Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507180
Komentarzy: 54662
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 sierpnia 2014 , Komentarze (16)

Nadal gorąco, a ja mam dziś wyjazd co prawda krótki, ale jednak. Mam też do przerobienia worek jabłek. Dziś będę robiła chutney z jabłek i cebuli. Tak sobie myślę, że zrobię z 6 słoiczków. Jutro będę robić dżemy, a pojutrze kompoty. Pewnie też zrobię trochę octu jabłkowego. Będzie także nalewka. Kusi mnie cydr, ale nie mam małego balonu, a i moja sokowirówka też już nie działa jak należy. Jej czas minął i trzeba kupić nową. Do ogrodu dziś nie wyjdę bo czasu braknie, a powinnam, bo już trawa po pas...Pracowicie u mnie ostatnio i jeszcze tak będzie co najmniej przez sierpień i pewnie we wrześniu wiele pracy nie ubędzie...

Dieta w porządku i nie tyję...Dziś będzie grzeszek, bo mam zamiar zjeść żurku...

3 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Od kilku dni jem warzywa i prawie nie tyję czyli jest dobrze. Tak sobie planuję, że jeszcze dziś zjem kotleciki z kabaczka, a jutro porcję bobu i na kilka dni znowu przejdę na fazę protal. Czas zrzucić znowu z kilogram...Jeśli wszystko pójdzie dobrze to od mniej więcej 15 sierpnia zacznie mi się faza stabilizacji o długości 40 dni. A później atak na następne 4 kg i tak na zmianę do końca, aż zrzucę...Trochę to potrwa...Tym razem mi się uda, bo dieta Dukana mi odpowiada. Jest też skuteczna w moim przypadku. Przyzwyczaiłam się do niej i łatwo ją znoszę. Myślę też, że w mojej wersji nie jest tak bardzo szkodliwa, ponieważ mięso w większości zastępuję rybami...

Od wczoraj działam robótkowo. Zaczęłam robić szydełkiem torebkę. Torebka będzie w kolorach jesieni - rudym, zielonym i brązowym. Część będzie wydziergana z słupków, a część będzie z kwadratów. Od dawna tego typu torebka za mną chodziła, ale jakoś nie miałam natchnienia by się za nią zabrać. Dziś pracy podgonię. Poza tym będę leniuchować i cieszyć się czasem wolnym...

2 sierpnia 2014 , Komentarze (12)

Dziś pogoda się zmieniła i to bardzo. Po miłym chłodzie ani śladu nie ma. Szykuje się upał - słońce świeci mocno i powietrze jest nieruchome. Na niebie ani jednej chmurki. Jednak jest już sierpień co pomału zaczyna być widoczne. Wczoraj np.do mojej mamy wróciły myszy. Na razie są dwie. Wcześnie w tym roku. Teraz już tylko patrzeć, a zaczną się sejmiki bocianów i pierwsze odloty ptaków. Pomału i ja zaczynam przygotowywać się do jesieni. W przyszłym tygodniu chcę przywieźć węgiel. Mam też zamiar wyczyścić kominy w obu piecach. Czas już na to.

Dziś po południu trochę podziałam na dworze. Napiszę też kilka tekstów na portal z pożyczkami. Później może coś podziałam robótkowo...Napiszę też może kilka haiku, bo o upale jeszcze w tym roku nie pisałam...

Wczoraj obchodziłam Lammas. Była uczta czyli domowe bułki z cebulą i papryką, mizeria ze śmietaną, ziemniaki z chutney, kotleciki z kalarepy, powidła z jabłek oraz kompot z jabłek i rabarbaru. Prawie wszystko było z mojego ogrodu. Zjadłam sporo, bo jak święto to święto. Dziś niespodzianka - na wadze tylko 20 dkg więcej. Myślałam, że przytyję z 80 dkg. Jest dobrze...Dziś już ekscesów typu ziemniaki nie będzie.

1 sierpnia 2014 , Komentarze (14)

Dziś w nocy spałam pod kocem i nie było mi za gorąco. Teraz jest fajnie chłodno. Oby tak zostało jak najdłużej. Za upałami nie tęsknię...

Pomału za to zaczęłam tęsknić za robótkami. Teraz chodzą za mną serwetki z grubego lnu albo innej tkaniny w kolorze beżu, kawy z mlekiem lub koloru miodowego. Serwetki mają być obrobione koronką szydełkową. Już je widzę na szafeczkach nocnych, które mam zamiar dopiero kupić przy okazji zmian w sypialni. Podobają mi się wprawdzie serwetki z białego płócienka z haftem i koronką szydełkową, ale przy moich kotach nic białego długo białym nie pozostanie. Serwetki planuję i zacznę działać jak tylko odpowiednią tkaninę gdzieś zdobędę. Jest z tym niestety problem jak do tej pory...Myślę też o ozdobieniu lampek do sypialni. Lampki podobają mi się drewniane, na kręconej nodze z abażurem z tkaniny. Znalazłam je już w sklepie i teraz tylko kupić i działać...

