratujemyzwierzaki....

25 stycznia 2024 , Komentarze (30)

Dziś u mnie ma być ksiądz po kolędzie. W tym roku chcę przyjąć, ale nie wiem czy mojego domu nie minie, bo od kilku lat nie przyjmowałam. Po południu powinnam wreszcie zapłacić za groby, ale nie wiem czy sie wyrobię.

Spraw urzędowych jeszcze mam sporo. I tak 2 razy US, 1 raz notariusz, SKOK, 2 razy ZUS. Tyle wyjazdów będzie, bo w jeden dzień kilku spraw nie da się załatwić. Oby coś się w trakcie nie urodziło. U nas np jest tak, że oplaty za zaświadczenia US trzeba uiscić w kasie UM, a to kawał drogi. Póki tego nie załatwię, nie odetchnę głębiej. Niby stresu nie mam, bo jeżdżę samochodem z sąsiadem, ale jednak myślę. Wczoraj w US babeczka była bardzo kompetentna i wszystko załatwiłam u jednej...ZAświadczenia do odbioru za tydzień.

Tak biorę udział w tych mitingach i wnioski mam. To trzy wspólnoty. Jeśli chodzi o AJ to tak na pewno jestem uzalezniona i wypowiedzi innych uczestników są mi bliskie. Odnajduję w nich siebie. Rozumiem te osoby. Jeśli chodzi o DDD i DDA, bo to jedna wspólnota to nie wszystkich juz rozumiem. U mnie terroru nie było i wiecznego strachu jak u niektórych, ale takie klimaty to przede wszystkim DDA. Najdalej mi do NA. Prawie wszyscy mówia o terapiach, psychologach, ośrodkach zamkniętych, szpitalach i odtruciach. Boja się zjeść cukierka z alkoholem. Ba wpadaja w panikę na słowo nalewka czy AMOL. Boją się że maleńki łyk alkoholu czy tabletka przeciwbólowa sprawią, że powróca do nałogu. Mnie nie przeraża zapach tych środków które brałam. Nie przerażają mnie tabletki ani alkohol, bo wiem, ze to mnie nie skusi. I juz nie wiem czy ja byłam uzależniona skoro tak łatwo z tego wyszłam. Wtedy po zażyciu małej dawki, traciłam kontrolę i brałam tyle ile miałam. Teraz nic już nie wiem.

Na dzień dzisiejszy we wspólnocie AJ zostanę. Podobnie w DDD. Jeśli chodzi o NA to zrobię w niej kroki i wtedy pomyślę. Chyba jednak mitingów będzie mniej. To nie oznacza, ze będę pić tak jak do tej pory. Dotarło do mnie, ze pół wina na raz to zbyt duzo. Nie chcę przyspieszonego pulsu i podniesionego ciśnienia. Nie chcę szumu w głowie, a o upojeniu czy kacu nie ma mowy. Jako całkowita abstynentka też nie bardzo sie widzę. Oczywiście w czasie pisania kroków z alkoholu bym zrezygnowała.

Pytanie czy uzależniony jest S. Ma to pije, a nie ma to nie pije i jedyna niedogodność wtedy to złość. Nie poci się nie ma omamów ani drgawek. Potrafi mieć alkohol w domu i go nie ruszyć. Gdy pije i czuje, ze za duzo, nie spada przysłowiowo pod stół, a przestaje pić. Zazwyczaj przestaje, bo nieraz upija sie celowo.

24 stycznia 2024 , Komentarze (31)

Zapisałam się na warsztaty 12 kroków DDD od marca. Spotkania są raz w tygodniu. Potrwają około roku, dwóch. Moze odreaguję relację z mamą. Niby już jej wybaczyłam, bo była chora i juz mnie nie skrzywdzi, ale kroki chcę przejść. Sponsorów z DDD i DDA jest mało i warsztaty to forma zastępcza. Ponoć po warsztatach można zostać sponsorem.

