Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1510802
Komentarzy: 54710
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2016 , Komentarze (4)

Wczoraj byłam z Krzyśkiem w mieście. Miałam trochę spraw do załatwienia. Kupiłam między innymi warzywa i byłam w banku. Wróciłam taksówką, bo mnie uciekł autobus, który zatrzymuje się koło mojego domu. Następny był za godzinę. Ten drugi, który zatrzymuje się dalej już nie dla mnie. Te spacery to nie na moje zdrowie. Po powrocie oczywiście spałam prawie dwie godziny, żeby stres odreagować. Wieczorem zrobiłam kartki wielkanocne na bazarek. Dziś zrobię następne, bo biorę udział obecnie w dwóch bazarkach. Na jeden wstawiam zdjęcia i to co się sprzeda będę sama rozsyłać, bo dostanę adresy. Za przesyłki pieniądze zostaną mi zwrócone. Będzie Krzysiek musiał jechać z paczkami, bo ja mam problemy jak zwykle z wyjściem z domu. Na drugi bazarek robię paczkę i fanty wysyłam, a osoba, która go organizuje sama robi zdjęcia i rzeczy rozsyła. Na razie licytowane są kartki kocie, wieszak i obrazek akrylami z kotem. Wystawiłam też zabiegi Reiki i wróżby z tarota.

Dziś może wreszcie namaluję te akwarelki kocie. Zdjęcia już zgrałam z internetu.

16 lutego 2016 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzień upłynął mi spokojnie. Pracy nie miałam dużo. Ledwie kilka tekstów napisałam i trochę wróżyłam. Pozostały czas spędziłam przyjemnie głównie na czytaniu i na medytacjach. Wysłałam też zdjęcia fantów na koci bazarek. Dziś miałam jechać do miasta, ale mi się nie chce i pojadę w czwartek. Kurczę coraz trudniej mi wyjść z domu, a miasta szczególnie nie znoszę. Wyciąga ze mnie wszystkie siły. Po paru minutach w mieście czuję jak zaczyna mi uciekać energia jakby ludzie ją ze mnie wyciągali. Słabnę i już po chwili zamiast iść człapię jak staruszka. Zawsze tak miałam. Tak działa na mnie tłum.

Dziś mam zamiar spędzić czas przyjemnie. Będę na pewno czytać. Wczoraj zaczęłam powieść. Może też namaluję wreszcie akwarelę, bo bazarek już trwa. W nocy przyśnił mi się pomysł na opowiadanie. Tym razem to kryminał. Czuję, ze powinnam zacząć pisać, ale nie bardzo mi się chce. Chyba się rozleniwiłam ostatnio i ruszanie głową mnie nie nęci. Powinnam pomyśleć o powieści. Czas przepływa mi przez palce. Dziś np. kusi mnie obejrzenie po raz kolejny filmu Duch i Mrok.

15 lutego 2016 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był spokojny. Przez cały czas czytałam i spałam. Laba się kończy, bo niedługo ma być bazarek dla kotów i trzeba przygotować fanty. Tym razem to bezpańskie koty z cmentarza. Pieniądze mają być na karmę i leczenie. Trzeba biedakom pomóc. Część z nich to koty porzucone, oswojone i spragnione kontaktu z człowiekiem. Strasznie mi ich szkoda. Na razie mam tylko kamienie, kartki, obrazki, kolczyki i kilka książek. Chcę namalować akwarele i może ozdobić z dwie kasetki w technice decoupage. Może też przygotuję kilka par kolczyków. Czytać też będę, bo Krzysiek przyniósł mi trzy książki z biblioteki. Tym razem to książki dla kobiet typu romans ale z sensem. Mama je czytała i twierdzi, że nawet nie najgorsze. Dlatego je wzięłam. Jutro jedziemy  z Krzyśkiem do miasta. Musimy być w banku i na zakupach warzywnych. Pewnie wstąpimy do księgarni i antykwariatu. Gdyby nie te ostatnie przyjemności to bym była wściekła, że jadę, a tak tylko marudzę, bo mi się nie chce.

14 lutego 2016 , Komentarze (17)

Wczoraj spędziłam bardzo przyjemny dzień. Czytałam prawie od rana do późnej nocy. Połknęłam dwie części Sagi o czarnoksiężniku Margit Sandemo. Krzysiek czytał tygryski i rozwiązywał krzyżówki. Dziś też będę czytać następne części sagi. Może też obejrzę film Buddenbrokowie. Czytnikiem nie mogę się nacieszyć. To wspaniały wynalazek i szkoda, że nie kupiłam go wcześniej. Ostatnio bardzo dużo czytam. Tak w zasadzie to pochłaniam książki od dziecka. Wolałam siedzieć z książką w domu niż biegać z koleżankami. Zaraziłam się od bliskich. Dużo czyta moja mama. Czytał tata, babcia, moja ukochana ciocia Resia, która poświęcała mi zawsze bardzo dużo czasu. Gdy byłam mała czytała mi książki nawet takie dla starszych dzieci i dla dorosłych np. Kraszewskiego. Teraz chciałabym do tych książek wrócić. Uwielbiam między innymi Starą baśń. Filmami zaraził mnie tata i mój pierwszy mąż, którzy jeździli co piątek do wypożyczalni filmów i brali po kilka kaset. Później był maraton. Oglądaliśmy film za filmem.

