Wczorajszy dzień minąłby spokojnie, gdyby nie kotka od sąsiadów, która poluje na nasze gołębie. Wczoraj złapała jednego w tym czasie gdy byłam na podwórku i usiłowała go porwać. Zareagowałam natychmiast i gołębia wypuściła. Złapaliśmy go z Krzyśkiem, ale niestety nie jest w pełni sprawny, bo ma coś ze skrzydłem. Złamane chyba nie jest, ponieważ jest opuszczone tylko odrobinę. Jednak gołąb nie fruwa. Biedak od wczoraj siedzi w komórce i dochodzi do siebie. To gołębica, bo ze stresu zniosła jajko i teraz nad nim czuwa. Nie wiem, ale jeśli nie dojdzie do siebie będę musiała kupić dużą klatkę i tak biedaczka spędzi resztę życia. O ile zacznie jeść, bo na razie tego nie robi. Szkoda też samca, który od wczoraj jest sam. Samiec wczoraj w czasie ataku kota cały czas starał się być blisko swojej partnerki i odfrunął dopiero wtedy, gdy Krzysiek ją złapał. Z tego co wiem gołębie są monogamiczne. Coś z tą kotką trzeba będzie zrobić. Tylko co, żeby jej krzywdy nie zrobić, a zniechęcić ją do polowania?
Dieta ok i od wczoraj spadek 20 dkg. Dziś jeszcze faza protal, a jutro zobaczę. Powinien być 5 dzień protein, ale nie wiem czy wytrzymam, bo bardzo mam już ochotę na warzywa. Z drugiej strony skoro waga spada to trzeba to wykorzystać...