Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507773
Komentarzy: 54680
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 kwietnia 2023 , Komentarze (12)

Prawie święta. Dziś idę ze święconką. Krzysiek też oczywiście. PO powrocie będziemy już świętować ale pracować zawodowo mam zamiar. 

Pracy szukam. Na razie mam zamiar wykupić kurs excel. Chcę opanować podstawy. Gdy to zrobię ruszę na poszukiwanie pracy w większym zakresie. Kupiłam kurs Word od podstaw. Niby podstawy znam, ale myslę ze kurs mi sie przyda. Będzie co wpisać w CV. Myślę jeszcze o kursie Outlook. Niby poruszam sie dość sprawnie ale zależy mi na świadectwie. Ten rok i przyszły to moja szansa. Wspiera mnie jowisz i uran. Mam szansę na postep w karierze. Myślę o znalezieniu stałej pracy takiej w domu i dla niepełnosprawnych. Niby pieniadze nie są najważniejsze ale remonty za cos trzeba zrobić. Z tej pracy, którą mam nie mysle rezygnować, bo zbyt ja lubię. Zarobki jednak niskie, bo na poziomie pól etatu a ja chcę cały. Jestem gotowa pracować dłuzej.


Wszystkiego dobrego z okazji świąt.:)

7 kwietnia 2023 , Komentarze (6)

Wielki piatek. U mnie już wszystko zrobione poza gotowaniem. Zaraz wstawiam klopsa, a po południu sernik. Będzie dietetyczny bez spodu. Nie mam prawa przytyć. Po świetach mniej jedzenia ale jeszcze nie dieta. Dieta od maja. Znowu plaż południa, bo na niej najlepiej chudnę. Dziś muszę przygotować koszyk na jutro. Muszę mieć bukszpan na pieniadze i barwinek na miłość. Trzeba jeszcze ugotować i pokrasić jajka. Na dwór do pracy nie wychodzę

W święta odpocznę choc pracować mam zamiar. W przyszły miesiącu chciałbym mieć wypłatę wiekszą o 500 zł. Planuję już wydatki i będzie między innymi opłata za msze wieczyste dla cioci i wujka, namiot dla Sebastiana, droga książka o anatomii energetcznej no i troche kwiatów.

Ostatnio dostałam od koleżanki roślinki. To kalanchoe, piękna paprotka i jeszcze coś ale nie wiem co to. Chyba na dwór. Wszystko już wsadzone. Przyszła mi też róża. Tym razem wybrałam miniaturową, okrywową rózową. Nie wiem co będzie z paprotką. Jest cudna ale u mnie paprotki nie rosną. Nie mam do nich ręki. Nie wiem jak dbać, zeby jej było dobrze. SZkoda jej. Nie chcę by się zniszczyła.

Przez dwa dni oglądałam serial Brigentonowie na Netflixsie. Bardzo mi sie podobał. Na dalsze sezony nie mam cierpliwości czekać i mam zamiar kupić książki. Serial jest na podstawie książek...

Muszę kupić program excel i opanować go, bo szukam pracy. Nie mam dużych wymagań i to ma byc praca zdalna. Nie mam tez wysokich kwalifikacji ale trafiaja sie proste prace z orzeczeniem i moze cos by sie udało trafić. Mogę dorobić do 4700 i renty mi nie zawieszą. Dla mnie to suma spora.

6 kwietnia 2023 , Komentarze (6)

Dziś chcę jechać na cmentarz. Trzeba sprzątnąć na grobach. W tym roku chciałabym na cmentarzu być częściej. Moze pojedziemy z sąsiadem. Chcę wrócić szybko, bo Mikuś nie powinien być zbyt długo sam. Strasznie płacze i czeka pod drzwiami. W domu jest odkurzanie podłog i mycie. Jutro planuję juz tylko kucharzenie.

Dwa lata pod rzad kupowałam prymulki w róznych kolorach, bo kocham te kwiatki. Przetrwały tylko bordowe. Mam dwie kepki. Sa jeszcze białe i żólte i chyba pomarańczowe. Czemu u mnie nie rosna pojęcia nie mam ale nie zrezygnuję  i w tym roku tez kupię.