Z krokami AJ lecę szybko do przodu. To wersja bez planów jedzenia, duchowa. Mam czas na pracę nad sobą. Poza tym z wiekszością tematów zetknęłam sie juz wcześniej, bo nad krokami juz pracowałam sama jakiś czas temu. Ze sponsorką rozmawiamy praktycznie codziennie i to dość dlugo. Najtrudniejszy był dla mnie krok 4 i 8. Musiałam je przepracować sama trzymając sie odpowiedniego wzoru, a później rozmawiałyśmy na ten temat z moja sponsorką. Rozmowa o swoich grzeszkach jest bardzo ważna i działa oczyszczająco. Rozmowa o lękach też uświadamia, że lęki to niepotrzebne skupianie sie na tym co wcale nie musi sie wydarzyć. To forma egoizmu. krok 8 to praca nad sobą związana z uświadomieniem sobie kogo sie skrzywdziło. Mam kilka takich osób w tym mój chłopak, pierwszy poważniejszy, który popełnił samobójstwo. Tu chodzi też o zadośćuczynienie. Ja muszę przeprosić tych, którzy jeszcze są na tym świecie. Za tych po drugiej stronie daję na msze, modlitwy, palę świece, dbam o groby. Tylko tyle mogę zrobić. Moja sponsorka twierdzi, ze dobrze sobie radzę i do dobrych wniosków dochodzę.

Dziś Krzysiek pracuje po południu. Ja jeszcze nie wiem co będę robić. Chciałabym troche popracować. 

Dietę od kilku dni trzymam wzorowo i większych pokus nie mam. Gdy sie pojawiają, zauważam je i proszę Siłe wyzszą o pomoc w zachowaniu abstynencji...To znaczny postęp, bo jeszcze niedawno albo jadłam bez zauważenia tego, uświadomienia sobie, albo toczyłam walki o to by nie jeść. Zwykle przegrane. Waga skacze, ale jest tendencja spadkowa. 

Wczoraj wszystkiego w urzędach nie załatwiłam. W skarbowym trzeba jeszcze jeden druk wypełnić zanim dostanę zaświadczenia. Umówili mnie na dzisiaj. W UM trzeba na akt zgonu taty czekać. Odbiór jutro. Trzeba jeszcze zapłacić podatek za Mikusia. To u nas 45 zł. Jestem za podwyżką i powinno to byc sprawdzane. Było by mniej bezpańskich psów, bo nikt by nie rozmnażał bez potrzeby, zeby nie płacić. Ja jestem za kastracją i kotów i psów. Mój Mikuś wykastrowany nie jest ale sie nie wałęsa. Jakaś kontrola nad kotami tez powinna być. Za dużo ich cierpi jako bezdomne. Nie wszystkie koty wolnożyjące to dzikuski. Część to koty porzucone.

23 stycznia 2024 , Komentarze (42)

Dziś mam wyjazd do urzędu skarbowego po zaświadczenia i do Urzędu Miejskiego, bo trzeba pobrać kolejne akty- małżeństwa i zgonu taty. Jadę samochodem z sąsiadem to wrócimy szybko.

Pluton znowu  w wodniku. To czas zmian. Przyjedzie pora dla ludzi nowoczesnych, nastawionych na nowinki, nowe technologie. To ciężki czas dla tradycjonalistów ceniących  to co było i niechęć do zmian. Mnie nie zaszkodzi na razie, choć ciężko mi może być ale i Krzysiek i Sebastian szybko odczują jego działanie. To też czas na działania charytatywne. Więcej ludzi będzie na to wyczulonych i trochę dobrego dla innych moze uda się zdziałać. Na mnie znowu wpływa saturn i zabiera mi siły i każe myśleć o starości, zniedołężnieniu. Nie lubię ostatnio chodzić na spacery. Męczą mnie, a Krzysiek leci do przodu i pomstuje na mnie, że sie wlokę...Nawet dobry wpływ marsa nie pomaga. 

