Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507210
Komentarzy: 54662
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 lipca 2014 , Komentarze (15)

Wczorajszy dzień minąłby spokojnie, gdyby nie kotka od sąsiadów, która poluje na nasze gołębie. Wczoraj złapała jednego w tym czasie gdy byłam na podwórku i usiłowała go porwać. Zareagowałam natychmiast i gołębia wypuściła. Złapaliśmy go z Krzyśkiem, ale niestety nie jest w pełni sprawny, bo ma coś ze skrzydłem. Złamane chyba nie jest, ponieważ jest opuszczone tylko odrobinę. Jednak gołąb nie fruwa. Biedak od wczoraj siedzi w komórce i dochodzi do siebie. To gołębica, bo ze stresu zniosła jajko i teraz nad nim czuwa. Nie wiem, ale jeśli nie dojdzie do siebie będę musiała kupić dużą klatkę i tak biedaczka spędzi resztę życia. O ile zacznie jeść, bo na razie tego nie robi. Szkoda też samca, który od wczoraj jest sam. Samiec wczoraj w czasie ataku kota cały czas starał się być blisko swojej partnerki i odfrunął dopiero wtedy, gdy Krzysiek ją złapał. Z tego co wiem gołębie są monogamiczne. Coś z tą kotką trzeba będzie zrobić. Tylko co, żeby jej krzywdy nie zrobić, a zniechęcić ją do polowania?

Dieta ok i od wczoraj spadek 20 dkg. Dziś jeszcze faza protal, a jutro zobaczę. Powinien być 5 dzień protein, ale nie wiem czy wytrzymam, bo bardzo mam już ochotę na warzywa. Z drugiej strony skoro waga spada to trzeba to wykorzystać...

24 lipca 2014 , Komentarze (8)

Od rana z przerwami pada deszcz. Jest chłodno, rześko i bardzo przyjemnie, ale na dworze nic zrobić nie można. Miałam obciąć i ukorzenić czerwone porzeczki. Miałam też obciąć agrest choć teraz nie pora na to, ale wiosną zapomniałam o tym. Powinnam też zebrać bób i wykopać kartofle spod dwóch krzaków, bo łęty obsychają. Nie wiem czy uda mi się coś z tego zrobić dzisiaj. Jeżeli nie to zrobię porządek w spiżarni. To też trzeba zrobić...Po południu trochę tekstów popiszę i luz...

Dieta idzie mi świetnie, bo nie dość, że jem proteinki to jeszcze na dodatek mało. No i znowu zniżka 40 dkg. Już zmieniłam na pasku. Tak się cieszę. Dziś mam zamiar jeszcze być na 1 fazie, a jutro zobaczę. Jak waga spada to trzeba to wykorzystać i zrzucić ile się da. Kusi mnie waga 94 kg. Wiem, że to jest bardzo duża waga, ale to już nie sto parę kilo, które miałam. Swoją drogą jeszcze kilka lat temu nie sądziłam, że waga 94 kg będzie tą do której będę zmierzać. Byłam jeszcze szczupła i ważyłam sześćdziesiąt parę kilo. Ciekawe czy uda mi się do tej wagi kiedyś wrócić...Przydałoby się, mój biedny kręgosłup odciążyć...

23 lipca 2014 , Komentarze (6)

Pogoda się zmienia i już jest trochę chłodniej. Bardzo mnie to cieszy, bo od razu siły mam więcej i życie wydaj mi się przyjemniejsze. Trochę prac mam nadzieję podgonić przed następną falą upałów. Dziś będę robi ogórki i małosolne i kiszone do słoików. To zaledwie pierwsza partia z kilku. Powinnam się z tym stosunkowo szybko uwinąć. Wieczorem pójdę popracować trochę do ogrodu. powinnam wysiać koper, przepikować sałatę i przesadzić rabarbar, który jakiś czas temu wysiałam na rozsadniku. Może też zerwę wreszcie bób? A wieczorem zrobię sobie domowe Spa, bo mojego pana nie będzie w domu i nie będzie miał kto marudzić, że za długo w wannie siedzę...

Dieta ok. Dziś drugi dzień fazy protal i zniżka o 60 dkg czyli jest dobrze.

22 lipca 2014 , Komentarze (17)

Przed chwilą wróciłam z ,,miasta" i jestem ledwie żywa, spocona i odurzona zapachami nie zawsze miłymi. No, ale cóż nadal jest gorąco i tylko od czasu do czasu wieje lekki wiaterek. Byle do jesieni. Po południu trochę odpocznę, a później już pod wieczór wyjdę popracować w ogrodzie, bo samo się nie zrobi. Muszę koniecznie podlać wszystkie grządki oraz wsadzić do ukorzeniania sadzonki porzeczek. Powinnam też wsadzić begonię drzewiastą, ponieważ dziś rano ją przyniósł kurier oraz pestki pomarańczy. Na przesadzenie też czeka żyworódka. Wieczorem przygotuję ogórki do kiszenia i przeleję nalewkę. Sporo tego, a jutro znowu wyjazd...

