Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1579319
Komentarzy: 56125
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 1 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2015 , Komentarze (9)

Niedziela. Dzień spędzony w domu z Krzyśkiem. Powinno być spokojnie. Nic specjalnego robić nie będę i dobrze, bo czas na odpoczynek. Czasem lubię trochę poleniuchować, poleżeć w ciszy czy pospać. Zrobię dziś tylko obiad i wolne. Na obiad będzie sos z dyni i pieczarek do ziemniaków. Trochę zjem. W zasadzie jestem na diecie 1200 kalorii, ale waga nie spada. poczekam jeszcze kilka dni, poobserwuję się i zobaczę co dalej. Trochę to frustrujące jest. Lubię nawet być na diecie, ale wtedy, gdy waga regularnie spada, a różnie to w moim przypadku teraz bywa. Kiedyś w okresie gdy byłam młodsza chudło mi się znacznie łatwiej. Waga topniała w oczach, Po kilka kilogramów w tygodniu. Teraz tylko łatwo się tyje. Oj coś mi się wydaję, że bez jakiejś drakońskiej diety się nie obejdzie tym razem. Może zdecyduję się na Cambridge na dwa tygodnie. Kiedyś na niej byłam i trochę schudłam, choć po jakimś czasie waga przestała spadać.

W przyszłym tygodniu będzie trochę pracy w ogrodzie. Powinnam przyciąć agresty i winorośl. Powinnam pobielić drzewa. Nie wiem czy się zmobilizuję, bo coś ostatnio mało ruchliwa jestem. Działam owszem, ale w domu - maluję, piszę, lepię. Dziś też coś pewnie na tym polu podziałam...


10 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Śniegu już prawie nie ma. Znowu jest szaro i ponuro. Nie lubię takiej zimy. Powinien być śnieg, zaspy. Powinno być biało i bajkowo jak na obrazku. No ale cóż wpływu na to nie mam to i martwić się tym nie będę. U mnie dni ostatnio biegną powoli. Są spokojne, ale nie nudne. W zasadzie ja się bardzo rzadko nudzę. Prawie nigdy. Tyle mam zajęć, tyle rzeczy mnie kusi, że doba jest zbyt krótka. Dziś całe popołudnie będę sama w domu i zdążę za Krzyśkiem zatęsknić. Będę czytać poradnik, malować i pewnie medytować, bo nikt mi przeszkadzać nie będzie. Może zrobię aniołki z gliny. Może trafić się jakieś zlecenie w pisaniu tekstów, bo się do kilku zgłosiłam. Szczególnie jedno mnie kusi. To pisanie tekstów o ogrodnictwie. Fajna by to była praca i temat mi bliski. Zlecenie jest z gatunku tych więcej płatnych. Przydałoby się trochę zarobić. No ale czy się uda czas pokaże...Chętnych jest 24 osoby jak na razie. Ostatnio znowu siedzę i czatuję na zlecenia, ale te lepiej płatne trudno zdobyć...Może jak kurs webwritingu skończę będzie mi łatwiej...

Wczoraj z diety były nici, bo byłam cały dzień głodna. Nie zjadłam za dużo, ale zjadłam 2 kromki chleba z dżemem. Nie powinnam...

A na koniec dwa obrazki - pastele olejne...Bardzo fajnie sie nimi maluje...

9 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Odwilż na całego. Z dachu kapie jak w marcu. Śniegu już prawie nie ma, a tak ładnie było. Szkoda. Teraz według prognoz ma być u mnie przez jakiś czas ciepło. Koty od razu straciły apetyt i połowa suchego pokarmu zostaje. Pikuś też chrupek nie chce, a i przy obiedzie wybrzydza. Tylko jeszcze z kocich talerzy chętnie wszystko zjada. Próbowałam go nauczyć spać za nami w sypialni, bo w ganku piszczy. Jednak nic z tego nie wyszło - kręci się w nocy i łazi po sypialni. Buszuje też w kuwecie Józka. Józek oczywiście się od razu obraził i spać do łóżka nie chciał przyjść. Porażka. Musi więc zostać w ganku...