13 lutego 2016 , Komentarze (25)

Na ten moment mam zamiar przestać pisać o dietach i ćwiczeniach dopóki nie schudnę poniżej 90 kg. Jak to osiągnę podam jak to zrobiłam. Nie wcześniej. Plany mam i nie chcę by krytyczne komentarze podcinały mi skrzydła. Komentarzy będzie mniej. Nie będzie pierwszej strony co tak niektórych w oczy kłuje...Będzie mniej kwasów i złych emocji. Nie będzie zarzucania mi, że lubię życie na świeczniku. Będzie za to więcej spokoju, który tak tak na mnie dobrze wpływa...

Wczoraj oprócz normalnej egzystencji w domu prawie cały wolny czas przeleżałam na kanapie oglądając filmy. Później trochę czytałam. Nie wszystkie książki i filmy udało mi się odnaleźć w internecie. Zainteresowała mnie np. Saga rodu Palliserów. Nigdzie tej pozycji nie ma. Nawet nie wiem czy w Polsce ukazało się tłumaczenie książki. Jest jeszcze Rodzina Whiteoaków, ale to 16 tomów. Pierwsze opisują czasy które lubię, a ostatnie chyba czasy współczesne za którymi nie przepadam. Czytałam kiedyś dwa pierwsze tomy i podobały mi się nawet. Może poczytam dalej...Znalazłam też na Chomiku inne sagi między innymi Sandemo Margit, którą lubię za Ludzi lodu.

12 lutego 2016 , Komentarze (82)

Wczoraj miałam luźny dzień. Prawie niedzielę. Pracowałam mało i cały czas oglądałam filmy. Tym razem Forsyte'ów. Obejrzałam kilka odcinków. Kiedyś kilka lat temu czytałam książkę. Podobała mi się. Dobrze, że jest ciepło, bo Krzysiek wychodził z książką do sypialni. Nie przeszkadzałam mu. Dziś Krzysiek jedzie na zakupy, a ja będę oglądała pozostałe odcinki, bo pracy poza jednym tekstem nie mam pilnej. Nie ma to jak życie rencisty. Fajne jest. Czas na wszystko co się lubi i możliwość siedzenia w domu. Tylko pieniędzy nie za wiele no i problemy zdrowotne trzeba znosić. No ale cóż coś za coś. Ja nie mam dużych potrzeb. Krzysiek też...

Dietę trzymam. Waga ani drgnie. Nie wiem czemu jeden potrafi kilkadziesiąt kilo zrzucić na diecie 1200 kalorii, a mnie się nie udaje. Niżej schodzić nie chcę. Chyba muszę uzbroić się w cierpliwość i przetrwać przestoje. Nie wiem tylko czemu mnie się zdarzają tak szybko. Po zrzuceniu niecałych 2 kg. Wczoraj nie ćwiczyłam, bo kręgosłup tak mnie bolał, że nie dałam rady się ruszać. Poza tym ta rwa. Pewnie to sprawa pogody...

11 lutego 2016 , Komentarze (40)

Wczoraj cały dzień padał deszcz. Lubię taką pogodę, choć jestem wtedy senna i zazwyczaj śpię po południu. Wczoraj nie spałam tylko oglądałam filmy między innymi Zaginioną dziewczynę.Ten był akurat bardzo dobry. Później obejrzałam Przetrwanie, Uwięziona w mroku i Sekretne okno też niezłe. Czasem mam fazę na książki, a czasem na filmy z tym, że telewizji raczej nie oglądam i do kina nie chodzę. Wszystko oglądam w internecie na Zalukaj, cda, You Tube. Dziś będę oglądała serial Poldark. Widziałam przez przypadek jeden odcinek w telewizji i mi się spodobał.

Po wczorajszych proteinach nic nie schudłam. Pewnie przez to, że skusiłam się na mandarynkę i kawałek marchewki i już proteiny nie były. Znowu się zaczynają przestoje. Od razu tracę motywację i wściekam się. W tygodniu straciłam tylko 40 dkg. To strasznie mało. W niedzielę chyba będzie gwałt jajeczny. Innej rady nie ma.

Krzysiek już szaleje z Walentynkami. Dostał reklamę z Kauflandu i pieje z zachwytu nad bombonierkami, misiami i innymi pierdołami. Nie lubię tego święta, ale zdecydowałam się na kubeczki w serduszka.