Nie wiem, ale chyba powinnam przemyśleć niektóre sprawy. Są tu osoby, które mnie wciąż krytykują i staraja sie pokazać swoją wyższość. Są grzeczne, kulturalne, na poziomie, nowoczesne. Nie wiem jak do nich podejść, bo czasem jednak mają dla mnie pożyteczne rady. Na pewno nie będę jednak siedzieć cicho i robić dobrej miny do złej gry. Tu nie chodzi o to, że ja nie toleruję wcale krytyki, ale spytam je chyba w końcu w jakim celu mnie krytykują. Czy chodzi o uświadomienie mi czegoś czy o pokazanie, ze jestem od nich gorsza.

Mam grzańce bezalkoholowe i mam zamiar wypróbować. Jeśli mi posmakują, odstawię alkohol. Nie całkiem, bo będę pić tylko jako lekarstwo. Nie jestem uzależniona, ale według wspólnoty NA to nie jest czystość. Szukałam wspólnoty Anonimowych narkomanów, która by nie nakazywała odstawić alkoholu, ale nie znalazłam. Kupiłam też herbaty rozgrzewające i myślę o kocu elektrycznym...

22 stycznia 2024 , Komentarze (34)

Ostatni dzień gdy Krzysiek jest w domu. Jutro już koniec urlopu. Nawet mi szkoda. Dziś Krzysiek chyba pojedzie do miasta, bo trzeba kupić coś do jedzenia. Teraz dwa razy w tygodniu jeździ po zakupy. Dużo nie kupuje, bo sie kłócę z nim. Jemy monotonnie, ale to mi odpowiada...

Pracy w domu dużo nie będzie. Może przeniesiemy coś od mamy. Ja nie robię nic. Skoro Krzysiek ma urlop to ja też. Praca od jutra. Jutro Krzysiek pracuje od rana. Ja wstanę o 9, bo miting. Jestem teraz w trzech wspólnotach. Ostatnio nawet zabieram głos. To nowe doświadczenie dla mnie i zdecydowane wyjście ze strefy komfortu. Od czasów szkoły miałam tremę przed wypowiedziami ustnymi na forum. Teraz staram sie przyzwyczaić. Zawsze lubiłam wypowiedzi na piśmie. We wspólnotach jest coś takiego jak służba. To pomaga w zdrowieniu i to między innymi branie udziału w mitingach.

Wczoraj miałam spotkanie ze sponsorką z AJ. To było zakończenie kroku 5, 6 i 7. Wnioski mam. Taki egoizm np. można zwalczyć miłoscią. Pozytywne uczucia do kogoś, pozwolą sie skupić na nim. Wysłuchać go. To empatia. Ja mam teraz tylko dwie osoby z którymi powinnam popracować. W zasadzie nie z nimi a nad relacjami z nimi. To trudne, bo moi panowie sie zwalczają, a ja muszę lawirować, bo jestem miedzy młotem a kowadłem. Relacji z S nie zakończę by ucieszyć Krzyśka. Toby oznaczało skrzywdzenie S, a tego nie chcę. Osobom z przeszłości staram sie wybaczyć. Z mamą poszło łatwo, bo była chora, choć powinnam nauczyć się innych reakcji. Adrianowi wybaczyłam choć pewnie by było wskazane przepracować z psychologiem traumę. On też miał problemy psychiczne. Staram się wybaczyć mojemu pierwszemu mężowi i nawet zaczynam go tłumaczyć, bo jest DDA. Najgorzej mi idzie z moim byłym partnerem, który mi zabił kota. Też miał niełatwe życie i też był ofiarą, a także miał niedobre wzorce z domu...Kolejny krok chyba 8 to praca nad osobami, które sie skrzywdziło i zadośćuczynienie. Moi bliscy, których skrzywdziłam nie zyją przeważnie. Jest Krzysiek, S i mój były mąż. Coś trzeba będzie z tym zrobić. 

