Powrót do normalności. Wreszcie, bo coś mnie to grudniowe szleństwo w tym roku wyjątkowo zmęczyło psychicznie. Przytyłam ponad 2 kg. Ciekawe kiedy zrzucę. Dziś już faza protal dukana. Ostro do boju. Obym szybciej zaczęła zrzucać, bo taka się ociężała czuję i pełna.
Cały dzień dzisiaj siedzę w domu poza króciutkim wyjazdem na pocztę. Nie chce mi się ale muszę opłacić rachunki. Przeszłam z Tauronu do Energy i wcale nie zyskałam. Teraz tylko kłopot mam i rachunki chyba będą wyższe. Nudzić się dziś nie będę. Pewnie będę malować, a może też lepić aniołki o ile kupione jeszcze przed świętami masy plastyczne mi wreszcie przyjdą. Myślę też o wyrobie kolczyków z modeliny. Ostatnio mniej piszę opowiadań, a za powieść się też jeszcze nie wzięłam. Pomimo tego zapisałam się na następny stopień kursu pisarskiego. Tym samym zaczęłam już realizować plany noworoczne. Wczoraj nadal bawiłam się pastelami. Powstały dwa obrazki choć pasteli w kredkach jeszcze nie mam...
Wczoraj po raz pierwszy zrobiłam mapę marzeń do tej pory to były tylko postanowienia. To i owo dodałam do postanowień...