Dziś nie mam za dużo pracy to trochę podziałam na polu artystycznym. Skończę obrazek z koniem, bo oko wyszło jakieś takie dziwne, choć takie w oryginale było. Może też poczynię obrazek z kotem i może pejzażyk pastelami olejnymi. Mam zamiar też skończyć czytać powieść. Rewelacyjna nie jest, ale można przeczytać. W końcu Koontz źle nie pisze...

Dieta tak sobie. Niby jem mało, ale nic mi spaść waga nie chce. Nie ma rady od poniedziałku Dukan, albo kapuściana. Bagaż trzeba zrzucić i to prawie 3 kg.

8 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Pierwsza próba pastelami olejnymi i znowu strzał w 10. Malowałam niecałe pół godziny, bo to miała być próba. Później roztarłam terpenyną. Będę działać w tej technice...Jeszcze tylko oleje mi zostały... :)

8 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Zimno. Wczoraj paliłam wieczorem w piecokuchni, bo chłód ciągnął z każego kąta i lodówka się zbuntowała odmawiając mrożenia. Myślałam, że się zepsuła. Dziś ponoć ma być cieplej, ale ja tego nie czuję jakoś. Chyba jednak ocieplenie przyjdzie później. Śniegu napadało sporo. Wszędzie nawet na drzewach leży pierzynka. Gałęzie świerków zwieszają się z wdziękiem ku ziemi. Wczoraj nawet droga była cała w śniegu. Można by było spokojnie jechać saniami. Pięknie jest. Taką zimę lubię. Za taką zimą zawsze w lecie tęsknię. Szczególnie piękna jest na wsi w górach, ale i na nizinach jej uroda zachwyca. Tylko mrozy mnie przerażają, bo robię sie coraz mniej odporna na zimno. Wczoraj siedziałam w domu w swetrze i chuście z gorącą cegłą przy nogach i pod kołdrą mimo, że było w pokoju 23 stopnie. Coś nie tak ze mną, albo to z powodu diety tak marznę.

Dietę trzymam. Jem mało, a dziś będzie dzień owsiankowy czyli 6 łyżek płatków owsianych w ciągu dnia i nic więcej. To doskonale czyści organizm i jutro powinno być 1 kg mniej.

A na koniec artystyczne wyzwania. Wczoraj odważyłam się na konia. Powstał też kolejny kot. Oczywiście pastele. Dziś może to będzie gałązka z kwiatami wiśni i jeszcze coś... W najbliższym czasie wezmę sie też za lepienie aniołków i za biżuterię, bo zbliżają się dwa bazarki dla potrzebujących kotów. Trzeba coś wysłać...Tak sobie myślę, że jak się podszkolę to będę też wysyłała obrazki wykonane pastelą...Koty skorzystają...Choć w ten sposób pomogę skoro innych możliwości nie mam...




7 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Po świętach i dobrze. U mnie zaczyna się codzienność i praca czyli tym razem seria zabiegów Reiki dla potrzebującej kobiety, która ma stłuczoną nogę. Zabiegów będzie 5. Powinny pomóc. W zamian dostanę miodu i suszonych grzybów. Lubię takie wymianki. Czasem mi się trafiają...

Poza tym nic do roboty nie mam ani horoskopu ani pisania teksów tzn zamówień na teksty, bo pisać mogę zawsze... Tylko nie ma pewności, że teksty szybko sprzedam. Powinnam się wziąć za pisanie opowiadań, ale tak mi jakoś schodzi. Czekam na wenę. Ja przyjdzie to będę pisać jedno za drugim. Nie piszę też ostatnio wierszy ani haiku. Sporo za to maluję i działam robótkowo. Ćwiczę koty. Na razie maluję pastele, ale kuszą mnie też akryle. Może kiedyś się zdecyduję. Wzory biorę z internetu, ale tak sobie myślę, że może by zacząć moje koty malować...

