Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie najważniejsze :) Postraszona wynikami badań i zdjęciami z wakacji :D wziełam się za siebie. Podobno wszystko zmienia się po 50-tce...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 173971
Komentarzy: 2775
Założony: 8 maja 2011
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PANDZIZAURA

kobieta, 55 lat, Tam

183 cm, 75.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 maja 2011 , Komentarze (1)

Mam dowod na to ,że mój organizm oszczędza energię. Marznę .Podczas gdy inni domownicy biegają w koszulkach ja mam gruby sweter.Co tam jestem gotowa na wszystko... no prawie , głodzić się nie będę.

Póki co dieta jest znośna, porcje wprawdzie małe ale nie chodzę głodna. Wiem że teraz mój mózg krzyczy OSZCZĘDZAMY  i próbuje spowalniać przemianę materii. Teraz bardziej niz kiedykolwiek potrzebna MI jest  aktywność fizyczna. Kręcę się wciąż jak dziecięcy bączek i szukam sobie zajęcia.Nawet porządki domowe są znosne gdy przeliczę je na kalorie 

Jadłam grzecznie to co mam w programie.Rano poćwiczyłam jogę i trochę się rozciągałam.Po południu pomknęłam na kijaszki. Maszerowałam 1h bardzo dziarsko i dynamicznie. Tym razem nie komary mnie gnały a cel naszych zmagań mniej ciałka. 

I w tak optymistyczny sposób konczę dzionek.A i jeszcze przeglądnę dietę na jutro. Gdy  mało jem  lubię sobie poczytać, co za frykasy czekają mnie następnego dnia.

14 maja 2011 , Komentarze (1)

Niestety czułam ze tak będzie. Ten gril to moja porażka.Nie no nie do końca, goscie sa zadowoleni jedzenia dużo i smacznie tylko że ja jestem na diecie!!! siedzę na pierwszej linii frontu, a raczej stoję. Nie ma siły , po grzecznych porcjach sałatki skubię juz drugą kiszkę.Jutro bedę musiała przejsć 20km zeby to spalić. Uciekłam na chwilę od grila i jedzenia.Przede mną długa droga: nauczyc się nie rzucać na jedzenie w zasiegu wzroku.

14 maja 2011 , Skomentuj

Jak się ustrzec wekendowego podjadania? Oto jest pytanie!!! Na wagę złota myslę :)

Dopóki mam zajecia jest ok ale w wekend zawsze jest troche wolnego i pokusy na wyciagniecie reki. Jakieś lody, ciacho, grill.Rano opiekowałam sie na stadionie dzieciakami, prawie nie jadłam, no tylko kilka krakersów bo zapomniałam śniadania. Na obiadek grzecznie ryba ,ryz, pomidor i marchewkowa surówka.Po poludniu zawiozłam syna na klubowe zajecia a w drodze powrotnej namówił mnie na zakupy.Pękłam zjadłam wafla ryzowego z czekoladą i pół małego lodzika. Policzyłam to niecałe 120 kcal ale... no własnie, sam cukier i tłuszcz :( 

Odrobina przyjemności a moze kosztować wiele. Ktoś może powiedzieć o rany, wielkie mi co, a ja wiem swoje tu 100kcal tam 50 i nie mieścimy się w ulubione spodnie.

Wieczorem   mamy gosci , grill  wprawdzie mam przygotowane warzywne szaszłyki ale licho nie spi.Na wszelki wypadek zrobie jeszcze surówki jak nie wytrzymam bedę jadła zielsko, bo nie jestem pewna jak wytrzymam zapachy i konfrontacje z kiszką ziemniaczaną.

Pomykam do kuchni robić sałatkę ziemniaczaną, to kolejna pokusa ale chłopcy bardzo ja lubia , a to przecież ja jestem na diecie, nie bedę karać rodzinki tylko wezmę się w garsć.