Zauważyłam juz dawno, ze nie myslę pod wpływem stresu. Gdy jestem pod wpływem emocji, podejmuję złe decyzje. Ja muszę mieć czas na zastanowienie, wyciszyć sie i problem przespać. Wtedy decyzja moze byc inna. W moim przypadku pospiech jest wskazany przy łapaniu pcheł jak mawiał ktoś mi bliski. Do tego jestem wtedy pesymistką.

Stracilam prawie wszystkie pieniadze i na świeta zostało 200 zł, a na po świetach 100. Renta 14. Do banku ja nie pojadę, a i Krzyśkowi sie nie chce. Pieniądze są w dwóch bankach a trzeba będzie oszczędzać. Nie lubię tego.

Z myśleniem o studiach na dzień dzisiejszy sie pożegnałam. Nie będzie mnie raczej stac, bo to co bym wydała na studia będę musiała przeznaczyć na ocieplenie domu i ogrzewanie. Taki pewnie będzie nakaz z góry więc stracę pole manewru. Na razie według przepisów do 2030 roku mogę palić drewnem i węglem. Później zmiany. Albo pompy ciepła i fotowoltaika albo ciepłownia. Wolałbym ciepłownię. Tylko czy będzie taka inicjatywa? Bronię się przed tym, a to mi może wyjść na dobre, bo będę coraz starsza i nie dam rady opału nosić. Studiów mi jednak szkoda.

5 kwietnia 2023 , Komentarze (11)

Dziś chyba wyjdę plewić w ogródku przed domem. Trzeba by było ogarnąc ogródek już na święta. Zejdzie trochę czasu ale nie duzo. W domu trzeba by ogarnąć łazienkę i moze wytrzeć kurze w całym domu. Chyba już w tym roku trzeba będzie kupić nowe płotki do ogródka, bo niektóre trochę zniszczone. Może Sebastian je troche połata. Jeśli sie uda to kupię dopiero na przyszłą wiosnę.

Wychodzę ostatnio z Mikusiem na podwórko. Jest na długim sznurku. Gdy wyszłam pierwszy raz w tym roku, to był przerazony - drżał i podkulił ogonek. Uważam jednak, ze trzeba go do podwórka przyzwyczaić. Nie mogę go puścic wolno, bo pod bramą jest dziura i mógłby wybiec na ulicę. Pikuś raz uciekł, a Mikuś jest bardziej nieposłuszny. Mógłby zobaczyc jakiegoś psa albo kota i pobiec za nim. Nie potrzebuję ani problemów ani tym bardzie nieszczęścia. Myślę by lukę pod brama jakoś zabezpieczyć. Kiedyś tam była taka gruba decha, zeby psy nie wychodziły ale od dawna jej juz nie ma. Trzeba porozmawiać z Sebastianem. Moze cos wymyśli. Na razie Mikuś luzem biega przed domem ale i tu trzeba uważać, bo furtka ma szeroko rozstawione prety. Trzeba by to zabezpieczyć. Pies musi biegać, a teraz juz coraz cieplej i my będziemy dłuzej na dworze. Mógłby być z nami.

Rośliny przesadzone z ulicy na podwórko juz niektóre kiełkują. Wygląda na to, ze przynajmniej część przetrwała. W tym miejscu co rosną, chcę zrobić rabatę. To nie będzie nic wykwintnego jeśli chodzi o wykończenie ani o kształt. Po prostu będzie to miejce dla roslin. Juz czeka plewienie. Po świętach chcę załozyć obrzeża. Mam betonowe z ulicy ale nie wiem czy starczy na całość. Moze trzeba będzie cos dokupić. O nowych roślinach na razie nie myślę. Czy pomyslę w tym roku nie wiem... To będą pewnie liliowce, irysy...

Rabatka po drugiej stronie od ulicy jest w porzadku. Wrzosy przetrwały i juka też.

U mnie jest duzo dzików. Ostatnio chodzi locha z młodymi. Trochę strach wyjść po ciemku z domu...