10 lutego 2016 , Komentarze (26)

Wczoraj cały wczesny wieczór prawie siedziałam przy kominku do aromatoterapii i nastrojowej muzyce. Odpoczywałam psychicznie. Później medytowałam z kryształami i aniołami. Jestem odrodzona. Jeszcze później czytałam. Dietę trzymam. Dziś proteiny. Jutro może będzie zniżka na wadze. Czekam z niecierpliwością na 92 kg, a później na ósemkę z przodu. Jak dobrze pójdzie jeszcze kilka tygodni mi zejdzie. Oby nie dłużej, bo cierpliwością nie grzeszę. Może teraz coś te ćwiczenia pomogą. Kto wie...Chciałabym tak pokochać jogę jak pokochałam medytacje i Reiki...Wtedy wszystko by było łatwiejsze. Chcę z powrotem dojść do 40 minut ćwiczeń. Na razie ćwiczę 15 rehabilitacji kręgosłupa plus 20 jogi. Chcę ten czas zwiększyć stopniowo. Myślę o tym by te 40 minut ćwiczyć codziennie. Wykonuję tylko ćwiczenia bezpieczne dla kręgosłupa i stawów. Nie wykonuję ćwiczeń zabronionych przy podwyższonym ciśnieniu. Nie zatrzymuję też oddechu, bo przy ciśnieniu nie wolno. Gdy dojdę do 40 minut ćwiczeń zmienię też dietę na zdrowszą. Na miesiąc i zobaczymy ile schudnę.

W rywalizacji punktowej jestem na 18 miejscu z 32. Średnio. Może być...

Wena na malowanie chyba zaczyna wracać. Dziś w nocy śniło mi się, że maluję. Chyba już niedługo coś poczynię. Zgrałam z internetu całkiem fajny pejzażyk. Kuszą mnie też koty. Może już za kilka dni. Pejzażyk spróbuję namalować olejami, bo w pracowni da się już wytrzymać. Nie jest zimno. Koty namaluję akwarelami. Wczoraj zrobiłam kartki wielkanocne. Będą dla rodziny. Wykonałam też trochę szkiców. Dzień zszedł. Na dziś nie mam planów, ale czymś z pewnością się zajmę, bo próżnować nie lubię.


9 lutego 2016 , Komentarze (113)

No i znowu mam problem, bo złapała mnie rwa. Boli jak diabli przy chodzeniu. Do lekarza oczywiście nie pójdę, bo neurologa mam na lipiec. Jakoś będę musiała sobie sama poradzić za pomocą Reiki. Może też zafunduję sobie masaż na gorącym łóżku choć wyjazdy mnie nie nęcą.

Wczoraj obejrzałam podesłany mi filmik z cudem jaki może przynieść regularne ćwiczenie jogi. Dało mi to do myślenia. Oj dało. Kiedyś ćwiczyłam przez miesiąc po godzinie na przemian z pilatesem i schudłam 1 kg. To, że byłam sprawniejsza to fakt. No ale wybierałam prostsze ćwiczenia takie przy których się nie męczyłam. Do tego dywanówki. Bardziej rozciągające, a ja mimo choroby kręgosłupa jestem dość rozciągnięta. Kiedyś robiłam szpagat bez ćwiczeń prawie. Od razu wczoraj zamiast ćwiczyć 8 minut ćwiczyłam 35. Pewnie to słomiany zapał, bo ze mną zawsze tak jest jeśli chodzi o ćwiczenia, ale dziś też mam zamiar ćwiczyć dłużej...Według wyliczeń spaliłam około 140 kalorii...

Dietę trzymam. Dziś będzie około 1120 kalorii w tym kopytka z sosem pieczarkowym. Jutro może proteiny. Jak jem same proteiny waga ładnie schodzi. Zawsze tak mam. Od czasu Dukana.

8 lutego 2016 , Komentarze (121)

Jadłospis na cały tydzień przygotowany. Ma być węglowodanów do 100 g maksimum. Jednak nie wyrzekłam się ziemniaków, makaronu i klusek. Będzie po 50 g makaronu i raz kilka kopytek tak z jednego ziemniaka 100g. Frytek i placków ziemniaczanych tym razem nie planuję. Będzie za to codziennie jogurt owocowy. Tak wiem trucizna i sporo surówek z majonezem, sosem z jogurtu i musztardy lub z musztardą. Ciekawe czy kilogram schudnę...Może choć chociaż koło tego, bo jednocześnie mam zamiar trzymać dietę 8 godzinną... Ćwiczę 10 minut prawie codziennie. Ledwie to znoszę, ale cóż przy diecie 8 godzinnej trzeba. Zupełnie nie rozumiem ludzi ćwiczących i czerpiących z tego przyjemność. Jakie endorfiny? Co może być przyjemnego w cuchnącym pocie i zakwasach, albo co gorsze kontuzji?Jaka przyjemność w zmęczeniu i zmachaniu, w szybkim biciu serca, galopującym tętnie i braku swobodnego oddechu? Dla mnie to koszmar... Jeszcze joga, tai chi, czy ćwiczenia chińskich cesarzy rozumiem. No może pilates, ale inne ćwiczenia typu siłowni, biegów czy aerobiku? A w życiu...

Dietę trzymam i cały czas chudnę. Dziś 40 dkg.