Dietę trzymam. Wczoraj zjadłam surówkę z marchwi i selera co sprawiło, że waga wzrosła o 20 dkg. Dziś będzie uczta warzywna z okazji Lammas. Pewnie przytyję więcej. Trudno...

31 lipca 2014 , Komentarze (12)

Dziś trochę chłodniej to pracy podgonię. Wyjdę na ogródek, ale popracuję też trochę przy komputerze i zrobię horoskop, bo mam zamówienie. Warto chłodniejszym powietrzem się pocieszyć i odetchnąć, bo od soboty mają wrócić upały. No cóż mamy lato. Jutro Lammas - letni sabat. Będę świętować. Przygotuję wiązkę zboża, upiekę bułki z dodatkiem tegorocznych ziaren i zjem kolację z tegorocznymi warzywami i owocami. Będę też palić świece i podziękuję za dostatek w tym roku. To wystarczy. Jakiegoś specjalnego, dłuższego rytuału nie zrobię, żeby Krzyśka nie denerwować. On jako katolik i to praktykujący przeważnie się trochę denerwuje, gdy działam po swojemu...

Ostatnio często palę świece. Lubię to, bo uważam, że aura mieszkania się czyści. Wczoraj kupiłam świeczniki. Będą pasować do klimatu mojego domu i teraz i po remoncie. Zachwyciły mnie prostotą i szlachetnym pięknem. W tym samym stylu robił świeczniki mój tata i mam do tego stylu sentyment. Komplet trzech świeczników wykonany jest z brzozy, a brzoza doskonale promieniuje...Ten pojedynczy świecznik to stare drewno, nadgryzione zębem czasu...



Dieta w porządku. Jem mało i tylko to co dozwolone. Do jedzenia się trochę zmuszam, bo prawie głodu nie czuję. I dobrze jest. Dziś zrzuciłam 40 dkg i pasek już przesunęłam...Jest dobrze i oby tak szło dalej to jeszcze szóstkę z przodu na wadze zobaczę...A, że to trochę potrwa....

30 lipca 2014 , Komentarze (16)

Upał trwa nadal i ma być jeszcze bardziej dotkliwy. Dobrze, że chociaż codziennie przechodzą deszcze - to trochę chłodzą rozgrzane powietrze. Powinnam wyjść do pracy na dwór, ale czekam na chłodniejsze dni, a tymczasem zbieram to i owo z ogrodu.  Cieszą mnie pomidory i ogórki. Ostatnio pojadłam bobu, a fasola dochodzi. Są też kalarepki. Były kapusty, ale zaatakował je jakiś szkodnik i przepadły. Ładnie rośnie szczaw i słoneczniki. Cieszy mnie warzywnik i w przyszłym roku też koniecznie będę warzywa uprawiać. W tym roku też jeszcze trochę ,,wiejskości" zaznam, bo poplon rośnie...Będą też jeszcze zbiory owoców - śliwek, jabłek i gruszek. Powinnam sporo zebrać. Mam zamiar zrobić przetwory. Na razie zrobiłam kiszone ogórki, ale z kupnych ogórków i niestety cała partia będzie chyba do wyrzucenia, bo ogórki się rozpadają. Dziś Krzysiek ma kupić ogórki u kogoś innego to jeszcze trochę słoików zrobię...I tak letnie dni mijają. Za kilka dni sierpień i późne lato - czas zbiorów, obfitości i czas gdy ostanie już ptaki opuszczają gniazda, a niektóre zaczynają zbierać się do odlotu. Lato zacznie zbierać się do odejścia...Jak co roku wypatruję tego momentu i cieszę się na wieczory przy rozpalonym piecu z kubkiem pachnącej herbaty w dłoniach...

Waga spada po trochu...

29 lipca 2014 , Komentarze (11)

Wczoraj znajoma z blogera pisała, że w górach lato zmierza ku końcowi. Czuć to i widać, bo poranne mgły snują się już nad dolinami, a to oznacza zbliżającą się jesień. U mnie kwitnie już nawłoć, a i sumak zaczyna żółknąć i czerwienieć. Jesień może przyjść wcześniej w tym roku. Ja ją poczuję w kościach, a jej początek zbiegnie się z pierwszymi czerwonymi liśćmi na winobluszczu. Koty przestaną gubić sierść i dostaną dzikiego apetytu, a ptaki zaczną zbierać się do odlotu. Jeszcze z dwa tygodnie i zacznę wyglądać. Na razie narzekam na upał i trwam...Sporo pracy czeka na chłodniejsze dni, zwłaszcza w ogrodzie. Nie lubię pracować fizycznie w upalne dni, bo to mnie niepotrzebnie wyczerpuje. Na dodatek pocę się i dostaję zadyszki. W ogóle w upały staram się nie wychodzić niepotrzebnie z domu. Tak mam od dziecka, bo już jako dziecko w upały mdlałam. Zawsze więc szukałam cienia i chłodu.Tak też jest i teraz...