Wybrałam temat pracy dyplomowej. Będę pisać z czakroterapii.

Sebastian ma mi przywieźć cudny wieszak. Jest z metalu. Bardzo romantyczny, filigranowy-biały.

4 kwietnia 2023 , Komentarze (2)

Dziś jeśli pogoda pozwoli wyjdę ciąć drewno. Na razie potnę w sadzie na mniejsze kawałki, żeby było łatwiej Krzyśkowi przenieść. W domu trzeba omieść pajęczyny i umyć okno w pracowni. Już teraz widzę, ze z wszystkim sie do świąt nie wyrobię. Dom ogarnę i ogród przed domem. Reszta szkoda gadać. No ale wiosna się dopiero zaczyna. Nie muszę wszystkiego zrobić w tydzień. Na razie mnie ta praca bardzo cieszy. Gorzej będzie w lecie, bo w upały dworu nie lubię.

Zdałam sobie sprawę, ze jestem uzależniona psychicznie od Sebastiana i nie potrafię zakończyć znajomosci. To jest prawie jak  nałog. Czasem widzę minusy znajomości ale są i plusy. Jestem rozdarta. Wiem, ze wspieram alkoholika i ze to jest złe. To takie podejście zdroworozsądkowe. Gdy słucham serca to pomagam komuś kto ma ciężkie zycie. Gdy próbuję znajomość zakończyć czuję sie fatalnie. Miotam się i szaleję. Śnią mi sie koszmary, dopada mnie prawie panika i wpadam w depresję. Chyba więc będę przy nim trwać do czasu aż on zechce znajomość zakończyć. Moja szarpanina typu zrywania i powroty jest bez sensu. Porażka za porażką, a zawsze myślałam że jestem silna babka i znajomości potrafię kończyć.

Chyba powinnam pomyśleć o zakupie pilarki z dłuższą prowadnicą. Chodzi mi o elektryczną lub akumulatorową, bo spalinówki nie potrafię zapalać. Wstyd ale to fakt. W tym roku w lecie trzeba będzie kupić kilka kubików drewna i moze trzeba będzie cos ciąć. Niby mogę kupic spalinową i liczyć na Sebastiana ale wolę niezależność. Piła akumulatorowa to wydatek rzędu 400-600 zł. Nie mam tyle teraz ale mam trochę czasu na kupno. Drzewo przyjedzie moze w lipcu. Bateria w moje pilarce chyba kończy zywot. Piła często zwalnia i staje. Trzeba kupić nową baterię. Sebastian coś mówił o nowej szlifierce i o wkretarce. Chcę mu kupić namiot, zeby miał na ryby. Wydatki, wydatki, a pieniędzy więcej nie chce być. Niby szukam dodatkowej pracy ale przecież tekstów za 5 zł pisać nie będę. Tylko takie mi sie trafiają.

Zastanawiam się co zrobić z ogrzewaniem kuchni. Można by kupić piec kuchenny zgodny z ekoprojektem. Są takie. Wszystko zalezy od tego do kiedy mozna palić drewnem. 2 letnia piecokuchnia jest do wyrzucenia, bo jest zakaz palenia w niej. Nowej piecokuchni nie zaryzykuję. To koszt ponad 5000 i jeśli ma być na 2 lata to się nie opłaca. Inna sprawa grzejniki. Mają już kilka dobrych lat a są z blachy. Boję się, że w każdym momencie mogą sie zacząć lać.

Dziś mija 8 dzień bez Józka, a ja nadal go szukam wzrokiem. Ech...

3 kwietnia 2023 , Komentarze (6)

Nastrój mam lepszy. Wreszcie. Teraz Krzysiek jest w domu, to będzi e więcej pracy i mniej czasu na myslenie. Dziś trzeba umyć ostatnie okno. Doszło przed świetami sprzatanie ciuchów u babci. Trzeba je władować do worków i wystawić do wywiezienia. Szkoda sie pozbywać wspomnień. Pamietam babcie i dziadka w tych ubraniach. Nie ma sensu jednak ich trzymać. Mama ponoć chce mieszkania po babci posprzątać. Teraz się nie chce wyprowadzić ale myśli o przyjmowaniu gości. Czuje się samotna i potrzebuje towarzystwa. My nie mamy praktycznie o czym rozmawiać, bo to co miałysmy wspólne przestało ja interesować.

