Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1583142
Komentarzy: 56152
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 2 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2015 , Komentarze (7)

No i wczoraj wreszce ruszyło choć nie wszystko. Po pierwsze wpłynęła mała sumka na konto. Opłaciłam więc najpilniejsze zamówienia. Po drugie preparat do spękań okazał się bardzo dobry i wszystko pięknie popękało. Czekam jeszcze na pieniądze z drugiego źródła, bo chcę kupić książki, specjalny klej do serwetek, złoty i srebrny cienkopis, złotą i srebrna pastę do postarzania i kamienie, bo chcę spróbować je zdobić. Przydałbyby się też taśmy papierowe ze wzorami. Myślę również o mulinie, żeby wreszcie zabrać się za ten obrazek z ptaszkami, który już jakiś czas temu kupiłam. Jak go wyhaftuję, oprawię go to powieszę na ścianie. Dziś po południu będę kończyć butelkę i wszystko na bazarki polakieruję. Trochę mi z tym zejdzie, bo musi być kilka warstw lakieru. Może zrobię kartkę. Kusi mnie też ozdobić kielich, ale nie mam medium do szronu. Można jedanak i inaczej ozdobić. Kieliszków na lampiony mam kilka. Pewnie wyjdę też wreszcie do ogródka trochę poplewić. Na nic innego nie będzie czasu. Ostatnio wcale nie oglądam telewizji ani filmów i mało czytam. Nie mam kiedy. Rękodzieło mnie wciągło na całego. Działam i działam i końca nie widać. Wciąż też się uczę nowych rzeczy i bardzo mnie to cieszy... W robieniu kartek bardzo mi brakuje dziutkacza na rogi. Najlepszy by był zestaw na brzegi i rogi ten sam wzór. Drogi jest i teraz mnie na niego nie stać...

Jem i jem i nie tyję. Jak ja to lubię...

1 lipca 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj wstałam przed 9 i dobrze, bo o 9 był kurier. Przyszła między innymi pasta postarzająca i od razu musiałam ją wypróbować na rzeczach, które szykuję na bazarek koci. Bardzo mi się to medium spodobało i chyba kupię następne w innych kolorach np. złotym i srebrnym. Przyszły też rzeczy do wyrobu kartek w tym nowy papier, który natychmiast wykorzystałam. Fanty na bazarki szybko się robią. Magnesy tym razem duże gotowe, zakładki też i moja zawieszka też. Breloczki muszę jeszcze złożyć. Obrazki mam gotowe. Karty w zasadzie też. Pozostała jeszcze butelka i kolczyki. Może też z dwie pary zrobię decu. Może jeszcze coś dołożę, bo przyszedł mi nowy lakier do spękań, który koniecznie chcę wykorzystać.

Dziś po południu pewnie wezmę się za butelkę, bo wszystko do jej wykonania mam. Później może zrobię kartkę i skończę kolczyki. Pieniędzy nadal na koncie nie mam. To się ciągnie już od piątku rana kiedy to przesyłka pobraniowa została odebrana. Ciekawe ile jeszcze mam czekać. Najwyższy czas opłacić te serwetki, które kupiłam. Wczoraj zrobiłam przemeblowanie w pracowni. Wniosłam między innymi stolik, a wyrzuciłam taboret przy którym do tej pory pracowałam. Miejsca jest mniej, ale za to pracuję się w większym komforcie. Przydałoby się jeszcze wynieść regał z książkami, ale nie mam gdzie. Remont trwa nadal i w ogródku też nie wyplewione. Ech...

W diecie przestój. Wczoram się najadłam koptyek z sosem. Nie przytyłam. Za kilka dni kończy mi się abonament diety. Chyba nie przedłużę. Wykupię znowu pod koniec sierpnia albo we wrześniu, bo wtedy mam zamiar z powrotem ruszyć do boju.


30 czerwca 2015 , Komentarze (22)

Wczoraj miałam dzień w biegu i pewnie dlatego schudłam niespodziwane 50 dkg. Wcale się nie pogniewam. Mogę tak częściej. Lubię zmiany byle nie w drugą stronę. Późnym popołudniem po powrocie z miasta zabrałam się za obiad. Były kotlety sojowe i fasolka szparagowa z tym, że jeszcze ze słoika, bo trzeba w końcu opróżnić spiżarnię. Później dekorowałam zakładki  na bazarek dla kotów. Zrobiłam też kartkę. Cały czas czekam na przesyłki. Zamówiłam między innymi szkatułkę na karty do tarota, których aktualnie używam i kuferek na przybory do szycia. Miałam pudełko kartonowe, ale koty je załatwiły w mig i drugiego kupować już nie zamierzam. Powinnam porobić wreszcie lepsze zdjęcia i wystawić rękodzieło na DaWandę i Srebrną agrafkę. Mam tam narazie tylko obrazy vedic art. Nie bardzo mi się chce. Nie lubię i nie umiem robić zdjęć, bo albo zamazane wyjdą albo jakieś z cieniami. Różne dobre dusze mi radzą jak to zrobić, ale nadal nie za bardzo wychodzą. Do tego mój aparat zmienia kolory. Cały czas czekam na pieniądze, bo już mam upatrzone książki. Część będzie w tym tygodniu i to grubsza suma, którą zatrzymam na płytę na grobie taty.