Wczoraj zjadłam lody, a dziś 80 dkg więcej. Ech... Coś się te moje 94 kg odsuwają...

28 lipca 2014 , Komentarze (17)

Upał trwa nadal i ma trwać jeszcze przez tydzień. Zobaczymy. Mam nadzieję, że to ostatnie tak męczące dni tego lata. Jesień przecież idzie. W tym tygodniu powinnam zamówić już węgiel. Powinnam też umówić się z sąsiadem na wycięcie ostatnich drzew. Powinnam również przygotować partię kolczyków na bazarek tym razem dla kopytnych.

Kończą mi się lepsze perfumy i zostały mi tylko Far Away. Te lepsze to Opium i Hypnose. Problem w tym, że w upały staram się nie wychodzić z domu no i pieniędzy teraz na luksusowe perfumy za bardzo nie mam, a bez perfum żyć nie mogę. Tak sobie ostatnio wymyśliłam, że może by kupić perfumy rozlewane albo Fm. Podobno są trwałe i występują w szerokiej gamie, fajnych zapachów, zbliżonych do perfum oryginalnych. To wprawdzie nie oryginały, ale też dobre, a ja w końcu chcę ładnie pachnieć, a nie pachnieć markowo. Poczekam aż upały miną, wybiorę się do perfumerii i sprawdzę na własnej skórze jaka jest jakość tych perfum...

Dietę trzymam, a waga się waha pewnie puchnę przez upały...

27 lipca 2014 , Komentarze (10)

Już po Annie i są nadzieje na chłodniejsze poranki i noce. Prawie połowa lata przeszła. Dzisiejszy dzień jest ciepły, ale nie upalny. Mam zamiar , mimo niedzieli, podziałać trochę na dworze. Może zrobię wreszcie te sadzonki czerwonych porzeczek? Będzie też ognisko i pieczenie kiełbasek. Tak sobie też myślę, że może by napisać jakieś opowiadanie? Te dwa, które kiedyś napisałam spodobały się. Zobaczymy. Pomysłów na razie na opowiadania nie mam, ale wena czeka tuż obok...Po południu mam iść do znajomej, żeby zrobić zdjęcia kociaków do wydania. Kotki są cztery i obiecałam jej, że pomogę jej znaleźć im domy. Trzeba by napisać ogłoszenia do internetu. Jednak szukanie teraz domu kociakom jest trudne, bo sporo kociaków domów szuka i na dodatek w wakacje adopcje prawie ustają. Ruszą pewnie za miesiąc. Kociaki są ciekawie umaszczone to pewnie kiedyś domy znajdą. Mam nadzieję, że znajoma wreszcie te swoje kotki wykastruje i problemu już nie będzie...

Ostatni wiersz...


Wspomnienia i ty


pamiętasz 
tamto popołudnie 
i deszcz zmywający 
ślad mojej szminki 
i pocałunki 
tak byliśmy wtedy młodzi

ja pamiętam  
ogień w kominku 
w czasie pierwszej wspólnej zimy 
  
pamiętam też 
noc w schronisku
płonące czerwienią liście klonów 
za oknem 
i późniejsze chude lata 
  
spójrz 
świeca dopala się 
podać ci okulary 
może zdążysz przeczytać ostatni wiersz

26 lipca 2014 , Komentarze (12)

Od kilku dni więcej piszę. Powstało kilkanaście haiku i kilka wierszy, a wena nadal siedzi mi na ramieniu i szepcze cichutko do ucha. Tomiki powstają lekko i prawie bez mojego udziału. No prawie. Tomik z haiku jest gotowy, drugi tomik z wierszami też. Trzeba by pomyśleć o wydaniu, ale funduszy za bardzo nie mam w tej chwili...Poczekam.

Kilka dni temu przeprowadziłam parę zmian w kuchni i kuchnia wygląda inaczej. Zmiany były konieczne, bo na razie na remont brak środków. Powinnam go zrobić w przyszłym roku. Muszę też wymienić meble, które to zaczęły się po prostu sypać. W tej chwili nie mam już na stole obrusa. Musiałam go ściągnąć, bo Ona lubi na stole leżeć i ciągle był cały w sierści. Szkoda mi, ponieważ tkaniny lubię. No i dodają one tak pożądanej przeze mnie przytulności. Kuchnia to dla mnie bardzo ważna część mieszkania. Musi być koniecznie wiejska, klimatyczna i przytulna. Powinny w niej być drewniane meble, sporo kamionkowych naczyń, może wiklina. Marzę o belkowanym suficie i prawdziwym piecu kuchennym. Szkoda, że to ostatnie jest nierealne...

Dietę trzymam, ale waga już nie spada. Dziś zjem już warzywa...