Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie najważniejsze :) Postraszona wynikami badań i zdjęciami z wakacji :D wziełam się za siebie. Podobno wszystko zmienia się po 50-tce...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 174049
Komentarzy: 2775
Założony: 8 maja 2011
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PANDZIZAURA

kobieta, 55 lat, Tam

183 cm, 75.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 maja 2011 , Komentarze (3)

Asafi dzięki za pomysł.Zrobiłam lekkie danka i wszystkim smakowało. Sałatki wiadomo łatwo odchudzić, a na obiad zrobiłam:
- lekką zupę ogórkową (teść był zachwycony)
-gulasz z drobiu z wielka ilością warzyw (przerobiony przepis na ratatuje)
-dla mnie gulasz z warzyw (od jakiegoś czasu nie jem mięsa)
-żółty ryż (kurkuma)
Zdążyłam jeszcze zrobić truskawkowo-jabłkowy sernik.Nieźle odchudzony . Zamiast serków jogurt 0 % , warstwa truskawek,warstwa jabłek i galaretki, wszystko słodzone słodzikiem do ciast i deserów (teść wniebowzięty bo choruje na cukrzycę).
Przyjecie było udane spróbowałam wszystkiego w rozsądnych ilościach i nie mam wyrzutów sumienia  . Po wyjeździe gości, lekko i radośnie pomknęłam do lasu.
 Jeszcze 3 tygodnie temu wybrała bym kanapę...co to się porobiło

21 maja 2011 , Komentarze (2)

Już mi lepiej . Dziewczyny dziękuję za wsparcie i słowa otuchy
Tak przy okazji rozważań egzystencjalnych doszłam do wniosku,że mam doła bo jestem zła,a jestem zła bo w niedzielę czyli jutro mamy zlot rodzinny. Powinno mnie to cieszyć. No to cieszy, bo zobaczę siostrzeńców. A wkurza bo przecież coś na stół musi wjechać. Wieczór spędzę przy garach, a jutro nawet tego nie tknę.
Byłam rano z dziewczynami na kijkowaniu, sprzątanie zostawiłam chłopakom. Chodziłyśmy po lesie prawie 2 h ,było zachwycająco słoneczko i lekki wietrzyk.Troche sie powyginałyśmy-odrobinę bo po ostatnich zajęciach nie tylko ja miałam zakwasy Na obiad zjadłam brokuły,kukurydzę i marchew zapiekane z odrobiną żółtego sera pychota.Pomykam na ogród troche się poruszać. Buziole dla wszystkich i miłego wekendu.

20 maja 2011 , Komentarze (7)

Dzisiaj na wadze -1kg,wszystko zgodnie z planem ale mnie to nie cieszy.Złapałam doła i nie mam siły z tego zakpić.Wiem ,że przejdzie tylko,że teraz jest mi źle i znowu zastanawiam sie nad sensem diety.Świeżo po lekturze ksiażki "Czy grubo w tym wygladam". Zastanawiam się czy ta dieta nie jest próbą, sposobem zapanowania nad miom życiem.Nawarstwiły się trudności nie wiem jak sobie poradzić, nie wiem jak pomóc rodzinie.Zarzuciłam kilka projektów zaniedbałam pracę nad sobą-nie mogę dokończyć kilku spraw..... a teraz ta dieta i bo ja wiem.chce schudnąć ale nie jestem tak bardzo niezadowolona z tego jak wygladam. Wyznaczyłam sobie cel 70 kg, a wiem ,że jestem wychudzona kiedy tyle ważę ale ja chyba chcę sobie udowodnić,że dam radę.Po prostu będę chuda i gdzieś tam w podświadomości się tłucze,że wtedy  wszystko mi się uda.Wkurza mnie to,że dieta jest zamiast. Ja nie wiem czy tak jest napewno ,świadomość tego,że tak może być mnie wkurza. Myslałam,że panuje nad swoim życiem, a tu ktoś z boku, w tym wypadku książka, mówi że nie do końca tak jest . Czuję,że to może byc prawda. Jeszcze nie wiem co z tym zrobię, na razie mna to wstrząsneło....ale to chyba dobrze...

19 maja 2011 , Komentarze (5)

Po wczorajszym NW mam Mega Zakwasy. Chciałam rozruszać się na tyle,żebym mogła normalnie siadać,Jak sie domyślacie uda i część ciala nad nimi ,utrudniają mi funkcjonowanie.  

Rower odpada(burza ) ,steper( nuda), pojechałam na siłownię. Wybrałam bieżnię, ergonometr wioślarski (nieźle daje w kość) i stanęłam na platformie wibracyjnej.

Z niedowierzaniem patrzyłam na licznik  po 20 min wskazał utratę 450 kcal  Niby jak? Jedyną zmianą był podwyższony puls do 120 uderzeń na min. Towar ma się sprzedać, a dla kobiet utrata kalorii jest magnesem. Nie wierzę w te cuda ale przyznam że po wibracjach nogi i pupa bolą trochę mniej.

Z siłowni nogi same  zaniosły  mnie do sklepu i zapragnęłam zjeść

                                             BURACZKI  

To nowy objaw  panie doktorze, do tej pory rzucałam sie na słodycze.

A żeby buraczki nie byly samotne(zjadłam pół słoika) dołożyłam do towarzystwa 4 krakersy

Czyżby mój mózg leczył zakwasy buraczkami???