29 czerwca 2015 , Komentarze (6)

Pracowitą miałam niedzielę jak nigdy. Prawie całą przesiedziałam w pracowni. Krzyśkowi to nie przeszkadzało, bo spał i czytał. Zrobiłam kartkę, namalowałam anioła na desce i prawie skończyłam butelkę. To i owo polakierowałam. Dziś już niewiele zrobię, bo jadę do miasta. Wrócę zła i pewnie zmęczona. Powoli mi się kończą podkłady do kartek, a pieniądze mi nie wpływają. Czekam i czekam już ponad tydzień, a tu nic. Czekam też na przesyłki ze sklepów. Mam do zrobienia horoskop więc tym się powinnam dziś zająć, ale chociaż kartkę pewnie też zrobię. Muszę działać, bo w połowie sierpnia mam bazarek na potrzebujące koty i psy. Chcę wysłać rysunki pastelami, kartki, magnesy, breloczki, kolczyki, książki mojego autorstwa i może butelkę decoupage i jakieś inne drobiazgi zdobione tą techniką typu zawieszki czy zakładki. To co wysłałam ostatnio ładnie się sprzedało. Cieszy mnie, że mogę pomóc...Kto wie czy nie będzie bazarku wcześniej....

Z dietą tak sobie. Powinnam podnieść kaloryczność o dalsze 100 kalorii, ale się boję. Z drugiej strony to liczenie kalorii już mnie denerwuje. Apetytu niby nie mam ale zaczynam podjadać. Przedwczoraj zjadłam całą czekoladę nadziewaną. Jem też czasem chleb. Na razie tego na szczęście na wadze nie widać.

28 czerwca 2015 , Komentarze (28)

Wczoraj cały dzień działałam w pracowni, bo mam remont i uciekałam od hałasu jaki powstał przy zbijaniu resztek tynku ze ściany. Podgoniłam trochę roboty. Skończyłam butelkę, która wyszła trochę dla mnie za jasna. Polakierowałam też to i owo i zrobiłam koguta. Było to pracochłonne, bo każdą stronę trzeba było robić osobno i czekać aż wyschnie, co przy pogodzie jaka jest trochę trwało. Kogut znalazł miejsce w mojej kuchni. Zrobiłam też kartkę i skończyłam obrazek ikonopodobny. Obrazek jest tym razem namalowany na płótnie i już wisi u mnie na ścianie. Przygotowałam również nalewkę z truskawek i drugą z czereśni. Dziś albo zrobię przerwę, albo namaluję anioła na drewnie. Spróbuję temperą. Pewnie też zrobię butelkę i kartkę, bo pomysły już mam.

Muszę też z czasem pomyśleć o wystawianiu swoich wytworków. Kiedyś wystawiałam obrazy vedic art i robione szydełkiem czapki na Srebrnej agrafce, DaWandzie i TalentArcie. Muszę wcześniej opakować sztukę robienia zdjęć, bo takie jak robię nikogo nie zachęcą. Można też spróbować coś sprzedać na Allegro np. choć tam jest prowizja.

Dzisiejszy dzień powinien mi minąć spokojnie jak zwykle. Podziałam i posiedzę troche z Krzyśkiem. On co prawda mojego towarzystwa nie potrzebuje, bo siedzi cały dzień z nosem w książce, albo rozwiązuje krzyżówki.

Dieta ok...

