No i po świętach. Teraz już tylko zimy patrzeć. W ogródku i w sadzie juz wszystko zrobione i może nadejść jeśli o mnie chodzi. Na razie jednak jest ciepło. Dziś w nocy spałam przy otwartym oknie i nawet nie zmarzłam. Łaskawa jesień w tym roku jest jak do tej pory. Cieszy mnie to...
Ostatnio mam bardzo dobry nastrój. Jestem pogodna, wyciszona i pogodzona z sobą. Żadnych dylematów nie mam i burze w duszy przestały mi szaleć. Depresyjne nastroje nie mają do mnie dostępu. Złość też. Działam, ale bez gorączkowego pośpiechu. Oby tak zawsze było. Tak sobie myślę , że dotarłam do mojego punktu równowagi. Muszę zapamiętać ten stan, by w chwilach problemów go przywołać. Zamknęłam się co prawda w domu i rzadko z niego nos wystawiam, ale o mi najwyraźniej służy. Przy mojej wrażliwości i niechęci do stresów tak widocznie powinnam żyć... Pośpiech i agresja życia współczesnego nie dla mnie...
Zmykam do czytania...