13 maja 2011 , Skomentuj

Szybciej niz myślałamudało mi sie pokonac pierwszy krok. Kolejny dzień diety i nie jestem głodna. Regularne odstępy miedzy posilkami ,nie przekraczam 4 h to chyba mój klucz do sukcesu.Oczywiście aktywnosć ruchowa też :).

Dzisiaj ćwiczyłam:

Rano 20min joga

po południu 60min nordic walking (a zasuwałam bardzo szybko bo komary tną niemiłosiernie)

15min rozciaganie

Posiłki:

I sniad.jogurt i płatki

II śniad kawa i sernik( naprawdę nie mogłam odmówić babci :)

Obiad kubek szczawiowej duszona ryba i ryż

Przegryzka : jabłko i trochę rodzynek

Kolacja : jogurt, otręby pszenne i razowiec z serem brie.

Moja dieta nie jest do konca zgodna z wytycznymi. Mam w domu trzech rosłych mężczyzn, im dieta nie jest potrzebna więc gotuję normalne posiłki i po prostu brakuje mi czasu na moje gotowanie.Jem wiec mniej i np dzisiejszą szczawiową przelałm przez sitko zadowoliłam się wywarem. Rybkę dusiłam juz tylko dla siebie,  chłopakom smażyłam, pachniała kusząco , nawachałam się a potem zjadłam ze smakiem swoja odchudzoną wersję.

Najbardziej cieszę sie z tego ,że NIE PODJADAM W NOCY !!! to była, podkreslam była moja zmora.


12 maja 2011 , Skomentuj

Pogoda barowa, ciśnienie spada od rana,jestem podminowana i kąśliwa. Normalnie taki stan załatwiła bym batonikiem albo dwoma i jeszcze ciastkiem , a teraz jem jabłko i mówię do siebie bardzo przekonywująco :"to wystarczy"  

Miałam trochę czasu rano,nordic walking 20min, joga, 20min,tańczyłam 30min. Po południu maszerowałam w lesie 60min.No nieźle się tego nazbierało   .jestem zmeczona ale zadowolona NIE DAŁAM SIĘ !

Moje posiłki

Sniad. jogurt z płatkami

II śniad kanapka z tunczykiem i ogórkiem

Obiad pomidorowa i ryż  z warzywami

przekąska: jabłko

Kolacja:

chleb chrupki z dżemam

Małe objetości posiłków -to przeszkadza mi zdecydowanie najbardziej,przed jedzeniem wypijam szklankę wody troche pomaga.

Jesli wytrzymam 2-3 tygodnie potem bedzie już z górki. Dam radę wiem to , pochodzę z rodu bardzo walecznych kobiet.

11 maja 2011 , Komentarze (1)

Zaczynam sie ruszać, bo zgodnie z wszelkimi prawidłami i waga szybciej maleje i ciało jedrniejsze :) i jak ćwiczę to nie myslę o podjadaniu.

Byłam dzisiaj na zajęciach NW marsz z kijami. To byl prawdziwy trening,zero udawania. Trasa podzielone na kilka etapów, a w miedzyczasie ćwiczenia: kształtujace, koordynacyjne i wytrzymałosciowe. Przysiady , wypady, podskoki, wspinanie na całkiem spore górki nooo..... fajnie było. Na koniec rozciaganie i cwiczenia oddechowe. 

Nie bede tu pisała o zaletach NW ,kto chce sam poszpera w internecie ale to aktywnosc dla każdego.W naszej grupie najmłodsza uczestniczka ma 8 lat, najstarsza 67. Grupa "fitnes"-poczatkujace wykonuje ćwiczenia podstawowe, grupa "sport" ćwiczenia z utrudnieniami lub w szybszym tempie. Każdy moze dopasować co mu odpowiada.

Zaczęłam dietę- pewnie poczatki takie są. Euforia ,radość nawet nie byłam głodna mimo obnizenia ilosci kalorii o 1000.

Śniadanie: jogury i opłatki owsiane

II śniadanie: chlek razowy ,tunczyk, pomidor

Obiad: zupa ogórkowa, curry z fasoli

Przegryzka : jogurt i otreby( bardzo lubie jogurt)

Kolacja: kanapka z twarogiem i szczypiorem.