27 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Działam nadal. Wczoraj zrobiłam dwie kartki, Te też są dość skromnie zdobione. Ponoć takie nie są zbyt modne, bo powinny być robione na bogato. Zawsze z modą miałam problem, bo jej nie ulegałam. Zaczęłam też kolejną butelkę. Wyszła taka sobie, bo mój lakier do spękań za dobry nie jest i spękania nie chcą się robić. Chyba muszę kupić inny. Wczoraj wieczorem zamówiłam stemple i szablony oraz błyszczący papier i tusz. Kupiłam też dwie karbownice do papieru. Marzę o dziurkaczu na rogi, ale tani nie jest... Będę też miała  drukowane napisy, bo przyśle mi je koleżanka. Myślę o drukarce, ale musi być koniecznie kolorowa i laserowa, a taka trochę kosztuje i dopiero muszę na nią pieniądze zebrać. Może dopiero w zimie kupię. Dobrze, że nie kupiłam atramenowej jak miałam zamiar, bo taka nie może być do decoupage. Wszystko się rozmazuje. Na razie muszę sobie radzić inaczej. Spytam w punkcie ksero czy mają drukarkę laserową i czy można zrobić wydruki na wymiar. Zgrałabym sobie z internetu zdjęcia nie tylko napisów...

Dziś też może zrobię kartkę. Powinnam też już pomyśleć o prezencie dla mojej mamy. Zrobię kartkę w jej ulubionych kolorach ze zdjęciem Toulousa Lautreca jak się uda wydrukować i obrazek decoupage z wizerunkiem Giewontu, który kocha.

U mnie trwa remont. Stefan robi ścianę, tynkuje kominy, naprawia rynnę. Wykończy mi też przy kominie, żeby się nie lało i wyczyści kominy na zimę. Pracowity jest i zaradny. Sprawnie mu to idzie...Szybko skończy. Tym samym zostanie tylko łazienka. To już będzie bardziej męczące, bo w domu. Robić będzie może Darek brat Krzyśka. Może za miesiąc gdy będzie miał urlop. Pilny jest też remont w kuchni, bo ostatnio spadł z sufitu kawał farby. Trudno będę sprzątać, a remontu i tak w tym roku nie zrobię...

Dieta w normie...

26 czerwca 2015 , Komentarze (41)

Wczoraj dzień upłynął mi artystycznie i ogrodowo. Zrobiłam butelkę i pierwsze w życiu kartki. Kartki wyszły jak wyszły, ale i tak jestem z siebie niesłychane dumna, że się za to wreszcie zabrałam. Okazało się, że nie taki diabeł straszny i niepotrzebnie z tym tak długo zwlekałam. Kartka z ptaszkami będzie na imieniny dla mojej mamy. Co pawda to nie jej kolory, bo woli ciepłe np. czerwień, ale zakupów do tego czasu już nie zdążę zrobić. Przydałoby się, bo trzeba koniecznie kupić stemple, szablony, tusz, guziki i może jednokolorowy błyszczący papier. Przydałaby się też maszyna do wytłaczania wzorów, ale jest droga. Przydałaby się też gilotyna do cięcia papieru i dziurkacz narożny. Też na to narazie nie mam. Powinnam też wreszcie kupić tą drukarkę laserową koniecznie kolorową. Wtedy by można robić cuda. Mam następną pasję...

Po południu byłam w ogrodzie. Strasznie mi zarosło. Plewiłam i plewiłam i końca nie widać, a deszczu tylko patrzeć. Nadal jest też bardzo dużo ślimaków. Skąd się to draństwo bierze. Pewnie z niewykoszonego sadu. Krzysiek już drugi tydzień kosi i jeszcze nie skosił. Wczoraj wrócił z pracy wściekły jak osa i poszedł spać. Obudziłam go dopiero na obiad.

Dieta, a właściwie faza podkręcana metabolizmu trwa. Waga nie rośnie. Ostatnio nie chce mi się ani jeść ani gotować. Gotuję z tego co mam i wybieram resztki z zapasów. Nie wertuje przepisów. Gotuję proste potrawy. Krzysiek nie narzeka i zjada co mu daję. Dobry jest pod tym względem. Zjada nawet przesolone czy lekko przypalone. Nie muszę być super kucharką, żeby go zadowolić. Ze sprzątaniem jest tak samo. Niby bałagan widzi, ale nic raczej nie mówi i do sprzatania mnie nie goni...Mąż prawie idealny mi się trafił...

25 czerwca 2015 , Komentarze (8)

Wczoraj miałam trochę i pracy i wrażeń. Wrażenia były, bo byłam u koleżanki. Tam spotkałam drugą. Dowiedziałam się trochę plotek. Trochę się rozerwałam, ale i zmęczyłam psychicznie. Chyba już całkiem zdziczałam przez to siedzenie w domu. Obejrzałam też ogród. Podziwiałam zwłaszcza cudne hortensje i róże. Ma też sporo moich ulubionych goździków kamiennych. Po powrocie do domu posadziłam 6 kwiatków, które mi przyniósł kurier. Później zrobiłam koleżance horoskop dziewczyny jej syna. Po kolacji zabrałam się za malowanie obrazka ikonopodobnego na płótnie. Ozdobiłam też butelkę. Tym razem przykleiłam serwetkę nie papier i wszystko dzięki nowemu pędzlowi wyszło bardzo dobrze. Dziś mam zamiar obrazek skończyć i zrobić następną butelkę. Powoli mi się butelki kończą, ale koleżanki będą mi zbierać. Dziś powinnam też wyjść trochę poplewić. Może wysieję fasolkę szparagową. Wrażeń już dziś nie przewiduję.