Przez te upały tyję i od dzisiaj znowu jestem na fazie protal...

21 lipca 2014 , Komentarze (9)

Dzisiejszy dzień zaczął się jak na mnie wcześnie, bo tuż po 9. Nie miałam wyjścia i wstać musiałam, ponieważ Krzysiek poszedł do pracy i na mnie spadło zrobienie zakupów. Sklep znajduje się w sporej odległości od mojego domu i najlepiej iść do niego na skróty przez las. To ponad kilometr spaceru w jedną stronę. W tamtą stronę spacer był przyjemny. Las powitał mnie chłodem, szumem gałęzi i zapachem roślin. Zachwyciły mnie tańczące plamy światła na ścieżce. Szłam powoli, zerkając na boki, bo podobno ludzie przy tej ścieżce zbierają prawdziwki. Nic jednak nie znalazłam. Cóż szczęścia nie miałam, albo inni byli pierwsi. Zakupy załatwiłam szybko i z powrotem powlokłam się ze sporym obciążeniem, narzekając na los i brak samochodu. W domu powstały haiku...

las o poranku 
słońce przez gałęzie 
znaczy ścieżkę 
  
poranek w lesie 
grzyb za grzybem ląduje 
w moim koszyku 
  
zapach lasu 
między plamami światła 
oczy żaby


Dieta z odstępstwami w postaci fasolki szparagowej ze śmietaną, ale nie przytyłam...

20 lipca 2014 , Komentarze (6)

Niedzielny poranek powitał mnie słońcem wyglądającym zza chmur. Położyłam się z powrotem i pospałam do 11. Dzień postanowiłam potraktować ulgowo. Nic robić nie będę. w końcu jest niedziela, ale planować mogę. Po pierwsze czeka mnie odchwaszczanie sadu i wszystkich miejsc, w których rosną agresty i porzeczki. Trzeba by później wysypać korę, a kory nie ma jak przywieźć. Po drugie przetwory czyli dżemy i ogórki na początek. Dżemy będę w tym robić ze śliwek, jabłek i gruszek, bo obrodziły w tym roku. Ogórki będą głównie kiszone, bo takie mogę jeść w czasie diety. Zrobię też parę słoików chutney i może fasolki szparagowej. Może też skuszę się na sosy z dodatkiem pomidorów. Trzeba by też już pomału posprzątać w spiżarni. Sprzątania będzie sporo, bo bytowały w niej myszy i rządziły po swojemu. Powinnam też przyciąć porzeczki i agresty, a później zrobić z porzeczek sadzonki i ukorzenić je. Nie chcę porzeczek kupować, bo wolę stare odporne odmiany. No i sporo pracy przede mną...

Dietę trzymam, ale po dniu warzywnym przytyłam 50 dkg. Nic to zrzucę...

19 lipca 2014 , Komentarze (10)

Wczoraj po południu miał być odpoczynek, a było trochę pracy i wrażenia. Po pierwsze po deszczu zasiliłam solidnie warzywa i kwiaty. Trochę tego było, bo doszła ziemia świeżo skopana przez Krzyśka. Poza tym przyjechał Krzyśka brat i przywiózł węża, który od razu został podpięty. Wąż jest niestety trochę za krótki, bo nie sięga do sadu i trzeba będzie go przedłużyć. No i dodatkowy kłopot. Kurczę, żeby nie można było kupić węża tyle ile się chce tylko albo 25 m albo od razu 50 m. Wrażenia też były, bo okazało się, że to kotka od mojej sąsiadki morduje mi notorycznie gołębie. Gołębie są przerażone, bo nie dość, że do nich skacze gdy jedzą na ziemi to jeszcze nauczyła się wchodzić na dach. Biedne gołębie straciły dach nad głową, bo na strych już nie wchodzą. Coś będę musiała z tym zrobić tak, żeby był wilk syty i owca cała. Kotka jeść dostaje to nie z głodu poluje. Dzisiaj też spokoju nie było, ponieważ przyjechał pan do naprawy telewizora. Wszystko poszło dobrze i telewizor hula. Jest dobrze. Po południu powinnam iść do plewienia, bo rabata z kwiatkami od strony ulicy całkiem zarosła. Chyba wysypię ją korą, albo żwirem, żeby roboty było mniej. Tylko jak tą korę przywiozę bez samochodu?