18 maja 2011 , Komentarze (2)

Tak tylko dla porządku .Na zajęciach NW byłam  Trwały 1,5 h jutro pewnie bedę miała kłopoty z chodzeniem po schodach (hihihihihi) ale dzisiaj cieszę się żę dałam radę.

Chodzenie z kijkami bardzo lubię, a w czasie tych zajęć dodatkowo robimy przeróżne ćwiczenia (przysiady, wypady,skłony, wymachy ). Wróciłam w mokrej koszulce . Ćwiczenia w grupie są fajne, bo jakoś tak bardziej chce się chcieć.

18 maja 2011 , Komentarze (3)

Rano byłam na rentgenie w  przychodni niestety kregosłup ciągle bardzo mi dokucza ,sprawdzamy co się jeszcze da poprawić

Ale ja nie o tym chciałam.Tak się bałam spóźnienia i kolejek ,że wystartowałam 2godz. przed pracą. W efekcie dużo przed czasem stałam przed przychodnią, miałam calutka godzinę i jeszcze troszkę zapasu. HA dzielna jestem niesłychanie(i skromna też) poszłam do pracy pieszo, sama i jeszcze miałam z tego radochę. Zaliczyłam 30min szybkiego marszu , a kalkulatorek pokazał 215 kcal. Wieczorem idę jeszcze na zajęcia Nordic Walking  więc dzisiaj znowu się udało. Z jedzonkiem też nie było problemu. Dzień zaliczam do udanych.

17 maja 2011 , Komentarze (1)

ZAPOMNIAŁAM  to pewnie przez księżyc.

ZAPRASZAM DO GRUPY : 

                                                 "TYLKO 5 MINUT  

 powstała na użytek tych wszystkich, którym nie zawsze "chce się chcieć"Pozdrawiam


17 maja 2011 , Komentarze (3)

Wczoraj wieczorem zapodziałam portfel. Dzisiaj rano klucze do pracy. Mocno zdanerwowana ledwia zdążyłam na autobus. Miałam problem z właściwym doborem słów.Byłam rozkojarzona , a chwilami zła, właściwie bez powodu. Znam winowajcę - to dzisiaj o 13.10 była pełnia księżyca.

Jako że wg gwiazd jestem księżycowa babka, od zawsze interesowałam się wpływem "Łysego"(to moje pieszczotliwe okreslenie księżyca) na moje postępowanie , zdrowie, samopoczucie. Myslcie sobie co chcecie, rodziłam 3 razy i akurat jakoś tak zawsze w dzień  pełni, lub chwile po.Mama mówiła mi ,że jak byłam mała, w pełnię wędrowałam po domu .

Wiem z doświadczenia, że przed pełnią mam większe ciagotki do lodówki , natomiast okres do 2 tygodni po pełni jest najlepszym okresem dla odchudzajacych się, mamy mniejszy apetyt i łatwiej sie powstrzymujemy przed łasowaniem.

Ogólnie okres po pełni jest dobry na rzucanie nałogów i wprowadzanie nowych postanowień w życie lub w czyn ,jak kto woli.

Mam postanowienie DIETA I RUCH i  jak długo się da, będę się tego trzymać.

Moja dzisiejsza aktywność:

joga rano 20 min

domowy aerobik 45 min

rowerem po lesie 30 min

16 maja 2011 , Komentarze (1)

Syn wyciągnął mnie na basen, bylo bardzo przyjemnie.Przez 45 minut pływałam żabką.Kalkulator wyliczył ,że przy mojej masie spaliłam 420 kcal- miód na moje uszy.

Wstyd się przyznać, basen mam prawie o rzut beretem,bardzo lubie pływać, bilety nie są drogie a ja nie byłam tutaj prawia 1,5 roku. Mam mocne postanowienie to zmienić

Ładnie ,pieknie tylko ,że teraz bardzo mnie ssie.Idę po jogurt, bo tak nie zasnę.

16 maja 2011 , Komentarze (1)

Mój stosunek do poniedzialków pewnie nie odbiega od ogółu , trudno mi rano wstać i znacznie wolniej się rozkręcam.Tak też było dzisiaj. Do porannej jogi mocno namawiałam oporne ciałko, zrobiłam połowę tego co zwykle ale... Lepsze 5minut ruchu niż "0".

Wpracy od rana zlecenie jedno za drugim, ustalanie terminów, listy, listeczki ...et cetera. Nie ma jednak tego złego...rzucona w wir pracy zapomniałam o jedzeniu i tylko przypominajki w komórce mowiły mi, że czas wrzucić coś na ruszt. Schody kiedyś zmora ,teraz są moja trasą treningową i już się nie gniewam, że są stare i niewygodne.

Wyłamałam się tylko z diety .Na obiad miały być pieczarki na maśle i zupa ogórkowa, jednak troche zmeczona jestem i miałam gotowy krupnik dla rodzinki, więc bez wyrzutów sumienia zjadłam tależ zupy. Na naleśniki z serem patrzałam bez żalu, zupka wystarczyła.

Jak sobie poskładam aktywność fizyczną to też nieźle: joga, energiczny marsz rano 10min, marsz po pracy 40 minut , to juz mi wyszło ok 400 kcal . Wieczorem wybieram się z synem na basen to jeszcze trochę dorzucę. Wprawdzie mam opory przed włożeniem kostiumu ale boli mnie kręgosłup więc połączę spalanie kcal z ćwiczeniami rechabilitacyjnymi.