Skończył mi się kurs pisarski. Jestem zadowolona, że się na niego zdecydowałam, bo sporo się nauczyłam. Czekam na następny stopień...

Dziś po południu Krzysiek będzie w pracy, a ja będę odpoczywać i chłonąć ciszę. Może pośpię, może poczytam. Pewnie coś namaluję i może ulepię wreszcie te świeczniki z masy solnej...

6 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Święto Trzech Króli, a my świętować nie będziemy, bo Krzysiek musiał iść do pracy. Nie będzie go do około drugiej. W zamian wolny będzie miał inny dzień. Tak wyszło i musiał się dostosować do wymagań szefa, ale zadowolony nie był. Ja posiedzę sama i pewnie coś zdziałam. Może też trochę pośpię. O święcie więcej na blogu http://kuradomowazkotemwtle.blogspot.com/

Śniegu napadało powyżej kostek. Całe podwórko jest białe. Jeśli nie stopnieje to będzie problem z przywiezieniem węgla w czwartek. Jest jednak pięknie i kusi mnie wyjście na spacer. Może do lasu poszukać tropów zwierząt. W okolicy są sarny i pewnie zające. Są też bażanty, które czasem się u nas stołują. Ostatnio mama wynosi skórki słoniny. Stołowników jest cała masa. Przychodzą sikorki i sójki. Trzeba będzie już teraz wywieszać skórki regularnie, bo ptaki się przyzwyczajają i później głodują. Wysypujemy też oczywiście ziarno, bo wróbelków w okolicy jest sporo.

Wczoraj ogarnął mnie leń i nie zrobiłam prawie nic. Na obiad przygotowałam zapiekankę z brukselki, tuńczyka i makaronu z sosem beszamelowym. Później namalowałam dwa obrazki i resztę dnia przeleżałam na kanapie. Kot nawet wyszedł tylko jeszcze ta sierść... Krzysiek nawet był zadowolony, bo był spokój...

5 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Kot jest, ale za bardzo podobny nie wyszedł. Tak na 45 % tylko z wyrazu oczu i pyszczka z tym, że zadanie było dość trudnie, bo malowałam ze zdjęcia nie z obrazu. Nie miałam też kolorów, które były w orginale, a z mieszaniem mam jeszcze problem. Nie mam też kredki czarnej do obrysowywania oczu kotów, a to od nich zależy podobieństwo. Będę działać w tym temacie dalej...

Aniołki też prawie gotowe. Dziś jeszcze tylko pomaluję je lakierem bezbarwnym, żeby zabezpieczyć je przed wilgocią. Jutro pewnie zrobię świeczniki.

Wczoraj diety nie było, bo zjadłam chleb, który upiekłam. Porcja była spora aż wstyd się przyznać. Lubię chleb według tego przypisu, ponieważ robi się go szybko i jest smaczny. Jest też zdrowszy niż te ze sklepu z powodu dodatków - ziół, otrąb i ziaren. Wieki już nie miałam w ustach kupionego pieczywa. Krzysiek oczywiście je i nie narzeka, ale on wszystko zje co jest.

Chleb bez wyrabiania

0,5 kg mąki 650

łyżka cukru

łyżeczka soli

40 g drożdży

łyżka oleju

0,5 l mocno ciepłej wody

0,5 szklanki orąb

do 0,5 szklanki ziaren typu słonecznik, dynia, siemię

ulubione zioła np. cząber, tymianek, rozmaryn, kminek

mak do posypania

Do wody wrzucić drożdże, rozpuścić, dodać olej, cukier, łyżkę mąki i postawić.do wyrośnięcia na 30 minut. Do mąki dodać zioła, sól i otręby, dolać wodę i wymieszać. Włożyć do wysmarowanej keksówki do wyrośnięcia. Piec 40 minut w 200 stopniach.