Nie wiem czy dziś sie uda wyjść do pracy na dwór. Pilne jest cięcie gałęzi. Pilne jest plewienie. Dziś Krzysiek kupi nawóz do drzewek owocowych i trzeba będzie je zasilić. Nie wiem czy wszystko przed świetami zrobię. Ja mogę działać tylko wtedy gdy Krzysiek jest w domu, bo nie chcę zamykać Mikusia. On gdy jest sam, strasznie płacze... 

Nie wiem czy nie pojedziemy na cmentarz przed świętami. Trzeba uprzątnąć na grobach. Chciałabym posadzić trochę roslin przy grobach, ale obawiam sie, ze donice betonowe mogą zniknąć, a to spory koszt. Moja ciocia Ala kochała bratki, a teraz sezon na nie. Ciocia Resia niezapomninajki ale ich nie mam gdzie kupić. Babcia kochała szałwie. Koniecznie czerwone. Na nie jeszcze jest trochę czasu. Trzeba dziś kupić owiesek i wysiać. Trzeba kupić farbki do jajek. Zbieram piórka z cebuli...

Sebastian chce przyjechać na święta. Niestety teraz to niemożliwe. Męczy się w domu. Ostatnio u mnie odpoczął i brak mu tego.

POgoda pod psem jak to się mówi. Kwiaty w donicach wnoszę na noc do domu ale te w gruncie sie męczą. Dość już mam tego zimna...

jedzenie teraz ma być proste i robione na szybko. Miał być quiche z papryką, a będzie makaron. Do tego jajecznica z pieczarkami i piórkami i surówka z pekinki.

Trzeba posadzić kolejną cebulę na piórka...

2 kwietnia 2023 , Komentarze (9)

Żyję. Staram się żyć. Nastrój mam zmienny, ale dobry nie jest nigdy. Co najwyzej jestem spokojna. Teraz dobija mnie mama, bo chce sie wyprowadzić i nie zamierza zostawić adresu ani telefonu. To mściwość i złośliwość. Dom jest mój w połowie, a części są niewydzielone. Ciągle pojawiaja sie sprawy prawne domu do załatwienia, a jak nie będę miala z nia kontaktu będę miała związane rece. Całe zycie byla podła momentami ale teraz juz przegina. Myśle o tym, zeby przeprowadzic podział domu na dwie części ale nie wiem czy to realne i jakie koszty. Ile to trwa.

Ostatnio śniła mi sie babcia. Dawała mi słodycze- ciastka i cukierki czekoladowe. Chyba chce mi osłodzić zycie i opiekuje sie mną. Przypuszczam, ze popiera to co robię. Zawsze ważne dla niej było dbanie o dom, remonty. Chciała zebym sie uczyła. Bardzo jej jestem wdzieczna za to, ze mi zapisała pól domu. Gdyby nie ona było ryzyko, ze zostane bezdomna. Mama by mi zyć nie dała. Teraz zwalcza Krzyska i choc tego wprost nie mówi szczuje i pewnie chcę, zebym sie z nim rozwiodła. Sebastiana tez nie trawi. Ona by chciała, zebym została sama i całkowicie poswięciła sie jej. Uważam, ze jest chwilami niezrównoważona. Gdy wyszła ze szpitala w wypisie było, żeby kontynuować leczenie w poradni zdrowia psychicznego. Oczywiście ona uważa, ze nie musi. A może to tylko starość? na pewno jest niezadowolona ze swojego zycia i cierpi, miota się... No ale nie moim kosztem...

Wczoraj byłam w kaplicy i chciałam  wyplewić w ostatniej skrzyni. Niestety był deszcz. Jutro to zrobię i nasypiemy ziemi. Dziś praca zawodowa będzie ale dopiero po północy, bo w niedzielę raczej nie pracuję. Moze za to skończę obraz. Moze poczytam. Od jutra więcej pracy, bo Krzysiek już ma urlop. Odpocznę i ja, bo będę spać do oporu.

