Jestem okropnie przygnębiona. Za duzo tych śmierci w ciągu roku. Odszedł Adrian, Pikuś, Filuś, Morus i teraz Józek. Czuję, ze na tym nie koniec. Odejścia Józka sie nie spodziewałam. Czuł sie dobrze. Boję się o Mruczka, Megusię, bo są już wiekowe. Teraz uran przemieszcza sie przez 6 dom, a to dom miedzy innymi zwierzat. Następny jest domem związków, malżeństwa. Krzysiek o siebie nie dba. Nawet myśleć nie chcę... Na razie straciłam cały naped i mam wrażenie ze jestem na równi pochyłej i teraz czeka mnie juz tylko upadek za upadkiem...
Dziś Krzysiek idzie do pracy ostatni raz przed urlopem. Ja pójdę do kaplicy. Moze to na mnie dobrze wpłynie. Zawsze w kaplicy sie odprężam. Po powrocie dość długo mam dobry nastrój. Jutro palmowa niedziela. Mnie palmę poświęci sąsiadka, bo w kaplicy chyba nie święcą. Dla pewności zabiorę jednak.
Wczoraj udało się zrobić wszystko co było planowane. Ziemia już jest w skrzyniach. Kuwety zrobione i okna prawie pomyte. Dziś chyba na dwór nie uda mi sie wyjść. Moze za to ogarnę kwiaty w domu.
Muszę chyba niestety zmienić plany remontowe. Miała byc pompa ciepła albo piecokuchnia, a chyba ocieplę jedną ściane i wstawię moze okno do Adriana albo ocieplę drugą ścianę. Teraz mam w planach ocieplic tez ściany wewnętrzne od strony mieszkań babci. To ściana w kuchni i w łazience. Mam do wymiany troje drzwi wewnętrznych na drzwi zewnętrzne, bo są bardziej efektywne jeśli chodzi o zatrzymanie ciepła. Do tego dojdą dwa sufity. Centralnego ogrzewania niestety już chyba mieć nie będę. Nie wstawię teraz pieca i nie wyrzucę go za 3 lata jeśli zabronią uzywania paliw stałych. Już teraz piecokuchnia po 2 latach jest do wyrzucenia, bo ekoprojekt. Nie stać mnie na takie wydatki i muszę mysleć przyszłosciowo. Za kilka lat prawdopodobnie domy będą musiały byc niskoemisyjne, a to oznacza skuteczne zabezpieczenie przed ucieczką ciepła. Ocieplenie wiec ważniejsze. Tak po cichu sobie jednak marzę, ze do śmierci będę mieć kominek. Nic na razie o zakazie palenia drewnem nie piszą ani nie mówią. Bardzo mi na widoku zywego ognia zależy. Lubie gotować na piecu. Tradycjonalistka jestem po prostu. Unia mnie wkurza coraz bardziej, bo zmusza mnie do ponoszenia wydatków i do nowoczesności. Każdy powinien mieć wybór... Teraz to terror.
Doczekałam sie kopru i wczoraj miałam ziemniaki nim posypane. Do tego była ryba i mizeria. Poza tym były kotleciki z buraka i jajecznica z piórkami cebuli. W piatki teraz poscimy. Dziś sos koperkowy z kotletem zjajek i ogórek kiszony. Jutro moze quiche z brukselką o ile Krzysiek ja kupi. Jak nie to kupi paprykę...