Pierwsza bajka pisana dla 4 leniej dziewczynki...

Bezdomny kotek


biały kotek raniuteńko

leżał sobie pod sosenką

łapka go bolała


bardzo płakał bardzo stękał

domu nie miał nie pamiętał

myszek złapać nie mógł


do lekarz pójść nie zdołał

chora łapka przeszkadzała

ptaszka nie pogonił


głodny leżał już nie mruczał

strasznie miauczał i biadolił

z łapką coraz gorzej


przyszła pani kotka wzięła

do serduszka przytuliła

łapkę w gips włożyła


potem dała ciepłą zupkę

trochę mięska parę chrupek

w łóżku położyła


kotek biały po kolacji

domek zyskał już szczęśliwy

pięknie się odwdzięczył


mruczy ciągle dłonie liże

w domu siedzi myszki łapie

mocno się przytula


morał z bajki tylko jeden

bo kto serce ma i daje

serce też dostaje




4 stycznia 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj po południu pospałam za wszystkie czasy, odpoczęłam psychicznie w ciszy i naładowałam się pozytywną energią. Później lepiłam i wypalałam aniołki z masy solnej oraz namalowałam swojego pierwszego w życiu kota. Wyszedł nawet nie najgorzej. Jest podobny z pyszczka do tego na którym się wzorowałam. Jestem więc zadowolona, choć nie ma tej miękkiej kreski jak oryginał. Pewnie z czasem to wyćwiczę jak się postaram. Do tego typu portretów przydałyby się kolorowe papiery. Już kupiłam i teraz czekam. Kupiłam też kilka pasteli sprzedawanych na sztuki. Dziś może powstaną następne koty. Może też wylepię świeczniki z masy solnej. Kształt już wymyśliłam. A jutro pewnie o co wylepiłam pomaluję...Została jeszcze glina do wypróbowania...

Dietę trzymam. Pozytywne jest to, że mimo zimy zupełnie straciłam apetyt i nawet prawie głodu nie czuję. Oby tak dalej to się nie umęczę, a waga poleci choć dziś może z tym być problem, bo mam zamiar upiec chleb. Będzie też zapiekanka. Pewnie zjem po trochu.


3 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Wczoraj przyszła paczka z modeliną i od razu wzięłam się za lepienie aniołków. Wyszły i jestem zadowolona. Spodobało mi się i może pomyślę jeszcze o kolczykach. Tylko kolory modeliny nie bardzo mi przypasowały, bo są zbyt jaskrawe i takie jakieś chemiczne. Dziś będę szaleć z masą solną. Tą można malować więc kolory sama dobiorę. Będę miała frajdę...Tak sobie myślę, że lepienie figurek z gliny też by mi się podobało. Tylko, że zwyczajną glinę trzeba wypalać, a ja pieca nie mam i raczej mieć nie będę, bo kosztuje sporo. Może pomyślę o zajęciach w ośrodku kultury. Tam mają piec. Kusi mnie też zrobienie patery i np. wazonu.

Dziś oprócz aniołków zrobię też może jakiś świecznik. Później pewnie będę malować albo rysować.

Spokojnie te dni ostatnio mi upływają. Zajmuję się przez większość czasu przyjemnościami i oby tak zawsze było. Dziś będę w domu po południu sama to pewnie też zrobię sobie jaką medytację. A jutro jak dobrze pójdzie będę lepić z gliny. Ponoć ma schnąć w temperaturze pokojowej. Zobaczymy co to za wynalazek.

Dietę trzymam i ciągle jestem głodna. Ciekawe czy mi się uda do Wielkanocy 4 kg zrzucić.

A na koniec wczorajszy obrazek- rudbekie...Kolory trochę zmienione, bo zieleń przyciemniona wyszła, a ta jasna plama to w oryginale jasna zieleń...