U mnie na rabacie z ziołami pyszni się spora kepka czosnku niedźwiedziego. Jem to teraz do serków wiejskich i do jajecznicy, jajek z majonezem.

1 kwietnia 2023 , Komentarze (10)

Jestem okropnie przygnębiona. Za duzo tych śmierci w ciągu roku. Odszedł Adrian, Pikuś, Filuś, Morus i teraz Józek. Czuję, ze na tym nie koniec. Odejścia Józka sie nie spodziewałam. Czuł sie dobrze. Boję się o Mruczka, Megusię, bo są już wiekowe. Teraz uran przemieszcza sie przez 6 dom, a to dom miedzy innymi zwierzat. Następny jest domem związków, malżeństwa. Krzysiek o siebie nie dba. Nawet myśleć nie chcę... Na razie straciłam cały naped i mam wrażenie ze jestem na równi pochyłej i teraz czeka mnie juz tylko upadek za upadkiem...

Dziś Krzysiek idzie do pracy ostatni raz przed urlopem. Ja pójdę do kaplicy. Moze to na mnie dobrze wpłynie. Zawsze w kaplicy sie odprężam. Po powrocie dość długo mam dobry nastrój. Jutro palmowa niedziela. Mnie palmę poświęci sąsiadka, bo w kaplicy chyba nie święcą. Dla pewności zabiorę jednak.

Wczoraj udało się zrobić wszystko co było planowane. Ziemia już jest w skrzyniach. Kuwety zrobione i okna prawie pomyte. Dziś chyba na dwór nie uda mi sie wyjść. Moze za to ogarnę kwiaty w domu.

Muszę chyba niestety zmienić plany remontowe. Miała byc pompa ciepła albo piecokuchnia, a chyba ocieplę jedną ściane i wstawię moze okno do Adriana albo ocieplę drugą ścianę. Teraz mam w planach ocieplic tez ściany wewnętrzne od strony mieszkań babci. To ściana w kuchni i w łazience. Mam do wymiany troje drzwi wewnętrznych na drzwi zewnętrzne, bo są bardziej efektywne jeśli chodzi o zatrzymanie ciepła. Do tego dojdą dwa sufity. Centralnego ogrzewania niestety już chyba mieć nie będę. Nie wstawię teraz pieca i nie wyrzucę go za 3 lata jeśli zabronią uzywania paliw stałych. Już teraz piecokuchnia po 2 latach jest do wyrzucenia, bo ekoprojekt. Nie stać mnie na takie wydatki i muszę mysleć przyszłosciowo. Za kilka lat prawdopodobnie domy będą musiały byc niskoemisyjne, a to oznacza skuteczne zabezpieczenie przed ucieczką ciepła. Ocieplenie wiec ważniejsze. Tak po cichu sobie jednak marzę, ze do śmierci będę mieć kominek. Nic na razie o zakazie palenia drewnem nie piszą ani nie mówią. Bardzo mi na widoku zywego ognia zależy. Lubie gotować na piecu. Tradycjonalistka jestem po prostu. Unia mnie wkurza coraz bardziej, bo zmusza mnie do ponoszenia wydatków i do nowoczesności. Każdy powinien mieć wybór... Teraz to terror.

Doczekałam sie kopru i wczoraj miałam ziemniaki nim posypane. Do tego była ryba i mizeria. Poza tym były kotleciki z buraka i jajecznica z piórkami cebuli. W piatki teraz poscimy. Dziś sos koperkowy z kotletem zjajek i ogórek kiszony. Jutro moze quiche z brukselką o ile Krzysiek ja kupi. Jak nie to kupi paprykę...

31 marca 2023 , Komentarze (4)

Dziś trzeba było wstać wcześniej, bo trzeba kupić warzywa. Ja warzyw jem sporo. Krzyśka zmuszam, bo nie bardzo chce. Przed chwilą kupiłam patelnię. Moja stara ma starta powłokę i wszystko sie chwyta. Kotleciki z warzyw trzeba robic bardzo male, bo się przewrócić nie dadzą i trzeba lać dużo oleju.