Dietę cały czas zachowuję. Napadów apetytu nie miewam. Jem rozsądnie. Nadal nie tyję mimo tego, że jem po kromce chleba dziennie. Wszystko więc idzie zgodnie z planem. Planem awaryjnym trzeba to zaznaczyć, bo jednak w pierwszej wersji chciałam schudnąć do 88 kg, a tu 91 jest i się trzyma.

24 czerwca 2015 , Komentarze (15)

Wczoraj przez dwie godziny sadziłam kwiatki, bo przyszła mi paczka z doniczkowymi. Koty były bardzo zainteresowane. Od razu oberwały ścierką. Później zbierałam ślimaki. Była ich cała masa. Całe nogi zamoczyłam. Robiłam też butelkę dla mamy, bo zobaczyła moją i koniecznie taka samą chce mieć. Taka sama nie będzie, bo butelki w tym kształcie nie mam, ale kolorystykę wybrałam tą samą. Wieczorem udało mi się namówić Krzyśka, żeby mi dołożył pieniędzy i zrobiłam zakupy w sklepie z artykułami do rękodzieła. Będę się uczyć robić kartki. Ciekawe jak mi to pójdzie. Przydałyby się wprawdzie jeszcze stemple i szablony, ale zacznę bez tego, bo więcej pieniędzy na ten cel w chwili obecnej nie mogę przeznaczyć. Już się nie mogę doczekać. Dziś po południu chyba będę malować niby ikony na podobraziu płóciennym. Mam już na nie miejsce w domu. Na razie powstaną trzy. Kusi mnie też butelka. Ma być trochę w innym stylu niż ta które zrobiłam do tej pory. Zobaczymy jak mi wyjdzie. Mam już miękki pędzel to i serwetki da się kleić nie tylko papier. Po południu będę wsadzać kwiatki, bo przyszła mi następna przesyłka...

Diata w porządku. Jem więcej i nie tyję. Wczoraj nawet zjadłam kromkę chleba z serem żóltym i ziemniaki z sosem koperkowym. Waga nie wzrosła, a nawet ma tendencje spadkowe. Dobrze jest. Dziś będzie jogurt, jajka w majonezie, sos serowo- grzybowy do schabu z ziemniakami, jabłko plus pomarańcza i placki z cukini.

23 czerwca 2015 , Komentarze (19)

Wczoraj cały dzień siedziałam w domu. I dobrze, bo mi było zimno do tego stopnia, że przepaliłam w piecu. Na pocztę z wysyłką fantów na bazarki dla kotów pojechał Krzysiek. Tym razem wysłałam 3 antologie, których byłam współautorką, malowane drewniane kolczyki i komplet wykonany na szydełku - czapka i szalik. Tak sobie myślę, że będę też robiła breloczki, magnesy i może zakładki z aniołami. Kiedyś może butelki decoupage. Wpłaciliśmy też pieniądze na ochronę wilków. Co jakiś czas wpłacamy na ochronę zwierząt. Były już tygrysy, rysie, morświny i niedźwiedzie. Podobno aby sobie zagwarantować pomoc sił wyższych w zakresie przypływu dobra powinno się wpłacać 1/10 swoich dochodów na cele charytatywne. Cóż my tyle nie płacimy, bo mamy zbyt niskie dochody, ale co miesiąc coś wpłacamy. Choć drobne kwoty. Przeważnie na koty i innych przedstwicieli świata zwierząt. Choć tyle mogę dla nich zrobić...

Po południu zdobiłam kolejną butelkę. Dziś po południu pewnie też będę robić o ile nie wezmę się za ikony. Myślę o tym by wziąć się jeszcze za scrapboking. Robiłabym kartki na bazarki dla kotów. Dziewczyny z blogów i forum robią istne cuda. Myślę, że bym sobie z tym dała radę. Powinnam wyjść do ogrodu, ale mokro. Może choć 2 kwiatki przesadzę, żeby trochę energii Matki Ziemi poczuć...

Dietę trzymam. Waga bez zmian mimo dołożenia kalorii. Cieszy mnie to, bo to oznacza, ze wszystko idzie zgodnie z planem.