Dieta w porządku. Dziś już jem warzywa. Od wczoraj schudłam 20 dkg i na pasku już zmieniłam. Jestem zadowolona. Wygląda na to, że chudnę około 2 kg miesięcznie. Trochę mało, ale za to bez specjalnych wyrzeczeń i stale bez przestojów. To mi pasuje.

18 lipca 2014 , Komentarze (16)

Od wczoraj nic nie robię tylko planuję remonty w domu, bo skoro mam zostać w tym domu w którym mieszkam to wypadałoby sprawić żeby mieszkanie w nim było przyjemniejsze. I tak, jeżeli plany mi się nie zmienią to powinnam zrobić remont w kuchni i w pokoju dziennym i w sypialni. Remonty nie będę duże, zwłaszcza w kuchni i w sypialni. W sypialni chcę tylko odsłonić w jednym miejscu mur z cegieł, a w kuchni chcę wybudować ścianę szeroką na 80 cm, żeby zakryć rurki od piecokuchni, bo szpecą. Pewnie tez na jednej ścianie zbiję tynk, bo bardzo mi się takie elementy podobają. W pokoju dziennym chcę wybudować kocią toaletę czyli miejsce na kuwety, ponieważ w tej chwili stoją w widocznym miejscu. Muszę również pomyśleć o nowych meblach do kuchni i do sypialni. Będą sosnowe. Kupie też kilka mebelków stylizowanych, rzeźbionych dla ozdoby. Myślę o dodatkach z wikliny. Podobają mi się wnętrza rustykalne albo dworkowe. Powinno być tanio, ale i tak chyba będę musiała obrabować bank...Zajmie mi to inaczej kilka lat...Swoją drogą to będzie pasjonujące i co dziwne nawet Krzysiek specjalnie nie protestuje...

Trochę inspiracji...


Dieta mi idzie dobrze i następne 20 dkg mniej. Jeszcze dziś faza protal, a jutro już warzywa.

17 lipca 2014 , Komentarze (12)

Wczoraj siadł mi telewizor i nie ma się co dziwić, bo ma 14 lat. Nie wiem czy go jeszcze naprawiać, czy kupić nowy. Ten co jest służył mi wiernie i był do tej pory bezawaryjny. Nowy musiałabym umieścić na ścianie ze względu na koty, bo jest lekki i mogłyby go zrzucić. To mi się nie bardzo uśmiecha. Nie przepadam za nowoczesnymi rozwiązaniami, nie lubię takiego stylu. Coś będę musiała postanowić, bo Krzysiek długo bez telewizora nie wytrzyma...

Dzisiejszy dzień mam spokojniejszy. Powinnam zrobić tylko 2 psychotesty. Może też napiszę kilka tekstów. Poza tym będzie luz. Jeszcze nie wiem jak to wolne wykorzystać, ale coś sobie znajdę. Kusi mnie przestawianie mebli, ale Krzysiek się broni jak zwykle...

Dieta ok. Dziś waga spadła i tym samym jest już prawie taka jak na pasku. Jeszcze dwa dni fazy protal i zobaczymy. Do diety się przyzwyczaiłam i czuję, że na niej wytrwam nawet dłuższy czas. Nabrałam też nadziei na schudnięcie i już bez trudu widzę się szczuplejsza. Znacznie szczuplejsza, bo mi to wygląda na 65 kg chyba. swoją drogą to by było fajnie aż tyle zrzucić...

16 lipca 2014 , Komentarze (12)

Wczoraj miałam pracowity dzień. Działałam i na dworze i w domu. Wyplewiłam już wszystkie grządki, posiałam resztę fasoli, przygotowałam nowe grządki pod sałatę, kalarepę i kapustę pekińską. Tym samym nowy odcinek ogrodu stał się faktem. Zrobiłam też eksperyment czyli ścięłam 4 sadzonki pędów winorośli i wsadziłam je do doniczki. Może wypuszczą korzenie przez lato. Jeżeli nie to jesienią zrobię już sadzonki tak jak trzeba z pędów 2- letnich. Po południu przygotowałam też 3 psychotesty. Powoli planuję już również remont łazienki. Wczoraj wymyśliłam, że chcę mieć w niej kawałki surowej ściany z cegieł. Krzysiek się wystraszył, bo on tradycjonalista jest i chciałby kafelki, których ja nie lubię. Oby tylko to się dało zrobić tak jak planuję, wyszłaby całkiem fajna łazienka...

Dietę trzymam, ale waga nie spada. Poczekamy. Jeszcze 3 dni fazy protal to może spadnie...