 Będzie do umycia kolejne okno i moze wyjdę trochę do pracy na dwór.

Złość mi przechodzi i czuję sie nieco lepiej choć jestem bardzo przygnębiona. Oczywiście były zabiegi i było ustawianie czakr i medytacja z kamieniami na czakrach. Do tego była melisa, chmiel, kozłek i niestety trochę chemii też. Zwykle chemii unikam ale chciałam sie szybko poczuć dobrze.

Dziś w czasie wolnym znowu będzie Netflix. Zaczynam myśleć o malowaniu. Trochę codziennie czytam... Na Sympatię nie wchodzę. Jest Krzysiek to niech będzie. Jak długo nie wiem... Jak na razie jest też Sebastian. Bardzo sie cieszę z tego Netflixa. Już dawno miałam wykupić ale ciągle zwlekalam. Oczywiście karta nie płaciłam, bo nie uzywam.

Na niebie teraz jest ciekawy układ planet dla mnie czyli kwadratura jowisza do mojej wenus i marsa. Zapowiada między innymi rozwód i ja sie zastnawiam o kogo chodzi. Krzysiek podobny aspekt tylko do słońca miał kilka dni temu. To chyba na S. On ten aspekt do marsa, a później do plutona też ma. Wszystko sie uspokoi po 10 IV. Wtedy odetchnę na całego... Teraz też jest jednocześnie aspekt do mojego księżyca. To aspekt pozytywny i coś miłego moze mnie spotkać. Jest pozytywny aspekt wenus dla mnie i dla Krzyska i jednocześnie zły do jowisza S. Sporo teraz się dzieje i to sie sprawdza w rzeczywistości..

Wczoraj brat Krzyśka przywiózł ziemię. Część już jest w donicach i skrzyniach.

30 marca 2023 , Komentarze (4)

Krzysiek sie wyciszył. Za to drażliwa jestem ja. Na sympatię nie wchodzę, bo teraz mogę swoim postepowaniem doprowadzić do rozwodu i nie chcę kusic losu. Gdyby Krzysiek był zawsze taki jak teraz tobym o rozwodzie nie myślała. Niestety są dni, godziny  gdy jest gorzej. Potrafi być bardzo nieprzyjemny. Ostatnia awantura była o to, ze popchnął mnie w kuchni, bo uważał że powinnam mu zejść z drogi. Przeprosił po kilku godzinach gdy postawiłam wszystko na ostrzu noża. Był bardzo zdziwiony, że sie wściekłam. Ja jestem emocjonalna i takie sytuacje mnie doprowadzaja do wściekłosci. Oczywiście mu przyłozyłam. Nie powinno do takich akcji dochodzić. Przemoc nie prowadzi do niczego dobrego.

Oglądam film za filmem. Teraz to The crown. W kolejce czeka Wiedźmin i Outlander. Faktycznie jak ogladam filmy to o problemach nie myślę.

Dziś Krzysiek umyje kolejne okno. Poza tym chcę zmienic posciel i moze wyprać to co zdjęte. Na dwór chyba wyjść sie nie da. Moze padać. Krzysiek ma jeszcze dwa dni pracy. Później urlop. Ja urlopu nie przewiduję. Pracuję codziennie ale zarobek w tym miesiacu kiepski.

Za kilka dni zacznie mi sie ostatni miesiąc normalnego jedzenia. Od maja dieta. Troche przytyłam, bo stresy i sporo chleba za duzo. Nie jest jednak tragicznie. Dziś kluski kładzione z marchwią, cebulą, selerem i bobem. Do tego będzie kapusta czerwona i serek wiejski. POwninnam kupić strączkowe, bo mi sie kończą. Zawsze kupuję hurtem w internecie.

Za kilka dni Mikuś kończy rok. Jak to szybko zleciało. Już prawie rok nie ma Pikusia, ponad miesiąc Moruska. Teraz Józek. Czas ucieka, wszystko przemija. Czasem mi żal...