Pomykam do kuchni jeszcze przygotuję posilki na jutro i spać.

10 maja 2011 , Skomentuj

Obudziłam się i od razu czułam że to będzie dobry dzień.  Słonce od samego rana wprawiło mnie w doskonały nastrój. Mimo że, czekała mnie prawdziwa gonitwa w pracy (lekcje,dokumentacja,rada,konsultacje, 9.00-18.30 ) 

Na poczatek "Suryanamaskar"-powitanie słońca,uważam ,że to idealna gimnastyka poranna.Zrobiłam 30 powtórzeń w sam raz żeby "lekko wejść na obroty".Joga na dzień dobry smakuje mi najlepiej.

W pracy gonitwa,tempo ale dałam radę.Mała objętosć posiłków,ciagłe zajęcie i nie myslałam o burczeniu w brzuchu.Podobało mi sie to, że jedzonko miałam przygotowane i nie miałam pokus.

Posiłki w pracy:

-jogurt domowy z ziarnami(sama go robię,od poczatku do końca,od kupnych z konserwantami zawsze mam zgagę)

-chleb pełnoziarnisty z warzywnym pasztetem

-sałatka z czerwonej soczewicy

-pierogi ze szpinakiem 5 szt

-herbata zielona i owocowa, woda.

W domu na kolacje: grzanka francuska z chleba razowego z moim jogurtem.

Jutro pierwszy dzień z VITA dietą.Zakupy zrobione,posiłki zaplanowane :) zobaczymy...


9 maja 2011 , Komentarze (1)

Zaczęłam bardzo grzecznie.Ciemna bułeczka z pasztetem z selera (upiekłyśmy z mamką ) pycha polecam . Potem jabłuszko i oczywiscie duzo piłam.W pracy zamieszanie wiec jakos dałam rade do 15.30. Gorzej w domu : zupa szczawiowa z jajkiem i ryz z warzywami. Wyszłam do ogrodu zeby nie myslec o deserze ale poległam ,w lodówce zapas big milków a w szufladzie krakersy. Ciacha wykończyłam i nie bedę kupować ,a bez lodów nie dam rady. Usprawiedliwiam sie  tym ze to tylko 85 kcal.Na kolację sałatka z ciecierzycy,jabłek i cebulki, zdrowo i witaminowo tyle że z chlebkiem  4 kanapki !!! Za trzy tygodnie słuzbowy wyjazd a moja garderoba naprawda baaardzo się skurczyła. O kurcze !!! co robić ???

8 maja 2011 , Komentarze (1)

No to zaczynam :) 

Nie wiem który to juz raz.Ksiazkę mogłabym napisać. Wykopałam swoje notatki i zeszyty odchudzania i zawsze konczy się tak samo.Dopóki się kontroluję i prowadze zapiski jest ok. Znalazłam takie zdanie: "jestem nienormalna biegam i zastanawiam się co będe mogła zjeść po dzisiejszym treningu ile to bedzie kalorii".

Wtedy przynajnmiej kontrolowałam to jakoś :( 

Od kiedy odkryłam spodnie na gumce i pokochałam wszelkie modele dresów i leginsów pozwalałam sobie na coraz wiecej aż do zgagi i bolacej watroby.

ŻEBY NIE BYŁO NIEPOROZUMIEŃ :

Kocham siebie , a pełny biust wprost uwielbiam, tylko że nie panuje nad masa ciałka i jest mnie coraz wiecej. Ważyłam kiedys 106kg i byłam nieszczęśliwa,chora i często smutna

Nie chce wracac do tamtej siebie.

Za dwa miesiace ślub chrześnicy ,chcę sie dobrze bawie i dobrze wygladać, a te dwie rzeczy u mnie zawsze ida w parze. Wiec do dzieła nie ma co się wiecej opierniczać.Idę na zielona herbatkę .Przemyślę sobie jak do diety dodać ćwiczenia, bo w tej materii to jestem leń do kwadratu.