21 stycznia 2024 , Komentarze (14)

Dziś szkoły nie mam. Może będzie dłuższy spacer. Mikuś przestał bać się psów i usiluje się do nich rwać. Szczeka nawet na duze. Trzeba go od ogrodzeń odciagać. Ostatnio chodziliśmy na krótsze spacery i raczej po ulicy/chodniki/. Za dużo było śniegu by chodzić po lesie. Wczoraj zrobiliśmy dwie krótsze trasy. Wyszło 2300 kroków. SZło sie ciężko, bo wszystko oblodzone, ale za to pogoda piekna - słońce i lekki mrozik.

Rozważam rezygnację z alkoholu. Lubię tylko słodkie wina, a one aż tak zdrowe nie są. Kilka kieliszków moze podnieść ciśnienie i przyspieszyć puls. Takie kwiatki mi niepotrzebne. Do tego to sporo kalorii. Krzysiek się nie buntuje. Jedyny problem to mrozy. Po alkoholu mi cieplej. Piję wino lub rum do herbaty. Czasem nalewkę. No i nalewki też problem, bo pijam lecznicze. Ostatnio z melisy. 

Wczoraj na mitingu AJ dowiedziałam sie przypadkiem, ze sa też mitingi DDD. Już mam dostęp. Można znaleźć sponsora aczkolwiek nie jest to łatwe. Organizowane za to są warsztaty. Ja teraz sobie to odpuszczę, bo najpierw kroki w AJ, NA. poczekam. Może do tego czasu sponsorów online będzie wiecej...

Dziś mam rozmowę ze sponsorką i chyba dwa mitingi.

Trzeba zrobić paznokcie...

20 stycznia 2024 , Komentarze (2)

Dziś Krzysiek jeszcze jest w domu. Zmierzły jest, bo boli go biodro. Chyba postrzał. Robię mu reiki, ale od razu mu nie przejdzie. Leków silniejszych jeszcze nie ma, to klnie i wyzywa.

Skończyłam 4 krok jedzenioholików i wyszło mi, ze bywałam samolubna, egoistyczna i nie liczyłam sie z innymi. To może byc prawdą choć sobie z tego sprawy nie zdawałam. Mama mnie wyzywała od egoistki. To nie są miłe cechy charakteru. Nie wiem jaki one miały wpływ na otyłość i nie wiem co moja sponsorka z ta wiedzą zrobi. Inna sprawa, ze chyba nie ma ludzi bez wad. No zobaczymy. Rozmowa ze sponsorką dziś albo jutro. Ta rozmowa, wyznanie Sile Wyzszej i drugiemu człowiekowi swoich wad to krok 5.

Ostatni mityng na NA prowadziła osoba, która ma bardzo krótką trzeźwość. Pije albo ćpa i jej życie sie sypie. Szkoda mi jej i warto docenić jej staranie. Chyba pozbyłam się niechęci do niektórych osób na mityngach NA. Są tu co prawda osoby nie zachowujące abstynencji i pod wpływem, ale wszystkie chcą sie zmienić, usiłuja pracować nad sobą. Warto im pomóc. Zauważyłam że osoby z mityngów i AJ I NA są bardzo uduchowione, a raczej skupiają się na duchowości- modlą się i medytują. To mi sie podoba. dostałam funkcję na NA. To służba. 

Od kilku dni na moich schodach na podwórko widzę tropy ptaków. Przedtem ich nie było. Łapki były odbite na schodach mamy. Nie wiem jakim cudem one czują, ze kto inny je teraz karmi. Ze mamy juz nie ma i nie będzie. Przychodza upomnieć sie do mnie. Teraz jest problem, bo mama dawała im jeść znacznie wcześniej niż ja. Teraz sa rano głodne. Niby sypię im jedzenie wieczorem, ale czasem śnieg zasypie. Trzeba by rano odgarnąć i dać, a j a zasypiam.:(